Abrazok pra sučasnaje žyćcio viaskoŭcaŭ.

«Być dajarkaj — pačesnaja praca», — uvieś čas čuła ad nastaŭnikaŭ i praŭdziva ličyła Marysia. Dajarkaj była jaje maci, babula j navat prababula, jakuju prymusili pajści na hetu pracu pahrozaj raskułačvańnia.

Marysia nia duža cikaviłasia niejkim raskułačvańniem svajoj prababuli, jakoj jana nikoli nia bačyła. Sam praces raskułačvańnia stajaŭ dla jaje ŭ adnym šerahu z «razhałoŭvańniem», «raspalcoŭvańniem» i navat «rasčlanieńniem». Pry zhadcy adnaho słova «raskułačvańnie» adrazu pierad vačyma jaje paŭstavała karcina: pasiarod vioski staić jejnaja biednaja, stareńkaja, pryhnutaja viakami da ziamli prababula z mocna ścisnutymi kułakami. Kučka kamunistaŭ kala adnoj i druhoj ruk prababuli sprabujuć razahnuć starečyja, ścisnutyja ŭ kruk palcy. Voś heta j jość «raskułačyć». Sama heta karcina duža śmiašyła Marysiu. Nia raz jana jaje śviadoma ŭznaŭlała i potym rahatała, kładučysia pokatam, až pakul maci nie pačynała bić jaje ručnikom praź śpinu. Tady Maryśka padymałasia, dźmuchajučy na ranu, naniesienuju ručnikom, i jšła da raboty.

Užo daŭno ŭ škole Maryśka niejak čytała apaviadańnie pra ruki maci. U maciarok dziaciej z apaviadańnia ruki pachli u kaho čym: u adnoj matuli chlebam, bo taja pracavała na chlebazavodzie, u druhoj lekami, bo taja pradavała medykamenty ŭ aptecy, u treciaj… Maryśka nie pamiatała čym, ale prydumała sabie, što treciaja matula pracavała na aŭtazapraŭcy i ruki ŭ jaje pachli mazutam, salarkaj i benzinam. Sapraŭdy, žudaść. U dziaŭčyny ad adnoj dumki pra heta pačynali biehać muraški pa skury, dy što tam biehać, hojsać. Maryśka znajšła adzin plus takoha pachu ruk: z kvatery musili paŭciakać ŭsie prusaki, pacuki i myšy, a taksama muchi, dla jakich ruki maci zamianili b dychłafos. Tak, usie prafesii patrebny, jak u kožnym domie łyžki srebny. Albo ałavianyja. Kolki pamiataje Maryśka, ruki jaje maci pachli kisłym małakom i karoŭskim hnojem. Kaniešnie, nia samy pryjemny pach, ale lepšy, čymsia benzynavy. Užo druhi ci treci hod zapar Marysia sama pracavała na karoŭskaj fiermie. Sama daiła, a dakładniej nasoŭvała na karoŭskija cycki dojnyja aparaty, sama karmiła, zahaniała, vyhaniała, karaciej — dahladała. Užo j jaje ruki pachli karoŭskim małakom i hnojem. Ale ničoha, zatoje jaje vielmi caniła i lubiła kiraŭnictva jaje rodnaha kałhasu «Śviatło Lenina». Dy jaje j było za što canić: karovy ŭ Maryśki zaŭsiody sytyja, pryhožyja, až baki ŭ ich bliščać. Zusim nia toje, što ŭ inšych, starych dajarak. Usie hetyja kalažanki Maryśki byli dobra praśpirtavanyja, jak žaby ŭ školnym kabinecie bijalohii, ałkahalički. Im było zusim nie da karoŭ, a tolki da taho, kab chutčej dzieści pachmialicca. Usim było viadoma, što karovy ŭ ich nie sycieli tamu, što jany krali ź ich žłobaŭ ziarno j muku. Potym ŭ nievialičkich torbačkach vynosili ź fiermy i badzialisia pa navakolnych vioskach, pradajučy svoj ukradzieny ad biednych karovaŭ tavar. Usie ich zaroblenyja hrošy niejkim dziŭnym čynam pieratvaralisia ŭ harełku j potym nazusim źnikali ŭ biazdonnych horłach dajarak. Kiraŭnictva kałhasu viedała pra ŭsie hetyja machinacyi, bo nia raz bačyła, pryjaždžajučy na fermu, dajarak, ź jakich adna spała pjanaja ŭ karoŭskim žłobie, druhaja — pad žłobam, a treciaja ŭvohule pad karovaj. Zvolnić hetych dajarak było niemahčyma, bo ŭ toj maleńkaj viosačcy, dzie stajała ferma, nie było bolš achvotnych žančyn pracavać z karovami. Vioska była vielmi hłuchaja, nasielenaja amal vyklučna starymi, i tamu maładaja Maryśka prykmietna vydzialałasia na starečym fonie. Maładaja, chutkaja, sprytnaja jana paśpiavała ŭsiudy: i na fermu, i pa ŭłasnaj haspadarcy, i ŭ les pa jahady, i ŭ bližejšy mahazyn za 7 kiłamietraŭ, kab kupić usioj vioscy chleba, i ŭsiudy. Daŭno ŭsia vioska šukała Maryścy dobraha chłopca, kab i harełki nia piŭ, i tabaki nia niuchaŭ. Ale takoha nidzie nie było. Tady šukali choć‑iakoha, aby chłopca, ale j takoha nie znajšli, kali nie ličyć dzieda Cimocha z chutara Barteli — udzielnika troch vojnaŭ, zasłužanaha kałhaśnika i veterana. Ale Maryśka sama nie zachacieła vychodzić za plašyvaha i hłuchoha dzieda Cimocha. Paśla hetaha doŭha jašče ŭ vioscy, dzie niama ab čym i platkaryć, pieramyvali Maryścy kostki, kažučy: «Dobraja dzieŭka, ale zanadta fanaberystyja. Heta ž padumać — takoha muža nie zachacieła! A jon ža ž taki rabotnik, taki ŭmielec». Jašče doŭha viaskovyja ŭdovy, u jakich hałovy treślisia ad staraści, ciažka ŭzdychali, kładučysia spać i pamału zharajučy ad čornaj zajzdraści da Maryśki.

