Mierkavańni32

«Moj muž naiŭnym nie byŭ. Jon razumieŭ, što tvorycca ŭ krainie»

Juryju Zacharanku siońnia spoŭniłasia b 60 hadoŭ.

Siońnia, 4 studzienia, eks-ministru ŭnutranych spraŭ Biełarusi Juryju Zacharanku spoŭniłasia b 60 hadoŭ… Z hienierałam Zacharankam Alaksandru Łukašenku nie pašancavała. Pryznačajučy jaho ministram unutranych spraŭ Respubliki Biełaruś, jon byŭ absalutna ŭpeŭnieny, što prymaje aptymalnaje kadravaje rašeńnie. Asabistaja sprava, jakuju jon staranna vyvučaŭ, nakont hetaha nijakich sumnieńniaŭ nie vyklikała.

Juryj Mikałajevič Zacharanka naradziŭsia ŭ haradskim pasiołku Vasilevičy Homielskaj vobłaści. Paśla škoły byŭ pryzvany na vajennuju słužbu. Prachodziŭ jaje na Bałtyjskim fłocie. Pastupiŭ u Vałhahradskaje vučylišča, a zatym i ŭ Akademiju MUS. Pracavaŭ u śledčych orhanach. Prafiesijanał vysokaha kłasa, charaktarystyka biezdakornaja. Mienavita taki čałaviek moža nadziejna prykryć tyły i zabiaśpiečyć biaśpieku ŭ toj upartaj baraćbie, jakuju viadzie novaabrany prezident. I vykanaje luby zahad. Nie dumajučy. Nie dapuścić navat cień sumnievu. Bo heta jaho, prezidenta, zahad.

Ale tut A.Łukašenka jaŭna daŭ machu. Samaŭpeŭnienaść padviała.
I savieckaja pierakananaść u nadzvyčajnaj abjektyŭnaści ankiety. Ź jaje vynikała, što Juryj Zacharanka z prostaj, pracavitaj siamji. Amal taki samy viaskovy chłopiec, jak i jon. A heta značyć, što budzie strašenna ŭdziačny jamu za taki karjerny ŭźlot.

Ankieta, stvoranaja ŭ hłybiniach savieckich časoŭ, — heta jašče nie acenieny ŭ poŭnaj miery biurakratyčny šedeŭr. Tam, zdavałasia, uličany ŭsie mahčymyja paramietry. Prasočany suviazi i vytoki. Čałaviek jak na dałoni. Ankieta biasstrasna vyśviečvaje ŭsio, aproč druharadnych, na dumku kadravikoŭ, detalaŭ bijahrafii. Adnak mienavita ŭ hetych detalach i ŭtojvałasia sutnaść budučaha nievyrašalnaha kanfliktu.

Skazać, što jaho baćka i maci ź sialan, pracavitych ludziej, — heta amal ničoha nie skazać. I ŭ vioscy byvajuć duža roznyja ludzi. Baćki Juryja Zacharanki — vychadcy z tych biełaruskich i ŭkrainskich sialanskich siemjaŭ, jakija śviata šanavali maralny zakon — viadomyja ŭsim zapaviedzi. Dobra viedali, čym roźnicca dabro i zło. Jany stojka vynieśli ŭsio toje, što ščodra admierała im savieckaja rečaisnaść. Haleču. Hoład. Hady vajny. Rabstva ŭ hitleraŭskaj Hiermanii. Paślavajennaje biaspraŭje. Prajści ŭsie žachi stalinskaha i nacysckaha piekła dapamahła im niepachisnaja ŭpeŭnienaść, što jość rysa, jakuju ni pry jakich umovach čałaviek pierastupić nie moža. I svaim synam jany zdoleli pieradać hetuju pierakananaść.

