Haradziency - dziŭnyja ludzi (pa sabie viedaju). Jany čamuści ŭpeŭnieny, što navat sonca ŭstaje na zachadzie. Udakładnim: sonca svabody ŭstaje na zachadzie Biełarusi. Hetaja farmuloŭka trochi bolš karektnaja, a tamu paspadziajomsia, što pan redaktar nia budzie jaje vypraŭlaća.

Biełaruś raskołata mentalna. Linija raskołu - miaža pamiž Biełaruśsiu Zachodniaj i Biełaruśsiu Ŭschodniaj, pamiž Haradzienščynaj i Škłavicianijaj, pamiž falvarkami i saŭhasami, svabodaj sumleńnia i napaŭprymusovym pravasłaŭjem.

Adbyvajecca hety raskoł i ŭ biełaruskaj paezii. Tam, u Škłavicianii, zastajucca biaskoncyja zborniki Navuma Halpiaroviča i Raisy Baravikovaj, tužlivyja lepiatańni nieŭmiručaha śpievaka babčynskich paloŭ i nieskładuški aŭtara šlahieru "Tavaryš Prezydent, nastanie toj mament". Na Haradzienščynie hučać vytančanyja tvory a-la baroka Jurasia Paciupy, hułkim recham adbivajucca ad ścien staroha zamku niečakanyja (dla čałavieka jaho pakaleńnia) paetyčnyja vałtorny Jurki Hołuba.

Ale hałoŭnym hołasam Haradzienščyny, svabodnaj i raźniavolenaj, stała hitara Viktara Šałkieviča.

Chudy, niazhrabny, adznačany błazienskimi hrymasami, vyłuplenymi vačami i zadziortym da nieba - maŭlaŭ, zirni, Hospadzi, na tvor ruk svaich! - i biez taho vialikim nosam, vychodzić Šałkievič na teatralnuju scenu, kab praśpiavać svaje vieršy.

Tak śpiavaŭ Alaksandar Halič. Tak śpiavaŭ Bułat Akudžava. Tak śpiavaŭ Uładzimier Vysocki i śpiavaje Cimur Šaaŭ. Vieršy byli dla ich važniejšyja za muzyku.

Šałkievič našmat bolš muzykalny. Ale i dla jaho vieršy - važniejšyja. Jon, prafesijny artyst, razumieje, što spačatku było - Słova.

Dobraj ranicy, žłobskaja nacyja!
(Sonca ŭzychodzić łupataje.)
Dobraj ranicaj, žłobskaja nacyja!
(A nichto durnuju nia svataje.)

I - usio ž skazana. Sapraŭdy, chto ž pasvataje niaviestu, žłabavatuju i durnuju, niazdolnuju krytyčna zirnuć na siabie zboku? Nichto. Nikomu takaja nie patrebna. A kali i spatrebicca - značyć, vyhady žanich šukaje.

Čatyry radki - i pastaŭleny dyjahnaz usiamu narodu. Dyjahnaz dakładny i nieasprečny, jak prysud.

Šałkievič i ŭsiu nacyjanalnuju historyju zdolny ŭkłaści ŭ niekalki lichich kupletaŭ polki-trasuchi - i taksama źvioŭšy jaje da dyjahnazu:

Bo niejkija zasrancy
Papsavali tancy.
Chudyja, jak ćviki.
Kažuć, što balšaviki.

Dapuścim, inšy raz tancoru nia tolki balšaviki zaminajuć, ale i niemcy, palaki, Kalakiny i Milinkievičy, piśmieńniki i paety. Ale heta - nacyjanalnaja rysa.

Narod staić i tolki paziachaje.
Hruknuli siency:
zavitali niemcy,
U vantrobie prypiakło tak,
što z nosu paciakło.

A narod pry hetym praciahvaje stajać i paziachać. I chto b tam jaho ni prypiakaŭ, niemcy, palaki ci balšaviki, paziachaŭ jon i budzie paziachać. I ŭsiu svaju Historyju pramarhaje, jak pramarhaŭ suverenitet, demakratyju, movu.

Šałkievič padychodzić da historyi Biełarusi kanceptualna. Jaje minuŭščyna dla jaho - krynica ŭsich siońniašnich zahan i chvarob.

