Nia moh zrazumieć ja junakom, čamu prypaminali ludzi, jak žyłosia «za Polščaj», adkul była tuha pry paraŭnańni z isnujučaj realnaściu praz tryccać, navat piaćdziasiat hadoŭ paśla abjadnańnia 1939 h.? U knižkach było druhoje: pra lutych polskich panoŭ u zalichvackich žartach hučała źjedlivaje «vyšie polskich samolotov» ci anekdoty sa standartnaj trojkaj niemiec?palak?ruski, dzie za ŭsich razumniejšy i sprytniejšy byŭ, kaniečnie ž, ruski. Papraŭdzie kažučy, daloka nia ŭsio było soładka i za polskim časam. Ale ž mieŭ čałaviek niešta takoje, što davała hodnaści miž ludźmi i honaru pierad saboj.

Padjom ekanamičnaha patencyjału Savieckaha Sajuzu Iosif Stalin pačaŭ z raskułačvańnia i prymusovaj kalektyvizacyi. Prajšlisia kamisarskaj kasoj pa vioscy. Toje ž adbyvałasia i ŭ zachodnich rajonach Biełarusi paśla vajny. Aficyjna, dla pryliku, heta nazyvałasia baraćboj z «častnosobstvieńničieskim ukłonom» na šlachu da kamunizmu, a na samaj spravie było prostaje vykačvańnie materyjalnych i ludzkich srodkaŭ dla raźvićcia industryi. Treba addać naležnaje: redka jaki režym u suśvietnaj historyi tak žorstka i sa smakam zmahaŭsia z ułasnym narodam dziela ažyćciaŭleńnia, ukaranieńnia, umuravańnia «humannych» idej. Kraina stała zvyšdziaržavaj. Pra canu nie pytalisia raniej, a ciapier i zusim zabylisia — najnoŭšaja rečaisnaść nie daje sumavać. Jak ža žyłosia vioscy ź jaje prostym, paŭsiadzionnym kłopatam? Jakim bolem addałosia «postrojenije novoho mira» ŭ tysiačach losaŭ? Ja hadavaŭsia pry kałhasie z amal što «čałaviečym tvaram», ale sioje?toje pabačyŭ.

Dyjalektyka vučyć, što supiarečnaść — heta ruchavik prahresu, niejkaja planka, katoruju treba pieraŭzyści, pieraadoleć, kab pierajści dalej ŭ novuju jakaść. Takija supiarečnaści nazyvajuć narmatyŭnymi, naturalna nieabchodnymi. Naša havorka pra supiarečnaści niezdarovyja, suproć natury. Pra toje, što šturchaje paroj da pakut zvyš usiakaha sensu.

Jak prymudraŭsia sielanin vyžyvać sa svaich 30 — 40 sotak ziamli?! Tam, dzie jon pracavaŭ paśla asnoŭnaj raboty ŭ kałhasie, jakaja prynosiła tolki pracadni i kapiejki. Kožny budny dzień treba vychodzić na pracu ŭ kałhas — svojeasablivaja panščyna na karyść feadała?dziaržavy. Darečy, zhodna z ukazam Piatra I, sialanie Rasiejskaj imperyi musili pracavać na haspadara tolki try dni na tydzień. Kali ž heta było? U savieckaj krainie koła historyi krucili ŭzad?upierad jak chacieli.

Aficyjnaja statystyka akuratna davodziła nasielnictvu, kolki sabrana «na kruh» u kałhasach?saŭhasach krainy, a kolki sabrana z kusočkaŭ, łapikaŭ, šnurkoŭ nasielnictvu krainy viedać było nie kaniečnie. Pra niekatoryja «kusočki» asobnaja razmova. Častka ziamli sielskim žycharam davałasia na kałhasnym poli, zvyčajna paśla ilnu dy jašče ŭ paru paśla taho, jak sam kałhas adsiejecca. Sielaninu dazvalali ŭrablać dzialanku hod?druhi, i — pierachodź na novy ŭčastak: palivaj jaho potam, uhnojvaj, zmahajsia z kamieńniem, pustaziellem?pyrnikam. Čytaješ u padručnikach pra haspadarčuju dziejnaść u staražytnym Ehipcie ci pry pryhonnym pravie, i mižvoli nie?nie dyj prosiacca paraŭnańni.