A čałaviek, jaki ŭzyšoŭ na vyšejšuju prystupku ŭłady, šukaŭ sabie paplečnika, hatovaha vykanać luby jaho zahad.
Biez razvah i sumnievu. Juryj Zacharanka na takuju rolu nijak nie padychodziŭ. Biezdakornaja ankieta ŭvodziła ŭ zman. Dy tolki Alaksandr Łukašenka i dumki nie dapuskaŭ ab mahčymych razychodžańniach u pohladach. Pradstaŭlajučy Juryja Zacharanku Ministerstvu ŭnutranych spraŭ u jakaści novapryznačanaha šefa, jon, kažuć, navat vyhuknuŭ z haračnaściu: «Z hetym hienierałam ja pajdu da kanca!»

Ale ŭ toj pachod, kudy rychtavaŭsia Łukašenka, Juryj Zacharanka iści nie źbiraŭsia. Kanflikt imkliva razharaŭsia. Na pasadzie ministra hienierał byŭ krychu bolš za hod. Ab pryčynach svajoj chutkaj adstaŭki jon raskazaŭ žurnalistam. «Padobna na toje, što ja zastavaŭsia adnym ź niamnohich, chto havaryŭ Łukašenku praŭdu ŭ vočy. Tuju praŭdu, jakaja biła pa samalubstvie prezidenta.

Adnojčy jon skazaŭ: „Ty pavinien vykonvać luby moj zahad“. Ja adkazaŭ: „Alaksandr Ryhoravič, ludziej rasstrelvać nie budu. I Kanstytucyju parušać nie budu“.
A jon mnie ŭ adkaz: „Kali nie vykanaješ moj zahad, na ciabie nadzienuć kajdany“. Voś taki styl kiraŭnictva. Bolš słabyja nie vytrymlivali i łamalisia».

Navat paśla adstaŭki ŭ jaho byŭ vybar. Jon moh prosta adyści ŭ cień. Zastacca ŭ baku ad usich hetych varjactvaŭ. Nie ryzykavać žyćciom. Jaho maci, Ullana Ryhoraŭna, uhavorvała syna nie kanfliktavać z tymi, chto zastavaŭsia va ŭładzie. Pierajechać da jaje ŭ Vasilevičy. Znajści dzie-niebudź pablizu nieprykmietnuju rabotu. Žyć.

Hienierał Zacharanka byŭ čałaviekam abaviazku i honaru. Jon vielmi dobra viedaŭ, jakoha rodu zahady tak nastojliva patrabavali vykonvać. Pakinuć takuju ŭładu ŭ spakoi i nie pieraškadžać jaje dyktatarskim płanam… jon nie moh. Juryj Zacharanka staŭ adnym z samych aktyŭnych lidaraŭ apazicyi. Pačaŭ arhanizoŭvać hramadzianskaje supraciŭleńnie vajaŭničaj dyktatury. U kancy dzievianostych biełaruskija demakraty na bližejšych prezidenckich vybarach mahli vyłučyć niekalki patencyjalnych kandydataŭ. Juryj Zacharanka byŭ adnym z najbolš realnych pretendentaŭ na hetuju pasadu.

A tyja ministry, jakich pryznačali paśla jaho, pra zakonnaść užo nie razvažali. I zahady nie brali pad sumnieńnie.

Jany słužyli addana i biezahladna. Umacoŭvajučy i ŭdaskanalvajučy šmatlikija śpiecpadraździaleńni, staranna naroščvali kułaki lutaha režymu. Zaŭvažyŭšy samuju niaznačnuju hramadzianskuju aktyŭnaść, vyvodzili na vulicy i płoščy braniatechniku, sabak, uzbrojenyja da zuboŭ karnyja struktury. Mirnych ludziej pa-źviersku źbivali, katavali, kidali ŭ turmy. Potym pasłuchmiany vykanaŭca dyktataru nadakučvaŭ. I jaho zamianiali novym, jašče bolš pasłužlivym.

Hienierał Zacharanka byŭ pieršym i apošnim ministram MUS, jaki viedaŭ, što vyšej za ŭsich pravicielaŭ — zakon.

Abjadnanaja apazicyja, vysoki aŭtarytet siarod šarahovych supracoŭnikaŭ milicyi, dy jašče stvarajemy Sajuz aficeraŭ ujaŭlali zanadta vialikuju niebiaśpieku dla pretendentaŭ na doŭhuju i nieabmiežavanuju ŭładu. U takich umovach jany siabie adčuvać upeŭniena nie mahli.