Na pieršaha traŭnia — Dzień usich pracoŭnych — na fermu pryjechaŭ staršynia. Toŭsty, čyrvony i potny mužčyna z brudnymi vałasami i ŭ miatym kaściumie vydavaŭ dajarkam premii. U starych dajarak vočy bliščeli ad pryjemnych mahčymaściaŭ, jakija prychodzili razam z hrašyma. Staršynia paśla ŭručeńnia premij doŭha korpaŭsia u kišeni svajho miataha harnitura i, narešcie, pačasaŭšy tłustyja vałasy, skazaŭ:

«Heta… Baby, ad našaha kałhasu jedzie ŭ stalicu na źjezd pracaŭnikoŭ sielskaj haspadarki — Maryśka». Usie družna zaplaskali ŭ ładki.

Viečaram dajarki sabralisia «mačyć» premii. Paklikali z saboju i Maryśku. Jana choć i nie piła, ale, kab jaje nie paličyli hanarlivaj, zhadziłasia pramyć kiški harełkaj. Staryja dajarki parezali brudnymi palcami nia mienš brudnaje sała, pavyciahvali adniekul ščarbatyja kiliški, jakija praz chutki čas akazalisia napoŭnienyja mutnaj vadkaściu. «Nu, baby! — pačała havaryć kulhavaja Vercia. — Vypjem za Maryśku. Kab joj dobra źjeździłasia ŭ stalicu i znajšłosia tam žanicha». Dajarki jak adna zarahatali. Maryśka ž začyrvaniełasia, jak burak, ale vačej nie apuściła, a ŭpeŭniena padniała čarku i ledź nie abamleła: u čarcy płavała vialikaja i toŭstaja muraška. Maryśka zirnuła na čarki inšych: jany byli ŭžo pustyja. «Była ni była, — padumała jana. — Moža tak jašče j lepiej, adrazu z zakuśsiu, ź miasam, a to jašče paličać, što ja zahanaryłasia». Upeŭniena jana padniesła čarku da vusnaŭ, kulnuła jaje ŭ horła. Vadkaść pakrysie paciakła ŭ nutro, a muraška niepryjemna zakazytała ŭ horle, prykleiŭšysia niedzie da ŭnutranych ścienak. Maryśka padchapiłasia, jak abvaranaja, i pabiehła, zakryvajučy rukoj rot, da pamyjnaj jamy.

Usia nastupnaja ranica dla Maryśki była napoŭnienaja dzivosnymi pachami i kolerami, bo jana jechała ŭ Miensk. Niezvyčajna pachła pole ź niaśpiełaj zbažynoj, małady lasok začaroŭvaŭ hustoj zielaninaj. U strakataj, z malunkam vialikich pivonij sukiency, śvietłych niezrazumiełaha koleru čaravičkach Maryśka, ciahnučy zboku rovar, padymałasia na Traćciakovu haru. Uźjaždžać na jaje rovaram vielmi ciažka, tamu dziaŭčyna ciahnuła jaho poruč, poŭnaja nadziej i spadziavańniaŭ. Usio ŭ nutry jaje kałaciłasia, pryjemny kamiak to padstupaŭ da horła, to pravalvaŭsia niedzie ŭ žyvot.

