19 śniežnia vačyma vidavočcy, jaki prajšoŭ hetaje piekła ad zvanka da zvanka. Błohier z sajta radyjo «Svaboda» Budzimir stvaryŭ unikalny dziońnik manifiestacyi i źniavoleńnia. Unikalny, bo hranična-ščyry, biaz sprobaŭ samaŭźvialičvańnia i prycharošvańnia rečaisnaści. Heta litaratura faktu vysokaj proby.

 Zatrymańnie pravakatara.

Zatrymańnie pravakatara.

Nas, tych, chto adsiedzieŭ svaje «sutki» za «ŭdzieł u niesankcyjanavanym mierapryjemstvie», ciapier čaściakom nazyvajuć hierojami. Heta, viadoma, łaščyć słych, ale ja vymušany ŭziać samaadvod. Bieź iłžyvaj ścipłaści. Prosta zvańnie hieroja mnie sapraŭdy nie pa čynie.

Siońnia ja adčuvaju siabie źniavažanym i zapałochanym abyvatalem. Jaki nia zdoleŭ ničoha zrabić, kali adzin piarevaracień u pahonach dušyŭ jahonuju žonku, a inšy pahražaŭ joj pazbaŭleńniem baćkoŭskich pravoŭ. Kali jahonaha najlepšaha siabra, invalida I-aj hrupy, u jakoha praz trahičny źbieh abstavinaŭ z usich padoranych pryrodaj kaniečnaściaŭ zastałasia ŭ pieršapačatkovym vyhladzie tolki adna naha, pavalili na ziamlu i pociaham ciahnuli ŭ aŭtobus.
Kali jahonamu synu rastaŭkli nos. Kali na jahonych vačach nachabna ździajśniali biezzakońnie nad dziasiatkami, sotniami ni ŭ čym nie vinavatych ludziej.

Abyvatalem, jaki biaz boju dazvoliŭ schapić i hvałtoŭna ŭtrymlivać siabie razam z svaimi blizkimi nasuprać archikatedralnaha kaścioła imia Najśviaciejšaj Panny Maryi ludziam u čornaj uniformie, padobnaj da amonaŭskaj, biez apaznavalnych znakaŭ, u čornych šlemach i čornych maskach pad imi. Paśla pasłuchmiana padparadkoŭvaŭsia zahadam lipavych milicyjantaŭ, nivodny ź jakich nie pradstaŭlaŭsia i nia mieŭ naležnaha bedžyka z proźviščam. Dazvoliŭ zasudzić siabie lipavamu sudu ŭ asobie sp. Jufierycyna, dla śmiechu apranutaha ŭ sudziejskuju mantyju klasyčnaha ŭzoru, na padstavie pakazańniaŭ niejkich biezymiennych (!) «supracoŭnikaŭ milicyi». Biez udziełu advakata i śviedak, biez najmienšaj sproby vyśviatleńnia akaličnaściaŭ razhladanaj spravy, z adkrytym padtasoŭvańniem svaich ułasnych śviedčańniaŭ, ź ihnaravańniem «źmiakčalnych abstavinaŭ» pry vyniasieńni prysudu (adsutnaść administracyjnych pravaparušeńniaŭ za apošni hod i najaŭnaść dvuch niepaŭnaletnich dziaciej). Narešcie, dazvoliŭ kinuć siabie za kraty, nie vykazvajučy aktyŭnaha pratestu suprać jaŭnaj niespraviadlivaści.

Abyvatalem, jaki paśla ŭsiaho, što adbyłosia, pieražyvaje źmiašanyja pačućci, sumieś strachu i nianaviści, u jakoj pieravažaje strach, a zusim nie žadańnie ŭstupić u permanentnuju biaźlitasnuju baraćbu za adnaŭleńnie spraviadlivaści ŭ svajoj krainie. Budzimir uva mnie sastupiŭ miesca Dźmitryju, fizyčnaj asobie, vytkanaj z čałaviečych słabaściaŭ, skavanaj čałaviečymi pryviazanaściami, daloka nie daskanałaj i nie biasstrašnaj. I hety Dźmitry nervova ŭzdryhvajecca pry kožnym niečakanym zvanku ŭ dźviery, baicca adpuskać žonku ŭ kramu, z žacham čakaje zakančeńnia školnych vakacyjaŭ, kali dziciaci daviadziecca chadzić na vučobu…

