Čas ad času, kali vypadaje viartacca dadomu ŭ siaredzinie dnia, sustrakaju dziŭnavataha chłopčyka sa školnym rukzačkom za plačyma, hadoŭ vaśmi-­dzieviaci.

Nikoli nie bačyŭ, kab jon, jak zvyčajnyja dzieci, kruciŭ hałavoj pa bakach, nazirajučy zimovyja albo viesnavyja źmieny ŭ pavodzinach varon i kavak, i ŭvohule ŭ navakolnym žyćci. Nie, naš chłopčyk zaŭždy nadzvyčaj zasiarodžany na niejkaj caccy, hadžecie pa­sučasnamu, i, nie ŭźnimajučy hałavy, ciśnie i ciśnie na knopki. Na vulicy, u padjeździe, u lifcie — paŭsiul. Stralanina… vybuchi… nadryŭny visk ruchavikoŭ…

Treba skazać, što karennych žycharoŭ našaha doma siońnia možna pieraličyć pa palcach. Spres «akupanty». Niechta vietliva vitajecca pry sustrečy. Niechta, vychodziačy ź lifta, nachabna puskaje strumień cyharetnaha dymu ŭ tvar. A niechta ŭvohule ničoha i nikoha nie zaŭvažaje naŭkoł. Adzin z hetych apošnich «niechta» nikoli nie pačakaje ciabie ŭ lifcie i zaŭsiody parkuje džyp tak, što pobač miesca nie zastajecca. Rasijskija numary i padziortaja hieorhijeŭskaja stužačka na bakavym lusterku… Vidać, baćka zasiarodžanaha chłopčyka — kruhłatvary, karžakavaty, i chłopčyk taki ž. Chacia razam ich nikoli nie bačyŭ…

Zaŭčora my z chłopčykam apynulisia ŭ lifcie, i ja spytaŭ u jaho, na jaki nacisnuć pavierch. I — o, cud! — chłopčyk padniaŭ hałavu: «A vy za kaho: za ruskich ci za fašystaŭ?»

Ja zazirnuŭ jamu ŭ vočy. Niabiesny koler patychaŭ ćmianaj rašučaściu… «Słuchaj, ciabie nie Miškam kličuć?» Jon krutnuŭ hałavoj i znoŭ utaropiŭsia ŭ svaju cacku.

…Da Miški ja chadziŭ hulać u ałavianych sałdacikaŭ. Ale pierad tym, jak raskazać pra Mišku i tuju hulniu, treba ŭzhadać Alika. Bo mienavita Alik pieršy nazvaŭ mianie fašystam. U jahonych vusnach, praŭda, heta hučała z padvojnaj nianaviściu: «U­u­u, žyd parchaty! Fašyst!»

Ja i siońnia, kali Alik, pa źviestkach, žyvie niedzie ŭ Bruklinie, nie viedaju, čamu jon tak da mianie čaplaŭsia. Mo tamu, što byŭ vyšejšy i dužejšy za mianie, a ja nižejšy i słabiejšy. Da taho ž, jak fabzajcy raźbili mnie ŭ dvarovaj bojcy akulary, i škło trapiła ŭ voka, ścišyŭsia i ŭ niebiaśpiečnyja hulni bolš nie hulaŭ. Ale ŭ abraźlivych znosinach z Alikam adnojčy nie vytrymaŭ: skočyŭ jamu na śpinu, adnoj rukoj učapiŭsia za čuprynu, a druhoj kałaciŭ pa vuchu: «Hitler! Hitler!» Čupryna, darečy, nasamreč rabiła Alika padobnym da Hitlera, bo patlałasia pa łbie naŭskoś. Ale ja nie viedaŭ tady, što mienavita Hitler zabiŭ u hieta Alikavu babulu i starejšuju siastru…

Miška źjaviŭsia ŭ našym kłasie niedzie ŭ 1951-­m i adrazu ŭziaŭsia abaraniać mianie ad Alika, bo byŭ jašče dužejšy za jaho, chacia i nižejšy. Jon uvohule byŭ vialiki internacyjanalist, moj siabar Miška.

