U Maskvu na Jeŭrabačańnie «chvareć» za Jałfimava vypraviłasia kamanda BRSM. Jak zajaviŭ adzin ź ich pravadyroŭ, «pazityŭnyja emocyi zaŭziataraŭ dapamohuć zrabić vystup Piatra Jałfimava jašče bolš jaskravym i ŭražlivym». Ujavim, pastaviacca fanaty Pieci da čynu maładych patryjotaŭ.
— A chto heta taki — Łukašenka? — spytała dziaŭčynka z tatuiroŭkaj «Jałfimaŭ — moj boh» na plačy.
Jaje surazmoŭca, buhaj z čyrvona‑zialonym ściaham, vyračyŭ vočy. Dyjałoh adbyvaŭsia kala padjezdu maskoŭskaha pałacu, dzie praz paru hadzinaŭ mieŭ pačacca pieršy tur «Jeŭrabačańnia». Mienavita siudy desantavałasia bryhada BRSMaŭcaŭ ź Minsku. Tut ža, kala padjezdu, z ranku tamilisia ludzi, jakija žyli ŭ dziŭnym paralelnym śviecie. U śviecie,dzie niama ni prablemy niehatyŭnaha bałansu zamiežnaha handlu, ni bitvy za uradžaj, ni pryncypu adnaho akna. Jość tolki adziny čałaviek — Piatro Jałfimaŭ! Adnym słovam, jahonyja fanaty.
Kumir padkaciŭ da budynku na svaim novym «miersie», vakoł jakoha adrazu arhanizavałasia chieŭra tynejdžaraŭ. «Piatruś, ja ciabie kachaju!» «O, Piecia, dakranisia da mianie!» — viskatała tarsida.
Siabry BRSM zastalisia, dzie byli. Zatoje jany družna pačali machać fłažkami i skandavać «Za estradnuju Biełaruś!»
Jałfimaŭ byŭ vymušany źviarnuć uvahu na niezvyčajnych tyfozi i navat pamachać rukoju ŭ napramku taho samaha buhaja ź ściaham.
Žest byŭ pierachopleny toj samaj dziaŭčynkaj z tatu. Ledź tolki Jałfimaŭ źnik za dźviaryma, jana padruliła da adepta moładzievaha respublikanizmu.
— Nu, kalisia, što ŭ ciabie ź Pieciem?
Čuvak ledź nie vypuściŭ ściah z ruk.
— Ty što, čoknutaja?
— Vy kachanki? — nie adstavała taja.
— Što?! Dy ja ciabie zaraz…
— Słuchaj. Ja za Pieciu zabić mahu. Jon moj. Vyklučna moj. Kali ŭ vas nie luboŭ, to što ty tut robiš?
— Ja ž kazaŭ užo: my za Łukašenku.
— Ja bačyła prahramu konkursu: niama takoha śpievaka. Heta kampazitar? Ź jakoj krainy? Turcyi?
— Ty, što, durnaja? Heta Baćka.
— Baćka Pieci?
— Koli…
Dziaŭčynka napružyła źviliny.
— Baskava?
— Słuchaj, idzi adsiul i nie zaminaj nam rabić vystup Piatra Jałfimava jašče bolš jaskravym i ŭražlivym.
— Tak ja i viedała. Značycca, ty, jon i Baskaŭ. Voś čamu na apošnim kancercie jon amal nie hladzieŭ u bok siektara, dzie siadzieła ja. Ach ty, razłučnik!
Dzieŭka była jaŭna nie ŭ sabie. Chłopiec nie na žart spužaŭsia.
— Tavaryš milicyjanier, pamažycie. Mianie tut niejkaja psichapatka atakuje, — padaŭsia jon u bok achoŭnika paradku. Adnak było pozna. Fanatka ŭžo źnikła.
Apantanaja prahaj pomsty, jana kiravałasia da kijosku z presaj.
— Dajcie piatnaccać posteraŭ… a choć by i Rybaka! Tak! I ŭsie haziety, dzie pra jaho pišuć! I što ja znajšła ŭ tym Jałfimavu?
Kamientary