Dakładniej, hetyja dźvie ipastasi ciapier zmahajucca ŭnutry mianie. Budzimir hladzić na Dźmitryja, jak hieroj ramana amerykanskaha piśmieńnika Kiena Kizi «Palot nad ziaziulinym hniazdom» indziejec Bromden hladzieŭ na buntara Makmerfi, kali taho pryvieźli ŭ pałatu ŭ biezdapamožnym, «aharodninnym» stanie paśla łabatamii. Makmerfi daŭ byŭ nadzieju skalečanym i zaniavolenym pacyjentam psichuški na zbaŭleńnie, vučyŭ ich na ŭłasnym prykładzie być svabodnymi i śmiełymi, achviarujučy svajoj biaśpiekaj i zdaroŭjem. Zdavałasia, što jaho ničoha nia moža złamać, jon iznoŭ i znoŭ ustupaŭ u ryzykoŭnyja sutyčki z persanałam psychuški, kłaŭsia pad aparat dla elektrašokavaj terapii ź niaźmiennymi žartami i prymaŭkami. Ale ŭ rešcie rešt byŭ elehantnym čynam razdušany i razmazany represiŭnaj mašynaj. Šlacham hrubaha fizyčnaha hvałtu pieraŭtvorany ŭ napaŭžyvuju nikčemnaść, asudžanuju vieści žalu vartaje isnavańnie, słužačy žachlivym papiaredžańniem astatnim pacyjentam. Mienavita tamu indziejec Bromden prymaje ciažkaje rašeńnie zabić Makmerfi, bo nasamreč heta nia jon, a falšyŭka, «pustaja štuka», «durnaja lalka z kirmašovaha bałahana». Vyrablenaja i vystaŭlenaja na ahlad z metaj demaralizacyi i zastrašvańnia.

Śpiarša ŭsie pacyjenty družna kpili z toj «lalki» i duraści jejnych stvaralnikaŭ, jakija manilisia pravieści ich na miakinie, ale praź niejki čas, pryhladajučysia da jaje ŭpotaj, znachodzili ŭsio bolej padabienstvaŭ z aryhinałam…

«Ja naziraŭ za imi i sprabavaŭ ściamić, jak pastupiŭ by jon na maim miescy. Adno ja viedaŭ ćviorda: jon by nie dapuściŭ, kab niešta takoje, z pryšpilenym proźviščam, dvaccać ci tryccać hadoŭ siadzieła ŭ dzionnym pakoi i siastra pakazvała b: tak budzie z usiakim, chto pojdzie suprać systemy. Heta ja viedaŭ ćviorda…»

Zadušyŭšy Makmerfi paduškaj, Bromden zrabiŭ toje, čaho nia zmoh kaliści zrabić jahony kumir i nastaŭnik — vydraŭ z padłohi dvuchsotkilahramovy raźmierkavalny pult z cementu i stali, prabiŭ im akno i vyrvaŭsia na volu. Što pakłała kaniec dyktatury strachu ŭ asobna ŭziatym psychijatryčnym adździaleńni. Usie pacyjenty, jakija mieli poŭnaje prava pakinuć špital pa ŭłasnym žadańni, adnak dasiul nie karystalisia im, bo byli pierakananyja zahadčycaj adździaleńnia ŭva ŭłasnaj biezdapamožnaści, napałochanyja i paniavolenyja joj, pa čarzie syšli ŭ samastojnaje žyćcio. Bolš niebiaśpiečnaje, čym u špitali pad pilnym nahladam persanału, i značna mieniej pradkazalnaje, ale praz heta paŭnavartasnaje.

Ja da čaho. Usie vy bačyli «lalek z kirmašovaha bałahana», u jakich pieratvaryli sich-tych učorašnich «parušalnikaŭ spakoju». Chacia nia samych pasijanarnych i bieskampramisnych, ad taho nie lahčej. Vidovišča publičnaha samaprynižeńnia i bajaźlivaj zdrady byłych jak byccam śmielčakoŭ, jakija kinuli vyklik dyktatury, robić svaju spravu — raspaŭsiudžvaje ŭ hramadztvie fluidy strachu. Tuju samuju zadaču vykonvali hvałtoŭnyja zatrymańni vypadkovych minakoŭ 19 śniežnia (pa maich nazirańniach, siarod zatrymanych vypadkovyja minaki składali nia mienš za pałovu, kali nia bolšaść) — pasiejać u hramadztvie pryzabyty iracyjanalny strach pierad uładaj. Mnie daviałosia bačyć prykryja prajavy hetaha lipkaha strachu, što vykručvaŭ ludziej, pieratvarajučy ich u dryhotkija stvareńni, u adździaleńni milicyi, u sudzie, u turmie. Urešcie ja i sam jamu paddaŭsia…