Jak tolki nas pryniali ŭ pijaniery, pačaŭ źbiracca ŭ Vjetnam, — zmahacca z francuzskimi kałanizatarami. I mianie padbuchtoryŭ. Nazapasili zapałki, sol, niejkija viaroŭki… Karaciej, z-­pad vahona vyciahnuŭ nas stary čyhunačnik, što soŭhaŭsia ŭzdoŭž tavarniaka i łupiŭ niejkaj žaleznaj pryładaj pa kołach…

Što i kazać, cikavaje było žyćcio! Ale samym pryvabnym u siabroŭstvie ź Miškam była hulnia ŭ ałavianych sałdacikaŭ. Užo i nie pamiataju, jakimi byli praviły toj hulni, ale dakładna pamiataju, jak ałavianaje vojska padzialałasia na «ruskich» i «fašystaŭ». I była pieradumova: majo vojska zaŭždy fašysckaje. I, zrazumieła, zaŭždy ciarpieła parazu. «Čamu, — pytaŭsia ja ŭ Miški, — u ciabie zaŭsiody «ruskija», a ŭ mianie «fašysty»?» — «Baćka kaža, — tłumačyŭ Miška, — što ja zaŭždy pavinien być pieramožcam. Ty ž nie chočaš, kab pieramožcami byli fašysty?»

Jak ja zajzdrościŭ Mišku z-­za jahonaha baćki, kali toj viartaŭsia z pracy, ściahvaŭ bliskučyja boty, potym zdymaŭ kiciel z załačonymi pahonami na try zorki i stosam ordenskich kałodak, z asałodaj adciahvaŭ padciažki na ciomna­sinich halife z čyrvonym kantam i hučna lapaŭ imi pa žyvacie… «Nu, chto pieramahaje? Spadziajusia, ty?» — «Kaniečnie, — čyrvanieŭ Miška, — ruskija zaŭsiody pieramahajuć…»

Adnojčy na pierapynku Miška padyšoŭ da mianie: «Ty bolš nie prychodź. Ja z taboj bolš nie siabruju». — «Čamu?!» —«Baćka skazaŭ, što ty žyd. A žydy što tyja fašysty — chacieli zabić tavaryša Stalina».

Ja pahladzieŭ jamu ŭ vočy. Niabiesny koler patychaŭ ćmianaj rašučaściu…

Udzień ja viartaŭsia dadomu aŭtobusam da kancavoj, što miełasia być tady la Zachodniaha mosta. Dušyła kryŭda. Jakija ž my z tatam fašysty? Tata z fašystami vajavaŭ, chaj sabie tolki «Čyrvonaja Zorka» i «Za advahu»… Ci ž my chacieli zabić tavaryša Stalina? A mo jość niejkija inšyja, drennyja, žydy, tyja, što fašysty?

Ja azirnuŭsia. Za mnoj siadzieła la vakna chudoje takoje, zusim drobnieńkaje čarniavaje chłapčanio i niešta malavała na zapaciełym škle. Prykinuŭ — słabiejšy. I namacaŭ u kišeni ścizoryk.

O, jaki to byŭ ścizoryk! Ciažki, srebny, ź vialikim lazom! Jakraz napiaredadni ździejśniłasia mara — nabyŭ u «Kanctavarach» na rahu Internacyjanalnaj i Lenina. Nikoli jašče ja nie adčuvaŭ siabie takim rašučym i dužym.

 «Nu što, žyd parchaty, fašyst?! Chočaš, zarežu?!»

Vyciahnuć z kišeni ruku ja nie paśpieŭ. Dasiul adčuvaju na svaim tvary ćviordyja kostački jahonaha kułačka i ciopłuju sałanavatuju jušku z ułasnaha nosa…

Čytača, imavierna, cikavić, što ja adkazaŭ na pytańnie svajho maleńkaha zasiarodžanaha susieda: za ruskich ja ci za fašystaŭ?

A toje i adkazaŭ, što raskazaŭ.

Ale jon nie słuchaŭ. Usio cisnuŭ i cisnuŭ na svaje knopki.

Znajści na hetym zdymku aŭtara nie ciažka. A voś dzie Alik i Miška? Mo pašukajecie? 1951 h. 3-i kłas minskaj muzyčnaj škoły-dziesiacihodki z nastaŭnicaj Alaksandraj Antonaŭnaj Babčynskaj. Fota z archiva aŭtara.

Znajści na hetym zdymku aŭtara nie ciažka. A voś dzie Alik i Miška? Mo pašukajecie? 1951 h. 3-i kłas minskaj muzyčnaj škoły-dziesiacihodki z nastaŭnicaj Alaksandraj Antonaŭnaj Babčynskaj. Fota z archiva aŭtara.

 

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?