Banalnaja pjesa dla zaštatnaha teatru

 

My ź im raŭnaletki z roźnicaju ŭ adzin dzień. Navat ciozki. Našyja baćki, staryja siabry sa studenctva, jašče da našych źjaŭleńniaŭ na śviet Božy damovilisia nazvać nas Miciami. Ale siabrami my tak i nia stali. Jon naradziŭsia karennym maskvičom, što było dla mianie pradmietam zajzdraści. Ale škadavaŭ ja, daliboh, nie stalicy z Kramlom i metro, a mienavita hetaj samaj jahonaj karennaści. Symbalem jakoj i była dla mianie jahonaja maskoŭskaja kvatera. Absalutna niepadobnaja na tyja kvatery, dzie mnie davodziłasia byvać dahetul i paśla. U jakoj usia mebla była zroblena haspadarom domu. Ad kuchonnaha zedlika taburetki da raznoha piśmovaha stała. Takoj kolkaści knih ja nia bačyŭ paśla ni ŭ adnym, adviedanym mnoju domie. Moža, tolki na kuchni nie było knižnych stełažoŭ. Šmat tajamnicaŭ ja adkryŭ u tym domie. I pa miery majho vyrastańnia taja kvatera ŭ maim usprymańni nie źmiańšałasia ni na calu.

Nia dziŭna, što naviedvajučy Maskvu spačatku z baćkami, a paśla samastojna, ja zaŭždy z radaściu śpiašaŭsia na Haharynski plac. U kvateru, dzie ŭ dźviarach možna sutyknucca ź jakoj-niebudź teleznakamitaściu, dzie hościu dazvolena palić choć u łožku, dzie niama zabaronienych temaŭ dla razmovy i masa tady jašče zabaronienych vydańniaŭ. Mienavita ŭ tym domie ja ŭpieršyniu pakaštavaŭ čyrvonuju ikru, raźviesialiŭšy darosłuju kampaniju vykazvańniem, što «nie lublu ja žuraviny». Tamsama ja ŭpieršyniu pačuŭ zapisy Haliča. «Adzin dzień Ivana Dzianisaviča» ja pračytaŭ taksama tam. Uražańnie dapoŭniłasia faktam, što sam piśmieńnik niekali pad nahladam budavaŭ hety dom. A moža i hetuju kvateru. Darečy, pravasłaŭnyja ikony ja ŭpieršyniu ŭbačyŭ taksama tam. Svaim naiŭnym pytańniem: «Dziela čaho dziadziu Alehu hetyja bahi», ja vyklikaŭ niežartoŭnuju sprečku pamiž starymi siabrami. «Ty ruskaha čałavieka vychoŭvaješ ci busurmanina jakoha?» — kryčaŭ dziadzia Aleh na baćku, — Kali nia ty, dyk ja sam jaho u Zahorsk zvažu». Z-za čaho taki šum, ja tady nie zusim zrazumieŭ. My pastupova staleli. U Maskvie paśla niaŭdałaj vučoby ŭ teatralnym ja bolš nie źjaŭlaŭsia. Ad baćki da mianie dachodzili tolki karotkija źviestki pra pośpiechi majho maskoŭskaha ciozki. Mićka biez prablemaŭ pastupiŭ u MHU. Mićka pracuje na niejkich raskopkach u Vałaamie. Mićku prapanoŭvajuć pracu ŭ maskoŭskim filijale niejkaj zaakijanskaj jurydyčnaj firmy. Mićka kupiŭ novuju «Volva».

Ja nia byŭ u Maskvie amal dziesiać hadoŭ. Ź plaškaju biełaruskaj harełki ja biez papiaredžańnia pajechaŭ na Haharynski plac.

Dźviery rasčynilisia. U ciemry ja nie adrazu zaŭvažyŭ, jak pastareŭ haspadar majho maskoŭskaha prystanku. Paśla ž abdymkaŭ ja narešcie razhladzieŭ, nakolki źmianiłasia sama kvatera. Dakładniej, ad jaje nie zastałosia ničoha. Dzie niekali ŭzvyšalisia stełažy z knihami, byli adno tolki pustyja ścieny, aklejenyja šarymi špalerami. Dychtoŭna j pryhoža zroblenyja rukami haspadara fateli, kamody j sekretery častkova zamianiła śviežaja inšaziemnaja mebla. Bliskučy fihurny parkiet, matavaje śviatło mudrahielistych žyrandolaŭ — usio navokał stvarała ŭražańnie vielmi darahoha hatelnaha numaru. Na moj niaŭciamny pozirk haspadar tolki machnuŭ rukoju.

Siedziačy na nieznajomaj bliskučaj kuchni dy ŭplatajučy jaječniu, ja słuchaŭ sumny raspovied niekali žyćciaradasnaha maskoŭskaha čałavieka. Siońnia chvoraha, samotnaha ŭdaŭca, jakoha niekalki miesiacaŭ tamu kinuŭ lubimy syn. Mianie nie pakidała takoje adčuvańnie, byccam ja prysutničaju pry pastanoŭcy biazdarnaj, banalnaj pjesy, admysłova napisanaj dla zaštatnaha teatryka. Nastolki druhasnym vyhladaŭ siužet hetaha novaha «Višniovaha sadu».

Nieŭzabavie paśla śmierci žonki muža padkošvaje infarkt. Pakul jon lažyć u špitali, jahony syn — abaviazkova novy ruski — cynična padšukvaje dla taty mieściejka ŭ Domie sastarełych. I navodzić u domie svoj navaruski paradak. U domie rujnujecca ŭsio ad staroj mebli da maśničynaŭ i vykidajecca na śmietnik. Staryja falijanty na šmatki rvie viecier pieramienaŭ, spadčynnyja fateli hnijuć pad brudnym daždžom. Ikony zdajucca ŭ antykvaryjat. Za tydzień u niekali abžyłym domie robicca supersučasny j biezhustoŭny ramont za 50000 dalaraŭ. Byłoha haspadara pa viartańni dachaty ledź nie chapaje paŭtorny infarkt. Z synam adbyvajecca razmova z replikami kštałtu: «Navošta ja ciabie chryściŭ?», «Ty zabyŭsia, jak my načavali ŭ domie Jasienina?» i hetak dalej. Syn sychodzić, braznuŭšy braniavanymi dźviaryma. Chvory baćka zastajecca ŭ charomach dla Majkła Karleone, z žabrackaj pensijaj. Jakuju napałam dzielić sa starym katom. Popieł tannych papirosaŭ padaje ŭ łaziency na marmurovuju padłohu z padahrevam. Zasłona.

«Niaŭžo ŭsio, što ja ŭkładaŭ u jaho z malenstva, daremna?» — pytaŭsia ŭ mianie haspadar. Dy što ja moh adkazać? Na žal ci na ščaście, ale ŭ banalnych rasiejskich pjesaŭ nie byvaje ščaślivaha kanca. I kaniec hetaj historyi ŭžo majačyć niedzie napieradzie.

Źmicier Bartosik


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0