Tym nia mienš, Budzimir, jaki ŭsio jašče žyvie ŭva mnie, nastojliva paŭtaraje, što alternatyva adna: abo ruchacca ŭ bok uzrastańnia ŭłasnaha strachu, pieraadolvajučy jaho, abo stać ščaślivym kretynam z zapluščanymi vačyma, zakrytymi vušami i vusnami, rabom, jaki ličyć svajo rabstva hodnaj jakaściu.

I jašče. Mnie dakładna viadoma, čaho mnie strašenna nie chaciełasia b — kab maje dzieci vyraśli ŭ rabstvie strachu. Naŭrad ci možna hetaha dasiahnuć šlacham najmienšaha supracivu, prosta źjechaŭšy ŭ krainu z bolš spryjalnymi ŭmovami (takija dumki, kajusia, mianie ŭžo naviedvali). Tamu ja zastajusia.

Heta była preludyja da spravazdačy pra toje, jak ja pravioŭ apošniuju dekadu śniežnia 2010-ha, jakaja, daść boh, źjavicca napačatku nastupnaha hodu.

Praśpiekt-2010
Chacia biady ništo nie pradviaščała i zdavałasia, što płoščy pahražajuć chiba što maroz i sytaja apatyja mienčukoŭ, bo tradycyjnyja strašyłki ŭładaŭ vyhladali nadta farmalna i blakła ŭ paraŭnańni z 2006 hodam, całkam u duchu liberalnych pavievaŭ apošnich miesiacaŭ, prykładna za sutki da dnia vybaraŭ mianie achapiła nievytłumačalnaja tryvoha. Ja kateharyčna admoviŭ žoncy ŭ jaje žadańni pryjści na płošču razam z našym vaśmihadovym synam, jaki taksama zahareŭsia idejaj udziełu ŭ mitynhu suprać dyktatury i chacieŭ prychapić z saboj draŭlany mieč. Bolš za toje, ja pačaŭ uprošvać i jaje samu nie prychodzić. Upieršyniu za mnohija hady.
Raniej takoj dumki ŭ mianie nie ŭźnikała, kali była mahčymaść, my vychodzili na mitynhi razam. U svaju čarhu, žonka, jakoj pieradałasia maja tryvoha, stała adhavorvać starejšaha syna — studenta. Niahledziačy na svaju pierakananaść u tym, što ŭžo chto-chto, a studenty nia majuć prava być sacyjalnym planktonam. Jany pa vyznačeńni abo buntary, abo nie zasłuhoŭvajuć zvańnia studentaŭ.

Karaciej, paradaksalnym čynam na dušy ŭ nas było vielmi niespakojna napiaredadni 19 śniežnia. Paradaksalnym, bo ŭ 2006-ym ja išoŭ na płošču — za vychad kudy pahražali rasstrelnym artykułam, i hetaja pahroza vyhladała dosyć praŭdapadobnaj, pakolki liberalizacyjaj navat i nia pachła, a na ŭsialakija tam eŭropy z amerykami ŭłada plavała z vysokaj zvanicy — u pryŭźniatym, amal śviatočnym nastroi. Zrešty, u toj čas maja siamja znachodziłasia ŭ padmaskoŭnym dačnym miastečku i za jaje možna było nie chvalavacca.

Kali ŭ siecivie źjaviłasia paviedamleńnie, jakoje my pračytali, idučy z kalonaj Rymašeŭskaha ad vakzału ŭ bok Kastryčnickaj płoščy, što Ŭładzimier Niaklajeŭ žorstka źbity i znachodzicca ŭ reanimacyi, ja pramoviŭ uhołas: «U mianie było pradčuvańnie, što niešta takoje abaviazkova zdarycca…»

Tym nia mienš, pieraadolvajučy ŭsio bolšuju tryvohu, na płošču ja pajšoŭ. Bo, jak i było skazana, «kali ciabie niama na płoščy — značyć, ciabie niama naohuł». Adnamu zaciatamu chatniamu trolu sajta svaboda.org prymroiłasia ŭ hetych słovach chamskaja abraza na adras biełarusaŭ, jakija z roznych pryčynaŭ vychodzić na płošču nie źbiralisia. Peŭna, jon vyrašyŭ, nibyta ja hrebliva nazyvaju pustym miescam tych, chto zastaniecca doma ŭviečary 19-ha. Kab nie było nieparazumieńniaŭ, tłumaču jak maha bolš dastupna: havorka išła pra toje, što ŭłady nie pakinuli svaim apanentam inšaj mahčymaści zajavić pra siabie, prajavicca, aproč jak vyjści razam na vulicy horadu.

