Kali ja byŭ mały, to Vialikdzień źjaŭlaŭsia ci nie samym čakajemym śviatam siarod viaskovych dziaciej.
A ŭsia sprava ŭ tym, što ŭ tuju śviatočnuju niadzielu my, małyja dzieci, chadzili pa vioscy z chaty ŭ chatu, raskazvali niejkija karotkija vieršyki, a za heta atrymoŭvali prysmaki i kalarovyja farbavanyja jajki. Asabista ja nie asabliva ščyravaŭ u hetym zaniatku i abmiažoŭvaŭsia tolki svajoj vulicaj dy chatami, dzie žyli siabry. Vielmi cikava było taksama adznačać Vialikdzień na vioscy ŭ babuli. I choć tam mała chto mianie ź siastroj viedaŭ, ale paŭniutkija torby pirahoŭ, cukierak i jajek byli zabiaśpiečanyja. Dzieci, jakija chadzili pa vioscy ŭ pošukach smakoćciaŭ, nazyvalisia žakami(nacisk na pieršy skład). A ŭvieś praces my klikali ‑‑ chadzić u žaki. Navat mahu ŭzhadać adzin ź vieršykaŭ:
- Adkryvaj baba chatu ‑‑ žaki pryjšli
Jajki i pirahi niasi
Nie dasi nam jajka ‑‑ vysachnie voka
Nie dasi piraha ‑‑ zasochnie naha
Viadoma, byli i bolš łahodnyja vieršyki dy navat pieśni, ale śpiavać ja nikoli nia ŭmieŭ. Fajnyja byli časy. Spadziajusia i zaraz jašče chodziać pa viaskovych vulicach čarodki dziaciej z torbami. I jašče bolš spadziajusia, što źbirajuć jany nia śnikiersy z čupa‑čupsami.
Vasiołych vam śviataŭ.