…Była viasna. Zvyčajny dzień. 7 maja 1999-ha. Juryj Zacharanka pastaviŭ mašynu i išoŭ da svajho doma. Heta nie jakaja-niebudź hłuchaja ŭskraina. Poŭny žyćcia haradski kvartał. Šmatpaviarchovyja damy. Piešachodnyja darožki. Dziciačyja placoŭki. Šmat prachožych.

Miarkujučy pa ŭsim, u jaho byŭ dobry nastroj. Nie moh nie zaŭvažyć, što ŭpieršyniu za im niama chvasta. KDB — u toj dzień raptam spyniŭ sočku. I mašyna, jakaja zvyčajna išła śledam, narešcie źnikła. Da domu zastavałasia ŭžo zusim mała. Na darozie jaho sustreŭ niejki čałaviek. Nie vyklučana, što jon jaho dobra viedaŭ. I całkam daviaraŭ. Inačaj nie moh by jon spynicca i razmaŭlać ź im tak biesturbotna.

Apieracyja zachopu była pradumana da drobiaziaŭ.
Vokamhnienna źjaviłasia hrupa zdarovych mužykoŭ, skrucili Juryja Zacharanku i zapichnuli ŭ mašynu, jakaja stajała pablizu. Jana hazanuła pa piešachodnaj darožcy i źnikła za pavarotam…

Pra los Zacharanki bolš nichto ničoha nie čuŭ.

Tak u našaj krainie źnikajuć ludzi. Siarod biełaha dnia. U centry horada. Na vačach razhublenych prachožych…

Uładzimir Chalip

***

Volha Zacharanka: Usio zastałosia tam

Nie chaču pra heta havaryć. Uspaminać pra heta nie chaču. Kolki hadoŭ prajšło? Amal 13… Usio niapraŭda — čas nie lečyć. Toj ža zmrok, toj ža bol. Vakoł — čužaja kraina. Čužyja ludzi. Čas dla nas nibyta spyniŭsia.

Nichto i padumać nie moh, što moža zdarycca takoje.

Moj muž čałaviekam naiŭnym nie byŭ. Jon razumieŭ, što tvorycca ŭ krainie… I byŭ hatovy da samaha horšaha.
Nu, pasadziać. Nie pieršy, nie apošni. Kolki ludziej kinuta ŭ turmy ni za što. Nie chacieli maŭčać, tolki i ŭsiaho. Mahli schapić i jaho. Prydumać praces, zasudzić. Ale kab na takoje advažycca!..

I tolki mama jaho razumieła ŭsio lepiej za nas. Jana sercam adčuvała biadu — žyćcio jaje navučyła. Na kaleniach uprošvała: «Jura, synočak, ja prašu, kiń usio, chadzi da mianie, u našu staruju chatu. Uładkuješsia dzie-niebudź na rabotu, budziem žyć. Z kim ty zmahaješsia?»

Usio daremna. Nie tolki ja z dočkami, navat jana spynić nie zmahła. Nie moh jon adsiedžvacca ŭ hłušy ŭ cichaj chacie… I kali jon nie adhuknuŭsia navat na prośbu maci adyści ad hetaj praklataj palityki, dyk možna zrazumieć, čym dla jaho byli abaviazak i honar. Na vialiki žal, dla šmat kaho ciapier absalutna pustyja słovy.

Nas tady papiaredžvali. Roznyja ludzi. Adkrytym tekstam: jość płan źniščeńnia hienierała Zacharanki. Dy my i sami ŭžo zaŭvažali, što vakoł idzie niejkaja zmročnaja vałtuźnia. Sočka rabiłasia ŭsio bolš nachabnaj. Jany navat nie chavalisia. Išli ŭśled, jak sabaki. A jon na našy pieraściarohi adkazvaŭ zaŭsiody adno:

«Ničoha kryminalnaha za mnoju niama, i ŭ svajoj krainie ja budu chadzić z padniataj hałavoj».

