Češski lehijanier: «Baču i razumieju, nakolki ciažka ludziam žyviecca ŭ Minsku»
Češski lehijanier minskaha «Dynama», forvard Libar Piŭka paraŭnaŭ uzrovień žyćcia ŭ siabie na radzimie i ŭ Biełarusi.
— Žyć u Čechii kamfortna?
— Całkam. Žalicca niama na što.
— A ŭ Minsku?
— Baču i razumieju, nakolki ludziam ciažka. Ale mnie Minsk padabajecca. Nie bačyŭ jaho ŭletku, adnak viedaju, što tut jość raka, pablizu voziera. Mnie jak amataru rybałki heta da dušy. Jak budzie volny čas, chacieŭ by pasiadzieć z vudaj. Tolki letam. Zimovy «fishing» dakładna nie dla mianie.
— Dziŭna, što vy nie skazali pra čystyja i pryhožyja vulicy. Adkul heta ŭ lehijanieraŭ? Niaŭžo ŭ toj ža Čechii brudna i niepryvabna?
— Taksama pryhoža. Prynamsi ŭ Pardubicy i Kopržyŭnicy — dakładna. Moža, jany žyvuć u zabrudžanych haradach?
Choć stolki zielaniny, jak u Minsku, u mianie na radzimie, napeŭna, niama. Ja ŭvohule, kali ŭ Biełaruś jechaŭ, ničoha nie viedaŭ. Adpaviedna, i nie ŭjaŭlaŭ, što stalica akažacca takoj pryhožaj.
Tamu što Nižniekamsk, dzie ja vystupaŭ u minułym hodzie, ščyra kažučy, žudasny horad… Dy i horadam jaho jazyk nie pavaročvajecca nazvać: kram nie chapała, tolki dva restarany, schadzić niama kudy…
My kali na hetuju temu z čechami i słavakami razmaŭlali, pryjšli da vysnovy, što Minsk —
Kamientary