Ślaza i chłopčyk
Piša Siarhiej Vahanaŭ.
Jaki ŭsio ž mistyčny dzień — 5 sakavika!
Jano, mahčyma, zastałosia b niedarečnaj vypadkovaściu — pamierci dzień u dzień sa Stalinym. Ale ž ci vypadkovaść, kali i praz 60 hadoŭ usio paŭtaryłasia z takoj dakładnaściu, byccam ničoha za tyja hady ŭ śviecie nie źmianiłasia, dy i hadoŭ tych byccam i nie było…
Jość, zrazumieła, i mientalnyja adroźnieńni. Tut
Ale ž i praz 60 hadoŭ daniesłasia na supraćlehły kaniec śvietu i vyraniłasia piakučaja ślaza na šklanuju, nibyta pad łupaj času, trunu.
Adziny, chto nie płakaŭ, nie plaskaŭ u dałoni i nie śpiavaŭ — bialavy chłopčyk u ładnym kaściumčyku, što moŭčki tuliŭsia da baćki la toj truny. Čamu jon nie płakaŭ, jak baćka?Čamu jon nie płakaŭ, jak niekali płakaŭ ja?
…Pieršuju ślazu na śmierć pravadyra ja puściŭ u siem hadoŭ ad naradžeńnia, kali pamior Ždanaŭ. Toŭsty čałaviek u nahłucha zašpilenym frenčy, z babskim tvaram pad prylizanymi ŭ radok vałasami, zdavaŭsia mnie nadzvyčajna dobrym, jakimi, musić, zdajucca ŭ dziacinstvie ŭsie pravadyry. Ale płakaŭ ja, pamiataju, nie ad žalu — ad strachu. Dakładniej, ad žalu da samoha siabie. Bo što jość strach, jak nie škadavańnie samoha siabie? Žałobnaja muzyka,
Viadoma, ja viedaŭ, što Stalin jość. Ale mienavita z taho momantu ja ŭpeŭniŭsia ŭ tym, što jon jość nazaŭždy.I ź im nikoli i ničoha nie treba bajacca — ni za siabie, ni za siastru, ni za mamu z tatam, ni ŭvohule za žyćcio…
Praź piać hadoŭ ja spytaŭ u staroha kraŭca, ci bačyŭ jon
Byŭ studzień
«A ja chutka pabaču Stalina!» — «Stoj, nie krucisia!» — razdražniona adazvaŭsia stary kraviec, utykajučy ŭ kałašynu toŭstuju šaršatku…
Tak, nam usim havaryli, što my pabačym samoha Stalina. Nam — heta vučniam muzyčnaj škoły, ź jakich byŭ stvorany chor, što rychtavaŭsia da Dekady biełaruskaha mastactva ŭ Maskvie.
Jak ja čakaŭ hetaha momantu! Navat śniŭ…
5 sakavika abrynułasia ŭsio.Jakaja dekada, kali razam i nazaŭsiody źnikli ŭsie huki dziacinstva: zadzirysty horn i barabanny drobat pijanierskich maršaŭ, viasiołyja zvanočki pieršych paślavajennych tramvajaŭ, załpy salutaŭ z rakietnic nad draŭlanaj carkvoj… Zdavałasia, skončyłasia žyćcio. Mabyć, tamu tak zdavałasia, što darosłyja ŭ tyja sakavickija dni niejak
A potym pačuŭsia voplesk. Za im jašče i jašče — niekalki karotkich viasiołych vopleskaŭ, što razarvali panuruju cišyniu ŭ kłasie, kudy my viarnulisia paśla niekalkich žałobnych dzion. I raskacistaje, rakatajučaje «nu, br-
Ja nie lubiŭ matematyku, ale lubiŭ našaha matematyka Izraila Majsiejeviča Libo.U jaho byli vuzłavatyja, z karotkimi palcami, ale vielmi vialikija ruki, miasisty nos na parytym hłybokimi marščynami tvary, markotnyja łupatyja vočy ź ciažkimi paviekami i vieličezny łob, nad jakim kučaravilisia redkija, sivyja z błakitam, vałasy…
Adnojčy ŭviečary ja hartaŭ staradaŭniuju knižku i ŭbačyŭ hraviuru z vyjavaj praroka Majsieja. Z taho času byŭ upeŭnieny, što naš nastaŭnik matematycy — jahony syn, taki padobny…
Ja lubiŭ jaho, lubiŭ być «bratcam trusam» i nie razumieŭ, čamu hieahrafička abraźliva kliča jaho kasmapalitam. U dziacinstvie ja nie adnojčy čuŭ heta słova, što pramaŭlałasia baćkami ciškom. I byŭ upeŭnieny, što kasmapalit — heta niešta źviazanaje z kasmačami, to bok žudasnaje i vałasataje. Zusim nie takoje, jak moj nastaŭnik, syn praroka…
Plasnuŭ u dałoni na tym pieršym paśla śmierci pravadyra ŭroku, i adrazu źnikli strach i žach ad chutkaha i niepaźbiežnaha niebyćcia…
…Ja ŭhladajusia ŭ taho bialavaha chłopčyka la čužoj, pad škłom, truny. Ci zrazumieje jon
I pa kim jana nasamreč — pa čałavieku, jaki prasiŭ nie dać pamierci, ci pa kryvažernym cmoku, što, zdavałasia b, pamior 60 hadoŭ tamu nazaŭždy? Dzień u dzień.
A mo ŭ toj ślazie chavaŭsia strach? Voś ža nie paśpieli «kamandante» zabalzamiravać, a ŭžo — «atrucili». Chto b sumniavaŭsia…
…Dekada taja ŭsio ž adbyłasia. U 1955, praz dva hady. U mianie zachavaŭsia fotazdymak: voś jana, scena Vialikaha teatra ŭ Maskvie, i my na joj — chłopčyki ŭ biełych kašulach i ŭ čornych, jakija stali karatkavatymi, štanach z ševijotu, dziaŭčynki z bantami i ŭ biełych fartuchach…
«Radzi-
A my padchoplivajem: «
Maskva. Vialiki teatr. 1955 h. Taja samaja dekada, što pieražyła Stalina.