Padniacca na haru, a ź jaje ŭžo vidać i stancyja. Sieści na rovar i za jakija paŭhadziny ty ŭžo na vakzale. Maryścy ŭžo zabaleli nohi, ale jana ćviorda kročyła ŭvierch. Piaredniaje koła rovara nieciarpliva drybała piasok i kamieńčyki palavoj darohi, časami najaždžała na kvołuju travinku, i biez taho prybituju nahami i kołami padarožnych. Maryśka nachiliła hałavu i, ciahnučy rovar, dla zabavy sačyła za kołam. Raptam niejak niespadzieŭki pad kołam akazałasia nievialičkaja mucha. Dryb‑dryb — i jana stała nabytkam mušynaj historyi. «Biednaja, — dumała Maryśka, — moža, u jaje byli dzieci». Dziaŭčyna, trymajučy rovar, krychu nahnułasia, kab pahladzieć na trupik i kišački nasiakomaha. Jana bačyła ŭ vioscy śvinyja kiški i kurynyja: tyja byli padobnyja da niezrazumieła pierakručanych i zbłytanych šnuročkaŭ. Łahična b było mierkavać, što j kiški muchi ŭjaŭlajuć matuzok takich šnuročkaŭ, ale kolki Maryśka nie razhladała zabitych much, jana bačyła zamiest dobrych zdarovych kišak tolki niejkuju šeruju kašu. Tak i zaraz zabitaja mucha była z takoj kašaj. Padmanutaja ŭ svaich spadziavańniach ŭžo katory raz, Maryśka pakročyła dalej, nie vypuskajučy minułaha zdareńnia z hałavy.

«Padumać, cełaja katastrofa z najezdam na ni ŭ čym nie vinavatuju žužłu, — iranizavała jana sama nad saboju. — A ŭrešcie, jakaja niespadziavanaja i durnaja śmierć była ŭ toj muchi! — sapraŭdy ŭschvalavałasia Maryśka. — Hetkaja chutkaja, ź nievierahodnaj reakcyjaj mucha, jakaja ŭciakaje inšym razam navat z‑pad muchabojki, trapiła pad vuzkaje koła rovara. Takuju śmierć možna paraŭnać da śmierci jakoj‑niebudź baby‑viadźmarki, jakaja — pahroza ŭsich dajarak navakolla — ŭsio žyćcio zamaŭlała žabaŭ, kab tyja krali małako ad susiedzkich karovaŭ, a potym, pjučy toje małako z trochlitrovaha słoika, ciamkajučy i prycmokvajučy jazykom, uziała dy j zachłynułasia, spałochaŭšysia pabačanaj u travie na padvorku rapuchi». Bolš niedarečnaj śmierci Maryśka nie zmahła sabie ŭjavić. Azadačanaja chodam svaich dumak, jana nieŭzabavie apynułasia na hary, dzie sprytna ŭsiełasia na rovar i pakaciłasia da stancyi.

Sałon rańniaha pryharadnaha ciahnika źbivaŭ z noh miešanym pacham potnych padmyšak, niamytych škarpetak i pieraharu. Rabočyja, što žyli ŭ pryharadnych vioskach jechali na pracu. Maryścy, niahledziačy ni na što, ranak pa‑raniejšamu zdavaŭsia cudoŭnym. Jana mahła, nia dumajučy, abniać i rascałavać choć taho dziad́ku bamžavataha vyhladu, što siadzieŭ u kutku, choć tuju chudarlavuju kabietu z suchimi hubami, choć taho vaspavataha padletka ŭ parvanaj kašuli, choć‑kaho…

Pierasieŭšy ŭ elektryčku, Maryśka zaŭvažyła, što skład pasažyraŭ źmianiŭsia. Ciapier pieravažali dačniki‑pensijanery, što nia mieli čaho rabić i tamu kožny dzień katalisia da siabie na lecišča, a taksama byli jašče ludzi z razumnymi tvarami, ale ŭ biednavataj vopratcy. «Kali jany takija razumnyja, jakimi zdajucca, to čaho takija biednyja?» — znoŭ zadumałasia Maryśka. Nie pryjšoŭšy ni da jakich kankretnych vysnovaŭ, dziaŭčyna zaŭvažyła, što ludzi z razumnymi tvarami ŭsie niešta čytajuć. Jana taksama nie zachacieła zdavacca durnicaj i z torbački dastała hazetu, u jakuju było ŭkručana sała, uziataje na abied. Hazeta była ŭ tłustych plamach, ale Maryśka adviarnułasia da akna. Litary skakali ŭ jaje pierad vačyma, i jana vyrašyła nie marnavać času, a padsiłkavacca. Jakraz byli ŭžo niedaloka ad Miensku, a tam, mahčyma, nia budzie zručnaha momantu.

