«Alaksandr Ryhoravič, nie idzi na abjadnańnie z Rasijaj!» Ahniavoje intervju z ułaśnikam «Darydy», miljanieram Uładzimiram Dzialendzikam

27.07.2019 / 01:16

Za svaje 66 hadoŭ biełaruski biznesmien Uładzimir Dzialendzik paśpieŭ šmat: pabudavać bujnuju kampaniju «Daryda», stvaryć adnajmienny futbolny kłub, dva terminy adpracavać deputatam Pałaty pradstaŭnikoŭ… Niadaŭna Dzialendzik źjaviŭsia ŭ ŚMI praz sumnuju nahodu — jon na svaim «Jahuary» trapiŭ u DTZ, u jakim zahinuła žančyna. Dzialendzik całkam pryznaŭ vinu, kampiensavaŭ usie vydatki paciarpiełym, i ŭ vyniku sud amnistavaŭ biznesoŭca. Pra heta i šmat pra što jašče Uładzimir Dzialendzik raspavioŭ u vialikim intervju «Našaj Nivie».

Žurnalistaŭ jon prymaje ŭ svaim pracoŭnym kabiniecie na «Darydzie». Apranuty vielmi ścipła — status vydajuć chiba tolki masiŭny hadzińnik i biełaśniežnyja krasoŭki «Louis Vuitton». Darečy, krasoŭki i cišotka toj ža marki na Uładziu, unuku biznesoŭca, jaki taksama prysutničaje ŭ kabiniecie padčas hutarki razam sa svaimi baćkami: Natallaj, dačkoj Dzialendzika, i jaje mužam-katałoncam Adryjana.

 

Uładzimir Dzialendzik: Z čaho pačniem razmovu? Ekanomika, biznes, palityka?

«Naša Niva»: Pačniem, moža, ź biznesu? Vy kazali, što ŭžo nie dyrektar «Darydy», što paŭnamoctvy ŭ vašaj dački. Čym tady zajmajeciesia ciapier?

UD: Ja nie dyrektar, ale ja zasnavalnik. Što takoje «Daryda»? Siońnia my ekspartujem nie tolki ŭ Litvu, ale i ŭ Ispaniju. Budziecie ŭ Ispanii, to ŭbačycie ŭ handlovych sietkach našy napoi: u Barsiełonie, vakoł Barsiełony i amal pa ŭsioj krainie.

I voś «Daryda» padnimajecca, prynosić karyść u pieršuju čarhu Respublicy Biełaruś, nu i ŭ tym liku svajmu ŭłaśniku. 

Maja dačka — zasnavalnica. Kali ja byŭ deputatam, to nie mieŭ prava karystacca akcyjami. Ale dačka žyvie za miažoj [u Ispanii — NN]. Adpaviedna, chto tut sočyć za ŭsim? Jaje baćka.

Dačka zamužam za ispancam, jana zajmajecca prasoŭvańniem našaj pradukcyi na ispanski rynak. I ziać dapamahaje. Zachodni rynak vielmi składany, siońnia biełaruskuju pradukcyju tam nie znojdzieš. Ale my ŭ hety rynak uvajšli, i ŭvajšli nadoŭha. Užo tam zarablajem.

[U Biełarusi] jość pryznačany dyrektar. Ja kansultuju i zajmajusia raźvićciom biznesu, bo raźvivaje jaho zaŭsiody ŭłaśnik.

«NN»: I jakoje apošniaje važnaje rašeńnie vy pryniali?

UD: Zapuścili novuju marku vady. Ja dapamahaju z prasoŭvańniem u Ispanii. Dalejšuju situacyju pakinu biez kamientaroŭ: u mianie šmat čaho jość, nie tolki «Daryda», ale i inšyja biznesy. Pra ich ŚMI pakul nie viedajuć, viedajuć tolki dziaržorhany.

«NN»: Adkryli b tajamnicu.

UD: Nie asabliva chaču kamientavać. Ale, akramia «Darydy», jość jašče dva biznesy, i jany nie małyja.

«NN»: Ale prykładna, što heta? Kryptavaluta?

UD: Nie, ja zajmajusia tolki toj ekanomikaj, jakaja daje pracoŭnyja miescy ludziam. Ja skažu tak: śfiera pasłuh. Jość i handal, nievialikaja sietka… I łahistyčny centr adkryju bujny.

«NN»: Sietka kramaŭ?

UD: Astatniaje pakiniem za bortam. Dalej chočacie sami šukajcie, chočacie — nie. Ale ja vam skazaŭ čystuju kryštalnuju praŭdu.

«NN»: Dobra. Raskažycie tady, jak ad viaskovaha chłopca prajści šlach da ŭłaśnika «Darydy» i jašče niekalkich biznesaŭ? Vy pačynali z kinamiechanika «salihorskaj rajonnaj pieradźvižki». Siońnia, napeŭna, nichto i nie viedaje, što heta.

UD: Chaču skazać, što ja pastajanna byvaju na małoj radzimie. Apošni raz byŭ miesiacy dva tamu.

