Kryścina Banduryna dla budzma.by ŭ miežach prajektu «Majo prava», jaki paklikany pašyryć viedy pra svaje pravy dy mahčymaści ŭ dziaciej małodšaha školnaha ŭzrostu i padletkaŭ, adkryta i ščyra pra toje, jak być achviaraj i katam adnačasova.

Hety tekst ja pisała try tydni. Jon daŭsia mnie ciažej za ŭsie papiarednija razam uziatyja. Ciažka być ščyraj, kali ty razumieješ, što tvaja ščyraść moža vyjści tabie bokam. Chočacca schavacca, zakrycca, prakaŭtnuć i zabyć. Heta ž tak lohka — pramaŭčać, praŭda?

Pisać pra hvałt zaŭsiody składana. U mianie niama dla hetaha słoŭ. Niama słoŭ, kab skazać pra toje, što rabili sa mnoju i što ja rablu ź inšymi. Składana zrabić heta tak, kab nie skacicca ŭ škadavańnie siabie, kab nie pakazać siabie aniołam. Kab nie ačarnić i biez taho čornaje. A jašče — kab nie ačarnić siabie.

Jak zastacca abjektyŭnaj, kali ty pišaš «znutry»?

Badaj što, heta samaja składanaja zadača, jakuju ja sabie staviła.

U maleńkaj mianie byŭ rytuał: kožny dzień, viartajučysia sa škoły, ja spyniałasia pierad uvachodnymi dźviaryma z aluminijevaj ličbaj «6» — ababitymi padrapanym karyčnievym dermacinam, zapylenymi i chistkimi. Ich možna było vynieści adnym udaram nahi.

Ja zapluščvała vočy i maliłasia. «Darahi Božańka, zrabi, kali łaska tak, kab jaho nie było doma. Ci kab jon spaŭ. Kali łaska, kali łaska, kali łaska…» Dobra vučycca — usio, što ja mahła abiacać naŭzamien. Chryściłasia. I — abaviazkovy punkt — čamuści całavała dźviery. Hetyja brudnyja staryja dźviery. Viedajecie, jak całujuć kryž.

Biez taho nie było viery. I kali za dźviaryma mianie sustrakała cišynia, ja vieryła, što mianie pačuli.

Mnie było soramna pračynacca ŭ mokrym łožku. «Jej užie 14, a ona vsio scyt v krovať. Nie stydno?» — było ni chalery nie lepš za toje, što mianie prymušali niuchać matrac u žoŭtych plamach i ślizkija klajonki. Časta ranica pačynałasia sa skandału, a byvała, što jon nie zakančvaŭsia z nočy, — i ja nie mieła mahčymaści zajści ŭ vanny pakoj. Treba było ŭciakać, chavacca ŭ škole, jakaja, viadoma, i blizka nie była Chohvartsam, ale ŭsio adno była bolš biaśpiečnaj, bolš lubimaj, čym dom.

Novy kłas. Ukamplektavany z «samych-samych». Mianie ŭziali tudy za dobruju vučobu.

«Ot tiebia voniajet močoj», — skazaŭ niejak moj adnakłaśnik pry ŭsich hetych kłasnych viasiołych pryhožych dziaŭčatach, da jakich mnie było jak da nieba.

Kali ja pačała davać zdačy baćku, prablema z mokrym łožkam źnikła sama saboju.

I ŭ vośmym kłasie ŭ mianie źjaviłasia siabroŭka.

Čałaviečaja žorstkaść nie maje miežaŭ. I ja nie viedaju, u kaho jana strašniejšaja: u darosłych ci ŭ dziaciej.

My vielmi lohka zabyvajem pra toje, jak heta — kali drenna.

Ja bolš nie była pasiŭnaj — ja davała zdačy. Mokraha łožku nie było. U mianie była siabroŭka. Ja navat pačała zahladacca na chłopcaŭ.

Mabyć, heta davała mnie prava ličyć siabie kali nie lepšaj, to, va ŭsialakim razie, užo nie horšaj za astatnich — i kpić ź inšych. Sa słabiejšych. Z tych, chto nie adpaviadaŭ padletkavym standartam krutaści. Mnie škada, što tolki ciapier ja razumieju, nakolki jano było strašna: ty byccam nie dakranaješsia da ludziej, ale ŭsio adno praciahvaješ hvałt — toj hvałt, jaki čyniać nad taboj.

