Piśmieńniku Viktaru Kaźko — 70 hadoŭ
23.04.2010 / 09:59
Biełaruski piśmieńnik, viadoŭca źviazdoŭskaha konkursu apaviadańniaŭ, nie naležyć da tych asobaŭ, jakija vykarystoŭvajuć usie sučasnyja technałohii dziela taho, kab nahadać pra siabie. I nie dumajuć pra nahodu, jakaja źjaŭlajecca dla hetaha — niachaj heta vychad novaj knihi ci navat jubilej. Tamu nahadajem my, pryčym apaviadańniem, jakoje ŭ niejkim sensie simvaličnaje ŭ dzień naradžeńnia: pra chłopčyka, jaki vučycca suisnavać u śviecie — z rodnymi, boskimi istotami, z tymi niabačnymi siłami, jakija stajać za pravym plačom ci za levym, i robić svoj dziciačy vybar, jaki, napeŭna, vyznačyć jaho šlach.
I što asabliva niečakana: sam Viktar Kaźko byŭ pazbaŭleny voś takoha «ružovaha» vybaru, bo vielmi maleńkim patrapiŭ na samy składany šlach, jaki tolki moža być. Straciŭšy rodnych u vajnu, jon papoŭniŭ sirockuju siamju, a zamiest rodnaj chaty bačyŭ dziciačyja damy. Ale, mahčyma, zło, jakoje pryviało da žudasnych strat, jakoha jon bačyŭ zašmat, nasupierak abstavinam naradziła ŭ jaho dušy žadańnie supraciŭlacca i stvarać svoj šlach samomu, kab adno tolki — pryjści da siabie.
Mahčyma, junaku zdavałasia — kab pačać žyćcio nanoŭ, treba pajechać jak maha dalej, adarvacca — ad balučaj pamiaci, ad dumak pra toje, z čym vychodziš u śviet… Jon byŭ vielmi małady i nie spadziavaŭsia na lohki chleb. Tamu zajechaŭ daloka — u Sibir, u Kiemierava, — vučycca zdabyvać toje kaštoŭnaje, što moža dać ziamla čałavieku. Napeŭna, u tych, chto štodnia spuskajecca ŭ šachtu, mocny charaktar: jaho stryžań — samazachavańnie. A vyznačaje jaho zdolnaść razumieć, što adbyvajecca ŭ samych dalokich, patajemnych płastach hleby i moža macavać čałaviečaje žyćcio ci pahražać jamu. Ci nie tady, kali davodziłasia pracavać u šachcie, i naradziłasia ŭ Viktaru Kaźko žadańnie ŭhladacca ŭhłyb i adčuć pad nahami tryvałuju hlebu?
A pytańni, jakija vyryvalisia z hłybiń dušy, niaźmienna patrabavali adkazaŭ — pierš za ŭsio dla samoha siabie. Jon znajšoŭ sposab razabracca i ź pieršymi, i z druhimi — akreśliŭšy ich u słovy. I ŭžo skončyŭšy Maskoŭski litinstytut, adčuŭšy adnojčy, što dumki adnaho čałavieka mohuć być cikavyja kamu‑niebudź jašče, pahladzieŭšy na vialiki śviet, jon staŭ na darohu, jakaja nibyta pa kole pryviała jaho da taho, adkul usio pačynałasia.
Viktar Kaźko viarnuŭsia ŭ Biełaruś, kali jamu pieravaliła za 30, i znoŭ byŭ vymušany pačynać z pačatku. I choć jaho ŭžo drukavali ŭ «Novom mirie», radzima prymała naściarožana. Treba było dakazać svaju hodnaść być piśmieńnikam mienavita tut. Z tymi dumkami, jakija byli važnyja dla tych, chto tut. A ich jon viedaŭ…
I ŭ apovieści «Sud u Słabadzie» apisaŭ vajnu vačyma dziciaci — ci nie pra siabie samoha? Dy i ŭ ramanie «Chronika dzietdomaŭskaha sadu» praciahnuŭ. Pra toje, što baleła. Tak supała — baleła jamu asabista i jaho radzimie. Tak i išło: baleła radzimie — chvalavała i jaho. Najpierš toje chvalavała, što sami ludzi najbolš mahli pryčynić zło sabie i inšym, kali vyhody cyvilizacyi prymušali maŭčać ich sumleńnie. I kali praha vyhodaŭ pryvodziła da žudasnych katastrof, jakoj staŭ dla Biełarusi Čarnobyl (pra heta havorycca ŭ apovieści «Vyratuj i pamiłuj nas, čorny busieł».
Dumki pra toje, chto ŭ čałavieka za pravym plačom staić, a chto za levym, nitkaj prachodzili praz usie tvory Viktara Kaźko. Adkul naradžajecca zło i jak stvarajecca dabro — dzie jano žyvie, na čym trymajecca? Pra heta, darečy, i ŭ apošnim ramanie Viktara Kaźko «Bunt niezapatrabavanaha prachu», dzie hieroj dakopvajecca da praŭdy šlacham ciažkich pieražyvańniaŭ — kali idzie da svaich karanioŭ. Jakoje zło časam treba pieražyć čałavieku, kab adčuć kaštoŭnaść taho dobraha, što moža być padaravana žyćciom… Viktar Kaźko z tych piśmieńnikaŭ, jakija tryvała stajać na hlebie viečnych kaštoŭnaściaŭ, a za imi — takaja hłybinia, da jakoj iści možna biaskonca.