U Biełarusi taki śpiektakl vyklikaŭ by skandał: jak možna, našaha Mickieviča, što za ździek? — Alaksiej Łastoŭski pra pastanoŭku «Dziadoŭ» u Poznani

24.01.2018 / 09:52

«Dziady» Adama Mickieviča. Teatr Novy, Poznań. Režysior Radasłaŭ Rychcik.

Doŭha nie navažvaŭsia napisać pra hety śpiektakl, bo jon vielmi jarki, supiarečlivy, skandalny. Namier režysiora zrazumieły: «Dziady» — heta pra sučasnaść, sparachniełaja ramantyčnaja atrybutyka musić być ažyŭlenaja tokami aktualnaści. A što takoje naša sučasnaść? Panavańnie pop-kultury, ci dakładniej Halivuda, rasizm i mihranty (škada, teraryzm zastaŭsia pa-za ŭvahaj). Tamu hledačoŭ vitaje Džokier (takim staŭ Huślar), jaho sustrakaje Merylin Manro, jany razmaŭlajuć pra zabojstva Kienedzi. Tut tabie i śpiavački kabare, i baskietbolnaja placoŭka z tatuiravanymi bandziukami, i niaščasny parćje, jakoha viešajuć na baskietbolny ščycie, aŭtamat z koka-kołaj, televizar u kucie, jaki hladziać siastryčki z «Źziańnia». I ŭsio heta adnačasova, spačatku vočy admaŭlajucca vieryć tamu pop-artavamu kitču, što adbyvajecca na scenie, ale pastupova ŭciahvaješsia, bo dziejańnie dynamičnaje, žvavaje. Zosia ŭ vobrazie čyrlidaršy, prykolna ž. Ale na scenie źjaŭlajecca Hustaŭ. jaki nahadvaje chutčej «Čuvaka» z «Vialikaha Leboŭskaha», i pačynaje svoj manałoh. Prytym što idei i teksty Mickieviča da hetaha času režysioram rezalisia niemiłaserna, ale manałoh Hustava čytajecca nievynosna doŭha (asabliva z maim uspryniaćciem na słych starapalščyzny), choć ź niekatorymi momantami raznastajnaści: Hustaŭ spyniajecca, nakiroŭvajecca da aŭtamata z koka-kołaj, dastaje dźvie plaški, adčyniaje ich ab scenu i spatalaje smahu.

Druhoje dziejańnie zadaje ŭžo dakładnuju tematyku: rasizm. Pačynajecca ź viadomaj pramovy Marcina Lutera Kinha, jakuju začytvaje Hustaŭ (Konrad). Chor vyhnancaŭ śpiavajecca ŭ ciemry (i heta krychu dziŭna, siadzieć 15 chvilin u ciemry, paśla vizualnaha bujstva pieršaha dziejańnia). A ŭsio tamu, što śpiavajuć jaho aholenyja aktory, jakija paśla ŭklučeńnia śviatła chucieńka ŭciakajuć sa sceny. Niezrazumieły kampramis. Jak užo raspranulisia, dyk što tam chavacca? Sienatar ža (hraje toj ža akcior, što i Ksiandza) zasiadaje za abiedziennym stałom z tryma ku-kłuks-kłanaŭcami i słužankaj-niehryciankaj, jakaja ŭ apafieozie biare strelbu i kamična zabivaje ŭsich rasistaŭ za stałom. Takim čynam, «Dziady» nabyvajuć antyrasisckaje značeńnie.

Kali padsumoŭvać, to jarka i niečakana, pravakacyjna. U mianie skłalisia niekatoryja prablemy z pasłańniem režysiora, naprykład, navošta baskietbalisty viešajuć na baskietbolnym ščycie parćje? Heta i pa siužecie «Dziadoŭ» nie vyčytvajecca, i da rasizmu nijakaha dačynieńnia nie maje. Paviesili — i chaj sabie baŭtajecca. A ŭ čym pasłańnie? I jak pa mnie, prablemy z rytmikaj i tempam, kali pieršaja častka pieršaha dziejańnia ašałamlaje svaim naporam, to manałoh Hustava źbivaje ŭsio napružańnie, a tym bolš ździŭlaje scena ŭ pryciemkach. Pa-mojmu, heta śpiektakl režysiorskich ambicyj, sa štučna pryplecienym antyrasizmam.

U Biełarusi dyk vyklikaŭ by skandał: jak možna, našaha Mickieviča, što za ździek? A tam — bolšaja pałova zały staršakłaśniki, jakija spakojna i ŭvažliva nazirajuć za śpiektaklem.