Čym karmić i padściłać žyviołu, kab daciahnuć da viasieńniaj pašy — hetaja prablema?stymuł prymušała, kažučy ciapierašnim słovam, krucicca. Rezali na korm siečku z sałomy dy bulboŭniku — siena było, jak raskoša. Šyroka vykarystoŭvali lanišča — heta trava, skošanaja paśla sarvanaha ŭručnuju ilnu. Navat svarylisia za bolš zarosłyja działki. Jana, hetaja trava, była ci nie daražejšaj za «sacyjalistyčnuju» apłatu pracy.

Pamiataju, jak moj baćka, dy i susiedzi, kasili la domu adrazu ž paśla taho, jak prybirali siena ŭ kałhas. Hetakaja svojeasablivaja «kaśba paśla kaśby». Kasili?sienavali ŭ ravach, u lesie. Dy i to nia ŭsiudy možna — tam ža votčyna laśnictva. Ale i tut jość dzie razharnucca narodnaj fantazii. Kaleha na pracy raskazvaŭ, što na jahonaj radzimie na Paleśsi siena narychtoŭvali bolš za 10 km ad domu, na bałocie. Biary zatym sabie čverć (!) furažu, astatniaje — dabradzieju?kałhasu, peŭna ž za dazvoł kasić vielmi «spažyŭnuju» asaku i dapamohu ŭ pieravozcy asaki zimoj.

Sałomy nie chapała — kasili aržońnie (kaniečnie ž, z ahladkaj na bryhadzira). A zimoj davodziłasia časam siekčy jałovyja łapki, kab było čym padasłać. Nu a kałhasnyja stahi z sałomaj tym časam mahli stajać hadami amal niekranutymi, abo spalvalisia naahuł.

Jakaja ŭ vioscy haspadarka biez karovy! A jak ža było ŭ takich umovach adzinokim žančynam hadavać svaju rahulu. A takija byli i jość ci nia ŭ kožnaj vioscy. Kolki ich pa vioskach vialikich i małych va ŭsioj Biełarusi!

Kraści, brać nie svajo — hrešna, ale zima doŭhaja. Tomu nieśli: pościłkami, kłunkami, u kišeniach. Alešyna la samaj chaty, a śpiłuješ — aštrafujuć. I heta pry tym, što takija paniaćci, jak sumleńnie, soram dla biełarusa zusim nie vadzica.

Kim staŭ sielanin, sielski rabotnik paśla kalektyvizacyi? Kim moh jon być bieź ziamli i sapraŭdnych srodkaŭ jaje apracoŭki? «Kałchoźnikami» stali i jon, i jahonyja dzieci. Niešta nakštałt sučasnaha «łoch» u moładzievym asiarodździ. Słova «kałhaśnik» užyvałasia ŭ badziorych pieśniach dy narysach?apovieściach pra toje, jak ža dobra žyviecca ŭ našaj vioscy. U realnym žyćci byŭ «kałchoźnik» jak procipastaŭleńnie biełaruska?rasiejska?polskim hodnym nazovam —»haspadar», «aspadar», «spadar», «choziain», «hospodin», «pan».

Ucisk, prynižeńnie, biaspraŭje, źniavaha i strach nie mahli źniknuć biaśśledna. Voś i dałosia ŭ znaki takoje žyćcio z dvajnym sensam chałujstvam dziaciej. Zvyčajnaja sialanskaja pamiarkoŭnaść stała vulharnym skažeńniem filazofii niepraciŭleńnia złu nasillem. Biełaruś ža była i jość samaja pakornaja, jak ni hlań naŭkoła.

* * *

Ličycie hetyja natatki?abrazki nie za krytyku, nie za burčańnie ci, naadvarot — zamiłavańnie, a prosta jak pozirk na žyćcio biełaruskich sialan čałavieka, jakich tysiačy i tysiačy ŭ našaj krainie.

