Prysiaha statui?

Upociemku, amal navobmacak i čamuści ŭ dzień zakachanych klalisia navabrancy, piša ŭ svaim błohu Siarhiej Astraviec.

18.02.2008 / 08:04

Jašče da 18-j usie čynoŭniki i sakratarki z ustanoŭ chucieńka raźbiehlisia z torcikami, paasobnymi kvietačkami i butelkami, kab pahulać u a-la halivudzskich zakachanych. Ź ciomnaj płoščy z adlehłaści čulisia vajskovyja vyhuki. Chiba dzień Savieckaj armii ŭžo?! — ździviŭsia Akinčyc. Zdurnieŭ? Śviatoha Valancina konča!

Mižvoli skiravaŭsia na niečakanyja huki. Skroź škvalny viecier uryŭkami dalacieła da vušej niby pra niejki narod, jaki na płoščy ŭvasablaŭ pa-raniejšamu čorny zmročny statuj, bronzavy jołupień, jaki za jaho, narod, pavodle praciahłaj zaviadzionki praciahvaŭ dumać… Było ciomna, šychtavym krokam vynosili stały jak ź leninskaha pakoju, ale vokładki z tekstam nia lažali, dyj nia bačna ničoha, usio roŭna nie pračytaješ. Dyk navošta tady stały?

Načalstva nasuprać šychta paznavałasia dziakujučy pastavie i jahonym śvietła-karakulevym abłavuškam. Jano abmieńvałasia źviestkami, šaptałasia, raŭło. Całavałasia navat, jak zdałosia adzin momant. Nu, nie mahu, padumałasia jamu: słužboŭcy całujucca publična, darahi Illič asabista ŭzhadvajecca, refleks paprostu.

Raz-poraz u patrebnych miescach abzyvaŭsia arkestryk, jaki ździŭlaŭ składam: paru vajskovych, niekalki cyvilnych, dźvie vysokija dziaŭčyny(!), kiravaŭ čałaviek z pahonami. Pryśpieła čarha himnavym akordam. Jak viadoma, spačatku ź jaho najlepšaha siabru partyzanskaha narodu vykasavali, potym rulavuju partyju, zatym darahoha Illiča, paźniej śviatuju vialikaruś, u jakoj varylisia razam z henymi jak u ałchimičnaj retorcie na pradmet atrymańnia adzinaha novačałavieka. Potym niejk sami saboj źnikli kramloŭskija kuranty, maŭzalej dla darahoha pravadyra kudyści padzieŭsia, moščy narodnych kamisaraŭ.

Nichto ŭvohule nie zaŭvažyŭ, jak ściorli słovy pra kamunizm nie za harami, dzie partyzanskija dzieci apynucca ŭ pieršych šerahach. Čyjaści nieviadomaja ruka vykraśliła jašče niešta. Praŭda, Žaleznaha znoŭku ŭ tekst viarnuli, hetym razam u vyhladzie čyrvonaj linii, zamianili radok, u jakim prysutničała niekatory čas padazronaje słova “svaboda”. Himn takaja reč, jon uvieś čas pišacca i pierapisvajecca, jak u viadomym “1984-m” staryja hazety. U jaho to zanosiać, to vynosiać, jak z maŭzaleju, trup.

Ale samaje niečakanaje: šerahi zaśpiavali statui. Chalera, ładna, pryhoža śpiavali! Pryčym na movie Janki i Jakuba, što ŭ davoli antyrodnamoŭnaj staroncy hučała anachranizmam, ale radasnym, što vialikaja redkaść.

A potym znoŭku: spružynili mechanična krokami, ruchalisia jak cyrkuli , štoś vyhukali ŭ ciemru — ci praklony, ci zakliki, addavali nie zadumvajučysia adzin adnomu svoj honar. Ściskali šerahi, pavaročvalisia pad kamandy siudy-tudy, raptoŭna kidalisia ŭrossyp. Žaŭnierskija praktykavańni, karaciej. Voś tolki dziela kaho — było niezrazumieła. Nia dziela ž Valancina śviatoha? U hetym blizka načnym vidoviščy było štości fantasmaharyčnaje, irealnaje. Ci, moža, paprostu farby sami saboj zahuścieli?

Paśla špacyru Akinčyc viartaŭsia inšaj vulicaj, horad spuścieŭ, viecier uzmacniŭsia, ludzi paśla smažaniny, bulby dy čarki ładkavalisia hladzieć prahramu “Uremia”, a ź placu hučeli pa-raniejšamu sałdackija hałasy. (Ci nie fanahrama? — padumałasia jamu chvilova). Hetyja našy vajskoŭcy! Im tolki daj paharłać, dy jašče z nahody prysiahi zakachanych, da adboju nia spyniš, trasca!

Siarhiej Astraviec