Na volnym miescy kala siabie Maryśka paścialiła hazetu, jakoj tak i nie paščaściła być pračytanaj. Na hazetu pakłała parezanaje drobna sała, ahurki, chleb. Hledziačy na sała, pryhadała sabie historyju ź Juzikam i Anciaj Hryculami, jakija pajechali ŭ rajcentr na bazar. Jak zaŭsiody, ničoha nie kupili, prapili razam usie hrošy i ŭžo biedavali, na što dalej žyć, jak kala haradzkoj synahohi znajšli torbačku skvaračak. Stolki radaści było. Padumali, što habrei śvinoha nie jaduć, to j pavykidali skvarki na vulicu sabakam. Nia doŭha dumajučy, jany za tuju torbačku, dobra vočy zaliŭšy, i na aŭtobus. U vioscy skazali, što sała na bazary kupili. Paklikali susiedziaŭ, kumoŭ na viačeru. Dumali, što pachvalacca. Ancia ŭ piečy try patelni tych skvarak nasmažyła, na ich jašče j jajki piakła. Tak usie jeli, što až za vušami traščała. A skvarki dobryja byli: Ancia ich pasaliła, piercu dobra dała, padsušyła ŭ piečcy. U rot pakładzieš — sami razychodziacca, a tłušč pa hubach ciače. Tak usie ščyra jeli, tak chvalili, až tut Hryška Smalak, u jakoha dačka za habrejem, skazaŭ, što ŭčora ŭ synahozie było abrazańnie j šmat kaho sa starych i małych abrezali. Juzik z Anciaj adrazu niejak spachmurnieli. A čaho smutnymi zrabilisia, nichto nie zdahadaŭsia, a tolki doŭha ŭsie ŭspaminali tyja smačnyja skvarački.

Tolki Maryśka chacieła adkusić ad łusty chleba z pakładzienym na jaje skryločkam sała, jak zaŭvažyła, što małady chłopiec z razumnym tvaram pilna na jaje ŭhladajecca. Niejki kom znoŭ padstupiŭ Maryścy da horła. Unutry nie hareła, a naadvarot było śvieža, jak ad miantołavaj žujki. Jana spadyłba pahladzieła na chłopca i kiŭnuła hałavoj na svoj impravizavany stoł. «Dziakuj vam vialiki! — kazaŭ chłopiec z poŭnym rotam. — Ja ad učarašniaha abiedu paprostu ničoha nia jeŭ. I siońnia nie paśpieŭ, bo na elektryčku śpiašaŭsia». Maryścy było pryjemna za padziaku, za toje, što, pa ŭsim vidać, vučony chłopiec źviartajecca da jaje na «Vy». U vioscy na Maryśku zaŭsiody tolki tykali. Vielmi choraša tak było jechać u dobraj kampanii. Maryśka ŭsia niejak rasłabiłasia, i duža joj stała soładka i pryjemna. Zdavałasia, jana da kanca žyćcia mahła jechać z tym razumnym chłopcam, a jon by joj usio niešta raskazvaŭ i raskazvaŭ. Kali małady čałaviek paciahnuŭsia za novym skryločkam sała, Maryśka zachacieła jamu padać. Ich ruki na niejkuju dolu sekundy spatkalisia. Palcy chłoca nieznarok kranulisia zaharełaha zapiaścia viaskovaj dziaŭčyny. Niejki tok praciaŭ usio jaje nutro. Tok hety ad zapiaścia chvalami razyšoŭsia pa ŭsim ciele i zakončyŭsia niedzie na palcach noh. Maryśka ledź aprytomnieła, a potym z bolšaj cikavaściu pryhledziełasia da chłopca. Vielmi pryjšłasia daspadoby Maryścy ŭśmieška chłopca: takaja ščyraja i dabradušnaja, što až duch zachoplivała. Vočy ŭ chłopca byli, što dva aziarcy z čystaj vadoju. A jašče duža Maryścy padabaŭsia kirpaty nos hetaha chłopca, na jakim jana naličyła piać viasnušak. Paličyła z pravaha boku dźvie, i ź levaha — try. Vielmi heta Maryśku ździviła, bo nikoli dahetul nia bačyła ludziej ź mienavita piaćciu viasnuškami. Z nosu jana ŭvohule starałasia vačej nia zvodzić, bo niejki jon zdavaŭsia śmiešny, a jašče vielmi paciešna šavialiŭsia, kali chłopiec havaryŭ. Maryścy navat na niejki momant zachaciełasia pacałavać chłopca ŭ nos, a potym jana na siabie za takija dumki razzłavałasia i ŭ hałavie niekalki razoŭ nastralała chłopcu pstryčkami ŭ nos i ščaŭbanami ŭ łob. A paśla tak stała Maryścy škoda hetaha chłopca, taki jon zdaŭsia joj biezdapamožny, nia zdolny navat abaranicca ad jaje pstryčak, što jana abniała jaho ŭ dumkach. A jon, nie padazrajučy, što dziaŭčyna pieražyvała sapraŭdnyja žarści ŭ svajoj fantazii, nie pierastavaŭ joj raskazvać pra niejkija zamki i pałacy, pieściačy jaje hrudzi svaim pozirkam. Maryśka nikoli nie hanaryłasia svaimi formami, ale zaraz znarok vypiaciła hrudnuju kletku, niby papraviła varatnik, prymušajučy chłopca acanić jaje hožuju i dalikatnuju lebiadzinuju šyju. «A raptam ja spadabajusia nastolki hetamu maładomu čałavieku, što jon prapanuje mnie stać jaho žonkaj, — dumała dziaŭčyna. — A potym u nas buduć takija śmiešnyja dzieci z kirpatymi nasami, a ja budu cyravać jamu kašuli, štodnia budziem abdymacca, chadzić, uziaŭšysia za ruki, a jon budzie majstravać dzieciam draŭlanyja karabliki i raskazvać im pra cudoŭnyja zamki i šykoŭnyja pałacy. Ach! — uzdychała jana. — Usie ludzi buduć nam zajzdrościć, a ščaście naša budzie bolšaje navat za kałhasnuju kantoru».