Voś tak i chadziŭ. Jon byŭ advažny čałaviek. Kali jašče na fłocie słužyŭ, tam adbyłasia avaryja, jakaja ledź nie zabiła jaho. U čas padvodnych vučeńniaŭ, kali jon byŭ pad vadoju, pierastała dziejničać sistema padačy pavietra. I jon nie spałochaŭsia, nie razhubiŭsia. U ledzianoj vadzie vyžyŭ. Tady pra heta pisali navat u vajennych hazietach. Jakaja b ni zdarałasia napaść, pačućcio ŭłasnaj hodnaści jon nie hublaŭ. Byŭ sapraŭdnym kamandziram. Razmaŭlajučy z padnačalenymi, nie dazvalaŭ sabie hołas pavysić. Zrazumieła, što ŭsie jaho lubili.

Złamać takoha čałavieka niemahčyma.
Spačatku jany sprabavali vyvieści jaho z palityki niejkim inšym čynam. Prapanoŭvali nakiravać pasłom u Šviejcaryju. Jakija ŭ Biełarusi stasunki sa Šviejcaryjaj? Zrazumieła, usio heta — adkrytaja sproba podkupu. Jeŭropa, bieskłapotnaje žyćcio… Ad jaho treba było tolki adno — maŭčańnie. Pustaja zaduma!
Maŭčać jon nie moh. Jany heta zrazumieli.

Adkul u jaho takaja bieskampramisnaść i vola? Liču, usio z samaha dziacinstva, ź siamji. Nikoli nie błytaŭ zło i dabro. Caniŭ prystojnaść. Byŭ akuratny da krajnaści. Kali ihołačka niedzie lažyć, tam jana i pavinna znachodzicca zaŭsiody. Heta ja mahu kinuć dzie daviadziecca. Jon — nikoli. Tak jaho vychavali baćki. Zvyčajnyja ludzi, dobryja sialanskija karani. Baćka — biełarus, piśmienny, vielmi dobra raźbiraŭsia ŭ palitycy. Maci z Ukrainy. A jaki ŭ jaho byŭ dzied — Piatro Akułavič! Taksama z prostaj siamji. Ale havorka ŭ jaho była naŭździŭ vobraznaja. Ja ŭsio dumała — adkul? A voś takija ludzi byli. Nijakija dabroty na hałavu im nie sypalisia. Usio sami, svaim rozumam, svaimi rukami, ciažkaj pracaj zdabyvali. Da vajny jon na budaŭnictvie pracavaŭ, kanał kapaŭ — toj samy, słavuty, ad Maskvy da Vołhi. Dyk jaho žonka z našaha pasiołka Vasilevičy piechatoj da jaho chadziła. Heta ž kiłamietraŭ siamsot, kali nie bolej. Voźmie kajstru, niejkich charčoŭ dla jaho. I idzie piechatoj da samaj Maskvy. Nialohkaje było ŭ ich žyćcio.

A mama ŭ jaho nadziva pryhožaja žančyna. Dobraja, kłapatlivaja. Ale synoŭ trymała ŭ strohaści. Jura svaich baćkoŭ vielmi lubiŭ i pavažaŭ niepamierna. Niejak — my tady jašče nie ažanilisia — baćka pahladzieŭ na jaho i kaža: «Syn, što heta ty zaros? Tabie pastryhčysia treba!» Ujaŭlaju jakoha-niebudź chłopca, jakomu baćka skazaŭ by takoje ŭ prysutnaści naračonaj. A Jura navat nie zapiarečyŭ: «Tata, tata». I pajšoŭ stryhčysia. U mianie baćka vajennym lotčykam byŭ. I ŭ siamji taksama strohaść šanavałasia. Ale kab takoje pasłušenstva!..

