Ahniavy śnieh

Listy ź lesu

Zdavałasia b, narychtoŭka lesu. U Biełarusi takich dzialanak sotni. Ničoha niezvyčajnaha. I ŭsio ž mienavita tut, na lesapavale, i mienavita hetaj zimoju, jak kaliści ŭ dziacinstvie, mnie adkryłasia bieźlič sapraŭdnych cudaŭ.

09.03.2006 / 11:13

Zdavałasia b, narychtoŭka lesu. U Biełarusi takich dzialanak sotni. Ničoha niezvyčajnaha. I ŭsio ž mienavita tut, na lesapavale, i mienavita hetaj zimoju, jak kaliści ŭ dziacinstvie, mnie adkryłasia bieźlič sapraŭdnych cudaŭ.

Časam, čakajučy tralovačnaha traktara z čarhovym pačkam, mašynalna pačynaješ padličvać kołcy na śpiłach zvalenych u štabieli stvałoŭ. 15. Dubok uzrostu biełaruskaj niezaležnaści. Škada, druža: trapiŭ pad piłu saŭkovaje systemy narychtovak. 29. Alcha, maja ravieśnica. Pryvitańnie! Rychtujsia na celulozu — mahčyma, jašče sustreniemsia... na ŭlotcy ci na staroncy «Našaje Nivy». 34. Chvaina časoŭ Mašerava. Rana zrezali. Mabyć, pojdzie na jaki słup leśnikam, nie sparachnieje. 52. Asina, raŭnia Ryhoraviču. Na faneru... Oho! Čeść! — jełka ŭzrostu BNR! Eŭrastandart, za miažu pa najvyšejšym razradzie... Vializnaja klavijatura mašyny času razhortvaje pierad taboju ŭsiu panaramu epochi ŭ kancentryčnych kodach. Byccam koły na vadzie, na zrezie fiksujecca recha padziei. Chiba nia cud?

Abo ŭ nieprałaznym bałotnym huščary traplaješ na vializnuju jalinu nakštałt tych, što staviać na Kastryčnickaje płoščy ŭ Miensku. Tolki voś na siaredzinie stvała, amal pazbaŭlenaha halinaŭ, prybity kryž. Ledź uhledziš nadpis: «Lviv. DMB 1981». Tak, dapuścim, padčas vučeńniaŭ sałdat-ukrainiec pakinuŭ pa sabie pamiać. Ale jak kryž apynuŭsia na dziesiacimetrovaj vyšyni? Stvoł hładki, jak kalona, i absalutna niepaškodžany. Cud? Lesaviki ŭśmichajucca: kryž prybivali ŭnizie. Za 25 hadoŭ jełka prosta vyrasła.

Upieršyniu ŭ žyćci bačyŭ užyvuju paru łasioŭ, jakija stajać pry darozie, abjadajučy karu ź viećcia, i zusim nie pałochajucca mašyny. Abo statak dzikoŭ, kałmatych, by tyja mamanty, jakija siarod biełaha dnia prachodziać za 15—20 metraŭ ad našaje bryhady pa svaich śviniačych spravach...

Naziraješ, jak na 30-hradusnym marozie, zvalenaja na mierzłuju ziamlu, vybuchaje z fajerverkam aškiełkaŭ łomkaja, by ź lodu, chvoja — i kožny ŭdar siakiery ab suk adhukajecca dzińkańniem kaladnaha zvanočka...

Abo ŭziać vohnienny śnieh... Tak, uziać žmieniaj, kab ścierci ruki ad brudu, salarki ci zmazačnaha aleju (u internacie ŭžo paŭhodu nia mohuć pastavić rukamyjnik) — ad piakučaha choładu dałoni dymiać. Kidaješ zapałku na prality benzin, i śnieh haryć zyrkim połymiem! Adnojčy, kali nas zakinuli na padsypku (dziaŭbści na ŭzbočynie trasy ziamlu, kab hružanyja lesavozy mahli ŭźniacca na ślizkich padjomach), my z naparnikam haračaha śniehu pakaštavali. Vielmi chaciełasia pić, a z saboj ničoha, a vakoł nikoha, adno zapałki dy žalezny kubak. Raźviali vohnišča, rastapili śniehu, i pili jaho pa čarzie z ahniu, harkavy ad popiełu, macniejšy za lubuju harełku.

