Pierad novym viekam
Pieršaja pramova Baraka Abamy paśla abrańnia jaho prezydentam ZŠA.
06.11.2008 / 11:55
Pieršaja pramova Baraka Abamy paśla abrańnia jaho prezydentam ZŠA.
Barak Abama vystupiŭ sa svajoj pieršaj pramovaj paśla pieramohi pierad vialikim schodam svaich prychilnikaŭ na stadyjonie Hrant‑Park u Čykaha. Prapanujem Vašaj uvazie tekst pramovy ź niaznačnymi skarotami.
«Zdarova, Čykaha!
Kali tut siarod vas jość niechta, chto jašče sumniavajecca, što Ameryka – heta miesca, dzie mahčymaje ŭsio, chto ŭsio jašče sumniavajecca ci mara zasnavalnikaŭ našaj krainy nadalej žyvie ŭ našym časie,
chto jašče stavić pad pytańnie siłu našaj demakratyi, dyk siońniašni dzień – heta adkaz vam.
Heta adkaz, jaki dali maładyja i staryja, bahatyja i biednyja, demakraty i respublikancy, čornyja, biełyja, amerykancy łacinskaha, azijackaha pachodžańnia i karennyja amerykancy, hiei, ludzi tradycyjnaj aryjentacyi, invalidy i fizyčna zdarovyja.
Heta adkaz, jaki zaachvociŭ tych, kamu tak doŭha z usich bakoŭ kazali stavicca z cynizmam, stracham i sumnievam da našym mahčymaściaŭ niečaha dasiahnuć, uziać u svaje ruki kryvuju historyi i vyhnuć jaje jašče raz u bok nadziei na lepšy dzień.
Heta daviałosia čakać doŭha, ale siońnia dziakujučy tamu, čaho my dasiahnuli ŭ hety dzień na hetych vybarach ŭ hety vyrašalny momant u Ameryku pryjšli pieramieny.
Mnie tolki što zvaniŭ senatar Makkiejn, i ciopła pavinšavaŭ mianie.
Senatar Makkiejn doŭha i ŭparta zmahaŭsia za pieramohu na hetych vybarach. Jon jašče daŭžej i ŭparciej zmahaŭsia za svaju lubuju krainu. Jon išoŭ na ciažkija achviary za Ameryku, jakija balšynia z nas nia moža sabie ŭjavić. Nam ciapier značna lahčej dziakujučy nieacennym zasłuham hetaha mužnaha i samaaddanaha čałavieka.
Vy viedajecie hrandyjoznaść zadačy, jakaja pierad nami staić.
Prablemy, jakija čakajuć nas zaŭtra, samyja surjoznyja za ŭsio naša žyćcio – dźvie vajny, planeta ŭ niebiaśpiecy, najhoršy za sto hadoŭ finansavy kryzis.
My viedajem, što ŭ hetyja samyja chviliny jość mužnyja amerykancy, jakija pračynajucca ŭ pustyniach Iraku i harach Afhanistanu, ryzykujučy žyćciom dziela nas.
My viedajem, što jość maci i baćki, jakija nia mohuć zasnuć paśla taho, jak zasnuli ich dzieci, i dumajuć, jak spłacić kredyt za dom abo apłacić rachunki doktara abo zaaščadzić dastatkova hrošaj na navučańnie dziaciej u kaledžy.
Nam treba pastavić na svaju słužbu novyja vidy enerhii, stvaryć novyja pracoŭnyja miescy, zbudavać novyja škoły, praduchilić pahrozy, adnavić parušanyja suviazi.
U nas napieradzie doŭhaja daroha. Nas čakaje ciažkaj daroha ŭharu. Moža, my jašče nie dasiahniem našaj mety ni praz hod, ni da kanca majho terminu. Ale, Ameryka, ja jašče nikoli nie spadziavaŭsia tak, jak siońnia, što nam heta ŭdasca.
Ja abiacaju vam, nam jak narodu heta ŭdasca.