Niama tam u mianie ničoha i nikoha, užo navat svajakoŭ nie zastałosia. Ale ja pryjazdžaju z nastalhijaj. U nas dobry vialiki ahraharadok Zaževičy, u Salihorskim rajonie. Amal jak horad: vulica, na jakoj ja kaliści žyŭ, daŭžynioju 10 kiłamietraŭ. A tam dziesiać takich vulic!

Dyk voś, što takoje kinamiechanik. Na koniach ci na hruzaviku kałhas vaziŭ pa vioskach aparaturu. Ja prychodziŭ, rasstaŭlaŭ i ŭklučaŭ aparaturu ŭ kłubie. Nu i tam užo dzieci prybiahali: chtości biaspłatna zaskočyć, toje-sioje… A ja ž čałaviek pa žyćci dobry.

«NN»: Kinamiechanik — heta była «błatnaja» praca?

UD: Heta byŭ aŭtarytet. Viaskoŭcy zakazvali, što pryvieźci. A pryvoziŭ ža, toje, što davali. I paśla damaŭlaješsia, kab tabie dali najchutčej niejki novy film, jaki niadaŭna vyjšaŭ.

«NN»: Adpaviedna, i sami hladzieli. Što najbolš padabałasia?

UD: Ja zaŭsiody lubiŭ — i pa siońnia lublu — histaryčnuju ci vajennuju tematyku, palityčnuju…

Uvohule, majo viaskovaje dziacinstva było vydatnaje: basanož pabiehać pa ziamli, papłavać u race… A paśla ja ŭžo pajechaŭ u horad vučycca, ažaniŭsia…

«NN»: A čamu vy nie zastalisia ŭ vioscy, a vyrašyli źjazdžać?

UD: Usie maryli ŭ horad vyjechać. Kab ja byŭ tupy čałaviek, nieadukavany, to staŭ by miechanizataram, a nie staŭ by biznesmienam, deputatam… Ale Hospad Boh daŭ mnie rozum ci niejkija inšyja jakaści, nu i voś, siadžu tut, z vami razmaŭlaju.

«NN»: To bok kali zastaŭsia miechanizataram — značyć, tupy?

UD: Nie tupy, ale małaadukavany čałaviek. Nie tupy, ja vybačajusia za hetuju frazu. Ja skazaŭ heta pra siabie, pra ludziej ja nie maju prava kazać, što jany tupyja.

***

«NN»: Dyk a jak pačynaŭsia biznes?

UD: Zdaryłasia adna historyja — nikomu nie raskazvaŭ, upieršyniu vam raskažu.

Jašče da «Darydy» źjaviŭsia ŭ mianie aŭtamabil.

Tady było pryvatnaje taksi, kaapieratyŭnaje. Tolki-tolki źjaŭlałasia. Ja pracavaŭ inžynieram u Instytucie mikrabijałohii i na taksi padpracoŭvaŭ.

«NN»: Ale ž tady mašyna była redkaściu, pryčym nie tannaj.

UD: Na mašynu pajšli i maje hrošy, i ciešča dapamahła, i siamja…

Karaciej, staju ja kala vakzała, čakaju pasažyra. Idzie adzin, sa skryniami.

Pytajusia: «Kudy jechać?»

Jon adkazvaje: «Nie viedaju, kudy jechać, kudy adviazieš».

Kažu, nu siadaj, budziem vyrašać.

Akazałasia, hety pasažyr vioz śpirtamiery z Sankt-Pieciarburha. Heta karysny prybor byŭ, samahonku mierać, harełku, nichto ž nie viedaŭ, kolki dakładna hradusaŭ.

Kaža, davaj ich pradavać z taboj.

Kažu: nu davaj.

Pavioz jaho na bazar. I hetyja śpirtamiery ŭ nas raźlacielisia z chutkaściu huku. Adzin 5 rubloŭ kaštavaŭ. Za dzień my ich napradavali stolki, što amal chapiła b na «Žyhuli».

Častku hrošaj jamu treba było viarnuć u Pieciarburh, ale i my zarabili. Nu voś z takoha biznesu ja i pačynaŭ.

Zatym sabrałasia kampanija, vypuskali ŭhnajeńni, kab kvietki sadžać, ahurki. Ale paśla pamiž saboj usie pierasvarylisia… Nu i ja pajšoŭ šukać dalej sabie chleb, šukać sabie biznes.

A ŭ Biełarusi była krytyčnaja situacyja z prodažam techniki. Tady Dzialendzik — voś taki, jakoha vy bačycie, tolki małady, sieŭ i pakaciŭ šukać, dzie ž pradavać tuju techniku. Dabraŭsia da Arenburha, tam trapiŭ navat da hubiernatara Jałahina… Pačaŭ pradavać techniku na Rasiju. Adpraŭlali «MAZy» na Rasiju, tut parkoŭka była.

A pobač sanatoryj «Krynica». Tam lačyli kaliści ałkašoŭ ad hetaj spravy. Paśla zapojaŭ minieralnaja vada čyścić usie vantroby.

I ja viedaŭ pra hetuju vadu. Praburyŭ śvidravinu, zapuściŭ pieršy cech.