Ale samy sapraŭdny ahniavy śnieh mnie daviałosia ŭbačyć na ŭborcy dzialanki, padčas śniehapadu. U vializnym, 4—5 metraŭ vyšyni, vohniščy, dzie spalvalisia cełyja «niepramysłovyja» jełki, alešyny, biarozavyja rohi, raptam tresnuła ŭsiaredzinie, vybuchnuła salutam iskraŭ na vyšyniu piacipaviarchovaha domu — i potym chvilinami cicha i ŭračysta ŭ pavietry irdzieła, pierabliskvała ź biełymi śniažynkami čyrvonaje j aranžavaje, niby ź nieba sychodziła šmattysiačnaja hramada pad bieł-čyrvona-biełymi ściahami.

Kali zmaŭkajuć benzapiły j siakiery, kali spyniajecca, hłuchnie traktar i źjaždžajuć lesavozy — raptam prysłuchoŭvajeśsia. U vierchavinach drevaŭ pad vietram naradžajecca, raście j hučyć vieličnaja, uładnaja niabiosnaja symfonija. Čuješ sapraŭdnuju liturhiju, himn Tvorcu, dzie mužčynskija basy źlivajucca z vysokimi notami žanočaha choru — i zamiraješ malitoŭna, by ŭ chramie. Padymaješ vočy ŭharu — i bačyš, što nasamreč dzialanka — heta ahromnisty prorub u nieba, prorva ŭ hłyboki błakit dla tvajoj malitvy za ŭsiu Biełaruś.

Nasamreč cudy vakoł nas. Hospad daŭ nam cud žyćcia, padaravaŭ cudoŭnyja pačućci i pasialiŭ u najcudoŭniejšaj krainie ŭ śviecie. U takija cudy treba tolki pavieryć — i tady charastvo j harmonija sensu napoŭniać ciabie ŭsiaho.

Palaki śpiavali na płoščach relihijnyja himny — i atrymali praŭdzivy cud. Serby vychodzili na demanstracyi chrosnym chodam za svaim mitrapalitam — i ŭbačyli cud. Ukraincy štodnia pačynali Majdan z malitvy — i narešcie damahlisia cudu.

Vy ŭsio jašče ličycie, što Biełaruś u 2006-m vyratuje tolki cud?

Tady nadyšoŭ čas pavieryć u cudy.

Bo — «čałavieku heta niemahčyma; Bohu ž usio mahčyma»! (Maćvieja 19:26).

Heta ž tak prosta.

Vyjści ŭ dzień vybaraŭ na płošču, nasustrač śviežaści j voli.

Pamalicca Bohu za svabodu, praŭdu i spraviadlivaść dla Biełarusi.

I hučna, na ŭvieś hołas, skazać toje, što dumaješ, što adčuvaješ, čaho chočaš usim sercam:

— Žyvie Biełaruś!!!

I kali ŭbačyš, jak nieba pa-nad šmattysiačnaj hramadoju raptam zapalvajecca ahniavym bieł-čyrvona-biełym — viedaj: hety momant uvojdzie ŭ historyju Biełarusi jak cud 19 sakavika.

v.Małoje Sitna

Pavał Sieviaryniec — u 1998—2004 lider niezarehistra-vanaha «Maładoha frontu». Asudžany za arhanizacyju akcyjaŭ pratestu paśla referendumu 2004 hodu. Ciapier u vysyłcy ŭ Małym Sitnie, na poŭnačy Połaččyny.

Pavał Sieviaryniec