Hutarka ź Viktaram Aślukom
Nioman padmyvaje chaty, a ich staryja nasielniki štohod pierapraŭlajuć karoŭ na vyspu. Były kłoŭn, vyžyŭšy paśla avaryi, vybivaje na kamianiach kryžy — jak paklikańnie. U napaŭpustoj vioscy žyvie maładaja siamja ź dziciom. Režyser Viktar Aśluk vyvučaje skryžavańnie tradycyjnaje kultury i sučasnaści. Ščymlivaja štodzionnaść na ekranie nie sastupaje kadram z klasyčnych kinašedeŭraŭ. Za film «My žyviom u krai» aŭtar letaś byŭ naminavany na pryz Eŭrapiejskaje kinaakademii.
«NN»: Vy pieršy biełaruski režyser, naminavany na pryz Eŭrapiejskaj kinaakademii. Što heta za arhanizacyja?
Viktar Aśluk: Na prykład Amerykanskaj kinaakademii ŭ 1978 h. była stvoranaja Eŭrapiejskaja. Pieršy prezydent jaje byŭ Berhman, a siońnia — Vim Vendars. Arhanizacyja abjadnoŭvaje 1600 kinematahrafistaŭ z usich eŭrapiejskich krainaŭ. Karaciej, usie viedajuć amerykanskuju kinaakademiju i jaje «Oskar». Voś toje samaje, tolki ŭ Eŭropie.
«NN»: Vašaja karcina kankuravała z «Dohvilem»?
V.A.: Nie. Moj film — zusim inšaja naminacyja — karotki metar. Ale dziakujučy hetaj naminacyi karcinu pakazvali štotydzień u roznych krainach, na roznych festyvalach.
«NN»: Vy taksama hałasujecie za najlepšyja filmy?
V.A.: Tak. Jak siabar kinaakademii, sioleta hałasavaŭ za toj samy «Dohvil» Tryjera.
«NN»: Niekatoryja krytyki nazyvali Vašyja karciny filmami ślozaŭ i płaču. Kali zavastryć śćvierdžańnie, to ci nia jość vašyja filmy «My žyviom u krai», «Koła» niejkaj kanservacyjaj stanu «hniłoj chatki», jaki krytykavaŭ jašče Vacłaŭ Łastoŭski na pačatku XX st.? Filmy — jak płač i ślozy nad niaščasnaj dolaj?
V.A.: Moj debiutny film tak i nazyvaŭsia — «Ślozy błudnaha syna». Ja naiŭna chacieŭ razam z Hienadziem Sahanovičam i Viktaram Šałkievičam adarvacca ad hetaj tradycyi płaču biełaruskaha i zrabić taki złosny — kali nie aptymistyčny, tady prosta złosny — film pra historyju vojnaŭ u Biełarusi… I ŭ mianie nia vyjšła. Emocyi pieramahli, i znoŭ paŭstała naša adviečnaja pieśnia biełaruskaja.
Ja ŭ prafesii kroču za svaimi pačućciami chutčej, čym za dumkami. Mnohija rečy adčuvaju, a nie pradumvaju, bo pradumanaja rečaisnaść časam dla mianie mienš dakładnaja.
«NN»: U Vašych karcinach jość bol sychodu. Sychodzić vioska, jakuju padmyvaje Nioman, — i heta niezvyčajna pryhoža; sychodziać staryja. I ci nia jość u takim vypadku śmierć isnaściu dakumentalnaha kino? Ci nie źjaŭlajucca hetyja sychod i śmierć paplečnikami dakumentalista?
V.A.: Nie… Ja dumaju, što dakumentalisty, i nia tolki dakumentalisty, časam spekulujuć na temie śmierci i ŭpadajuć u takuju nekrafiliju. Biarecca aŭtarytet śmierci, i heta byccam dadaje aŭtarytetu filmu, uskładniaje sens.
Ja starajusia zafiksavać tolki čas, jaki sychodzić. Nia toje, što sychodzić, a toje, što stvaraje svojeasablivaje adčuvańnie času. Viadoma, hetyja babki, skančajecca ichni viek… Ja ŭsimi siłami starajusia zafiksavać čas ich isnavańnia. Nia prosta čas, a kankretny čas isnavańnia voś hetych ludziej, voś hetych tvaraŭ — toje, što zaŭsiody budzie paŭtaracca i zaŭsiody budzie sychodzić. Heta važny momant kinematahrafii — mahčymaść zafiksavać čas.
«NN»: Vas nie ździŭlaje reakcyja biełaruskich hledačoŭ? Byli davoli ahresiŭnyja vykazvańni: «Jak možna takoje pakazvać!»
Poŭny varyjant artykułu hladzicie ŭ hazecie "Naša Niva".
Kamientary