Z hetaha i pačałasia budavacca «Daryda», ja ŭ jaje pacichu ŭkładvaŭ hrošy.

«NN»: Siońnia modny vyraz «lichija 90-ja». Sapraŭdy byli lichija dla vas?

UD: Och… (uzdychaje). Bolš, čym «lichija», lepš ich nie ŭzhadvać.

Ale ŭ mianie achovy nikoli nie było. Nikoli! Chacia razborak było navałam.

«NN»: Naprykład?

UD: Pra takoha «Ščaŭlika» čuli? Carstva jamu božaje, dzie jon tam padzieŭsia, ja nie viedaju [Biełaruski złodziej u zakonie Uładzimir Klešč pa mianušcy «Ščaŭlik» źnik u śniežni 1997 hoda — NN]. U 90-ch na Majakoŭskaj byŭ restaran, dzie hrupoŭki źbiralisia. U «Ščaŭlika» svaja hrupoŭka była, u inšych — inšyja…

I była takaja historyja. Pryjechali na našu stajanku ludzi, źbili vartaŭnikoŭ, zabrali niekalki MAZaŭ i pradali kudyści. My vyśvietlili, chto heta. Nas tady možna było i samich u turmu sadžać, bo my mieli hazavyja pistalety, darečy… Ale my znajšli, chto nas abakraŭ, viarnuli svajo. I paśla sabrali svaju kamandu i nie davali da nas leźci bandytam. Nu i abapiralisia trochi na siłavyja struktury.

«NN»: Byli znajomstvy siarod siłavikoŭ?

UD: Tady i siłaviki kamu chočaš słužyli… I sam nie viedaŭ, jak toj kazaŭ, jakomu bohu słužyć. I tyja, i tyja rabavali, i biełyja, i čyrvonyja.

«NN»: Ci byli vypadki, kab vašamu žyćciu pahražali?

UD: Nie było takoha. Ja dypłamatyčna raźbiraŭsia.

«NN»: Ale ž hazavy pistalet nasili.

UD: Lehalna! U mianie doŭha byŭ pistalet, ja jaho paru hadoŭ tamu zdaŭ.

«NN»: Kožny dzień nasili z saboj pistalet?

UD: Tady, u 90-ja? Tak, kožny dzień.

«NN»: Choć raz prymianiali jaho?

UD: Nivodnaha razu.

«NN»: A adcisnuć biznes u vas nie sprabavali?

UD: Adcisnuć — nie. Ale ž «karmić» treba było ŭsich navokał — voś heta było.

«NN»: Papularnaja viersija, što ŭ 90-ja ŭsich kryminalnych aŭtarytetaŭ dziaržava źniščyła fizična. Na vašu dumku, heta haradskaja lehienda ci praŭda?

UD: Ja na 100% vieru, što tak mahło być. I treba było b. Bo ich i sutykali łbami pamiž saboju, kab jany sami siabie źniščyli. I heta pravilnaja palityka była. Šmat chto pierajšoŭ u lehalny biznes, pierahledzieŭšy svaje pryncypy i pohlady. Z kryminalnikaŭ paciarpieli niedalnabačnyja ludzi.

***

«NN»: A jak vy ŭspryniali razvał SSSR?

UD: Ja staviŭsia da hetaj situacyi pa-dobramu. Bo musić być usio ž samastojnaja biełaruskaja dziaržaŭnaść.

Ja i siońnia tak liču.

Staju za dziaržaŭnaść Respubliki Biełaruś. I zaraz publična źviarnusia da Alaksandra Ryhoraviča i prama skažu: «Alaksandr Ryhoravič! Nie zdavajsia! Nie idzi na adzinuju valutu! Nie idzi na abjadnańnie z Rasijaj, my musim žyć samastojna!»

Siońnia jaho [Łukašenku] ŭsia apazicyja abaronić, kali tolki jon adstaić svoj honar i hodnaść i nie addaść dziaržaŭnaść u niejkija ruki.

Voś davajcie padumajem — što Pucinu pieraškadžaje prosta siabravać? Voś vy mnie adkažycie — što pieraškadžaje? Što, treba Saviecki Sajuz stvaryć znoŭ? Što, treba, kab my ŭ składzie Rasii byli? Kali łaska ž, my supracoŭničajem, davajcie žyć, pracavać, miežy vašyja my abaraniajem, na adnoj movie razmaŭlajem… Nie było b i hetaj Ukrainy, kab Pucin nie palez tudy. Ja suprać taho, kab łazić u čužy aharod.

Vam nichto takoha moža nie skaža, ale ja skažu śmieła i adkryta: nie treba leźci ŭ čužy aharod! I Ukraina była b mirnaja, kab nie… Handluj, chadzi ŭ hości adno da adnaho, sustrakajsia…

Ja za dziaržavu Biełaruś staju! My pryvykli ŭžo da dziaržavy svajoj, lubim jaje i kožny kut u joj viedajem. I svoj rubiel viedajem! I jon nam pasuje. Chuda-biedna, byvała i horš… Ale pieražyli ž! Pieražyvajem! Voś majo mierkavańnie.