Tak atrymałasia, što ź jaho mamaj ja paznajomiłasia raniej, čym ź im. Ckončyła instytut, atrymała dypłom zubnoha ŭrača. Nakiravali mianie ŭ Vasilevičy. Maładoha śpiecyjalista ŭ balnicy sustreli vietliva. Potym spachapilisia: a dzie ž mnie žyć? Ja ž tady zusim maładzieńkaja była. Usie mnie spačuvali. Adzin supracoŭnik, jaki havaryŭ pa-ŭkrainsku, usio biedavaŭ: «Taka harna dzivčina, a ščo ž vona bude robyty?» A potym uspomniŭ pra Ullanu Ryhoraŭnu, pavioŭ mianie da jaje. U jaje, kaža, usie dziaŭčatki, jakija kvataravali, udačna zamuž pavychodzili.

Mnie i praŭda tam vielmi spadabałasia. U chacie čysta, paradak. Adrazu ž vidać, kali na heta času i ruk nie škadujuć. Haspadynia strohaja, ale dabryni niezvyčajnaj. Kłapatlivaja i ŭvažlivaja. Dobra mnie žyłosia ŭ jaje. A potym z armii Jura viarnuŭsia.

Paznajomilisia. Vidać, ja jamu spadabałasia. Zdajecca, tolki tydzień i prajšoŭ, a jon užo prapanoŭvaje ruku i serca. Taki voś rašučy chłopiec. Stanisty. Siamja charošaja. Što ž, ja zhadziłasia. Pozna ŭžo było, a jon usiu radniu sabraŭ, kab paradavalisia za jaho. Potym viasielle było — usio jak naležyć. Z abradam. Mama jaho ŭsio nakazvała synu: «Ty ž hladzi, nie kryŭdzi sirotku!»

I baćki jaho, i ŭsia radnia vielmi mianie palubili. Mnie lohka było ŭvajści ŭ hetuju siamju.
Viadoma, u žyćci ŭsiakaje byvaje. I ŭ nas ź Juram zdaralisia svarki. Ja pakryŭdžusia i adrazu pačynaju zvanić u Vasilevičy. I mama, vysłuchaŭšy mianie, stroha havaryła: «Dobra, Volha. Raźbiarusia. Ja jamu i prakuror, ja jamu i sudździa!» I ŭsio! Cień abłačynki prabiahaŭ imhnienna, i znoŭ pačynaŭsia soniečny, jasny dzianiok. Słova maci dla jaho było śviatoje.

U tyja dalokija ŭžo časy davodziłasia mnie čuć, što pra nas havaryli ludzi: dy jana ž za im, jak za muravanaj ścianoju. Tak, heta praŭda. Usio braŭ na siabie jon. Hałava siamji — nie pustyja słovy. Potym, kali ŭsio heta zdaryłasia, ja adčuła napoŭnicu, što značyć žyć biez hetaj muravanaj ściany, kali ty ź biadoju sam-nasam. I što b ni zdaryłasia, užo nichto nie pryjdzie na dapamohu.

U tyja hady, kali jon jašče ŭznačalvaŭ kamitet pa baraćbie z arhanizavanaj złačynnaściu, Biełaruskaje telebačańnie rychtavała niejkuju pieradaču pra jaho. Naprasilisia ź intervju i da mianie. Ja paprasiła Juru dapamahčy mnie padrychtavacca da hetych zdymkaŭ. Jon tady raśśmiajaŭsia: «Dy ty choć viedaješ, jakoje ŭ mianie zvańnie?» U hetaj jaho iraničnaj replicy, viadoma ž, była dola iściny.

Ja staranna padrychtavałasia. Zapisała sabie navat niejki tekst. Ale ŭvaliŭsia da mianie natoŭp nastyrnych televizijonščykaŭ, prosta abrynuŭ na mianie ślapučaje śviatło svaich safitaŭ, i ja imhnienna zabyłasia pra svaje šparhałki. I ŭsio pačała pa-svojmu, z čystaha lista. Dyk voś šmat čaho pieradača hetaja i mnie adkryła. Toje, ab čym doma jon nikoli nie raskazvaŭ, kab daremna nas nie tryvožyć. Ź jakoj ryzykaj i ŭsiakimi inšymi składanaściami źviazana hetaja jaho rabota.