Buduć u nas i zatrymki, i falstarty. Šmat ludziej buduć niazhodnyja z rašeńniami i ŭstanoŭkami, jakija ja budu prymać jak prezydent. I my viedajem, što ŭrad nia moža vyrašyć usie prablemy.
Ale ja zaŭsiody budu z vami ščyry nakont prablemaŭ, ź jakimi my sutykajemsia. Ja budu słuchać vas, asabliva, kali našy dumki buduć razychodzicca. Ale, pieradusim, ja paprašu vas dałučycca da pracy pieratvareńnia krainy tym adzinym sposabam, jak heta rabiłasia ŭ Amerycy 221 hod – blok za blokam, cahlina za cahlinaj, mazolistaja ruka za mazolistaj rukoj.
Toje, što pačałosia 21 miesiac tamu hłybokaj zimoju, nia moža spynicca hetaj vosieńskaj nočču. Sama hetaja pieramoha – heta jašče nia tyja pieramieny, jakich my damahajemsia. Heta tolki šaniec dla nas, kab dasiahnuć hetych pieramienaŭ. I hetaha nie adbudziecca, kali vierniemsia da taho stanu rečaŭ, jaki isnavaŭ dahetul.
Heta nia moža adbycca biaz vas, biaz novaha duchu addanaści, biaz novaha duchu samaachviarnaści. Dyk davajcie ž mabilizujem novy duch patryjatyzmu, adkaznaści, davajcie ŭsie enerhična voźmiemsia da pracy i budziem ščyravać i dbać nia tolki ab sabie, ale i adzin ab adnym.
Davajcie nie zabyvacca, što kali hety finansavy kryzis nas niečamu navučyŭ, dyk heta tamu, što vulica finansistaŭ Ŭołł Stryt nia moža kvitnieć, kali cierpiać ludzi na zvyčajnych vulicach.
My pieražyvajem uźloty i padzieńni jak adna nacyja, jak adzin narod. Davajcie ŭstrymajemsia ad spakusy viarnucca da mižpartyjnaj varažniečy, drobiaznaści i niaśpiełaści, jakija tak doŭha atručvali našu palityku.
Nia budziem zabyvacca, što mienavita čałaviek adsiul, ź Ilinojsu, pieršy zanios u Bieły Dom ściah Respublikanskaj partyi, partyi, zasnavanaj na pryncypach upeŭnienaści ŭ svaich siłach, indyvidualnaj svabody i nacyjanalnaj jednaści.
Heta kaštoŭnaści, jakija padzialajem usie my. I choć Demakratyčnaja partyja siońnia śviatkuje vialikuju pieramohu, tym nia mienš my poŭnyja pakorlivaści i rašučaści, kab adoleć raspadzieły, jakija strymlivali naš ruch napierad.
Jak Linkaln adnojčy skazaŭ narodu značna bolš padzielenamu, čym my ciapier – my nia vorahi, a siabry. Jak by ni bujali žarści, jany nia musiać razburyć poviazi našaj pryjaznaści.
Što da amerykancaŭ, čyju padtrymku mnie jašče treba budzie zavajavać – moža ja j nie atrymaŭ siońnia vašy hałasy, ale ja ich čuju. Mnie patrebnaja vaša dapamoha. Ja budu i vaš prezydent.
Źviarnusia i da tych, chto naziraje na nami z‑za miažy, u parlamentach i pałacach, da tych, što sabralisia vakoł radyjoprymačoŭ u boham zabytych kutkach śvietu. U kožnaj krainy svaja ŭnikalnaja historyja, ale my dzielim ahulny los, i blizicca novy śvitanak amerykanskaha liderstva.
Skažu tym, chto mierycca zrujnavać śviet: my vas pieramožam. Tym, chto imkniecca da miru i biaśpieki: my vas padtrymlivajem. I ŭsim tym, chto pačaŭ sumniavacca, ci śviatło amerykanskaha majaka nie pablakła: siońnia my jašče raz dakazali, što sapraŭdnaja siła našaj krainy nie ŭ mahutnaści našaj zbroi i nie ŭ maštabach našaha bahaćcia, a ŭ tryvałaści našych ideałaŭ: demakratyi, svabody, roŭnych mahčymaściaŭ i niepachisnaj nadziei.
