Kali satrem svaim cynizmam i intelektualnym vypiandrožam, liniju maralnaha supraćstajańnia, liniju pamiž dabrom i złom, budziem nieści adkaznaść za apraŭdańnie luboha zła i luboha hvałtu ŭ našaj krainie.

Siońnia ŭžo zrazumieła, što vyzvaleńnie Alaksandra Kazulina na pachavańnie nie było b mahčymym bieź bieskampramisnaj pazycyi siamji Kazulinych i bieź biezumoŭnaj padtrymki jaje toj častkaj niezaležnaha hramadztva i suśvietnaj supolnaści, jakaja prajaviła ź joj salidarnaść.

Kazuliny atrymali maleńkuju pieramohu, za jakuju była zapłačana strašennaja cana. Ale heta pieramoha nia tolki dla ich, ale i dla ŭsioj Biełarusi. Pakazana, što hvałtoŭnaja siła represiŭnaha mechanizmu pasuje pierad vyrazna akreślenym i paśladoŭnym maralnym supracivam navat u biełaruskich realijach. Heta — pieramoha biełaruskaha duchu, nia poŭnaja, ale pryncypovaja.

Mienavita hetaj pieramohi i hetaj akaličnaści spužalisia. Pryčym nia tolki va ŭładzie. Častka niezaležnaha hramadztva, miarkujučy pa błahasfery ŭ niadzielu i ŭ paniadziełak, nakłała ŭ štany ad samoj dumki, što barykada maralnaha supracivu nasamreč paŭstała, što kožnamu pryjdziecca vybirać svoj bok, i, što navat horš, sproba paźbiehnuć vybaru akreślivaje tvaju pazycyju pa vyznačeńni.

Ruka nie padymajecca pierapisvać usio, što było vylita na Kazulinych u błahasfery za hetyja dni.

Niechta pačaŭ uzhadvać byłyja palityčnyja hraški spadara Kazulina, zabyŭšysia, chto ŭ toj momant lažaŭ u trunie.

Niechta chucieńka zabyŭsia, što prysutnaść spadara Kazulina na pachavańni była volaj Iryny Ivanaŭny. Volha i Jula, razam z palityčnymi paplečnikami Kazulina, nie «zarablali ački», a prosta vykonvali volu maci.

Niechta nie ŭzhadaŭ, chto zrabiŭ z Kazulina palityčnaha viaźnia.

Niechta nie zachacieŭ dadumacca da prostaj rečy, što luboje rašeńnie ŭładaŭ, jakoje hruntujecca na čymści, akramia zakonu (pavodle jakoha Kazulin musiŭ być vypuščany ŭžo ŭ niadzielu) — heta palityčnaje rašeńnie, i kali «palityzacyja» ŭ hetaj spravie adniekul i jšła, dyk heta z boku tych, chto prymaŭ takoje rašeńnie.

Niechta tak baicca słova «palityka» (jakoje ź dziacinstva padajecca tolki ŭ słovaspałučeńni «brudnaja»), što nia moža bačyć brudu ŭ tym, što padšturchnuła Kazulinych na palityčnuju baraćbu.

Niechta tak zaŭziata apelavaŭ da «chryścijanskich kaštoŭnaściaŭ» (maŭlaŭ, dali pinka pa adnoj jahadzicy, padstaŭlaj inšuju), što zabyŭsia pra toje, što siamju Kazulinych maralna padtrymaŭ Katalicki kaścioł.

Šmat chto paprakaje Kazulina tym, što jon spekuluje śmierciu žonki dziela svaich palityčnych ambicyjaŭ, zabyŭšysia, što ŭ jaho palityčnaj baraćbie Iryna Ivanaŭna była zaŭždy popleč.

Kali b Kazuliny nie damahlisia svajho, to takoje abychodžańnie z pamierłymi stała by normaj u biełaruskaj dziaržavie, ź jakoj maŭkliva b pahadziłasia hramadztva. Na zekaŭskim słenhu heta zaviecca «ssučvańnie». Toje, što hetaha nie adbyłosia, prasunuła Biełaruś na maleńki krok da čałaviečnaści i cyvilizavanaści.

I zusim mała chto ŭzhadaŭ, što siamja Kazulinych — heta najpierš biełaruskaja siamja, za jakuju my supolna niasiem adkaznaść, jak za luboha z našych surodzičaŭ, niezaležna ad taho, chto za kaho hałasavaŭ u 2006 hodzie. Chto ŭzhadaŭ — toj vyjšaŭ u paniadziełak na Płošču i prychodziŭ va aŭtorak da kaściołu. Ale takich było nia tak i šmat. Nacyja hruntujecca, staleje mienavita tady, kali my navučymsia być pobač z tymi, kaho zusim nia viedaješ, i navat z tymi, chto tabie niejak byŭ zusim nie sympatyčny. Vidać, nam jašče zdavać i zdavać hety, taki, zdavałasia b, niaciažki ispyt.