«NN»: Ale čamu Rasija va Ukrainu palezła, a da nas nie lezie? Bo Ukraina radykalna adviarnułasia ad Rasii?

UD: Bo ŭ nas razumny prezident! Jon viadzie pravilnuju palityku. Ale cisk na jaho kałasalny! Kab byŭ chto inšy, navat kab ja taki Dzialendzik byŭ by, to moh by i złamacca! Heta treba, kab čałaviek byŭ surjozny i ź siłaj voli. Bo cisk idzie. Jany čym nas šantažujuć: ekanamična. Ale pieražyviom, ja vam kažu. Navat kali Rasija nam pastavić 300 dalaraŭ za tysiaču kubamietraŭ haza — dy pražyviom my!

Tamu kali pojdzie takaja situacyja, to treba pravieści reviziju našych pradpryjemstvaŭ, zaniacca enierhijaj, kab nie prajadali hety haz biez karyści. I vypuskać pradukcyju pad zamovu, nie na skład vypuskać, a toje, što pradajecca.

A biespracoŭnym dajcie ziamlu. Stolki ziamli ž! Dajcie ludziam, nie biarycie padatak, chaj vyroščvajuć časnyk, cybulu. Chaj jany na siabie pracujuć.

«NN»: Ale atrymlivajecca, što Biełaruś musić vybirać z kim siabravać: ci tolki ź Jeŭropaj, ci tolki z Rasijaj? Na dvuch kresłach ža nie ŭtrymajemsia.

UD: A my i nie siadzim na dvuch kresłach.

«NN»: Bolš siadzim na rasiejskim?

UD: Nie! Prezident zajmaje takuju pazicyju siońnia, bo rasijanie dla nas — blizkija ludzi. I prezident naš pierakonvaje rasijskuju aliharchiju: davajcie narmalna, čamu vy nas šantažujecie hazam, čamu małako nie chočacie brać, miasa? Tym bolš, što my Jeŭrazijski sajuz stvaryli.

Prezident viadzie dyjałoh. A za śpinoju Pucina siadziać ludzi, jakija nie chočuć hetaha, a chočuć prahłynuć usio, što možna.

«NN»: A Jeŭrazijski sajuz — heta pravilny krok?

UD: Nu hledziačy na pieršapačatkovyja damoŭlenaści, kali ŭsie roŭnyja, to kaniečnie, handluj svabodna.

Ale siońnia idzie palityčnaja hulnia — złamać Biełaruś u skład Savieckaha Sajuza ci Rasii. Rasija choča padmiać pad siabie Biełaruś całkam. Dyk my abaraniajemsia. Čaho vy chočacie? Davajcie siabravać.

Nichto ž nie pieraškadžaje rasijskaj uładzie vieści dyjałoh. A jany: dajcie adziny rubiel! Navošta? U nas svaja valuta.

Jeŭropa vuń usia vajuje…

U mianie ziać katałoniec — jon za Pučdemona! Jon nacyjanalist! Jon za toje, kab adździalicca!

«NN»: Da Adryjana, ziacia Dzialendzika: A čamu vy za niezaležnuju Katałoniju?

Adryjana: Ekanamičny faktar. Katałonija budzie bolš paśpiachovaj asobna ad Ispanii. Nie chutka, nie adrazu, ale praz 7—8 hadoŭ budzie našmat lepš, čym siońnia.

«NN»: Nakolki realna atrymać niezaležnaść katałoncam?

Adryjana: Pakul nierealna. Ale ŭ budučyni budzie, raniej ci paźniej.

Dzialendzik: A navošta nam Rasija? Navošta? Ja viedaju, što siońnia ŭsie całkam padtrymlivajuć prezidenta i abaronu suvierenitetu.

***

«NN»: Praciahniem pra palityku. Vy były deputat parłamienta. Čamu siońnia nie idziacie [na vybary]?

UD: Ja nadta pramy čałaviek. Deputatu treba być hnutkim.

Naprykład, ja kazaŭ tady i siońnia kažu: kali admieniać pryhonnaje prava dla čynoŭnikaŭ, artykuł Kryminalnaha kodeksa pra pieravyšeńnie paŭnamoctvaŭ? Pakul jaho nie admieniać ci nie zrobiać bolš miakkim, čynoŭniki buduć cicha siadzieć, bo nielha ž krok naleva ci naprava zrabić. Pamidorka hnije, jon jaje nie moža pradać! Bo pastaviać «pieravysiŭ paŭnamoctvy» — i ŭsio, idzi ŭ katałažku.

I vystupaju, kab čynoŭnikam dali volu. Kradzie? Chabar biare? Tady tak, sadžajcie ŭ turmu, z hetym treba zmahacca.

«NN»: A kali sadžajuć, jak vy kažacie, u katałažku, a paśla praz paŭhoda vypuskajuć i adpraŭlajuć kałhasam kiravać?

UD: Nu, heta ja nie budu kamientavać, nie nadta daśviedčany. Ale daktaroŭ, asabliva dobrych śpiecyjalistaŭ, treba vypuskać praź niejki čas. Dobrych daktaroŭ trymać za kratami, heta, moža, i złačynstva. Nie ŭsich, ale chacia b najlepšych varta pamiłavać.