Toj, chto pieścić svoj pratest vyklučna ŭnutry, u chatnich umovach, zastajecca niabačnym dla ŭładaŭ i nie prymajecca ŭ raźlik. Tamu nijakich abrazaŭ, prosta kanstatacyja faktu: žadaješ isnavać jak sacyjalna-palityčnaja adzinka — vychodź z hłuchoj kamory na śviatło. Inačaj dla ŭłady (nie dla mianie, chto ja taki, kab kahości sudzić) ty zastanieśsia pustym miescam, jakoje možna i nadalej ihnaravać.

Papiarednie ja schadziŭ prahałasavać za Mikałaja Statkieviča.

U 2001-ym mnie daviałosia hałasavać za «alternatyŭnaha kandydata» faktyčna suprać voli, ścisnuŭšy zuby, bo nasamreč ja nie chacieŭ bačyć jaho prezydentam. I potym, ščyra kažučy, mnie było soramna za svoj addadzieny hołas. Pravodziačy jaho z płoščy-2001 da mašyny, a jon išoŭ u atačeńni šmatlikaj prafesijnaj achovy, my z žonkaj prakryčali viadomy «antydziaržaŭny lozunh». Niečakana dla nas jon pavis u pavietry, jak byccam my «dali pieŭnia» i prysutnym zrabiłasia niajomka. Ja b skazaŭ, toj antydziaržaŭny lozunh navat vyklikaŭ admoŭny rezanans z boku kandydata i jahonaha atačeńnia. Padałosia, što jany hrebliva pamorščylisia. Tady my z žonkaj adskočyli ad ich kampanii niby sabaki, jakich ablili vadoj.

Tamu ŭ 2006-ym ja praihnaravaŭ hałasavańnie. Kali b nie praihnaravaŭ, pieražyŭ by piakučy soram iznoŭ. Ciapier, hałasujučy za Statkieviča, jaki nie zaklikaŭ hałasavać za jaho i nia mieŭ ambicyjaŭ na pieramohu ŭ hetym «bałahančyku», ja hałasavaŭ za patrabavańnie «viarnuć narodu prava kiravać svaim losam». Mnie ŭpieršyniu nia soramna za svoj udzieł u hałasavańni. Jak, padazraju, moža być soramna tym, chto prahałasavaŭ za «adekvatnych» kandydataŭ, upadabanych hałoŭnakamandujučym razhonam płoščy-2010.

Užo na svaim vybarčym učastku ja nia vytrymaŭ i pačaŭ buzić. U faje kalektyŭ školnikaŭ pad nahladam darosłych śpiavaŭ patryjatyčnuju pieśniu dla vybarščykaŭ, prasiaknutuju cialačym aptymizmam, pra toje, jak nam usim pašancavała žyć u takoj pryŭkrasnaj va ŭsich adnosinach krainie. Jašče bolš nam usim pašancuje, hołasna vyhuknuŭ ja, źviartajučysia da ŭsich, chto znachodziŭsia ŭ faje, kali my pazbavimsia narešcie zastarełaha prezydenta. Paśla majho vyhuku ŭ pamiaškańni zapanavali nie idealahična-pravilnaja ahresija ŭ adnosinach da varožaha «parušalnika spakoju», nie iraničny śmiech z błaznavataha dzivaka, a pryhniečanaje maŭčańnie i razhublenaść… Toje samaje paŭtaryłasia na druhim paviersie, dzie prachodziła hałasavańnie, kali ja ŭsčaŭ lamant nakont jakaści biuleteniaŭ, «zroblenych z tualetnaj papiery jak byccam admysłova dla spraščeńnia falsyfikacyi». Čalcy kamisii, jakija mielisia być hatovymi davać adłup svarlivym skandalistam nakštał mianie, čyrvanieli i zdušana adkazvali niešta niaŭciamnaje: «Nu čamu… narmalnyja ŭ nas biuleteni, čamu vy tak kažacie, jany ž nibyta narmalnyja, ničoha takoha».