Tak ź mianie vychodziła ahresija. Tak źmianialisia maje roli: u škole ja była ahresaram, viartałasia dadomu, całavała dźviery — i pieratvarałasia ŭ achviaru.

(Kali ja ŭpieršyniu skarystała maminu tuš, doma byŭ strašny skandał. Baćka prymusiŭ mianie doŭha-doŭha myć tvar. «Davaj, tam jeŝio ostałoś!» I niekalki dzion nikudy nie vypuskaŭ.

Paśla ŭsio paŭtarałasia. Tolki ciapier było pa-inšamu: ciapier słovy byli jašče vastrejšyja, my rvali adzieńnie adno na adnym, padajučy ad udaraŭ na padłohu, chapalisia za nažy, a samym dziejsnym instrumientam upłyvu stała ježa.

Pakul ty maleńkaja, być hałodnaj nie tak składana: ty nie ŭśviedamlaješ svajo prava na ježu i kamfort, i kali tabie kažuć, što heta pakarańnie, ty ŭsprymaješ heta jak naležnaje. Ale kali ty vyrastaješ i pačynaješ bačyć rečy takimi, jakija jany jość, i razumieješ, što tak nie musić być, što ty maješ na ŭsio roŭna stolki ž pravoŭ, kolki i inšyja (u tym liku i jon), być hałodnaj — heta toje jašče vyprabavańnie. Moža być, navat bolšaje, čym źbivańnie.

Tamu što dla mianie pytańnie ŭłasnaj hodnaści paŭstała va ŭsioj svajoj pryŭkrasnaści: prasić ježy było našmat bolš źnievažalna, čym prasić nie bić.)

…I tady ty idzieš u vialiki śviet — šukać vyjścia. A śviet hety žyvie pa svaich zakonach.

Padletkam vielmi važna «być nie horšym». U pryncypie, na našaj prastory ŭsim važna być nie horšymi. Ale ŭ padletkaŭ hetaje pytańnie vychodzić na pieršy płan.

Šmotki, kaśmietyka, telefony, piva, chłopcy, dyskateki… Heta nie nabor z žanravych amierykanskich filmaŭ — heta toje, što mianie akalała. Toje, što akalaje kožnaha padletka, kali jon traplaje ŭ socyum. I daloka nie apošniuju rolu ŭ hetym adyhryvajuć hrošy.

Hrošy, jakich u mianie nie było.

U 16 ty hatovaja na lubuju pracu, jakaja daść tabie ježu i «vychad u śviet». Ty dumaješ, što samaje strašnaje ŭžo minuła, što zaraz pačnieš zarablać — i žyć stanie lahčej. I navat nie ŭjaŭlaješ sabie, što ŭsio tolki pačynajecca. Bo ty vychodziš u śviet darosłych, i śviet hety vučyć ciabie adnamu: nie vieryć.

(Ty — raschodny materyjał, lohkadastupny i tanny. Usim plavać na tvaje dramy, kali možna ciabie skarystać i na tabie sekanomić. Ty ciahniešsia da darosłych — inšych darosłych — u spadzievie na abaronu, ciapło i kłopat, a jany bačać u tabie pryvabnuju žyviolinku, vymuštravanuju tak, što ź joj možna rabić što zaŭhodna — jana nie piknie. A hałoŭnaje — heta toje, što pa hetuju žyviolinku nichto nie pryjdzie, nichto nie budzie ŭčyniać razborki i pisać zajavy ŭ milicyju.

«Ty — životnoje», — mantra, jakoj kłapatliva rychtavaŭ mianie da darosłaha žyćcia baćka.

Jana i sama nikomu nie skaža.

Supraciŭleńnie zaŭsiody zakančvałasia kiepska. «Ja nie budu hatavać tabie ježu / prasavać tvaje šmotki / ciarpieć ździeki»… Skažy što-niebudź z hetaha baćku — i jašče adzin niezabyŭny viečar tabie zabiaśpiečany. Urešcie «ścisnuć zuby i tryvać» stała kiepskim žartam dla mianie samoj.)

