«Pahrozaj haładoŭki damahlisia, kab vydali srodki ad vošaŭ». Pierakładčyca Volha Kałackaja pra turmu i svabodu
Kali ŭ 1990-ch Mikałaj Statkievič udaryŭ pa tvary Azaronka-starejšaha, to atrymaŭ za heta štraf. Za poŭchu Azaronku-małodšamu pakarańnie akazałasia bolš žorstkaje: pierakładčycy Volzie Kałackaj dali dva hady chatniaj chimii. Dva miesiacy da suda jana praviała pad vartaj. U intervju «Našaj Ninie» žančyna raspaviała pra siabie i pra turmu: jak śpiavała «Pahoniu» ŭ kamiery, vybiła srodki ad vošaj i adčuła, što takoje ŭnutranaja svaboda.
26.03.2021 / 10:17
Z Volhaj my sustrakajemsia na Dzień Voli. Jaje telefon nie zmaŭkaje.
«Heta Uładzimir Arłoŭ vinšuje», — sustrakaje jana na parozie, adkazvajučy na čarhovy zvanok.
Pierakładčyca žyvie ŭ spalnym rajonie Minska razam z 90-hadovaj mamaj. Taja vielmi pieražyvała, što moža ŭžo nie pabačyć dačku, i ciapier uvieś čas nie zvodzić ź jaje zamiłavanych vačej. Volha — adzinaje dzicia ŭ siamji.
«Ja ź dziacinstva zaŭsiody adčuvała biaźmiežnuju maminu luboŭ. Kali my źjazdžali ŭ adpačynak, hety miesiac byŭ całkam pryśviečany mnie. Mama mnie pakazvała šmat cikavych rečaŭ u pryrodzie. Naturalna, kali ja staleła, adnosiny byli nie nastolki blizkimi. Ale ciapier razumieju, što mama — samy blizki, samy darahi dla mianie čałaviek. Kali ŭ mianie jość mama, u mianie zaŭsiody prykryty tył», — abdymaje Volha Aniehu Ivanaŭnu.
«Zachvali-zachvali, — uśmichajecca taja. —
Samyja strašnyja dni byli, jak Vola siadzieła tam. A jana kaža, što jak u sanatoryi pabyła: ničoha nie treba dumać — nakormiać, pahulać vypuściać i spać adpraviać. Jana, kaniečnie, łokšynu na vušy viešaje».
Ź niavoli Volha dasłała maci 50 listoŭ. Dajšli 40.
«Ja tolki i čakała: kali atrymaju? Kali chto z susiedziaŭ išoŭ uniz, prasiła ŭziać maju poštu. A nie, dyk sama spuskałasia. I balzam na serca, kali piśmo ad dačuški. Ja joj u adkaz sama pisała. Chočacca šmat skazać, ale nie ŭsio možaš i ruki dryžać ad chvalavańnia. Listy maje, kaniečnie, tam niaŭdałyja», — admachvajecca Anieha Ivanaŭna.
«U studenctvie rektar zabaraniała dziaŭčatam chadzić u karotkich spadnicach i karystacca kaśmietykaj»
Stać pierakładčycaj Volha vyrašyła jašče ŭ dziacinstvie.
«Heta mara. Mnie pašancavała vučycca ŭ 30-j škole (ciapier heta 1-ja himnazija), u mianie była hienijalnaja nastaŭnica anhielskaj movy, i ź joj nie palubić pradmiet było niemahčyma. U mianie nie stajała pytańnia, kudy iści pastupać, — tolki zamiežnyja movy», — kaža žančyna.
Jaje junackija hady prypali na kaniec 1980-ch — pačatak 1990-ch. Burapienny čas, kali abudziŭsia nacyjanalny ruch. Bolšaść siabroŭ Volhi byli biełaruskamoŭnyja — u takim asiarodku farmiravałasia jaje staŭleńnie da kultury.
A voś u MDŁU panavała strohaja atmaśfiera.
«U nas rektaram była Krasnova, absalutna nielibieralny čałaviek. Jana navat zabaraniała dziaŭčatam chadzić u karotkich spadnicach i karystacca kaśmietykaj. Naturalna, studenctva było hetym niezadavolena. Napeŭna, tady skłałasia ŭnikalnaja situacyja, kali možna było damahčysia źmienaŭ u kiraŭnictvie niejkim rucham źnizu. Studenckija arhanizacyi šmat zrabili dla taho, kab źmianić Krasnovu na inšaha, bolš libieralnaha čałavieka — Uładzimira Makarava. U nas faktyčna adbyłasia maleńkaja ŭnutranaja revalucyja.