Hety pryvatny vypadak varta zapisać u symptamatyčnyja prykmiety času: tyja, chto pa doŭhu słužby pavinien padtrymlivać hałoŭnakamandujučaha, stracili ćviorduju hlebu pad nahami. Paźniej maja vysnova znojdzie paćvierdžańnie i ŭ razmovach ź milicyjantami.

Ale pakul toje, ja, prahałasavaŭšy za viartańnie narodu prava kiravać svaim losam, adpraviŭsia na vakzał, dzie my damovilisia sustrecca z błohierami.

Aproč najcikaviejšych biełaruskich błohieraŭ, ja sustreŭ tam svaju maci-pensijanerku, jakaja jechała ŭ Miensk paŭtary hadziny elektryčkaj z temperaturaj, kab być na płoščy, svaju ciotku, universyteckuju vykładčycu, jakaja pryjšła siudy razam z synam-adzinaccaciklaśnikam, stryječnuju siastru Dźmitryja Zavadzkaha, a taksama — oś co da! — Juryja Šaŭcova, viadomaha praŭładnaha palitolaha, uładaj adnak niezapatrabavanaha. Toj padyšoŭ da mianie, kali kalona pa pierachodzie vyjšła na vulicu Kirava, kab zapytacca, jak i kudy my budziem ruchacca. Oho, kažu, jaki siurprajz, Jury Šaŭcoŭ z narodam. Dziŭna, toj čamuści adrazu sumieŭsia i pačaŭ kazać, što jon heta nia jon. Razumieju.
Mnie taksama nie zaŭsiody padabajecca adnaznačnaja identyfikacyja, vielmi zručnaja nia tolki dla zachavańnia aŭtarskich pravoŭ, ale i dla składańnia milicejskich pratakołaŭ. Adnak vam niama čaho chvalavacca, spadar Šaŭcoŭ. Praktyka pakazała, što maje śviedčańni nie prymajucca biełaruskim sudom da ŭvahi. Možacie spać spakojna, da vas nia pryjduć, kab aryštavać za ŭdzieł u niesankcyjanavanym mierapryjemstvie.

Jak i ŭsio «niesankcyjanavanaje mierapryjemstva» u cełym, šeście kalony Rymašeŭskaha było nia prosta mirnym, a manijakalna mirnym, ździekliva mirnym. Navat tady, kali stała viadoma pra žorstkaje źbićcio Niaklajeva, kalona pa-raniejšamu praciahvała spyniacca na čyrvonaje śviatło i pierachodzić vulicu stroha ŭ adviedzienych miescach. Chacia, na moj pohlad, mieła z taho momantu poŭnaje maralnaje prava (ja nie mahu skazać — abaviazak, bo chto ja taki) na luboje niepadparadkavańnie i supraćdziejańnie ŭładam, što «pierastupili toj Rubikon, da jakoha naohuł nielha blizka padychodzić».

Skažu kramołu: navat kali b tyja niaščasnyja šyby ŭ Domie ŭradu raźbili nie pravakatary, heta było b niepraparcyjanalnym adkazam na ŭčynieny ŭładami hvałt. Majecca na ŭvazie, niepraparcyjanalna miakkaciełym i biazzubym. Pahladzicie na eŭrapiejskija stalicy, jakija pa čarzie ŭspychvajuć i vybuchajuć z małavažnych pa biełaruskich mierkach nahodaŭ. Paraŭnajcie charaktar i maštab razbureńniaŭ, naprykład, u Paryžy, Rymie, Afinach, Londanie z tryma raźbitymi šybami ŭ Domie ŭradu. Vam budzie niajomka i śmiešna nazyvać toje, što adbyłosia ŭ Miensku 19 śniežnia, «masavymi biesparadkami».