Adnak samaja vialikaja niebiaśpieka pahražała jamu zusim nie z taho boku. Jon byŭ prafiesijanałam. I jak zmahacca sa zvyčajnaj kryminalščynaj, viedaŭ daskanała. Šmat čaho jon pabačyŭ. Roznyja spravy davodziłasia jamu razbłytvać. Zdavałasia, nabyty z hadami vopyt nie moh nie paŭpłyvać, i daloka nie lepšym čynam, na tuju sistemu kaštoŭnaściaŭ, jakuju vynies jon sa svajho dziacinstva, sa svajoj siamji. Dy, vidać, nadzvyčaj tryvałymi byli hetyja pryncypy žyćcia. Skieptyčny pohlad na hety daloka nie lepšy śviet jon nie zajmieŭ. I vieru ŭ ludziej nie straciŭ. «Pahladzi, — ja kazała jamu niezadoŭha da strašnaha dnia, — usio idzie na spad, i na płošču z kožnym hodam vychodzić usio mieniej narodu…» Nie, jon nie moh pahadzicca sa mnoj. «Usio svaim časam, Volha. Hramadstva pavinna vyśpieć». Niešta jano zanadta doŭha vyśpiavała.

Pomniu, jak paśla pachavańnia Hienadzia Karpienki pryjšoŭ jon dadomu. Doŭha maŭčaŭ. Ja razumieła, što ź im adbyvajecca. Navat nie sprabavała zahavaryć. A potym jon skazaŭ mnie: «Usio, ciapier ja zastaŭsia adzin».

Jon zališnie daviaraŭ tym, chto byŭ ź im pobač. A ja prosta pa-žanočy, intuityŭna zaŭvažała, što daloka nie ŭsie ź ich zasłuhoŭvajuć hetaha davieru. Adnojčy my jechali ź im niekudy, i pa darozie jon vyrašyŭ zajechać na adzin ź viedamasnych abjektaŭ, dzie tady išoŭ ramont. Tam sustreŭ nas chtości z vysokich čynoŭ. Jaho, tak by mović, paplečnik. Zaŭvažyŭšy, što Juryju Mikałajeviču nie spadabaŭsia koler aharodžy, čyn hety schapiŭ malarski pendzal i pačaŭ ułasnaručna pierafarboŭvać aharodžu. Ja prosta žachnułasia ad takoj strašennaj dahodlivaści. «Pabačyš, — skazała ja potym Juru, — hety pieršym tabie zdradzić». Jon aburyŭsia tady: «Jak ty možaš tak havaryć pra ludziej!» Na vialiki žal, praŭda była na maim baku.

Zdradžvali jamu mnohija. I najpierš tyja, chto nastyrna nabivaŭsia jamu ŭ siabry. A voś ludzi zvyčajnyja, nie čynoŭnyja, asabliva tyja, z kim siabravaŭ jon ad samaha dziacinstva, jašče ŭ škole, — miechanizatary, pracaŭniki, tak i zastalisia viernyja tamu ich daŭniamu siabroŭstvu. I ja zaŭsiody viedała: kali da ich źviarnucca, pryjduć i dapamohuć.

Kali ŭsio heta zdaryłasia, mnohija z raniejšych znajomych navat zvanić pierastali. A voś susiedzi našy, samyja zvyčajnyja, jakija da čynoŭnictva i inšych vysokich kołaŭ dačynieńnia nie mieli, navat dźviery ŭ svaju kvateru nie začyniali. U nas ź imi ahulny kalidor, i jany bajalisia, što raptam nie pačujuć, kali ja pakliču na dapamohu.

I voś jašče byŭ u nas dziŭny vypadak. Jamu vielmi redka śnilisia sny. A tut, ci nie napiaredadni źniknieńnia, raptam pračnuŭsia jon siarod nočy i navat uskryknuŭ. Ja pytajusia: «Što z taboj?», a jon kaža: «Kažan!.. zalacieŭ u akno!.." My ŭklučyli śviatło. Usio ahledzieli. Niama ničoha. Ja pasprabavała jaho supakoić: «Heta son, usiaho tolki son».

