Fantomny bol, Vilnia…

Siarhiej Astraviec piša na svaim błohu pra biełaruskija apetyty.

06.06.2009 / 14:47

Nadvorje ŭ Horadni słaŭnaje, kali siadzieć doma la vakna z kubkam kavy: piać-šeść-siem razoŭ padaje doždž, čarhujučysia z mocnym, ašalełym soncam, termometar haniaje čyrvonuju vadkaść tudy-siudy, i viecier, viecier, chalera, nie źnikaje, a jon dla mikrafona — vorah, ale ničoha nia zrobiš, dla piśmieńnika hołas narodu — pieradusim, što jon dumaje, što skaža, što ŭ jaho ŭ hałavie? I ty idzieš da haradzienskich hramadzianaŭ, jakim chapaje Horadni i jakich nia mučaje fantomny bol, Vilnia.

Staim z adnym historykam na bruku, jon badaj adziny, kaho apošnim časam kolki razoŭ zapar sustreŭ tut, inšyja znajomyja nia chodziać brukavanymi vulicami… Dyk pra što razmova? Pra toje, što horad naš — aby što, možna skazać, u paraŭnańni z astatniaj Eŭropaj, ale lepšaha niama, to chaj zvažajuć śviedamyja biełarusy, nie narakajuć, pieśni žalby zdaduć u archiŭ! Balšaviki jaho spačatku letuvisam adkroili, byŭ by ciapier Hardzinas, jak toj Vilnius, hetak ža apracavali b, nijakich sumnievaŭ. A niekatoryja: Vilnia, ach, biełaruski horad, ach… Hłupstva! Ja tam byŭ, ja nia škołu zakončyŭ, «makikłu», mnie viadoma dakładna: Vilnia — horad litoŭski, nie niamiecki, nia polski. Kazis, u sensie Kazik, zhadžajecca: a mahła b Horadnia zastacca ŭ Polščy, pryčym vielmi vierahodna. Ja padtakvaju: letuvisy, mabyć, nia suprać byli b i Minsk-Litoŭski i Brest-Litoŭski zaharnuć, atrymać na razdačy, jany chutčejšyja ŭ hetym.

Dyk što z hetaha ŭsiaho vynikaje? A toje, što šaścipaviatovaja Biełaruś razharnułasia ŭ mahutnuju krainu, badaj jak usie prybałty razam uziatyja. Viedama, što niekatorym jana ŭsio roŭna kusočkam zdajecca, kavałačkam, kutočkam-vuhałočkam, šaściu sotkami, karaciej. Dyk śviedamyja va ŭnison, atrymlivajecca, chiba što apetyty inšaha kštałtu majuć i ściplejšyja. Za stałom ža varta taki kavałak brać, jaki prahłynuć zdoleješ, źjeści narmalna. A chiba patrapili svoj kavał pražavać, zasvoić? Ni chalery! Jasna, vorahi nie dajuć, ale ŭ kaho ž ich niama? U letuvisaŭ?! Nie śmiašycie!

Sytuacyja haniebnaja była, kali ŭspomnić: mahutnyja siońnia terytaryjalna biełarusy musili ŭ letuvisaŭ na ptušynych pravach — tak, Horadnia “vašaja”, słoŭ niama, my vam dapamožam našaj biełaruskaj rukoju zasvoić, ahorać, źlituanizavać i Biełastoččynu, kraj darahi, taksama. I što z hetaha vynikaje? Toje, što na pavierchni: Juzaf, skacina, ničoha biełarusam nie adrezaŭ, a tolki ad ich šmat, adno hałavu duryŭ, Adolf — taksama suččyn syn, choć i staraŭsia. Zrabiŭ nazad ledź nie šaścipaviatovuju (kab Josifu adpomścić?), tolki zamianiŭ adny kavałki inšymi. Adrezaŭ Biełaruś savieckuju, jana ŭ jaho zrabiłasia aperatyŭnaj terytoryjaj armiejskaj hrupoŭki i paaddavaŭ biełaruskija ziemli našym daražeńkim siabram — letuvisam dy ukraincam, jany lepiej paddobrycca zdoleli. Adno palakam ciapier mieniej pašancavała, atrymali pa rukoch, Horadnia apynułasia “pad Kionihsberham”.