«NN»: Kali zajšła hutarka pra kryminał: a zvyšžorstkija terminy za narkotyki?

UD: Za narkotyki treba surjozna karać. Jość i pravakacyi, napeŭna, treba hłyboka raźbiracca. Ale tych, chto pradaje, treba karać pa poŭnaj prahramie.

«NN»: Karać — majecie na ŭvazie najvyšejšuju mieru?

UD: Nie, maju na ŭvazie sadžać. Ja liču, što śmiarotnaje pakarańnie treba admianić. Chaj čałaviek žyvie i vykuplaje svaje dziejańni.

«NN»: Vierniemsia da vašaj pracy ŭ parłamiencie. U starym intervju vy kazali, što vam deputactva nie prynosiła zadavalnieńnia.

UD: Spačatku prynosiła, paśla — nie.

«NN»: A navošta ž vy tudy pajšli?

UD: Kab źmianić sistemu. Ale dla hetaha treba stvarać kaalicyi. Inakš nie prasunuć ničoha. Ale kali nie dumajučy ludzi hałasujuć, to nie źmieniš ničoha. Treba iści z kanstruktyŭnymi prapanovami. Nie iści, jak niekatoryja: «Voś Łukašenka tam čort jaho viedaje što!». Dyk a Łukašenka ž choć pabudavaŭ pałacaŭ, pieratvaryŭ harady, chuda-biedna, ale zrabiŭ Biełaruś unikalnaj, zrabiŭ jeŭrapiejskaj krainaj.

Ci nie? Moža vy, apazicyjaniery, i inakš ličycie. A ja dumaju, što jon unios leptu…

Voś mnie nie treba jamu dupu lizać. Ja na pasadu nie pretenduju. Tamu ja kažu, jak jano jość!

A kali niedzie i pabudavali pakazušny haradok, jaki razvalvajecca, to heta ž nie jon pabudavaŭ. A chtości pabudavaŭ, kab vysłužycca.

Pravilna vy pišacie: nielha prezidentu chadzić karovam chvasty padviazvać… Dyk a chto? Chto akramia jaho?

Chto ž budzie kiravać? Toj, chto dumaje, jak hrošaj skraści? Dyk pravilna jon [Łukašenka] ich!

«NN»: Ale što za sistema, kali biez prezidenta nie mohuć haŭno z-pad karovy prybrać?

UD: A šmat siońnia adbiareš razumnych vysokaraźvitych ludziej?

Ja vam skažu jak kiraŭnik «Darydy»: šukaŭ pamočnika, daj Boh, kab z sotni možna było adnaho narmalnaha vybrać!

Treba, vidać, jak u balšavikoŭ raniej było: vyroščvać śpiecyjalista pastupova, pa stupieniach navučańnia. A ŭ nas niama hetaj škoły.

Stvaryli Akademiju pry prezidencie. Prezident hrukaŭ kułakom, dzirku ŭ stale prabivaŭ: stvarycie narmalnuju Akademiju! Ale što, jon sam tam budzie siadzieć kiravać joju?

Niama na kaho abapiercisia! Mientalitet ludziej u nas jašče taki — pryniasie chtości na talercy. Tamu jamu [Łukašenku] i prychodzicca paŭsiul zaprahacca!

Heta piersanalna majo mierkavańnie. Ja nie padlizvaju nikomu!

«NN»: Padčas pracy ŭ parłamiencie vy ŭsio ž damahlisia niejkich pieramienaŭ, jakich chacieli?

UD: Ja vystupaŭ suprać vypłat u kanviertach, dziaržava pačuła. Taksama ja nastojvaŭ, kab pravodziłasia analityka — bo zakon stvarajecca, a padzakonnyja akty ci inšyja zakony jamu supiarečać. A heta ž i stvaraje karupcyju!

«NN»: Zaraz ža jakraz idzie chvala baraćby z karupcyjanierami. A što treba, kab karupcyi nie było? Zarobki padniać čynoŭnikam?

UD: Kaniečnie, zarobki! Ale pakul zakanadaŭčaja baza buksuje, heta i schilaje čałavieka, spakušaje jaho.

Tolki zarobki — mała, treba zakanadaŭčuju bazu mianiać.

I treba, kab u čynoŭnika piensija była vialikaja. Kali jon budzie viedać, što jaho čakaje piensija tysiača ci paŭtary dalaraŭ, to budzie dumać: nafih mnie hetyja sto dalaraŭ chabaru, ja ž zhublu piensiju, zhublu ŭsio!

«NN»: Jak były parłamientaryj jak vy acenicie sprečnyja zakony, jakija pryniali siońniašnija deputaty? Dekret suprać darmajedaŭ, naprykład?

UD: Absurd.

Bo nie treba trymać na zavodach lišnich ludziej. Treba vypuskać stolki, kolki možam pradać, ja ž užo kazaŭ. Heta ž upłyvaje i na košt praduktu: bo treba ž usim rabotnikam choć trochi zapłacić, adpaviedna, tavar pradajecca daražej.