…U fejsbuku niadaŭna byŭ fłešmob, padčas jakoha ludzi pisali pra toje, za što im płacili hrošy. Naŭrad ci chto napiša drenna pra siabie. Ale ja mušu zastavacca abjektyŭnaj — tamu što i kat, i achviara jość u kožnym. Tamu što iluzii charošych, paśpiachovych ščaślivych ludziej, jakija my stvarajem praź internet, nie rychtujuć maleńkich ludziej da realnaści. Tamu što čornaje i biełaje ŭrešcie dajuć našmat bolš za piaćdziasiat adcieńniaŭ.

Z 16 hadoŭ i da siońniašniaha momantu mnie płacili hrošy: za dehustacyju miodu ŭ kaściumie pčołki (zapłacili stolki, što nie chapiła navat na sšytki ŭ škołu), za pierarobku čužych tekstaŭ, za fotazdymki aholenaj, za dohlad lažačych ludziej; ja pracavała sanitarkaj u dzionnyja i načnyja źmieny; pradavała maroziva, papkorn i kitajskija cacki, kruciła sałodkuju vatu; rabiła repartažy z usialakich mierapryjemstvaŭ; mnie płacili za maje teksty (vieršy, prozu i natatki pa drobiazi); a ciapier ja «vybiłasia ŭ ludzi» — ja redaktarka i karektarka, i płaciać mnie za toje, što ja rablu z tekstami inšych.

Ja chapałasia za lubuju pracu. Najhoršym z usiaho byli fotazdymki. Ja rabiła heta dvojčy, i heta byŭ samy čorny moj čas: škoła skončanaja, treba płacić za vučobu, baćka nie pracuje i prapivaje maminu zarpłatu, vyžyvajem dziakujučy babuli, u mianie surjoznyja prablemy z sercam, ja vymušanaja zvolnicca ź ciažkaj fizičnaj pracy, i doma praz heta skandały — darmajedkaj ličyłasia tolki ja.

50 tysiač hadzina — stolki kaštavała «fotasiesija».

Kali ja prychodziła dadomu z praduktami, mama radavałasia. A mnie chaciełasia ŭdavicca.

Mnie tak časta chaciełasia ŭdavicca, što heta sapraŭdy cud, što ja jašče žyvu.

(Ty chapaješsia za lubuju pracu, jakuju sumlenna vykonvaješ ad pačatku i da kanca, i tamu čakaješ hetaj sumlennaści ad inšych. A inšyja, napeŭna ž, musiać razumieć, što nie ad charošaha žyćcia ty idzieš draić unitazy ŭ pałatach dla piensijanieraŭ ci krucić parezanymi ad zaćviardziełaha cukru palcami praklatuju vatu. Nie ad charošaha žyćcia, tak. I jany heta razumiejuć. A značyć tabie možna nie zapłacić. Abo zapłacić i nie dadać. Abo zapłacić, nie dadać, a paśla jašče i adymieć.)

Tak ci inakš, kali ty zarablaješ hrošy, heta dadaje adčuvańnia hodnaści, dadaje mocy — i doma ŭžo nie tak strašna. Ty vyrasła. I možaš adpravić nach*j pjanaha baćku ź jaho paprokami.

Narešcie źjaŭlajecca svajo žyćcio. Śviet vakoł farmiruje takuju karcinu: zakančvaješ škołu, sustrakaješ «sapraŭdnaha mužčynu», vychodziš zamuž i vykonvaješ svajo pryznačeńnie — naradžaješ dzicia.

Ale da hetaha ty jašče musiš prajści inšuju «škołu»: u padletkaŭ, kali ty chočaš być krutoj, «svajoj», aŭtarytetnaj, ty musiš być «darosłaj» — viedać, što takoje ałkahol i seks i razdavać parady «niaŭdačnikam». Najvyšejšy piłataž — harełka ŭ kramie biez pašparta i preziervatyvy ŭ aptecy, a nie ŭ šapiku la škoły, dzie pradavačka na ciabie navat nie hlanie.