Napisać pra viaskovych dziadkoŭ i babulek dumaŭ daŭno. Čahoś nie stavała. Nie było peŭnaj mietki, apory, stryžnia. I voś znajšoŭsia. U adnym z interviju «Iźviestijam» Śviatłana Aleksijevič vyznačyła svaje knihi jak knihi «pra toje, jak čałavieku zastacca čałaviekam u prastory krainy?ŭtopii». Padumałasia — heta toje, što treba. Utopija... Sapraŭdy, jak było žyć i zastacca čałaviekam u krainie, dzie «ŭsio nia tak, usio nia tak, jak treba» (pamiatajecie nadryŭnaje Vałodzi Vysockaha)? Kali nia prosta žyćcio, a žyćcio SUPROĆ. A jašče žyćcio?NA KRAI, čaściakom na krai mahčymaha — raniej, na krai, naprykancy šlachu ziamnoha — zaraz.

Dyk voś, pryśviačaju hetyja radki tym, čyje dziciačyja i junackija hady pryjšlisia na vialikija złomy historyi, čyjo staleńnie prajšło va ŭmovach hihanckich sacyjalnych eksperymentaŭ. Pra PAŽYŁYCH, tych, što pažyli i pražyli voj jak šmat, pra tych ludziej, jakija nieśli i niasuć piačać tych doŭhich, nialohkich hadoŭ.

Dla epihrafu dobra kładucca znakamityja słovy Bahdanoviča:

Narod, Biełaruski Narod!
Ty ciomny, ślapy, byccam krot.
Taboju ŭsiahdy pahardžali,
Ciabie nie puskali ź jarma
I dušu tvaju abakrali, —
U joj navat movy niama.

Histaryčnaje. 20?ia — 40?ia hady XX stahodździa. Ujavić tolki... Biełaruś biez svajho ŭdziełu litaralna razarvanaja pamiž Polščaj i Rasiejaj. Taja ž Polšča zatym — pamiž Niamieččynaj i Savieckim Sajuzam, jaki, u svaju čarhu, patrapiŭ u zašmarhu niadaŭniaha palityčnaha partnera. Biez marali, santymentaŭ, litaści i spahady... Ludzi, što žyli na hetaj terytoryi, trapili ŭ taki vir padziej, što navat z vyšyni siońniašniaha dnia naŭrad ci adnaznačna možna skazać, jak «pravilna» musiŭ byŭ čałaviek pavodzić siabie, kab zachavać žyćcio, mieć chacia b minimalnyja ŭmovy dla hetaha žyćcia, zachavać svaju hodnaść. Kab potym nie «ciahali» orhany, nia brydka było pierad ludźmi i nia mučyła ŭłasnaje sumleńnie. Kudy i jak aryjentavacca, nia viedali, i dziela hetaha pazbaŭlalisia ŭsiaho, až da samaha žyćcia, znakamityja i ŭpłyvovyja ludzi, vysokija čynoŭniki i ministry?maršały. Naša havorka pra ludziej zvyčajnych, ziamnych. Tak, praca na ziamli dy dobra kali niekalki klasaŭ škoły — voś i ŭsie ŭniversytety, jakija paśpieli prajści jany da pahibielnych hadoŭ, kali daviałosia apynucca ŭ centry sutyknieńnia samych piakielnych za historyju ŭsich časoŭ i narodaŭ tatalitarnych mašyn.

* * *

Sialanskaja praca. Va ŭsie časy niamožna było ŭ vioscy biez starannaści, biaz potu, biaz pracy. A jana roznaja. Byvaje natchnionaja, u radaść, z achvotaj. Nieparaŭnalnyja adčuvańni pry siaŭbie, dakopkach uvosień, ci kaśbie, jak dobra kosicca. I stoma tady — zusim nia stoma. Sam nia raz adčuvaŭ hety pjanlivy vodar jadnańnia ź ziamloj. Jak adčuvali vy siabie, siedziačy na vozie z duchmianym sienam.

A słovy biełaruskija jakija trapiatkija, łaskavyja jakija: «žyta» — ad piaščotnaha «žyć», nia rezkaje «rož», ci kažuć jašče «dabro» — heta pra zbožža, jano dobraje, bo ziamla adździačyła za pracu dabrom... A jašče: «ralla», «biarema», «punia», «śviežyna» — ceły rossyp čullivaha, pavažnaha staŭleńnia da pracy i jaje vynikaŭ.