I što, paśla ŭsioj katavasii chtości jašče nie zadavoleny? A nia chočacie Harten mieć? Mnie-to što, ja da niemcaŭ pryzvyčajeny, mnie nazva padabajecca, chacia j tak niakiepska, mnie chapaje, ja abydusia biez Smalenska, mianie turbuje bolej, što Biełaruś na smak zusim nia draniki, a saviecki chlebny šnical za 27 kapiejak sa stałoŭki z chlebam-kirpičykam nijakaha koleru i smaku. Jasna: heta taksama hros-palityka. Ale ŭradžaj ža jość, dažynki spraŭlajem! Dzie žarončyki, dzie recepty staryja? Vilnia nam ničym nie dapamoža, i Smalensk, i Biełastok, badaj, taksama. Tak, my, u peŭnym sensie, na aperatyŭnaj terytoryi armiejskaj hrupoŭki, dzie haspadaryli roznyja ŭłasaŭcy ŭ tym liku, ale ž my jość, my tut!

Što z hetaha vynikaje? A toje, što Josif najbolej dla biełarusaŭ zrabiŭ, što vidavočna, jany nia śnili takoha, što dakładna. Josif mudra ŭsio zrabiŭ: pahlańcie na Litvu, pahlańcie na Polšču, chiba jany mahli pra takoje maryć? Polšča siońnia vyklikaje dobraje zachapleńnie: pryhožy vidarys, vializnaja terytoryja, usio jość — ad mora da hor. Dyj Biełaruś — ad žeki da žeki, jak zaviaščaŭ Maciej Buračok. Luby ŭraŭnavažany palak ci litoviec, ci biełarus pahatoŭ, pavinien być Josifu abjektyŭna ŭdziačny. Biez kryviščy nie abyšłosia, jasna, ale što biez kryvi zbudavali, jakuju krainu? Na zdabyćcio damaviny Haspodniaj kolki vysiłkaŭ pajšło… Karaciej kažučy, ułada našaja, chłopcy, arahanckaja, što Illič, skacina, dla biełarusaŭ zrabiŭ? Tolki napahatovie nažnicy kravieckija trymaŭ, kab adkroić usim achvotnym — hiermancam, litoŭcam, palakam, paprasili b čyrvonyja kitajskija strałki — im by astatniaje addaŭ, jak uchar-kupiec. Voś chto Josifam pa-sapraŭdnamu nie zadavoleny, dyk heta niemcy, i nia tolki savieckija. Pa spraviadlivaści było b usim statujam leninskim našaj siniavokaj respubliki zrabić dźvie hałavy, nia treba Josifa kryŭdzić, chłopcy, nia varta. Na takija pomniki ŭsio turystyčnaje zamiežža torknie, mnie tak zdajecca…Butaforskimi nadaŭbieniami Stalina i krespaściu-hierojem ich nie zavabiš, buržujeŭ! Treba ŭmieć stvarać popyt, tavar novy, a nie čakać pasyŭna, što jany našeście ŭčyniać masavaje na našuju zaimšełuju savieckuju muzejnaść padzivicca. Im, ułasna kažučy, načchać na naš “zapasny braniapojezd”, bronieciahniki siońnia tolki Kim-Čen-Iraŭ cikaviać, što ahulnaviadoma.

Ale ž, chłopcy, jakija tolki dumki nie ŭźnikajuć ad haradzienskaha bruku, haradzienskaha pavietra i nadvorja ahułam. Sonca-doždž-sonca-doždž, na kavu niama žadańnia, ale robiš, kab spać nie chaciełasia, dy pačynaješ uvohule zasynać… Tak, Vilnia pryhožy horad, dumaju, savieckija biełarusy pabudavali b na hary Hiedymina pałac prafsajuzaŭ abo tekstylščykaŭ, ci čyhunačnikaŭ. Albo haścinicu “Maskva”, kab jašče pryhažej stała, kab adździačyć ruce. A jak ža vieža? A što vieža? Jana ž sa ščarbataj cehły, ladaščaja, rassypajecca na vačach. Josif vyratavaŭ Vilniu. Boh napeŭna byŭ zadavoleny, mnie tak zdajecca. Vilniu možna było addavać biełarusam, kab jany ŭžo byli biełarusami, a jany tolki źbiralisia jašče. I dahetul mulajucca. A Vilnia, jana nie mahła čakać. Tak što vybačajcie, chłopcy, bananijeŭ nia majem…

Siarhiej Astraviec