Ostra krytyka Rosji prowadzona przez wiceprezydenta Dicka Cheneya podczas wizyty w Wilnie nie była żadnym pojedynczym wyskokiem, lecz trwałą zmianą stanowiska Białego Domu wobec Moskwy - słychać w Waszyngtonie

Urzędnicy administracji nieoficjalnie przyznają, że rząd USA przedstawił Rosji w ostatnich dniach sześciopunktowy plan «powrotu na drogę demokracji». Amerykanie mówią, że przyjęcie go przez Kreml znacznie poprawiłoby atmosferę przed lipcowym szczytem państw G8 w Petersburgu.

Wśród kroków, które zdaniem USA Kreml powinien poczynić w najbliższych tygodniach, są m.in.: zarejestrowanie organizacji pozarządowych promujących demokrację i społeczeństwo obywatelskie, takich jak np. fundacja New Eurasia, atakowanych dotąd przez władze; wyrażenie bezwarunkowych gwarancji na dostawy ropy i gazu dla sąsiadów; zgoda na uczestnictwo międzynarodowych obserwatorów w wyborach władz różnych szczebli.

- To nie jest żadne ultimatum. Ale chcemy udanego szczytu G8. Jeśli Rosjanie też go chcą, to mogą to okazać, wprowadzając te postulaty w życie - mówi cytowany przez «Washington Post» amerykański urzędnik.

Cheney mówi Bushem

Podczas konferencji w Wilnie w ubiegłym tygodniu wiceprezydent Dick Cheney zaskoczył słuchaczy, przywódców krajów Europy Środkowej i b. ZSRR krytyką Rosji.

Mówił m.in. o rosyjskim «zastraszaniu i szantażu» dostawami ropy i gazu, którego Moskwa używa do wpływania na sąsiadów. - Rosja w sposób niesprawiedliwy i niewłaściwy ogranicza prawa swoich obywateli - stwierdził też wiceprezydent, wskazując na antydemokratyczne posunięcia Kremla w takich kwestiach, jak: wybory regionalne, wolność prasy, wolność stowarzyszeń oraz traktowanie partii i polityków opozycyjnych.

Choć krytycznie o schodzeniu Rosji z drogi demokratycznej mówili już od wielu miesięcy zarówno prezydent Bush, jak i sekretarz stanu Condoleezza Rice, to ton Cheneya, miejsce, w którym wygłosił przemówienie - niemal pod nosem Rosji - oraz grono słuchaczy rozpętały masę spekulacji, czy było to tylko jednorazowe «wychylenie» się wiceprezydenta.

Jednak jeden z ekspertów w dziedzinie polityki międzynarodowej, który doradza w sprawach Rosji i Europy Środkowej amerykańskim politykom, powiedział «Gazecie», że nie był to żaden przypadek.

- Tekst wystąpienia Cheneya był od kilku tygodni ustalany w Białym Domu i Departamencie Stanu. Nie było tam żadnego przypadkowego słowa - powiedział ekspert.

Jego zdaniem w ostatnich tygodniach wiceprezydent Cheney, który zawsze miał ogromny wpływ na linię polityczną Białego Domu, bardzo się zaangażował w kształtowanie polityki USA wobec Rosji. Cheney spotkał się podobno prywatnie z kilkunastoma czołowymi amerykańskimi ekspertami od spraw rosyjskich, poszukując nowych pomysłów na wpłynięcie na Kreml. Amerykanie w ostatnich latach nie mają bowiem zbyt wielu środkow nacisku - w czasach, gdy ceny ropy i gazu są na tak wysokie, Rosja nie potrzebuje już amerykańskich pożyczek ani pomocy ekonomicznej.

Wręcz przeciwnie, to Waszyngton potrzebuje rosyjskiej pomocy w wielu sprawach: Iranu, Korei Płn., Darfuru, a także w kwestii stabilizacji cen ropy, dostaw rosyjskiego gazu do USA, współpracy wywiadowczej w wojnie z terroryzmem.

As w talii Busha

Przygotowania do szczytu G8 w Petersburgu, na którego sukcesie Rosji z powodów prestiżowych bardzo zależy, są jedną z niewielu kart Amerykanów.

Od wielu miesięcy znany z krytycznego stanowiska wobec Rosji senator John McCain, uważany za najpoważniejszego kandydata Republikanów na prezydenta w najbliższych wyborach, wzywał nawet Busha do zbojkotowania szczytu.

Biały Dom wyczulony na krytykę z własnych szeregów od kilku dni sugeruje, że przed przylotem do Petersburga prezydent może się zatrzymać na jeden dzień w Kijowie, by zademonstrować poparcie dla uwalniającej się spod wpływów rosyjskich Ukrainy.

Tego samego dnia, gdy Cheney wygłosił przemówienie w Wilnie, w siedzibie ONZ w Nowym Jorku Amerykanie z Brytyjczykami i Francuzami przedstawili projekt nowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa w sprawie Iranu.

Rosja jest nawet jeszcze większym niż Chiny przeciwnikiem jakichkolwiek rezolucji, które nawet teoretycznie mogłyby doprowadzić do sankcji ekonomicznych na budujący arsenał atomowy Iran. Co więcej, Rosja sama wciąż dostarcza broń i technologie nuklearne Teheranowi, twierdząc, że służą one do produkcji energii elektrycznej.

Krytyka Rosji przez Cheneya wywołała głosy krytyczne wśród niektórych amerykańskich ekspertów uważających, że nie można drażnić Moskwy, gdy Waszyngtonowi tak zależy na jej poparciu w sprawie Iranu.

Do nieprzeceniania zwrotu w amerykańskiej polityce wobec Moskwy wzywa z kolei wpływowy konserwatywny komentator Charles Krauthammer.

- Wystąpienie Cheneya było na tyle ostre, by pokazać naszym sojusznikom w Europie Wschodniej, że o nich nie zapominamy, a krytykom w domu, że w sprawie Rosji coś robimy, że nie jesteśmy ślepi i głusi. Ale i na tyle łagodne, by Rosjanie nie poczuli się śmiertelnie obrażeni. Myślę, że trochę się poskarżą na Cheneya, ale szybko docenią, że to wystąpienie mogło być o wiele ostrzejsze - stwierdził Krauthammer.

gazeta.pl

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0