Vojt našaje hminy Harboŭski Vasil
U svoj čas žabraku havaryŭ:
"Biary załatoŭku, malisia što sił,
Kab cham nihdy panam nia byŭ!"
Ale čas minuŭ - i pahlańcie-ka vy:
Niby tam čyjaści ruka
Prymknuła kaścioły, pabiła zvany,
Na cerkvach zamiesta kryžoŭ - hruhany,
Žyćcio čałavieka nia maje cany,
Niama ŭžo ni vojta, ani žabraka,
Zatoje jość chamskaja ŭłada -
Podłaść i zdrada,
Chamskaja ŭłaść -
Čornaja maść.

Chto ŭ hetym vinavaty? Haleča naša vinavata. Bo chamskaja ŭłada - ułada ŭčarašnich žabrakoŭ, jakija darvalisia da mahčymaści adpomścić usim za ŭłasnuju haleču, ale bolš kulturnymi ad hetaha nie zrabilisia.

Hladžu: što ni pan - to ŭčarašni žabrak,
Padranyja boty, prypaleny frak,
Ale ž mordu duje, trymajecca tak,
Jak byccam šlachieckaj kryvi.

Sprava nia ŭ tym, šlachieckaja kroŭ ciače ŭ žyłach kankretnaha čałavieka ci kroŭ sialanskaja. Reč u śvietaadčuvańni. Čałaviek, jaki pomścić usiamu śvietu za svaje padranyja boty, inšaj ułady, aproč jak chamskaj, ažyćciavić prosta nia moža. Takaja proza žyćcia.

Šałkievič - strašny sudździa. Tamu što jon - sudździa viasioły. Jon čynić svoj sud nad nami ŭsimi tak, što inšy raz i nie razumiejem my, što z nas śmiajucca.

Ja pomniu toj samy źjezd BNF, na jakim niečakana dla ŭsich nia vybrali Zianona Paźniaka. U kancy pieršaha dnia źjezdu na scenu vyjšaŭ Šałkievič, pryvyčna trasianuŭ hałavoj, jak žarabiec, što zastajaŭsia ŭ stojle dy narešcie vyrvaŭsia na volu, i zaśpiavaŭ. Adnu pieśniu, druhuju, treciuju…

Treciaja pieśnia była pra parsiučka, jakoha čakaje samaje strašnaje z chirurhičnych umiašańniaŭ:

Kastracyja! Kastracyja!
Čyk! Čyk! Čyk!

Zala apladziravała ledźvie nia stojačy. Šałkievič tak paciešna kruciŭ vačami, pakazvajučy parsiučkoŭ žach, što nichto, zachodziačysia z rohatu, navat nie ŭsłuchoŭvaŭsia ŭ rytmičnuju asnovu hetaha samaha "Čyk! Čyk! Čyk!". A darma. Tamu što mienavita hetym rytmam pačaŭsia dzień taho źjezdu BNF - stojačy śpiavali pieśniu Sokałava-Vojuša: "Front! Front! Front!"

Pieśnia pra parsiučka, jak i mnohija inšyja Šałkievičavy pieśni, akazałasia praročaj. Źjezd na hetym i zakončyŭsia - de-fakta: "Čyk! Čyk! Čyk!"

Ale tam, jak i ŭ vypadku ź niaščasnym parsiučkom, - trahiedyja. A voś, zdavałasia b, najčyściejšy fars - "Tavaryš Sapieha":

"Spłašnoje vakruh kaznakradztva!
Kruhom - svałačjo i vrahi!
Niet viery ŭ obščesłavianskaje bratstva,
Tumaniać narodu mazhi!
Chraniejeć narod biez raboty!
Kreścianskaja hibnie siało!" -
I krupnyja kapli kryvavaha potu
Jaho arašali čało.

Nia fars. Tut trahiedyja ŭžo kudy bolšaja budzie - biblijnaja. "Tavaryš Sapieha" ŭśviedamlaje siabie mesijaj, zaklikanym uratavać svoj narod, vykupić jaho niaščaście. I bujnyja kapli kryvavaha potu - nie ad čyrvonaj šapki (čytaj: šapki Manamacha!), a ad ciarnovaha vianka, ad muki z pryčyny ŭłasnaj vieličy.