Zmahacca tady nie było strašna. U mianie, napeŭna, paroh strachu nie tam, dzie ŭ zvyčajnych ludziej. Tady było adčuvańnie, što čas na našym baku i ŭ nas usio atrymajecca».
«A ciapier jość takoje adčuvańnie?»
«Mnie horka pra heta kazać, ale zdajecca, što hetym razam my ŭsio-taki svoj šaniec na pieramieny nie vykarystali napoŭnicu, stracili jaho. Uletku ŭ mianie było adčuvańnie, što jość šaniec źmianić hetu ŭłady. Nievialiki, ale jość. Tamu ja vyrašyła zrabić usio, što ad mianie zaležyć (Volha była niezaležnaj naziralnicaj na ŭčastku. — «NN»), kab dapamahčy pabudavać krainu volnuju, niezaležnuju, dzie pavažajuć pravy čałavieka, dzie kožny moža realizavać svaje talenty. Krainu, u jakoj chaciełasia b žyć i nie strašna było b hladzieć u budučyniu».
Paśla zakančeńnia ŭniviersiteta Volha vykładała tam ža. A potym zaniałasia repietytarstvam i pierakładam filmaŭ i knih.
«Ulubionyja aŭtary — tyja, kaho ja pierakładała. Hołdynh, Etvud, Ci Si Bojł… Z Etvud ja asabista nie znajomaja. Ale dla mianie było vialikaje ščaście daviedacca, što jana vykazvała zakłapočanaść maim losam, pieradavała vitańni. Ja nie čakała», — uściešana Volha.
Ź biełaruskich piśmieńnikaŭ jana lubić čytać Alesia Razanava, Valancina Akudoviča, Halinu Dubianieckuju, Taćcianu Sapač. Z Uładzimiram Arłovym, jaki byŭ jaje kumiram ź junactva, Volha pracavała razam — redahavała pierakłady jaho knih na anhielskuju movu.
Niekalki razoŭ jana była ŭ Brytanii.
«Pieršy raz — kali jašče pracavała ŭ linhvistyčnym, u ramkach prahramy «Tempus» dla maładych śpiecyjalistaŭ. Čatyry tydni stažyroŭki ŭ Łondanie. Tam žyŭ ajciec Alaksandr Nadsan, kiraŭnik biełaruskaj hreka-katalickaj misii ŭ Brytanii. Niekalki razoŭ ja pryjazdžała da jaho ŭ hości. Jon vielmi šmat zrabiŭ dla biełaruskaj spravy. Biblijateka imia Francyska Skaryny ŭ Łondanie — u vialikaj stupieni plon jahonych namahańniaŭ. Adna z hałoŭnych rečaŭ, jakoj ja navučyłasia ŭ ajca Alaksandra, — treba bačyć u kožnym čałavieku dzicia Božaje. Ja pytałasia: i ŭ Łukašenku? Jon: i ŭ Łukašenku (uśmichajecca).
Ale dumak zastacca tam nie było. Mnie zaŭsiody chaciełasia žyć u svajoj rodnaj krainie. Pahatoŭ ja nie mahła kinuć baćkoŭ».
Dzied Volhi Ivan Parchimčyk žyŭ u Smalavičach i ŭ vajnu ŭratavaŭ habrejskuju siamju.
«Spačatku jany ŭ nas chavalisia. A tady niedzie tatka znajšoŭ voz, kania i advioz ich u hłybokuju viosku, za 18 kiłamietraŭ, i jany tak zastalisia žyvyja, — zhadvaje Anieha Ivanaŭna. — U ich była dziaŭčynka, Faniečka, maja adnahodka, my hulali razam. A im ža rabili takija karyčnievyja našyŭki. Ja kažu: davaj zdymiem, na čorta tabie jaje nasić. Jana: nie, što ty, tady nas usich adrazu rasstralajuć».
Pra toj učynak ciapier nahadvaje łyžačka, jakuju na pamiać padaryŭ haspadar habrejskaj siamji.
«Bajusia, jašče doŭha aŭtamatyčna budu trymać ruki za śpinaj»
Pierakładčycu zatrymali 15 studzienia va ŭłasnaj kvatery.
«U mianie byli zaniatki z majoj vučanicaj, i niedzie blizu 3-j hadziny dnia my pačuli praciahły zvanok u dźviery. Ja padyšła, pabačyła, što vočka zakrytaje, i zrazumieła, što heta pa mianie. Adčyniła: dva milicyjaniery pakazali paśviedčańni, skazali, što mnie daviadziecca prajechać ź imi ŭ Frunzienskaje RUUS, što mianie, chutčej za ŭsio, zatrymajuć na 72 hadziny. Ja chucieńka sabrałasia, uziała zubnuju ščotku dy pastu i pajechała», — apisvaje Volha.