Praca — jana i ciažkaja. Ale ž treba, musiš źbirać uradžaj i tady, kali jon nia ŭdaŭsia, a siłaŭ pakładziena stolki. Tady ciažej udvaja. A ci davodziłasia vam štości vielmi patrebnaje śpiešna darablać pierad navalnicaj ci ŭ pryciemkach? Kali nia čuješ ruk?noh, a treba «rvać», bo kroŭ z nosu, ale paśpieć. Z usiaje siły ulahać treba i na hnajok viasnoj — pustaja ziamla nia rodzić. Dyj ci mała roznych «treba» na vioscy.

Nie było raniej hidraŭliki na płuhach — jaje rolu vykonvali mužčyny?pryčepščyki. Niekalki hadoŭ takoj pracy — i možaš raźličvać na «bukiet» zachvorvańniaŭ. Traktarysty, katoryja hadami razvozili biez usialakich prystasavańniaŭ amijak pa paloch, taksama nie vyhladajuć u staraści asabliva badziora. Uvohule, stvaralniki tahačasnaj techniki mała dbali pra čałavieka.

Jak heta pryhoža, paetyčna, meladyčna hučyć: «Oj i miała Ŭljanica lanok...» A ci vy mialicu ŭ spravie bačyli? A kali ich niekalki pastavić u małym pamiaškańni! I tak ceły dzień, kožny dzień uzimku žančyny?kałhaśnicy, stojačy la mašyny, katoraja vykidvała pył?kastrycu, na tych mialicach davodzili da vyšejšaha hatunku syravinu dla ilnozavodaŭ. Pradpryjemstvy potym vypuskali pryhožyja suveniry?ručniki...

Ci biaskoncyja prapołki. Baćkam dapamahali dzieci, pačynajučy z daškolnych hadoŭ. Viedaju ludziej, jakim daviałosia prysutničać na baraćbie z pustaziellem u pialuškach — nie było z kim pakinuć niemaŭlat. Navošta taja technika — chapała ruk. Spracavanych, stomlenych darosłych; śviežych, jašče naiŭnych ruk dziciačych...

Ale praca ź ziamielkaj, čystaja pryroda, viaskovy vodar rabili svaju dobruju spravu ź junymi dušami. Sapraŭdy, viaskovyja dzieci — heta ščyraść, prastata, kiemlivaść, asablivy śviet... Hetamu nie navučyš; takoje zasvojvajecca, uchłynajecca nutrom, naturalna čerpajecca z asiarodździa.

Z uładaj, toj uładaj, jakaja była pobač, miestačkovaj, adnosiny byli specyfičnyja. Jana patrabavała pracadni, a jašče małako i miasa z taho kavałačka «darovanaj» ziamli, z padvorka.

Čałaviek pavinien byŭ vykonvać, davać, a ź inšaha boku prasić (kania, choć by trochi bolej ziamli i h.d.) i, urešcie, — pałučać: «pracenty» dla ŭkosu, toje ž dabro. Navat zarobak nazyvaŭsia «pałučkaj». Nu, i kaniečnie ž, biaskoncyja «nielha»: bolš adnoj karovy, lišni metar ziamli. Navat chatu viaskoviec pavinien pastavić byŭ tam, dzie ŭvabjuć kałočki. Jakija tolki menki nie prydumanyja byli jak by znarok, kab «pryščamić» čałavieka, zakabalić haspadarčuju inicyjatyvu i sialanskuju žyłku. Pamiž spamianutymi «subjektami haspadarańnia» była sapraŭdnaja «śmiechapanarama» ŭ vyhladzie sielsavietu i praŭleńnia kałhasu.

Z uładaj, jakaja była daloka i vysoka, adnosiny byli minimalnyja, ciapier by skazali — virtualnyja. Jana praz srodki masavaj infarmacyi apaviadała pra pośpiechi «sojuza nierušimych riespublik svobodnych», a paddanaje nasielnictva peryjadyčna «ŭdzielničała» ŭ volevyjaŭlenni «adzinaha bloku kamunistaŭ i biespartyjnych».

