Avijapachavalny marš

Siarhiej Astraviec piša na svaim błohu pra samalot našaha ziemlaka.

20.04.2009 / 15:12

Malenstva: rajskija jabłyčki ŭ sadzie, drobnyja čyrvonyja, šakaladnyja medalki, arkiestar. U našym haradku byli dźvie avijabazy adrazu, jak ciapier daviedaŭsia voś. Malečyja hady pad viadomy marš avijataraŭ. Vajskovy arkiestar hraŭ to śviatočny, to pachavalny marš, heta zapomniłasia.

Adnojčy vysoka-vysoka ŭ niebie BSSR źviłasia brytanskaja “Kanbera”. Z našaha aeradromu ŭźniali miha siamnaccataha. Cel bačyš?! Baču! Atakuj! Lotčyka proźvišča było na S. Sieŭ jon, jaho viertalotam — u Maskvu. Čamu nie atakavaŭ, čamu nia źbiŭ? A jak? Stol — čatyrnaccać tysiač, uzbrajeńnie harmatnaje. Nia ŭkusiš, jak łokać.

Niedapracavany byŭ samalot su dzieviaty, kaža stary lotčyk, ale prymusili puścić u seryju. Samalot-katafałk, možna skazać. Źniščalnik-pierachopnik, aficyjna, absiah — da dvaccaci tysiač. Pieršym zahinuŭ lejtenant Teadarovič z našaha domu, ź pieršaha padjezdu, z Mahilovu byŭ. Zahłuch ruchavik na ŭźlocie. Pasprabavaŭ pasadzić na paletak, ale —uzarany, niaroŭny, šancaŭ nijakich. Vianki z čornymi mašastovymi stužkami, žoŭtyja duchavyja instrumenty, ciahučaja hniatlivaja, znaročysta zmročnaja muzyka.

Lotčykam vydavali šakalad, atrymlivajecca, kab padsaładzić pihułku. Ale jany nia jeli šakaladu. Pamiataju, doma ŭ servancie ŭ siemjach lotčykaŭ u vazie lažali maleńkija, siarednija, vialikija šakaladki, medalki. Jany nie byli harkavymi, im vydavali małočny šakalad. Dzieci pilotaŭ mieli pieravahu pierad astatnimi, u ich było kolki zaŭhodna šakaladu. Ale heta byŭ dvuchsensoŭny słodyč, jon utrymlivaŭ śmiarotnuju niebiaśpieku. Adnojčy šakaladki mahli skončycca…

Pieravučyli na su dzieviaty spačatku naš połk supraćpavietranaj abarony, zatym druhi, za sto sorak kilametraŭ. Lotčyki bajalisia jaho, kaža stary vajskoviec, bajalisia latać. Klasykaj było, kali ruchavik hłuch na ŭźlocie mienavita. Sto maładych zdarovych mužčyn, jakija bajalisia taho, da čaho imknulisia, dziela čaho vybrali prafesyju. Ujaŭlajecie štodzionny stres, navat u vychodnyja, doma, ź siamjoju? Što takoje nie chacieć na pracu, jakaja — sapraŭdnaja ruskaja ruletka? Ale ž!

U našym domie lotnaha składu, čatyry pavierchi, try padjezdy, na su dzieviatych zahinuli čatyry čałavieki, piaty — na inšym samalocie i ŭ inšym miescy, taksama mahiloŭskim byŭ. Usiaho adzinaccać ci dvanaccać lotčykaŭ zahubiŭ, dy što kazać — zabiŭ su dzieviaty. Apošni, pra jakoha viedaje znajomy aficer, zdajecca, u dzień svajho naradžeńnia zahinuŭ. Baćka lotčyka byŭ namieśnikam načalnika lotnaha vučylišča, pryjechaŭ da jaho i daviedaŭsia… Zabraŭ cieła.

Sparak nie było su dzieviatych, značycca paloty tolki samastojna, bieź instruktaraŭ. Kab pryzvyčaicca, nabić ruku, kolki heta vymahała času?! Ale zdarycca mahło ź lubym i potym, źnianacku, kali nie čakaješ. Niekatorym šancavała. U trecim padjeździe žyŭ lotčyk Čur-n, dziadźka Saša, pamiataju, jon zasolvaŭ kapustu nie šatkavanuju, kačančykami, smačnaja była strašenna, lubiŭ častavać nas, dziatvu. Mažny byŭ taki, samavity. Jahony su dzieviaty taksama staŭ padać, jon zdoleŭ pakłaści jaho ŭ ryštok kala kalcavoj darohi, uratavaŭ žyłyja kvartały. Jamu dali orden i, redkaść u savieckija časy, pra zdareńnie napisali hazety. Dyk voś, uratavaŭšysia ad su dzieviataha, jon trapiŭ paźniej pad elektryčku prosta na vakzale, lecišča ŭ jaho było, viartaŭsia dachaty.

Atrymlivajecca, su dzieviaty byŭ samalotam-zabojcam. Na aeradromie ŭ tyja časy pastajanna dziažuryli dva źviony: mihi dzieviatnaccatyja — dla pierachopu pavietranych balonaŭ sa špiahoŭskaj aparaturaj, su dzieviatyja — dziela pierachopu “Kanberaŭ”. Ale “Kanbery” pierastali prylatać, złašča źvilisia spadarožniki. Adnak arkiestar praciahvaŭ vykonvać pa čarzie dva maršy… Tak, hety tekst jašče moh by nazyvacca “Šakaladki dla lotčykaŭ”.

Siarhiej Astraviec