Toje, što 72 hadzinami sprava nie skončycca, jana zrazumieła jašče ŭ toj momant, jak pačuła zvanok — čytała pra padobnyja zatrymańni.
Za hetyja dva miesiacy Volha pabyvała na Akreścina, u žodzinskim SIZA i na Vaładarcy.
«Dla mianie ŭsio išło pa stupieni padvyšeńnia kamfortu. Samaj ciažkaj była pieršaja noč u IČU. Ciažkaja ŭ tym sensie, što vakoł publika była dosyć šumnaja. Paśla hetaha Žodzina było lahčejšaje. Choć, viadoma, umovy tam składanyja. Stary budynak, šyby rassochlisia, uvieś čas skraźniak. Kamiera, raźličanaja na 12 čałaviek, žaleznyja nary dvuchjarusnyja. Mianiajuć paścielnuju bializnu raz na tydzień pa paniadziełkach. Sanvuzieł u kamiery vyhladaje žudasna. Kali chto ŭjaŭlaje staryja pijanierskija łahiery savieckaha času, voś štości padobnaje i ciapier jość u Žodzinie — dzirka ŭ padłozie na vialikaj cemientnaj prystupcy. Pryčym u adzin dzień nas vyvieli z kamiery i rabotniki zrezali nižniuju častku mietaličnaha ščyta, jaki adharodžvaŭ prybiralniu. Boh ich viedaje, navošta.
Samaje ciažkoje — prakuranaje pavietra dla čałavieka, jaki nie kuryć, i mat. Mat z boku piersanału hetaha «hatela» i mat u kamiery. Ja da takoha nie zvykłaja.
Jak praviła, bolš za dvuch-troch palityčnych u adnu kamieru nie sadziać. Ź niekatorymi susiedkami ja pasiabravała. Mnie pašancavała, što sa mnoj była Kacia Andrejeva. U pieršy ž dzień ja zachodžu, kažu: «Dobry viečar, mianie zvać Volha». I čuju: «Dobry viečar, spadarynia Volha». Boža, zvarot, jak z narmalnaha žyćcia! Heta była Kacia. Jana cudoŭny čałaviek. Vielmi mocny, spraviadlivy i pry hetym piaščotny.
Ź niekatorymi było ciažka. Napeŭna, možna skazać, što ŭ nas u hramadstvie niama kultury kanfliktu, umieńnia słuchać adno adnaho, damaŭlacca. Vielmi niepryjemna adčuvać zajzdraść da siabie, kali ty atrymlivaješ list, a chtości inšy nie.
Piersanał staviŭsia pa-roznamu. U Žodzinie bolš stroha. U ich pieravažaŭ zahadny ład u adnosinach. Jość źmiena narmalnaja, kali nie nadta buduć turbavać, jość bolš žorstkaja.
Ja bajusia, što jašče doŭha aŭtamatyčna budu trymać ruki za śpinaj. Vielmi chaču pra heta jak maha chutčej zabyć. Kali ciabie vyvodziać z kamiery, staviać tvaram da ścienki, heta strašenna niepryjemna — ja zaŭsiody imknułasia trymacca jak maha dalej ad ścienki. Niepryjemna chadzić šeraham. A da ŭsiaho astatniaha nibyta možna pryzvyčaicca.
Na Vaładarskaha była mienšaja pa pamiery kamiera, na 6 čałaviek. Pryčym naša vidavočna była raźličana spačatku na čatyroch, a potym pasiaredzinie pastavili jašče paru naraŭ. Što dobra ŭ Piščałaŭskim zamku — sanvuzieł značna bolš cyvilny. Praz dva miesiacy, prabačcie, ja pabačyła narmalny ŭnitaz.
Piersanał tam bolš čałaviečy».
Hetyja miesiacy Volzie brakavała infarmacyi — hazieta «Novy čas», jakuju joj vypisali, ni razu nie trapiła joj u ruki. Adzin numar siabroŭka dasłała listom — jaho pierakładčyca pabačyła tolki na paru hadzin, kali jaje pieravozili z Žodzina na Vaładarku. Časam u kamieru prynosili «SB», ale čytać jaje, žartuje Volha, nie dazvalali elemientarnyja praviły hihijeny.
Darečy, pra hihijenu.