Pry hetym Šałkievič nia kpić. Jon čałaviek vierujučy. U jaho svoj Boh - stareńki, jaki idzie pa darozie i zastajecca niepaznanym pastyram duš čałaviečych, što abhaniaje Boha, siedziačy za rulom "mersedesa". Kožnaha razu, kali baču ajca Fiodara Poŭnaha, jaki vychodzić z aŭtamabila, ja ŭspaminaju hety vierš (nia pieśniu - vierš!) Viktara Šałkieviča. I robicca strašna za stareńkaha Boha: Šałkievič paŭtaraje kaliziju lehiendy pra Vialikaha Inkvizytara Dastajeŭskaha. Nie sumniavajusia, što Vialiki Inkvizytar u naš čas taksama musiŭ by padkacić da turmy, u jakoj pakutavaŭ Zbaŭca, nia mienš jak u "mersedesie". A čym tam u Dastajeŭskaha skončyłasia, spadziajusia, čytačy viedajuć…

Ale Šałkievič vieryć u dabro. Dabro ŭvasablaje dla jaho śviaty Mikałaj - kaladna-navahodni śviaty, jaki źjaŭlajecca da dziaciej, kab choć na chvilinku zrabić ich ščaślivymi.

Sivabarody dobry dzied,
Jon nie zabyŭsia pra ciabie,
Jak i pra ŭsich - małych, łupatych i cikaŭnych.
Jamu abrydnuła jazda,
I nam, baćkam, jaho škada,

A što rabić? Jašče chvilinku pačakajem.
U hetaj historyi - dva punkty hledžańnia, nibyta ilustracyja da teoryi Marcina Bubiera. Adzin punkt hledžańnia - baćki, jaki apaviadaje historyju i dobra viedaje - jak i ŭsie darosłyja, - što śviatoha Mikałaja nie isnuje. A jość tolki artyst, jakoha naniali (u najlepšym vypadku, u najhoršym - trochi padvypiŭšy susied u kaściumie Dzieda Maroza). Jon adbudzie numar, vypje čarku i pajedzie pa nastupnym adrasie.

I jość dziaŭčynka. Jakaja, u adroźnieńnie ad baćki, viedaje dakładna: śviaty Mikałaj isnuje. Prosta tamu, što dabro pavinna isnavać zaŭsiody. I Mikałaj - jaho ŭvasableńnie. Nie darma pra jaho chutki prychod paviedamlaje dziaŭčyncy anioł Haspodni.

Stary, daśviedčany anioł,
Ajca niabiesnaha pasoł,
Štohod u naš dom z navinaj dobraj prylataje.
A ty, cikavaja ŭsiaho,
Iznoŭ z pytańniem da jaho

Pra tajamničaha śviatoha Mikałaja.
I anioł adkazvaje joj pa sutnaści.

Joj - maleńkaj, cikaŭnaj, dobraj. Joj - možna adkazvać pa sutnaści. A z darosłych možna i paśmiajacca: "Čyk! Čyk! Čyk!"

U Anatola Fransa jość cudoŭnaje apaviadańnie pra siarednieviakovaha skamarocha-žanhlora. U śviata Baharodzicy jon nia moh ničoha padaryć joj, aproč svajho mastactva. I jon padyšoŭ da statui Maci Božaj i pačaŭ žanhlavać adnoj rukoj, stojačy na druhoj, - voś tak, dahary nahami. Pryjor chacieŭ prahnać jaho: maŭlaŭ, bluźnieryć, pudziła harochavaje! Ale jaho spyniŭ stary manach:

- Padre, niaŭžo vy nia bačycie?!

Pobač z žanhloram stajała niabačnaja dla śmiarotnych Dzieva Maryja i chustkaj svajoj vycirała ź jahonaha łba pot.

U Šałkieviča jość svaja Baharodzica - Biełaruś. I jon joj słužyć jak umieje. I kali-niebudź, kali aproč dyskaŭ ź jaho pieśniami vyjdzie ŭ śviet i jaho kniha, jon pryjdzie ŭ chram da Svabodnaj Biełarusi, pakładzie knihu da aŭtara i śpiaje. Pra tajamničaha śviatoha Mikałaja. Pra stareńkaha Boha, jakoha nie paznaŭ važny śviatar u "mersedesie". Pra maleńkuju dziaŭčynku Kaminskuju Je. I navat pra Hanku - dzieŭku z Pahulanki. I kali jon adkładzie ŭbok hitaru i schilić kalena, Najśviaciejšaja abaviazkova satre pot ź jahonaha łba. Bo jon byŭ ščyry i vieryŭ u Dabro.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0