Za hadzinu da skančeńnia hałasavańnia «atrymaŭ u mordu», pavodle terminalohii hałoŭnakamandujučaha, nia tolki adzin z kandydataŭ na prezydenckuju pasadu, navat nia tolki tyja, chto addaŭ za jaho svaje hałasy. Atrymali ŭ mordu i tyja, chto spadziavaŭsia, što im narešcie dazvolena sapraŭdy zrabić svabodny alternatyŭny vybar na ŭčastkach dla hałasavańnia, i tyja, chto prahałasavaŭ za biezalternatyŭnuju ŭładu, abirajučy harantavanuju stabilnaść. Pieršym hałoŭnakamandujučy navočna prademanstravaŭ, dzie ichnaje miesca — mordaj u śniezie. A druhich nachabna padmanuŭ:

19 śniežnia skončylisia nia «vojny», skončyŭsia mir u Biełarusi.
Skončyŭsia kančatkova i biezzvarotna. Jon nia zmoža doŭha ŭtrymlivacca vyklučna na amonaŭskich dubinkach, na biazdarnaj papsie, jakoj sprabavali zahłušyć hałasy niezadavolenych na Kastryčnickaj płoščy i niazbytnych abiacańniach, što my ŭžo zusim chutka budziem žyć jak u Švejcaryi, varta tolki zachoŭvać cišyniu i paradak, kab kapitał adčuvaŭ siabie ŭ Biełarusi biazbojazna. Razumiejecie, nie narod, a kapitał pavinien adčuvać siabie biazbojazna.

«Kali ŭrad parušaje pravy naroda, paŭstańnie dla naroda i dla kožnaj jaho častki jość jahonym śviatym pravam i nieadkładnym abaviazkam». (Francuskaja Deklaracyja pravoŭ uzoru 1793 hodu.)

Biełarusy hetym pravam pakul što nie skarystalisia, bo raźličvali na toje, što jašče nia vyčarpanyja ŭsie mirnyja mahčymaści źmieny palityčnaj sytuacyi. Vymušany z prykraściu kanstatavać: jany vyčarpanyja. Biełaruskaja ŭłada 19 śniežnia začerpała zanadta šmat, da donca.

Na Kastryčnickaj płoščy praz ahłušalnuju papsu z dynamikaŭ nie było čuvać, što havorycca z prystupak Pałaca prafsajuzaŭ. Ale niezadoŭha pierad tym, jak natoŭp pačaŭ vychodzić na praspekt, mnie ŭdałosia padabracca maksymalna blizka da alternatyŭnaj krynicy huku. Čuvać usio roŭna było kiepska, ale ž nie nastolki kiepska, kab nia čuć zaklikaŭ iści da płoščy Niezaležnaści. Dyk voś, ja hetych zaklikaŭ nia čuŭ. Paźniej čytaŭ, što niejkija zakliki z trybuny kudyści ruchacca i čahości patrabavać usio ž byli. Nu, nia viedaju. Što ja čuŭ, dyk heta razmovy «šarahovych» prysutnych na płoščy ab tym, što treba ŭžo kudy-niebudź ruchacca, bo stajać i słuchać hetuju papsu dalej prosta niemahčyma. Padobna, startavym syhnałam stała taksi, jakoje raptoŭna ŭstała pasiarod praspektu, častkova spyniŭšy ruch. Jano jak mahnitam pryciahnuła ludziej da siabie, i jany stychijna pačali vychodzić na prajeznuju častku. Paźniej ja uvieś čas sprabavaŭ razhledzieć «lideraŭ» na čale kalony. Ich tam nie było. Kalona nikim nie ŭznačalvałasia, u strohim sensie słova.

Tamu

ja b nazvaŭ padziei 19 śniežnia nia «płoščaj», a «praspektam». Mienavita tut adbyłosia całkam svabodnaje volevyjaŭleńnie svabodnych hramadzianaŭ.
Płoščy, jak Kastryčnickaja, hetak i Niezaležnaści, akazalisia pastkami. Kali svabodnyja hramadzianie pierajšli z adnoj płoščy na druhuju, jany raptoŭna iznoŭ zasumavali pa «liderach», adrazu pačali vyšukvać ich, kab imi chto-niebudź kiravaŭ. Daliboh, lepiej by jany tam nie spynialisia, a pajšli dalej i dalej — praz usiu Biełaruś…

Ale adbyłosia toje, što adbyłosia. Ničoha, adnojčy biełarusy narešcie navučacca samastojnaści. Čas pryjšoŭ.