I jak ža ŭraz, litaralna za niekalki dzion, ssochli sialanskija źbieražeńni paśla viarchoŭnych reformaŭ na pačatku 90?ch hadoŭ. Mienavita nažytaje nialohkaj pracaj svajoj i źbieražonaje. A chto pytaŭsia? «Pahareli» i bolš daścipnyja, što havaryć pra ich, pryziemlenych, prystarełych, niedaśviedčanych. Klasyčnaje kupałaŭskaje «bo ja mužyk, durny mužyk» jak najlepš tut darečy. Pajšli ŭ piasok nadziei?spadziavańni, apošnija iluzii nakont nadziejnaści sacyjalistyčnaj dziaržavy. Adnym z hałoŭnych pastulataŭ žyćcia stanaviŭsia pryncyp «kožny pamiraje sam?adzin». Najlepiej stali pamirać bajcy armii novych bahačoŭ, što niejak nienaviaźliva raspładzilisia tut i tam.

* * *

Vieryć u Boha ŭ adkrytuju było nielha, viera nazyvałasia ciemrašalstvam. Vielmi zaachvočvałasia druhaja viera — u śvietłaje budučaje, a moładzievyja hazety, zbolšaha daŭšy rady fizykam?lirykam, łamili hałavu nad vielmi złabadzionnym pytańniem: «Jesť li v žiźni miesto podvihu?»

A jany vieryli... Vieryli navat, kali chramy zastavalisia chiba što ŭ rajcentrach. Vieryli i jak mahli vučyli viery, kali dzieciam ich vieryć suvora zabaraniałasia. Heta ciapier ledź nia kožny načalnik ličyć abaviazkam publična ababić sabie hałavu la abraza. Tady było inakš, «nie było takoj mody». I viera była bolš ščyraja i čystaja.

Viera była jak symbal nieskaronaści, jak abarona, jak nadzieja na lepšaje, na zastupnictva i vyšejšuju spraviadlivaść. Usiavyšni maje ŭładu nad stychijami pryrody i ludźmi, jakija prybrali ŭładu. Heta tam, u Eŭropie, samymi aŭtarytetnymi instancyjami ličacca dziaržaŭnyja instytuty. U nas ža, vybačajcie za kalambur, pa?raniejšamu — viera, nadzieja, luboŭ.

Viera vieraj, a davodziłasia pracavać i na relihijnyja śviaty — «chaj Boh vybačaje», bo inakš kali? Niedatykalnyja byli tolki najbolš važnyja, hadavyja śviaty.

* * *

Była na našym radyjo dobraja ŭ prafesijnym i dušeŭnym sensie pieradača «Žadaju Vam». Šmat hod hučali ŭ joj vinšavańni pažyłym ludziam, i z kožnym hodam uzrostavy cenz imianińnikaŭ pavyšaŭsia. Jany, nazvanyja i biezymiennyja, vyžyli ŭ svajoj baćkaŭščynie, choć jana trymała ich paroj jak za čužyncaŭ i była časam bolej ajčymam, čym baćkam. Zastalisia ludźmi, pieradali, jak mahli, paroj naiŭna, pa?viaskovamu prosta, navobmacak, dabro i ciapło sercaŭ svaich dzieciam, unukam, blizkim. Jak ni kruci, a biełarusaŭ zasłužana pavažali i pavažajuć daloka za miežami našaj krainy jak dobrych rabotnikaŭ i dobrych ludziej. Chto skaža, što ŭ našym krai dreń ludzi?!

Sensam žyćcia ichniaha ŭ takich umovach stanavilisia dzieci. «Kab vyjšli ŭ ludzi, a nie kapalisia ŭ hrazi». I pajšli syny i dočki viaskovyja — zdarovyja, razumnyja, haspadarlivyja — na budoŭli, zavody, ustanovy. «Ad rodnych niŭ, ad rodnaj chaty», — na haradzki bruk?asfalt. A baćkam zastałosia adno — dažyvać, padtrymlivajučy nam mastki da adviečnaha, da ziamli rodnaj, da karanioŭ, nu i da siaho?taho z charčoŭ. Zhadajcie našy pryharadnyja ciahniki i aŭtobusy ŭ vychadnyja dni.

A jašče — unuki i ŭnučki. Ich lubiać i pieściać bolš, čym dziaciej. Chto, jak ni dziadula i babula, mohuć akreślić mudraść žyćcia ŭłasnym prykładam, ci to słovam, ci choć intanacyjaj.