Absurd. Hety zakon treba admianić i zabyć, jaho kateharyčna nielha prymianiać.

Ja nie viedaju, chto prydumaŭ hety zakon — Ščotkina ci chto. Ale heta aplavucha prezidentu, heta razdražniaje tolki ludziej suprać prezidenta.

Navat kali biełarus pracuje za miažoj, hrošy jon viazie siudy! Ja byŭ u Kitai, tam kažuć tak: «Dzie b kitajec ni pracavaŭ, karyść jon niasie tolki svajoj dziaržavie».

Nu a kali nie pracuje, to i chaj nie pracuje. Chaj siadzić!

«NN»: Druhi zakon — niadaŭni, pra adterminoŭki ad armii padčas vučoby.

UD: Moža na mianie ŭłady pakryŭdziacca, ale skaracić siłavyja i ŭzbrojenyja struktury treba. U nas moładź i tak małaadukavanaja…

Ale dva razy adterminoŭku davać — ja suprać. Kali jon uvieś čas vučycca: to tak, to zavočna… Ja suprać. Vojska patrebnaje.

«NN»: A vy sami słužyli?

UD: Ja nie słužyŭ. Pa stanie zdaroŭja.

«NN»: Vy nie słužyli, ale ličycie, što słužyć chłopcy pavinnyja.

UD: Tak.

«NN»: Abaviazkova?

UD: Abaviazkova.

«NN»: Na paŭtara hoda. Vasiamnaccacihadovaha chłopca.

UD: Jak vy ni kažycie, treba, kab navučańnie jon prajšoŭ, kab dyscyplina była, kab nie łamali vokny i dźviery i hetak dalej. Dyscyplina treba, kab była, tak ci nie?

I ŭ luboj krainie isnujuć siłavyja struktury, paŭsiul, heta stabilna treba.

A vy mnie, napeŭna, chočacie prapanavać kantraktnaje vojska? Dyk kraina jašče nie hatovaja. Vierniemsia da palityki. Nas nie adpuskaje Rasija, vy ž bačycie, ciśnie i ciśnie, roznymi mietadami.

Kab Rasija nie cisnuła, moža, my b kali-niebudź i pierajšli na kantraktnaje vojska. Ale jość palityčnyja intryhi, jakija hrajuć vialikuju rolu.

Pahladzicie na Ukrainu — tam idzie nahniatańnie. A ich banderaŭcy i nacyjanalistyčnyja hrupoŭki mohuć uvarvacca kudy chočaš.

A niezadavolenyja prezidentam, kali jany siudy zbroju ŭciahnuć, i tak zrobiać, što my tut raźniu zładzim pamiž saboj? Voś takoha i treba bajacca.

«NN»: Ukraina tam sama z saboju nie moža razabracca. Ale pra cisk Rasii: vy ličycie, što našy sałdaty terminovaj słužby, jakija pa paŭhoda travu farbujuć…

UD: Dy jakaja raźnica!? Usio roŭna Pucin pabaicca!

Jon moža Kijeŭ zaniać za chvilinu, ale ž vy razumiejecie, čym skončycca, kali narod suprać. Jany z Čačnioj nie mahli spravicca.

Dy i kali b štości zdaryłasia, to na Pucina ŭvieś śviet by aščeryŭsia, a nas abaraniała b Litva, Polšča, i dali b i naftu, i haz. Susiedzi dapamohuć, upeŭniena kažu.

Nichto nie choča, kab my išli ŭ zaležnaść.

***

«NN»: Vy kazali ŭ starym intervju: «Ja z asałodaj razmaŭlaju na biełaruskaj movie, ja palašuk». Čamu ŭ nas biełaruskaja mova ŭ zaniapadzie?

UD: Ja sam užo pryvyk na trasiancy, tamu razmaŭlaju jak razmaŭlaju. Ale za movu biełaruskuju ja staju hrudźmi, razarvaŭ by kašulu! Uvieś narod zaklikaju praz vaša vydańnie — davajcie biełaruskaść lubić! Zaklikaju biełarusaŭ na movie razmaŭlać, kab biełarusami ščyrymi byli!

Pakul ludzi saromiejucca. U nas ža 70 hadoŭ zabivali biełaruskuju movu — CK KPSS i Saviecki Sajuz. Ale moładź siońnia pastupova pierachodzić. Z časam situacyja vypravicca, ja na 200% upeŭnieny.

Kali, kaniečnie, my pad Rasiju nie piarojdziem. Tady, kaniečnie, rusaki buduć nam kazać: čaho hety vy, łapatniki, budzie havaryć na biełaruskaj movie? Ale ja nie dumaju, što Ryhoravič zdasca.

***

«NN»: Jak vy aceńvajecie svoj finansavy stan?

UD: U mianie za miažoj kapitału niama. Maje naščadki atrymlivajuć na žyćcio narmalna, ale charomaŭ tam nie majuć. Zdymajuć dom, bo siamja vialikaja.

U mianie jość siabry miljardery. Dyk jany žyvuć hetak ža, jak i ja. Jany latajuć na svaich samalotach, ja lataju biznes-kłasam. Ale jakaja roźnica?