Darosłyja lubiać paŭščuvać padletkaŭ za razbeščanaść, niavychavanaść, amaralnaść i inšyja -ści. I zabyvajuć pra toje, što kantekst dla hetaha stvorany imi samimi: pačynajučy z kazak u dziacinstvie i zakančvajučy školnymi ŭrokami kštałtu «vy pavinny…» — usio naviazvaje adziny mahčymy scenaryj pavodzin, jaki cudoŭna nakładvajecca na adsutnaść lubovi i ŭvahi i žadańnie być darosłymi.

Niama ničoha novaha pad miesiacam. Hrošy, ałkahol i seks — recept, jaki dazvalaje padletku zdabyć toje, čaho jamu nie chapaje. I — ura! — voś u ciabie jość inšyja ludzi. Ty vieryš im, ciahniešsia da ich. Ich uvaha (asabliva starejšych) robić ciabie kimści značnym — va ŭłasnych vačach i ŭ vačach akružeńnia.

(U adnaho žonka tolki naradziła, tamu doma nievynosna; druhi budzie čytać tabie vieršy i słuchać pra tvaje prablemy; treci pryviazie kvietačku na ŭłasnaj mašynie pad samy padjezd; čaćviorty «raskryje tabie vočy» na ŭsich mužykoŭ i kupić tabie «pivka». Hieteraseksualny raj. Scenaryj składvajecca jak treba. Mama znoŭ zadavolenaja: u dački stolki kavaleraŭ!

I naŭrad ci kamuści zachočacca viedać, što «doma nievynosna» — heta «ŭ žonki ŭsio parvanaje, tamu ja jaje nie chaču, a chaču ciabie»; čytańnie vieršaŭ moža skončycca zhvałtavańniem na chałodnaj ziamli; i kvietačka — heta nie biaźvinny znak uvahi, a vielmi lohki i tanny sposab dabicca pryjaznaści, kali ty hatovaja pavieryć kamu zaŭhodna za hram ciapła; a ŭ zaplečniku čałavieka, jaki padajecca tabie samym ščyrym z usich, kaho ty sustrakała, na vypadak pryhožańkaj durnicy prypasieny špryc z «trajankaj»: analhinam, papavierynam i dymiedrołam.

I paśla rabić z taboj možna što zaŭhodna.

Naŭrad ci kamuści zachočacca viedać, jak adčuvaje siabie čałaviek (niezaležna ad hiendarnaj prynaležnaści), jakoha voś tak skarystali. Pa ŭmaŭčańni, kali ty ścisnuła zuby i tryvała, cibie že charašo była. Kali ty pryjšła, značyć ty chacieła.

A što ty dumała, im patrebnyja tvaje sopli pra strašna-bolna-ŭsio takoje?)

…Da mianie časta prychodzić dziŭnaje adčuvańnie nierealnaści majho žyćcia. Kažuć, tak nie byvaje — kab stolki na adnaho čałavieka. Mnie i samoj ciažka ŭśviadomić, što byvaje. Było.

I pišu ja heta dla taho, kab vy pahladzieli na svaich dziaciej. Na tych, chto pobač z vami. Na vašych žonak, mužoŭ, baćkoŭ, siaścior i bratoŭ. Na svaich siabroŭ. My ŭsie varymsia ŭ hetym. My ŭsie robim heta adno z adnym. My ŭsie — i kat, i achviara.

Chtości na ludziach pryhožy i dobry, a za začynienymi dźviaryma źbivaje svaju siamju. Chtości dla siamji — najlepšy na śviecie, a hvałcić idzie na vulicy.

Ja pišu heta dla dziaciej, jakim, moža być, u dadzieny momant, jak i mnie šmat-šmat razoŭ, baluča hladzieć baćkam u vočy. Ja pišu heta dla baćkoŭ, jakija chočuć hladzieć u vočy svaim dzieciam. U mianie niama nijakaj pavučalnaj vysnovy, ja prosta chaču, kab bolu było mieniej. Tamu što tak ci inakš my ŭsie zasłuhoŭvajem taho, kab nas niechta lubiŭ.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?