* * *

Hraničnaje stanovišča — nieadjemnaja častka hramadzkaha i asobasnaha isnavańnia. Što b my ni rabili, my ŭpirajemsia ŭ niejkuju hraničnuju miažu. U sacyjalnych teoryjach śćviardžajecca, što kali ŭ jakim?niebudź pracesie dasiahnutaja miaža, to treba źmianić napramak namahańniaŭ, moža, charaktar namahańniaŭ, ci musiš spynicca ŭ svaim ruchu. Pa miery prybližeńnia da miažy vydatki, źviazanyja z dalejšaj dynamikaj, rezka ŭzrastajuć. Systema haspadarańnia ŭ vioscy padyšła da miažy! Navat u aficyjnych biełaruskich SMI časam u dačynieńni da vioski, da sielskaj haspadarki vykarystoŭvajecca suvory termin?dyjahnaz «dehradacyja». Vialikaja kolkaść kałhasaŭ dychaje viedama na što. Možna z dapamohaj «administracyjnaha resursu» (da prykładu, «naviesić» niebaraku?kałhas na pradpryjemstva) vycisnuć, vybić jaki lišni dziasiatak ton ziernia, tonu?druhuju miasa, vydaić?vyciahnuć z hetych harotnych karoŭ dadatkovy litar małaka. Možna šče hod?druhi pahaniać techniku, jakaja daŭno ŭžo adpracavała svajo, prymusić da pracy ludziej, jakija jašče ruchajucca. Niaŭžo nie zrazumieła, što ŭsie hetyja pośpiechi majuć niesuvymierna vysokuju canu? U dalokich i nia nadta dalokich krainach vyrablajuć sielskahaspadarčaj pradukcyi šmatkroć bolej i z zatratami, mienšymi ŭ šmat razoŭ.

Čałaviek zdatny na mnohaje. Naš čałaviek moža žyć za hrańniu mahčymaha, a la hrani — dyk kolki chočaš. My da mnohaha pryzvyčailisia. Ale, jak kažuć pažyłyja ludzi, «niekali ž kaniec budzie!» Dumać pra damy, darohi i ludziej ŭ vioscy stali zapoźniena — bolšuju častku maładoj elity i choć čahoś vartych ź vioski zabraŭ horad. Što budzie dalej? Zastanucca siarod viosak?zaścienkaŭ i viosak?pryvidaŭ aazisy ŭ vyhladzie centralnych siadzib kałhasaŭ — hetakija farposty cyvilizacyi («centrały», «reabilitacyjnyja adstojniki» dla časovaha prytułku sezonnaj rabočaj siły z haradoŭ). Chto tam budzie žyć stała? Peŭna ž, feadalna?kałhasnaja arystakratyja, słoj čynoŭnikaŭ i rabotnikaŭ sfery žyćciezabieśpiačeńnia, moža, jakija «viaskovyja tyhry» (fermery?pryvatniki, haspadarlivyja šofery?mechanizatary), nu i viaskovyja lumpeny — novaja niša ŭ sacyjalnym malunku vioski. Jak inakš nazvać małojcaŭ, što hurtujucca dniom u vidnych miescach, a ŭ ciomny čas ščupajuć čužyja kurniki. Dažylisia da takoha praz dvaccać viakoŭ ad pačatku našaj ery...

Miž tym vioska, naša dobraja staraja vioska «ludziej ziamli» pamiraje. Vynieści trunu na mohiłki — heta prablema! Na kamputarna?technakratyčnym fonie jak u vytvorčych, tak i ŭ čałaviečych adnosinach, dy jašče ŭ hieahrafičnym centry Eŭropy, babulka, što korpajecca ŭ bulbie, i dzied z kasoj na ŭźmiežku sapraŭdy vyhladajuć niejkimi falijantami... Byccam apošnija mahikanie, achoŭniki TOJ vioski.