«NN»: Ale ž vy multymiljanier, možna tak skazać?

UD: Možna tak.

«NN»: Havorka idzie pra dziasiatki miljonaŭ dalaraŭ?

UD: Kali acanić, to, kaniečnie, dziasiatki miljonaŭ. «Daryda» siońnia kaštuje da 50 miljonaŭ jeŭra.

«NN»: Była niejkaja reč, na jakuju nu vielmi šmat patracili?

UD: Ja šmat vydatkavaŭ na futboł. [Dzialendzik — stvaralnik i ŭłaśnik futbolnaha kłuba «Daryda». Siońnia kamanda ŭžo nie isnuje — NN] Stadyjon pabudavaŭ, jaho, praŭda, razvalili.

I siońnia ja padtrymlivaju. «Dynama» i jašče adnu kamandu paju vadoju. Padtrymlivaju dziciačy dom. Dapamahaju i biednym. Na toj śviet usio nie zabiareš.

«NN»: Vy siabie ličycie biełaruskim aliharcham?

UD: Nie. Ja ich usich viedaju, ja ź imi ŭ narmalnych adnosinach. Ale ja — sialanski mužyk.

«NN»: A chto tady aliharchi? Šakucin? Čyž?

UD: Dy kińcie vy! Jany hołyja chodziać! Chto pierakredytavany, chto zalez u kałasalnyja hrošy…

Jość ludzi bahatyja, i biez kredytaŭ, bieź dziaržpadtrymki… Realnyja ludzi, jakija pravilna pastavili biznes, pravilna pracujuć. Moža i nie aliharchi, ale bahatyja ludzi.

Ale ja nie budu ich nazyvać.

A Jura Čyž užo štany ledźvie nosić. Nie kryŭdzicie jaho, jaho i tak šmat musirujuć… A jon i tak, biedny, napakutavaŭsia.

«NN»: Nu nie dziŭna, kali jaho sapraŭdy zatrymali padčas uciokaŭ u bok litoŭskaj miažy.

UD: Da ładna, boh ź im. Jany ŭsie sami sabie razbambili biznesy.

«NN»: A siońnia ŭ Biełarusi jość siaredni kłas?

UD: Niama. Usie siaredni kłas, prymityŭna kažučy. Bahatych — nu moža, adzin pracent.

A zusim biednych ci takoha siaredniaha kłasa… Niama.

«NN»: Heta plus ci minus?

UD: Heta drennavata.

«NN»: A što zrabić, kab siaredni kłas źjaviŭsia?

UD: Ja ž kazaŭ. Patrebnaja revizija ekanomiki, treba dakazać patrebnaść takoj revizii prezidentu i ŭsim.

***

«NN»: Raniej vy kazali, što z apazicyjnych palitykaŭ vam nichto nie padabajecca. Štości źmianiłasia siońnia?

UD: Ja viedaju ich hniłuju palityku i jak jany siabie pavodziać.

A siońnia ja i nie viedaju nikoha. Voźmiem, nu, deputata Kanapackuju. Nu jaki ź jaje kanstruktyŭny apazicyjanier? Brachać chadzić? Haŭ-haŭ-haŭ? Ja suprać. Kali vystupaješ, to napišy prahramu, jak chočaš źmianić krainu: što zrobiš, dzie pryciahnieš inviestycyi. A «haŭ-haŭ-haŭ, davajcie vybary pamianiajem»… Nu pryjdzie čas, raniej ci paźniej, kali stabilna budzie. U nas siońnia prablema ža z Rasijaj. Jak siońnia addać [uładu], što budzie? Jak va Ukrainie budzie.

A chto pryjšoŭ da ŭłady va Ukrainie? Jaŭrei! I jaŭrei pamiž saboj dziasiaty hod iłbami stukajucca, nie mohuć razarvać karmušku! I buduć praciahvać!

Voś što dobraha va Ukrainie? Jaŭrei vajujuć! Prabačcie za hrubaje słova.

«NN»: A vy taki pobytavy antysiemit, atrymlivajecca.

UD: Nuu… Nie viedaju, što palacić u moj bok, kali apublikujecie maje słovy. Ale ž jaŭrei nasamreč pamiž saboju vajujuć. Heta ž nie schavana.

Ale ja dumaju, što našy biełaruskija jaŭrei na mianie nie pakryŭdziacca, tamu što jany narmalnyja ŭsie jaŭrei. Našy razumna viaduć svaju palityku, nie lezuć.

«NN»: A jak vy staviciesia da restarana «Pajedziem, pajadzim», darečy? Heta toj, što pobač z Kurapatami.

UD: Ja liču, što zabaŭlacca tam nie treba. Na mohiłkach ja b muzyku nie ŭklučaŭ. A kali ludzi chočuć pajeści spakojna — to chaj jaduć. Kali ŭ jaho nie balić na mohiłkach štości rabić — to liču tak.