«Byŭ momant, kali našu kamieru abjadnali z susiedniaj, a ŭ tuju niezadoŭha da taho padsialili žančyn-biazdomnic, u jakich byli vošy. Adpaviedna, jany zarazili ŭsiu tuju kamieru, i piać čałaviek adtul apynulisia ŭ nas. My pad pahrozaj haładoŭki damahlisia taho, kab nam dali srodki ad vošaŭ, a hetym žančynam-biazdomnicam — čystaje adzieńnie. Bo navat kali b ich apracavali, a adzieńnie zastałosia staroje, vynik byŭ by nulavy.
Adkul čystyja rečy — tam ludzi, jaki nie atrymlivali pieradačy i nie mieli hrošaj na rachunku, mahli pisać zajavu z prośbaj akazać humanitarnuju dapamohu. U asnoŭnym heta hihijeničnyja srodki i, kali jość, štości z adziežy i abutku».
«My nie vybirajem abstaviny, ale zaŭsiody jość vybar, jak pavodzicca»
Uviečary pierad apošnim pasiadžeńniem Volha z sukamiernicami śpiavała «Pahoniu» i «Mahutny Boža». Studentka Ksienija Syramołat, jakaja siadzieła tam ža, zhadała lubimyja falkłornyja pieśni svajoj mamy.
Žančyna pryznajecca, što była hatova da realnaha terminu.
«Šmat u čym žyvu pa pryncypie «rychtujsia da horšaha, spadziavajsia na lepšaje». Ździvić mianie što-niebudź padčas pracesu naŭrad ci mahło.
Mnie paviedamili, što Azaronak napisaŭ chadajnictva ab spynieńni spravy ŭ suviazi z prymireńniem bakoŭ. Ja skazała, što napišu takoje pry ŭmovie, što jon paprosić prabačeńnia ŭ maci Bandarenki i pryznaje, što ludzi, jakija sabralisia tady, ščyra smutkavali z nahody śmierci Ramana. Chadajnictva ŭ vyniku napisaŭ moj advakat».
Ci vieryć Volha ŭ ščyraść hetaha ŭčynku prapahandysta?
«Ja starajusia nie abmiarkoŭvać matyvy pavodzinaŭ inšych ludziej, pahatoŭ nieznajomych, tamu što ty faktyčna havoryš pra siabie, ty nie možaš viedać, što adbyvajecca ŭ hałavie ŭ inšaha čałavieka. Ale ja miarkuju, što ŭładzie prosta z hledzišča reputacyjnych strat było niavyhadna nakiravać mianie ŭ kałoniju, tamu što było b vielmi niepryhoža, kali b 90-hadovaja žančyna zastałasia adna. Ale mahčyma, jany zychodzili ź inšych mierkavańniaŭ», — razvažaje pierakładčyca.
Pieršy viečar na voli jana praviała na kuchni ŭ hutarkach ź blizkimi.
«Chacieła skazać vialiki dziakuj usim, chto pryjšoŭ mianie padtrymać u sud. Chaciełasia abniać tych, chto pisaŭ, pieradavaŭ pieradačy. Pahladzieć im u vočy, u hetyja čystyja tvary. I, kaniečnie, chaciełasia dajechać da chaty i pabačyć maju mamačku».
«Prajšła dačka ŭniviersitety turemnyja, — uzdychaje Anieha Ivanaŭna. — Nikoli nie dumała, što mnie takoje daviadziecca pieražyć. Viedajecie, zusim nieznajomyja ludzi prychodzili mianie padtrymać. Chto frukty pryniasie, chto jašče što. Ja kažu: nie treba. «Nu vy ž zastalisia adna. Kali łaska, vaźmicie, heta dziela vašaj Volečki». Vielmi kaštoŭna, što ludzi supieražyvajuć».
Volha dzielicca tym, što jana zrazumieła pra siabie, pakul refleksavała za kratami:
«Mahčyma, heta budzie trochi pafasna hučać, i čałaviek, jaki nie byŭ tam, nie zmoža da kanca zrazumieć, što ja ŭkładaju ŭ hetu frazu. Ale ja adčuła, što tvaju svabodu nichto nikoli nie moža adniać. Niavažna, jość kraty ci niama ich. U mianie daŭno adnym z ulubionych vysłoŭjeŭ było «svaboda — heta katehoryja ŭnutranaja». Ci, jak pisaŭ spadar Akudovič, «svaboda jak zubnaja ščotka — u kožnaha svaja». Tam ja na inšym uzroŭni zrazumieła hetyja frazy.
My nie vybirajem abstaviny. Ale ŭ čałavieka zaŭsiody jość vybar, jak pavodzicca. Dla mianie było vielmi važna prosta zastacca saboj. I nasamreč ničoha składanaha ŭ hetym niama».