«Chapun»: biaźlitasny i biessensoŭny

Niahledziačy na maje prośby, na płošču žonka ŭsio-tki pryjšła. Sproba mirnaj damovy z baćkami — vy nie hałasujecie za Łukašenku, ja zastajusia doma — pravaliłasia. Nie zhadzilisia. Tady jana źjeździła na staruju kvateru, sabrała dźvie torby dziciačych rečaŭ, navahodnich cacak i, nie zavoziačy ich dachaty, dałučyłasia da kalony Rymašeŭskaha kala Hałoŭpaštamta. Pakinuć torby ŭ znajomaha, jaki žyvie ŭ centry Miensku, admoviłasia. Napeŭna, raźličvajučy, što jany buduć harantyjaj jaje samych miralubnych namieraŭ. Pakolki jana pryjšła nieści nia mieč, ale mir. I razam z tym zaścierahać svaich mužčynaŭ ad nieabdumanych, ryzykoŭnych učynkaŭ. Chto ž viedaŭ, što ryzykoŭnym budzie samo znachodžańnie ŭ centry horadu ŭviečary 19-ha, niezaležna ad namieraŭ. Što da žančynaŭ, dyk «padniavolnaja ptuška» sp. Jarmošyna adviała im adzinaje mahčymaje miesca ŭ biełaruskaj sacyjalnaj madeli: siadzieć doma i varyć boršč. Kali ty nia varyš doma boršč, a «šastaješ pa płoščach», ty ŭžo jak byccam i nie žančyna.

U hetym ćvierdžańni jość peŭnaja racyja: tak, sapraŭdy, nie žančyna ŭ patryjarchalnym sensie słova, istota pasiŭnaja i zaležnaja, a paŭnapraŭny hramadzianin.

Učynak majoj žonki byŭ całkam samastojnym, hramadzianskim, ale kali na płoščy zapachła smažanym, ja vyrašyŭ jaje evakuavać u terminovym paradku razam ź jaje niedarečnymi torbami. Bo karcinka, što ja sabie malavaŭ u hałavie, była nievynosnaja: raskidanyja pa śniezie ŭ roznyja baki navahodnija cacki i dziciačyja rečy siarod łužynak kryvi… Praz hety adychod ja pazbaviŭsia mahčymaści ździejśnić jaki-niebudź efektny hieraičny ŭčynak, ale adnačasova i pahrozy atrymać u vyniku kudy bolš surjozny termin źniavoleńnia, čym ja atrymaŭ. Usio adno supraciŭ siłavoj pieravazie supiernika (inačaj i nie nazavieš ciapier pradstaŭnikoŭ siłavych strukturaŭ) byŭ asudžany na parazu…

Takija samyja ci padobnyja apraŭdańni znajšlisia ŭ sotniaŭ, tysiačaŭ udzielnikaŭ akcyi pratestu na płoščy Niezaležnaści. Treba skazać, što

ja, zaŭsiodnik vuličnych akcyjaŭ ź 1991 hodu, nikoli nia bačyŭ nastolki masavych i chutkanohich uciokaŭ ad amonaŭcaŭ.
Tym bolej dziŭnymi jany vyhladali praz adsutnaść jakoj-niebudź vidavočna strašennaj niebiaśpieki: ani śvietła-šumavych hranataŭ, ani hazu, ani vadamiotaŭ nie ŭžyvałasia, navat u ščyty amonaŭcy spačatku niejak nia nadta pierakanaŭča stukali, a niepasredna kala Doma ŭradu siłavyja struktury byli pradstaŭlenyja zbornaj salankaj ź biazvusych, pierapudžanych junakoŭ i niazhrabnych, atłuściełych dziadźkaŭ.

Čamu ž tady pabiehli?

Najpierš efekt niečakanaści. Zdajecca, usie jašče znachodzilisia pad uździejańniem iluzornaj liberalizacyi papiarednich miesiacaŭ i byli zusim nie padrychtavanyja da siłavoha varyjantu raźvićcia padziejaŭ. Da taho ž,

siarod mitynhoŭcaŭ, padobna, pracavała rekordnaja kolkaść pravakataraŭ roznaha kštałtu: my zaŭvažyli hrupki «sprynteraŭ» u cyvilnym, jakija arhanizavana zryvalisia ź miesca i nieślisia va ŭvieś apor podskakam, niby sajhaki, uciahvajučy ŭ svoj bieh natoŭp.
Jaho možna było spynić abo prytarmazić vokrykami, što mnohija i rabili — prynamsi kab praduchilić paniku, ale ci byŭ niejki sens zatrymlivać ludziej na płoščy, kali ŭžo pačynaŭsia razhon? Uličvajučy kantynhient udzielnikaŭ mitynhu, jaki składaŭsia pieravažna ź intelihiencyi, miakkaciełych pradstaŭnikoŭ umoŭnaj siaredniaj klasy, paraŭnalna vialikaj kolkaści pensijaneraŭ i ludziej, jakija ŭpieršyniu ŭziali ŭdzieł u akcyi pratestu, sensu nie było. Heta tolki pamnožyła b kolkaść pralitaj u toj viečar kryvi.