A potym nadyšoŭ toj samy dzień — 7 maja. Jon pazvaniŭ. Skazaŭ, što viartajecca. Paprasiŭ zhatavać jeści — jon užo blizka ad doma. Ja niešta tam razahreła. Pastaviła na stoł. Pačała čakać. A jaho ŭsio niama…

Pra toje, što było, sprabuju nie dumać. Kab nie zvarjacieć. Mnie vielmi ciažka. Pastajanna balić serca. Časam zdajecca, što kinu tut usio i viarnusia. U moj pakinuty dom. Znoŭ ubaču susiedziaŭ, jakija pakidajuć adčynienymi svaje dźviery, kab pryjści na dapamohu, kali mnie stanie niaścierpna. A potym usio prachodzić, i ja pačynaju dumać: a jak ža my možam pajechać? Ja ž nie viedaju, što tam nas padpilnoŭvaje? I voś užo vyras moj unuk Kirył, jakoha my pryvieźli siudy małyšom. Jon havoryć z akcentam. Što my tam budziem rabić z maim maleńkim niemčykam?..

A tady, majskaj nočču, u naša adčynienaje akno ŭsio ž taki praśliznuŭ vialiki kažan. Kažaniska. Tak i zastaŭsia jon u maim domie, u majoj krainie. Prajšło ŭžo stolki hadoŭ, a ja ŭsio nijak nie mahu prahnać jaho sa svajho žyćcia.

Kirył, unuk hienierała Zacharanki, Miunster, kaniec leta

Tut u mianie dobryja siabry. Ale sustrakacca ź imi ciapier ja budu redka. My skončyli pieršuju stupień. I nastaŭniki vyrašyli, chto i dzie budzie vučycca dalej. Ja pajdu ŭ himnaziju. Liču, što vučyŭsia niadrenna, kali mianie tudy nakiroŭvajuć. Ale ź siabrami mnie rasstavacca škada. U himnazii šmat kaho ŭžo nie budzie pobač. Mama kaža, da hetaha treba pryvyknuć. Ničoha nie zrobiš. Rana ci pozna ludziam prychodzicca rasstavacca. I darosłym, i dzieciam.

Ci viedaju ja pra Biełaruś? Viadoma ž, viedaju. Mama i babula mnie šmat raskazvali. Ja viedaju, što jość taki horad Minsk. My pajechali ź jaho, kali ja byŭ jašče maleńki. Tam u mianie byŭ dzied — Juryj Zacharanka. U mamy zachavaŭsia zapis. Niechta źniaŭ nas na videakamieru. Vielmi daŭno. Dzied śmiajecca. A ja zusim-zusim maleńki, poŭzaju ŭ jaho na hrudziach.

I jon havoryć mnie: «Raści, Kirył! Budzie kamu na majoj mahile krapivu vyrvać». Čamu jon takoje skazaŭ, mnie nie zrazumieć. Ad jaho ja nie heta chacieŭ by pačuć.

Tak, ja viedaju, dzie Biełaruś. Tam žyvie jašče adna maja babula — Ullana. Jak pravilna skazać? Prababula dakładna. My havorym ź joju pa telefonie. Chacieŭ by ŭbačyć jaje. Pajechać tudy. Mnie ź joju lohka — jana viedaje niamieckuju movu. Zvaniu, čuju jaje hołas: «Huten tah, Kirył!» Nibyta jana niedzie pobač, na susiedniaj vulicy. Heta drenna, što ja nie mahu jaje bačyć.

Na toj ploncy, dzie sa mnoju dzied, jon ža zusim jašče małady. A jaho ŭžo niama. Kali b ničoha nie zdaryłasia, usio mahło być pa-inšamu. Adnojčy jon pryjechaŭ by da nas. Ja pakazaŭ by jamu stary Miunster. My b ź im pra što-niebudź havaryli. Nie išli moŭčki. Pa Zalcštrase na Dompłac. Chaj sabie navat prosta na Biult, da aŭtobusa. I, moža, sustrelisia b tam chłapčuki z našaha kłasa. I ŭbačyli b, što ŭsio praŭda, u mianie jość dzied. Taki, jak na hetym jaho fotazdymku.