Kali b za niekalki dzion da śmierci spadarynia Iryna sama nie zaśviedčyła pra toje, jaki varyjant vyzvaleńnia režym prapanavaŭ Kazulinu, ja ŭpeŭnieny, što hetyja ž hałasy siońnia vinavacili b Alaksandra, Volhu i Julu ŭ jaje zabojstvie.

Usie arhumenty pad ahulnaj šyldaj «čuma na abodva vašy damy» — heta nasamreč nieadjemnaja častka biełaruskaj palityčnaj kultury, i moža chtości skaža — tradycyjnaha biełaruskaha patryjarchalnaha mentalitetu, nie pazbyŭšysia jakoha, my nikoli nia budziem nacyjaj hramadzianaŭ. Kali niechta kidaje adkryty vyklik uładzie — zaŭždy šukajecca patajemnaja pryvatnaja vyhada i sakretny rachunak dzie‑niebudź na ekzatyčnych vyspach. Kali małady čałaviek viadzie sabie jak sapraŭdny hieroj — im musić manipulavać chtości, chto šukaje patajemnuju vyhadu. Kali ludzi nie łamajucca i nie zhadžajucca z aficyjnym hvałtam ni na jakich umovach — jany «lezuć u brudnuju palityku». Kali patryjoty iduć na krajnija kroki, demanstrujuć svaju hatoŭnaść pakłaści za spravu nia tolki svabodu, nia tolki zdaroŭje, ale časam i žyćcio ‑‑ na ich paplečnikaŭ niasucca praklony za toje, što «daviali» da mahiły.

Taki maralny relatyvizm biełaruskaha hramadztva całkam vytłumačalny. Uniknieńnie, ihnaravańnie, admaŭleńnie maralnaha padziełu, maralnaj biezdani — heta sposab vypisać sabie indulhiencyju, sposab apraŭdańnia ŭłasnaj bajaźlivaści, abyjakavaści, biespryncypnaści. Tak prosta lahčej žyć — kali niama dabra i zła, to niama i abaviazkaŭ, niama taho, što prymušaje brać na sabie adkaznaść, prymać rašeńni, vyryvacca z utulnaj budzionnaści, iści na ryzyku, psavać svaje adnosiny z systemaj. Tamu hałoŭnym złodziejem musić być toj, chto idzie na abardaž, abo, pa‑prostanarodnamu, «honić chvalu». Dla inšych ich pazycyja ‑‑ heta sposab zaśviedčyć systemie ŭłasnuju niekanfliktnaść. Bo, jak kazała Hanna Arendt, idealny čałaviek dla tatalitarnaha hramadztva — heta nie kamunist i nie fašyst. Heta toj, dla kaho nie isnuje roźnicy miž dabrom i złom, praŭdaj i chłuśnioj, biełym i čornym. Miarkujučy pa błahasfery, maładoje pakaleńnie zbolšaha ŭspryniała hetaje padstavovaje praviła hulni ź dziaržavaj i vyzubryła jaho našmat lepš, čym apošniuju sesiju.

Zrešty, sudzić nikoha nie chaču — akramia tych, chto sam sudzić pa pryncypach padvojnaj marali. Možna daravać i zrazumieć tych, chto nia choča i nia moža iści na barykady. Urešcie, takich, jak Kazuliny, u nas adzinki. Nielha daravać ślepaty, admaŭleńnia taho, što hetyja barykady isnujuć. Tamu što akurat heta apraŭdvaje luby hvałt. Nielha daravać hetaj nialudzkaj biespryncypovaści, jakaja stavić na adnu došku kataŭ i pakutnikaŭ.

Tamu ja prašu, ŭmalaju niekatorych, niešmatlikich svaich kalehaŭ pa analityčnamu cechu, jakija dazvolili sabie ŭ hetyja dni dałučycca da achajvańnia dziejańniaŭ siamji Kazulinych, tolki tamu, što joj, na ich dumku, «manipulavali» palityčnyja «prajdziśviety» z BSDP (H) — nie rabicie tak bolš. My supolna niasiom adkaznaść za palityčny dyskurs u našaj krainie. Mienavita my, pišučaja bracija, možam źniščyć i apuścić sapraŭdnych biełaruskich hierojaŭ, paśla čaho jašče mienš ludziej buduć zdolnymi na hieraičnyja učynki. Mienavita my, kali satrem svaim cynizmam i intelektualnym vypiandrožam, liniju maralnaha supraćstajańnia, liniju pamiž dabrom i złom, budziem nieści adkaznaść za apraŭdańnie luboha zła i luboha hvałtu ŭ našaj krainie. Znajdzicie siły pryznać, što Kazuliny mieli racyju i što pieramahli, i što akurat ich pieramoha značyć dla Biełarusi našmat bolš, čym vašaja ekvilibrystyka.

Viadomy saviecki dysydent Uładzimir Bukoŭski niejak zaŭvažyŭ, što ŭ karnikaŭ, stukačoŭ i sabak jość adna ahulnaja rysa — usie jany bajacca prostaha pozirku ŭ vočy. Paźbiahajučy prostaha pohladu na rečy, my dałučajemsia da ich šerahaŭ.

Vital Silicki

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0