***

«NN»: Vaša cytata ź intervju «Narodnaj voli»: «Žančyny ŭ nas paśla 40 za saboju nie hladziać»…

UD: Heta dakładna. Jak chočacca, kab žančyny za saboju hladzieli! Jany ž i na vioskach, i paŭsiul svaje torby voźmuć, šapku naciahnuć i iduć, i ty dumaješ — jołki zialonyja, kolki ž tabie hadoŭ?! A joj tolki 40 hadoŭ…

«NN»: Ale ž toje, bo nie chapaje hrošaj, a nie tamu, što niama žadańnia.

UD: Dy nie hrošaj! Usio adno žančyna musić nadavać sabie ŭvahu, navat za kapiejki! U nas takija šmotki pryhožyja…

Voś voźmiem ispanskich žančyn. Jany adziavajuć šmotki prostyja, ale pryhožańka. Maječku adziavaje ci koftačku i idzie, hanarycca. Dyk i ŭ nas, adzień ty hetuju koftačku pryhoža, čub načašy rasčoskaj i šmat tabie nie treba! A iści jak babula, navat huby nie pafarbavaŭšy: «Čaho ž ty da mianie pryčapiŭsia? Mnie ž užo 40 hadoŭ! Z mužčynami nie splu!»… Kiepska heta.

Žančyny siabie rana ŭ staraść zahaniajuć. Heta kryj boža.

Heta nie ad biednaści, a ad kultury i adukacyi. Pra heta treba pa radyjo, pa televizary havaryć…

«NN»: Z žančynami za 40 zrazumieła. A moładź vam jak?

UD: Dehraduje moładź. Ja ž kazaŭ, što niemahčyma supracoŭnika znajści. Asobu znajści ciažka. Vysokaadukavanych ludziej znajści prablematyčna, status adukacyi treba padymać, pierabudavać univiersitety, kab i rektary, i vykładčyki byli sučasnyja, adukavanyja. Treba vychodzić na kantakt ź Jeŭropaj, pierajmać vopyt adusiul.

***

«NN»: Raniej vy nie chacieli havaryć na hetuju temu. Moža, siońnia ŭžo pryśpieŭ čas? Chaču spytać pra śmierć syna. Heta było zabojstva? Narkotyki?

UD: Ja ž kazaŭ, što za narkotyki ja b sadžaŭ na vialikija terminy.

Voś hetaja situacyja adbyłasia. Jon pryniaŭ narkotyk nie toj jakaści.

«NN»: Spajs?

UD: Nie. Tady jašče nie było spajsaŭ.

Jamu pradali niejki surahat u horadzie, pryjšoŭ dadomu, uviečary pryniaŭ… Ranicaj znajšli ŭ łožku.

Jon pieryjadyčna ŭžyvaŭ, nie pastajanna. Ja vaziŭ jaho, lačyŭ, ale biezvynikova.

«NN»: Kolki było synu?

UD: 25 hadoŭ.

«NN»: Prabačcie za takoje pytańnie: ale heta zdaryłasia ad taho, što było zašmat hrošaj? Załataja moładź, usiakaje takoje?

UD: Jaho ŭciahnuli siabry. Jon sam raskazvaŭ, što prapanoŭvaŭ im — davajcie ja vam lepš harełki kuplu! Ale…

Jon časam saskokvaŭ, byvała, hod nie kałoŭsia. Zatym iznoŭ…

Natalla, dačka Uładzimira Dzialendzika: Čas byŭ taki. Siońnia hetaha b nie adbyłosia. Tady byŭ čas biez kantrolu.

UD: I ŭ mianie jak u baćki nie było času prakantralavać. Kali ja daviedaŭsia, užo ciažka było vyvodzić jaho z kryzisu.

I Viaśnianka tady byŭ taki rajon, kudy ŭvieś zbrod źjechaŭsia. Tak atrymałasia… I siabry, jakija jaho i ŭciahvali, daŭnym-daŭno lažać na mohiłkach.

***

«NN»: Pra DTZ z vašym udziełam užo šmat pisali. U vyniku vy trapili pad amnistyju — ale pierad prysudam ci było vam strašna?

UD: Nie toje kab strašna… Za toje złačynstva nie dumaju, što mianie b u kletku pasadzili b. Zasłuh u mianie chapaje, nu dali b mnie try hady z adterminoŭkaj, ci čatyry, ci kolki… Bolš ničoha mnie b nie było. Ale darahoje ž inšaje.

Na dušy i tady, i siońnia — ja čałavieka zahubiŭ. Heta samy ciažki bol. Ja ž adrazu ŭziaŭ vinu — paśla, kali ja kryminalnuju spravu padpisvaŭ, navat nie staŭ čytać. Ni svaje pakazańni nie pieračytvaŭ, ni čužyja.

 «NN»: A čaho ŭvohule baiciesia? Jość štości?

UD: Kaniečnie.

«NN»: Čaho?

UD: Nie budu ahučvać… Dy nie, śmierci nie bajusia. Pryjdzie čas i pryjdzie. Hałoŭnaje, kaniečnie, kab nie lažać i kab nie dahladali mianie. Dla takoha enierhičnaha čałavieka jak ja heta nieprymalna… A čaho bajusia — toje chaj sa mnoju zastajecca.

Uład Šviadovič, fota Nadziei Bužan