Niadaŭna Uładzimir Ceśler zrabiŭ šerah biłbordaŭ, jakija musiać rekłamavać našu krainu napiaredadni ČS pa chakiei i zaprašać haściej ŭ Biełaruś. «Bulbałend» vitaje cikaŭnaha turysta dranikam u formie mapy našaj krainy. Čyrvona-zialonaja šajba, kluški, zorki, bła-bła-bła. Karaciej, adrazu bačna, što «vy nas nie zabudziecie».

Ja pišu i viedaju, što majo maleńkaje ese rana ci pozna padzielicca na dźvie častki. U pieršaj ja budu nieemacyjna apisvać anamniez, a ŭ druhoj – zrablu razhornutaje reziume, i daliboh biez matu.

Dyk voś.

Pahladzicie naprava. Vuń idzie čałaviek. Zapytajcie ŭ hetaha čałavieka – ci jość u jaho hust? U hetaha čałavieka – dafiha hustu. Voś, što vy pačujecie ŭ adkaz.

A na samoj spravie, my ž z vami viedajem, što hust, jak i jahonaja vartaść, tonkaść i etałonnaść – heta taksama sprava hustu, jaki znoŭ ža nie fakt što jość. Inakš kažučy, vy nie rastłumačycie susiedu, što ŭ jaho hustu, u adroźnieńnie ad vas, niama i realii takija, što susied na raz-dva dakaža vam, što jon macniejšy fizična, ale nielha rastłumačyć susiedu, što vy, zatoje, razumniejšy ci tančejšy duchoŭna.

Va ŭsich etałonnyja husty, va ŭsich śvietłyja hałovy.

Dakładniej, nie tak. «Ja» – zaŭsiody samy razumny i «ja» zaŭsiody maje hust. Za miežami «ja» jość jašče «takija jak ja». U ich taksama i hust, i mozh. U astatnich ani mozhu, ani hustu niama. Jany – kałchoźniki.

Pryniata ličyć, što ŭvieś estetyčny treš stvarajeca mienavita imi. Jany budujuć rombakubaktaedr i nazyvajuć jaho biblijatekaj, jany budujuć vialikuju kitajskuju chreń i nazyvajuć jaje «domam, jaki trymaje Śvisłač», jany budujuć hateli, piajuć pieśni, zdymajuć filmy. Jany – nie my.

Jany lubiać vakoł siabie tolki biežavaje, rujnujuć histaryčnuju spadčynu i ŭsio nijak nie zdochnuć jak vid. Ale my vierym, što jak tolki źmienicca palityčny ład, jaki asacyjujecca z kałchozam – my, katoryja z hustam – navajaiem takoha, što ŭsia prahresiŭnaja jeŭropa stanie ŭ čarhu, kab pahladzieć. Moža i tak, ale ja chaču skazać, što takoje razumieńnie kałchoźnika mianie nie zadavalniaje. Bo ŭsie viedajuć, što kałchoźniki – heta nie tyja, katoryja žyvuć u vioscy. My viedajem, što daŭnym-daŭno jany vyjšli za miežy kałchozaŭ i žyvuć unutry prafiesury, čynavienstva, biźniesmienstva, i asabliva kamfortna siarod «sielebryci».

«Kałchoźnik», kaniečnie, mnie padabajecca. Jomistaje słova, kali chočaš kahości abrazić. Biada ŭ tym, što pakolki ŭ jakaści etałona hustu ludzi nie mohuć prapanavać nikoha, akramia samich siabie — usie nazyvajuć kałchoźnikami ŭsich.

Tak što davajcie trymać standartnaje aznačeńnie kałchoźnika ŭ hałavie, ale ja prapanuju inšaje.

Kałchoźnik «u horadzie» – heta čałaviek, jaki usprymaje horad i krainu vyklučna funkcyjanalna pa anałohii z kałchozam. Kałchoźnik nie ŭsprymaje kulturnych i nacyjanalnych prykmietaŭ, bo nie maje dośviedu takoha uspryniaćcia: kałchoz isnuje asobna ad takich prykmiet.

Kałchoźnik vyrašaje zadačy tak, jak pryniata ŭ kałchozie — samym karotkim šlacham. Kali treba prakłaści darohu — kałchoźniku ŭ hałavu nie pryjdzie sumniavacca ŭ metazhodnaści pieranosu sielpo z pryčyny jaho estetyčnaj kaštoŭnaści.

Kali treba niešta skazać pra kałchoz — jon, naturalna, raskaža najpierš pra pradukcyju.

Kałchoźnikam možna być situacyjna ci piermanientna, vypadkova ci ideałahična.

Kali ja kažu «kałchoźnik» u dadzienym vypadku, ja nie maju namieru abrazić. Ja takim čynam sprabuju apisać dastatkova sumnuju źjavu ŭsprymańnia «svajho» nami ž. My ŭsie čas ad času kałchoźniki. Usie da adnaho.

Zaraz patłumaču. Hladzicie. Jak i ŭsie my, ja plavać na vas chacieŭ i lublu havaryć tolki pra siabie. Ujavim, što ja naradziŭsia ŭ kałchozie, siarod žyvioł i raślin. Maje baćki pierajechali siudy ci ich pryhnali hvałtam, i na maje pytańni: «Navošta my tut? Što my tut robim» – adkazvajuć, što my tut zaraz žniom.

Mnie niama čym hanarycca. Kałchoza nie było 100 hod tamu i nikomu nie cikava viedać pieršaha staršyniu. U bazie majho «kałchoznaha» patryjatyzmu tolki suadnosiny pamiž pakazčykami za minuły hod i płanami na nastupny.