U himnazii ŭ mianie źjaviacca ŭžo novyja siabry. Ci budu ja raskazvać im pra toje, chto ja i adkul? Nie, naŭrad. Navošta? Niejak my išli paśla škoły dadomu. I chtości pačaŭ raskazvać, kim byŭ jaho dzied. Nie viedaju, čamu, ale ja nie zmoh pramaŭčać: «A moj dzied byŭ ministram i hienierałam». Usie zaśmiajalisia. Adzin z hetych chłopčykaŭ skazaŭ: «A moj dzied byŭ karalom!»

Nie, jany ŭsie charošyja chłopcy, maje siabry. Prosta šmat ab čym nie treba raskazvać. Tam druhoje žyćcio. Usio było vielmi daŭno.

Z asabistaj spravy

Naradziŭsia 4 studzienia 1952 hoda ŭ pasiołku Vasilevičy Homielskaj vobłaści.

Terminovuju vajennuju słužbu prachodziŭ na Bałtyjskim fłocie.

U 1977 hodzie skončyŭ Vałhahradskuju vyšejšuju škołu MUS, u 1987-m — Akademiju MUS SSSR.

U roznyja hady pracavaŭ śledčym u Śvietłahorsku i Homieli, namieśnikam načalnika Upraŭleńnia pa baraćbie z arhanizavanaj złačynnaściu MUS SSSR.

Z 1994-ha pa 1996-y — ministr unutranych spraŭ Biełarusi. Hienierał-major.

U lutym 1998 hoda ŭvajšoŭ u skład stvoranaha apazicyjaj Nacyjanalnaha vykanaŭčaha kamiteta Biełarusi. Člen Nacyjanalnaha kamiteta Abjadnanaj hramadzianskaj partyi.

Źnik 7 maja 1999 hoda.

Kamientary32

Na parłamienckich vybarach u Francyi pieramahajuć ultrapravyja z Maryn Lo Pen. Partyja Makrona treciaja1

Na parłamienckich vybarach u Francyi pieramahajuć ultrapravyja z Maryn Lo Pen. Partyja Makrona treciaja

Usie naviny →
Usie naviny

Ministarka kultury Narviehii pakazała ŭ teleefiry aholenyja hrudzi33

Bajden moža źniać svaju kandydaturu z vybaraŭ, kali na jaho nacisnuć svajaki i siabry. A chto jaho moža zamianić?11

Minskaja nastaŭnica zvolniłasia sa škoły za 3 miesiacy da kanca adpracoŭki. Kolki pryjšłosia zapłacić?43

«Hałodnyja. Zmučanyja. Ščaślivyja». Apublikavali FOTY ŭkrainskich vajskoŭcaŭ paśla rasijskaha pałonu6

U Dziaržynsku pastavili skulpturu «Mieč Nieŭskaha, ščyt Dziaržynskaha». Jaje pierapadaryŭ Łukašenka9

«Sa śloz rusałak». U Biełarusi pradajuć lod pa canie miasa

«Situacyja składanaja» — Pavieł Muraviejka prakamientavaŭ stanovišča na paŭdniovych rubiažach9

Redakcyja New York Times zaklikała Bajdena źniać svaju kandydaturu z vybaraŭ5

Łukašenka nie pavieryŭ Ryžankovu. Piatkievič vyhladaje procivahaj Krutomu. A Kruty — vialikaja zahadka16

bolš čytanych navin
bolš łajkanych navin

Na parłamienckich vybarach u Francyi pieramahajuć ultrapravyja z Maryn Lo Pen. Partyja Makrona treciaja1

Na parłamienckich vybarach u Francyi pieramahajuć ultrapravyja z Maryn Lo Pen. Partyja Makrona treciaja

Hałoŭnaje
Usie naviny →