Ale voś užo j pakazalisia vysokija budynki i truby stalicy. Elektryčka ŭjaždžała ŭ horad. Pasažyry pačali cisnucca da vychadaŭ. Sabrałasia j Maryśka. Chłopiec pa‑džentelmensku ŭziaŭ jaje torbačku, kab padnieści da vyjścia. Uvieś čas Maryśkin spadarožnik niešta joj bieskłapotna baiŭ. Užo stojačy ŭ tambury, čakajučy, kali rasčyniacca dźviery, jon skazaŭ Maryścy: «Prabačcie, panna, ale nie mahli b vy pakinuć numar svajho telefonu?» Ślozy pa nieviadomaj pryčynie imhnienna padstupili da Maryśkinych vačej. Dźviery adčynilisia, dziaŭčyna imkliva vyrvała svaju torbačku z ruk chłopca i saskočyła na peron. Razhubleny chłopiec tolki ŭbačyŭ jak Maryśka što było mocy, zhorbiŭšy plečy, jakija raz‑poraz uzdryhvali, pabiehła ŭ bok budynku vakzału. Usie mary i spadziavańni biednaj dziaŭčyny ź vioski akazalisia raźbitymi ab mur kałhasnaj fermy. Nie, nia być hetamu chłopcu Maryśčynym mužam, nia brać jamu jaje za ruku, nie razmaŭlać ź joju. «Durnica! Kampartyja! Daŭbieška! — łajała i haniła dziaŭčyna siabie pad nos, navat nia hledziačy na darohu. — U Miensku tabie žanich budzie! Aha, čakaje. Pad kožnaj viarboju. Raskatała hubu, a da bydła, da bydła nie chacieła? Tpru‑u, darohaj! Tpru‑u, darohaj!» — praź ślozy utajmoŭvała Marysia svaje mary słovami pokryku, jakim zvyčyjna pastuchi skiroŭvali karoŭ da fermy.

«Chiba ja što nia tak skazaŭ? — Nia moh zrazumieć svajoj viny małady spadarožnik Maryśki, razvažajučy na staličnaj vulicy. — Ja ž tolki spytaŭ numar telefonu… Jakaja ŭ hetym zahana? Mahčyma, ja paprasiŭ jaho zališnie vulharna…» Nie, ślozy biednaj Maryśki byli vyklikany zusim nia hetym, a, zrešty, adkul adukavanamu maładomu čałavieku ŭ viek kamputarnych technalohij, reaktyŭnych ruchavikoŭ i zvyšymklivych chutkaściaŭ viedać, što paprostu na ŭsiu Maryśkinu viosku nie było nivodnaha telefonu.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?