Ja viedaju, što moj kałchoz – heta tolki kałchoz. Jon jość nie dla taho, kab im hanarycca, a dla taho, kab rabotu rabić. Tamu kali mianie ŭ 15 hod jak najlepšaha paeta ŭ škole masavik paprosić napisać vierš pra naš kałchoz – ja napišu pra ludziej, jakija rabotu robiać i pra płan na piacihodku.

A kali paprosiać malunak namalavać – ja namaluju kambajniora i, pa mahčymaści, biez kambajna, bo kambajny malavać ja jašče nie ŭmieju.

Ja nie budu šmat vahacca, pra što pisać i što malavać. Heta vidavočna. My – kałchoz.

U kałchoza jość tolki «ciapier»; jahonaje samaje aptymistyčnaje zaŭtra – takoje ž jak siońnia, a «ŭčora» ŭ jaho nikoli nie było. U jaho navat nazva mianiajecca ŭ zaležnaści ad kanjunktury. Jamu akazvajuć finansavuju padtrymku niejkija banki, jakich ja nikoli nie bačyŭ. Tyja, chto źjazdžaje z majho kałchoza – niby pamirajuć, bo nie viartajucca i nie raskazvajuć, jak žyviecca «tam».

Kali dyrektar kałchoza vyrašyć pryciahnuć siudy turystaŭ, ja budu vykonvać pastaŭlenuju zadaču.

Kali ŭ kałchozie vyroščvajuć harbuzy – ja namaluju harbuz pamieram z dom i zaprašu ŭsich na radzimu samaha vialikaha harbuza.

Kali ŭ kałchozie naradziłasia ciala ź dźviuma hałovami – ja zaprašu achvotnych na radzimu dvuchhałovych cialataŭ.

Kali ŭ hetym kałchozie pracavaŭ sieryjny zabojca – ja zrablu ulotki ŭ styli chorar, kab usia vakolica viedała, što tut možna ŭłasnaj srakaj pasiadzieć u fateli «našaha čykaciły».

I nie budzie ničoha, što b ja nie zmoh navajać na svaich rekłamnych płoščach.

Bo heta – kałchoz, i nikomu jon sam saboj nie cikavy.

Bo heta – kałchoz, i nikomu nie budzie za jaho kryŭdna. Bo heta – kałchoz, i najlepšaje, što abaryhieny ŭ stanie zrabić, kab sabie dapamahčy – heta zamović rekłamu čałavieku, jaki ŭmieje malavać, a nie «kałchoznamu krajaznaŭcu» — jaki, jak zaŭždy, pačnie hundosić pra cmokaŭ, lesavikoŭ i Vitaŭta.

Chaj usie nazyvajuć nas čykacilcami, harbuziatami ci dvuchhałovymi. Aby jechali.

I ja vam tak skažu: mnie nie škada kałchozaŭ. Ja ich nie lublu.

Ale mnie škada maju krainu, unutry jakoj da jaje ž kultyvujecca staŭleńnie jak da drobnaha kałchoza jak minimum z traktaram, ja jak maksimum — z traktaram, rečkaj, dyrektaram kałchoza i łjubym antrapołahu bijałahičnym materyjałam.

U nas kałchoźniki dzielacca pavodle pasady i sacyjalnaha statusa na dva typy, i ŭ vyniku simbijozu kałchoźniki pieršaha typu – biez hustu i pendźla, patrabujuć rekłamy svajoj kałchoznaj haspadarki ad kałchoźnikaŭ druhoha typu, što z hustam i pendźlem. Pieršyja – tyja, kaho kałchoźnikami nazyvajuć, kab abrazić, druhija – kałchoźniki, bo prosta ličać, što žyvuć u kałchozie. Pieršyja zastajucca kałchoźnikami, dzie b jany ni znachodzilisia. Druhija rezka stanoviacca haradžanami, jak tolki traplajuć u toje miesca, jakoje nie padajecca im kałchozam.

Žychar vioski, jaki maluje svaju viosku, – žychar. Žychar vioski, jaki maluje adnych traktarystaŭ, – kałchoźnik.

Ja ŭ svoj čas maryŭ, što ajdentyku i Minska, i Biełarusi zamoviać hienijalnamu Ceśleru. Pahladzieŭšy na «Dranikłend», ja padumaŭ, što jon nie razumieje, dzie ŭ pytańniach nacyjanalnych i kalanacyjanalnych adkrytaść admiažoŭvajecca ad pošłaści i nie razumieje, što tam, dzie pačynajecca «dranikłend» — tam pačynajecca i cyroz mozha, i papsa, i łubok, i kałchoz. Jon vykanaŭ zadaču, jakuju pastavili kałchoźniki i zaniaŭsia niečym inšym, a «ŭmoŭnamu mnie» voś z hetym niejak žyć.

Ja nie dumaju, što my ŭbačym biłbordy «vodkałend» da Sočynskaj alimpijady. I heta nie značyć, što ŭ Rasii niama dyzajnieraŭ, jakim pofihu «na hety vaš kałchoz». Heta značyć, što im nie dajuć na ŭsiu krainu «biłbordna» pra heta paviedamlać. I ja paprasiŭ by ŭsich talenavitych ludziej typu Ceślera, jakim, być moža, pochieru, patracić paru chvilin svajho žyćcia na toje, kab zrazumieć, što pochieru nie ŭsim.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?