Paciomkinskaja, značycca, pazbaŭlenaja histaryčnaha duchu, horad-dekaracyja. Pra heta piša na svaim błohu Siarhiej Astraviec.
Hladziš na naš źniščany čarapičny dach i pisać nia chočacca. Jak z krainaj našaj robiać što chočuć, i my biazradnyja. U maim dziońniku: u 10.20 skinuli dachoŭku pieršuju praz trubu ŭ doł z hrukatam. Pahladzieli zhary ŭ kodab — jak pajšło? Vydatna! Rastruščanaja naša dachoŭka. Za vosiem chvilin čatyry razy skinuli…
Hladžu u vakno: ź viečara ŭčorašniaha abdziorty pierad vačyma dach, hrud «babrovaha chvasta» cahlanaha koleru, padrychtavany da zaŭtrašniaj «pracy». Vandały kaliści taksama nie lubili horad, architekturu, pryhažość. Učora kinuŭsia z fotaaparatam rankam, kab zrabić apošnija kadry našaj kamianicy, jakaja zachavała reštki dachoŭki. Znajomy architektar idzie: ja ciabie razumieju, kaža, my — u Starym horadzie nie vykarystoŭvać metałačarapicu ŭ nijakim razie! Ale chiba nas pasłuchali? Uhrum‑burčejeŭ lepiej viedaje jak budzie «prihoža». Uvohule, navučylisia jany vyšybać dziańhu i zašybać, usio pierarabić hatovyja, što zrobiš. Voś takaja razmova.
Vyjšaŭ pry kancy dnia «zrabić rekahnascyroŭku», horad pieratvorany ŭ budoŭlu. «Usia kraina ŭ ryštavańniach!» — jak źjedliva apaviadaŭ pra styl savieckich hazet kaliści moj vykładčyk. «Družbu narodaŭ» našaha «rodnaha kutka» sioleta spałučać z 880‑hodździem Leninskaha rajonu. Padvojnaje śviata! Zastałosia dvaccać dzion chiba. Narešcie ŭłady schapilisia za dachi hruntoŭna, ale hruntoŭna na svoj kapył. Usie chruščovački daŭno pryhažejuć žaleznaj «dachoŭkaj», zaraz pad ich pačali śpiecham padhaniać histaryčnyja kamianicy, jakija zastavalisia pad šyferam.
Dyk voś, heta mnie toj architektar skazaŭ, što pieratvaraje načalstva našuju lubuju karaleŭskuju Horadniu ŭ paciomkinskuju viosku. Architektary, jany taksama pieražyvajuć, bačačy ščyravańnie vajaŭničych dyletantaŭ. U pałacy pačatku XIX stahodździa ŭstavili raniej plastykavyja vokny biełyja. Hańba! Tak, hańba, ale siońnia ŭ susiednim takija ž samyja ŭstaŭlajuć. Kažuć, sam uhrum‑burčejeŭ dbaje. Za roh idzieš, tam u starych kamianicach na stylizavanyja draŭlanyja mianiajuć savieckija vokny. I heta — pobač! Na henaj haradzkoj vajnie architektaram usio ž ŭdajecca časam atrymać lakalnyja pieramohi, ažyćciavić partyzanskuju dyversyju suprać hieneralnaj linii.
Viedaju: u maich raniejšych natatnikach možna znajści luboŭnaje paraŭnańnie čarapičnaha dachu z dobraj staroj žyviolinaj, z drakonam, što achoŭvaje nas i naš horad ad kančatkovaha źniščeńnia. Jon vyciahnuŭsia na soncy, niby vializny kot, hrejučy na soncy keramičnuju łusku. Ja baču ciapier: jany adździrajuć ad dachu zuchava našuju dachoŭku, niby rybinu kaštoŭnuju čyrvonuju ź Niomanu rychtujučy da patelni. Niby z rycara hierbavaha ździrajučy łuskavatyja łaty… I chočacca rospačna vyhuknuć: dzie vy, našyja hieroi, dzie ty, kniaź Vialiki Vitaŭt, dzie Davyd Haradzienski kaštalan, dzie žalezny karol Stefan Batory?! Uhrum‑burčejevy viaduć rej, navodziać pryhažość.
Kamientary