Ameryka moža mianiacca — voś u čym sapraŭdny hienij Ameryki. Naša kraina zdolnaja samaŭdaskanalvacca. Toje, čaho my ŭžo dasiahnuli, daje nam nadzieju na toje, što my možam i pavinny dasiahnuć zaŭtra. Na hetych vybarach šmat čaho adbyłosia ŭpieršyniu, šmat takoha, pra što buduć raskazvać na praciahu pakaleńniaŭ. Ale
ciapier u mianie ŭ dumkach adna historyja pra žančynu, jakaja hałasavała ŭ Atłancie. Jana amal ničym nie adroźnivałasia ad miljonaŭ inšych, što stajali ŭ čerhach, kab prahałasavać na vybarach, adnym tolki roźniłasia: joj, En Niksan Kuper – 106 hadoŭ.Jana naradziłasia ŭsiaho praz adno pakaleńnie paśla admieny rabstva, u časie, kali na darohach nie było aŭtamabilaŭ, a ŭ niebie — samalotaŭ, kali takija, jak jana, nie mahli hałasavać ź dźviuch pryčynaŭ – bo jana žančyna i bo ŭ jaje inšy koler skury.
I siońnia ja dumaju pra ŭsio toje, što jana pabačyła za stahodździe ŭ Amerycy – bol i nadzieju, zmahańnie i prahres, časy, kali nam kazali, što my nia možam, i ludziej, jakija nie admaŭlalisia ad hetaha amerykanskaha kreda: tak, my možam.
Jana žyła ŭ časy, kali hałasy žančyn zahłušalisia, a da ich spadziavańni ihnaravalisia, i dačakałasia pary, kali jany ŭstali, prymusili siabie pačuć i damahlisia prava hałasavańnia. Tak, my možam.
Kali panavała rospač na zasušlivym amerykanskim Zachadzie, kali krainu prycisnuła depresija, narod pieraadoleŭ strach, i źjaviŭsia Novy kurs Ruzvelta, novyja miescy pracy, novy sens ahulnaści metaŭ. Tak, my možam.
Kali padali bomby na Piorł‑Harbar i śvietu pahražała tyranija, jana była śviedkam taho, jak cełaje pakaleńnie ŭźniałasia ŭ svajoj vieličy i demakratyja była ŭratavanaja. Tak, my možam.
Jana pamiataje aŭtobusy ŭ Manthomery, vadamioty ŭ Birminhemie, most ŭ Sełmie i prapaviednika z Atłanty, jaki skazaŭ narodu: «My zdolejem». Tak, my možam.
Čałaviek vysadziŭsia na Miesiacy, byŭ źniesieny mur u Berlinie, uvieś śviet złučyŭsia dziakujučy našaj navucy i ŭjaŭleńniu.
Ameryka, my dajšli dasiul. My pabačyli tak šmat. Ale zrabić treba jašče značna bolej. Tamu
siońnia davajcie spytajemsia ŭ siabie – kali našy dzieci dažyvuć da nastupnaha stahodździa, kali maim dočkam paščaścić pražyć stolki, kolki pražyła En Niksan Kuper, jakija źmieny pabačać jany? Jak daloka my prasuniemsia napierad?
Heta naš šaniec adkazać na toj zaklik. Heta naš momant.
Heta čas viarnuć naš narod da pracy i rasčynić dźviery mahčymaściaŭ dla našych dziaciej; adnavić roskvit i pašyryć spravu miru; adradzić amerykanskuju maru i znoŭ śćvierdzić fundamentalnuju iścinu «pakul my dychajem, my spadziajemsia». I kali my sutykniomsia z cynizmam i sumnieńniami, kali nam buduć kazać, što my nia možam, my adkažam našym niepaduładnym času kreda, jakoje padahulniaje duch narodu: tak, my možam.
Dziakuju. Chaj błasłavić vas Boh. I chaj błasłavić Boh Złučanyja Štaty Ameryki».