* * *

Staraść. Staražytny filozaf zaznačyŭ: «Ciažka być bieražlivym, kali zastałosia na dnie». Ale ž... Ci bačyli vy vočy dziadoŭ, jakija vykupili koniej, zmahli ŭziać ziamli ŭdostal u 90?ia hady minułaha stahodździa, kali ŭžo aficyjna jany byli pensijanerami?! Ci bačyli vy hetu nieŭdavanuju radaść, honar — lebiadzinuju pieśniu z sumnaj siviznoj na skroniach. Praz paŭstahodździa jany ažyli i znoŭ stali haspadarami, faktyčna niezaležnymi ad kałhasaŭ? manapalistaŭ na žyćcio ŭ vioscy. Moj dziadźka, pa?zalichvacku prajaždžajučy paŭź viosku, z humaram cicha havaryŭ: «Heta nie sa mnoj zdarovajucca, a z kaniom!» Zahnanyja dziesiacihodździami ŭ kut, jany zmahli raspravić svaje ŭžo starečyja plečy. Ci nia tut razhadka maich daŭniejšych pytańniaŭ!

Siła pryvyčki, patreba pracavać. Choć siły ŭžo nia tyja. Pryvyčka da paŭsiadzionnaj pracy na vioscy jość nieadjemnym atrybutam asoby. Da prykładu, dyrektar salidnaha pradpryjemstva krainy kožny hod jedzie da baćki amal praz usiu Biełaruś sadzić?vybirać bulbačku. Pry hetym stary ŭparta admaŭlajecca ad hatovaj. Dzie tam! Niejak ja pačaŭ havaryć znajomaj medsiastry ab tym, što sielskim žycharam prychodzicca na staraści bolš pracavać, čym haradzkim. Adkaz byŭ nakolki niečakanym, nastolki słušnym: «Moža, tamu jany bolej i žyvuć?»

Sychodziać u ziamlu pa?roznamu: chto da času, chto mo j bolej admieranaha na niebie. Paroj i značna — vioska ž niejak pavinna žyć, a źmieny niama abo nadta redzieńkaja. A pahladziecie, kolki niedarečnych śmiarciej, suicydaŭ siarod moładzi i siaredniaha pakaleńnia. Staryja viaskoŭcy inšaha hartu. Ale ž i jany nia viečnyja. Jany — jak apošniaje prykryćcio, sotni i sotni žyvych čałaviečych astraŭkoŭ na absiahach našaj starany. A kali i adychodziać u śviet inšy, to zvyčajna tamu, što stamilisia ŭžo nieści kryž ziamny.

Žyvoje imkniecca da žyćcia. Trava prabivajecca navat praz asfalt i bruk.

Zastaŭsia łapik bruku i ŭ vioscy majho dziacinstva — u staražytnym Haradku, što na Maładačanščynie. Dla ich, starych, — heta znak dziacinstva i junactva, abpalenaha vajnoj i paślavajennymi vyprabavańniami. A zaraz — heta prosty znak, indykacyja žyćcia. Čamu? Travy miž starych kamianioŭ prarastaje z hadami bolej — chadakoŭ i padarožnych stanovicca ŭsio mieniej. Hetym brukam ruchajucca jany i ŭ šlach apošni...

Viadoma, nia ŭsiudy było tak, jak ja tut akreśliŭ: dzie bolej, dzie mieniej, dzie bahaciej, dzie biadniej. Byvali śviaty, navat i vialikija śviaty i na viaskovych vulicach. Ale ž było, było toje, čaho nia vykraśliš, nia vyrvieš žyŭcom ź nialohkaha losu hetych ludziej. Bo zrasłosia, bo svajo.

Naprykancy zhadajem i druhuju častku taho vierša pra biełaruski narod:

Zbudziŭšyś ad hroznaj biady,
Ŭvieś poŭny śmiarotnaj žudy,
Ty kryknuć nia volny:
«Ratujcie!»
I musiš ty «Dziakuj» kryčać.
Pačujcie ža heta, pačujcie,
Chto ŭmieje z vas sercam čuvać!..

Tak trapna i prazorča napisaŭ naš małady klasyk až u 1913 hodzie!

Sapraŭdy talenavitym słovam nia treba kamentaru.

Ale, ludcy miłyja! Schilim hołaŭ pierad hetymi ludźmi, ich pracavitaściu, stojkaściu, dabrynioj, žyćcialubstvam!

Jany zastajucca tut nazaŭsiody.

Dalej pojduć inšyja. Treba ž, kab było budučaje, nie pavinny prapaści darma pakuty i podźvihi, straty i spadziavańni hetych ludziej ziamli biełaruskaj.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?