Naohuł, usio heta, kali padumać, vyhladaje davoli śmiešna. Luby «narmalny» aburany narod davodzicca ŭcichamirvać, nas ža spatrebiłasia padšturchoŭvać da «paŭstańnia», a my nie paddalisia. Da ŭciokaŭ taksama daviałosia padšturchnuć, ale tut my ŭžo radyja byli paddacca.

Adnak, jak vy ŭžo viedajecie,

svoječasovy sychod z płoščy nia vyratavaŭ nas ad zatrymańnia.

Niedzie z paŭhadziny my stajali kala Piščałaŭskaha zamku, pieravodziačy dych i z sumam nazirajučy za biaskoncym natoŭpam, jaki adychodziŭ nazad u palityčny niabyt pa chodnikach vulicy Vaładarskaha. Ad hetaha vidovišča razhromlenaha narodu ślozy nabiahali na vočy…

Našy siabry, Kanstancin Čarniec z žonkaj, tym časam vyjechali ŭ horad padychać naelektryzavanym pavietram i prabiralisia da nas partyzanskimi ściežkami, abychodziačy milicejskija kardony. Narešcie my sustrelisia ŭ skvery Adama Mickieviča, prahulalisia pa Niamizie, adkul padnialisia na płošču Svabody i ŭžo tam, nasuprać archikatedralnaha kaścioła imia Najśviaciejšaj Panny Maryi, na cichaj aśvietlenaj vulicy byli hvałtam zatrymanyja nieviadomymi ŭ čornym. Nas było šaściora. Kali nie ličyć mianie, kaho padčas hulni ŭ «mafiju» u kamery Žodzinskaj turmy zaŭždy padazravali ŭ niadobrym za źniešni vyhlad, kampanija ničym nie nahadvała złosnych chulihanaŭ, udzielnikaŭ «masavych biesparadkaŭ». Z bolšaj vierahodnaściu my mahli viartacca ź jakoj-niebudź, skažam, teatralnaj imprezy.

Siarod nas byŭ invalid pieršaj hrupy — Kanstancin Čarniec, jaki apošni hod byŭ vielmi daloki ad «pieny dzion», zajmajučysia hruntoŭnym daśledavańniem vobrazu śmierci ŭ mastactvie i litaratury. Praz što sam nabyŭ vyhlad hetkaha filozafa-pustelnika. Paźniej, u Leninskim RAUS, adzin kryminalnik, jaki trapiŭ u palityčny «chapun», paŭžartam paraŭnaŭ Čarnieca «z Chrystom, što idzie na Hałhofu». I chacia jaho «vielikadušna» adpuścili praz sutki (prysudziŭšy miljonny štraf, pratrymaŭšy ŭvieś hety čas biez vady i ježy, pahaniaŭšy pa milicejskich zaścienkach, uniz i ŭvierch, tudy i siudy, usio na adnoj nazie, adsutnyja ruki za śpinu, praśvietlenym tvaram da ściany, pavaziŭšy ŭ pierapoŭnienych aŭtazakach), što nia ciahnie na Hałhofu, u maich vačach jon zrabiŭsia symbaličnaj postaćciu — samym nahladnym śviedčańniem taho barbarstva i ciemrašalstva, jakija adbylisia 19 śniežnia.

Kanstancin Čarniec z žonkaj udziełu ŭ mitynhu nia brali. A heta było zusim nieabaviazkova, kab paciarpieć ad dziejańniaŭ siłavych orhanaŭ u toj viečar. Niezadoŭha da nas byli zatrymanyja piaciora śviatočna ŭbranych maładzionaŭ kala piceryi O Sole Mio, jakija pryjšli tudy adśviatkavać dzień narodzinaŭ svajho siabra. U hetym samym aŭtobusie, kudy nas hruba zašturchnuli, užo znachodziłasia šlubnaja para navukoŭcaŭ-bijolahaŭ, jakija jechali sustrakać svaju 13-hadovuju dačku, ale byli schoplenyja apoŭnačy na prypynku «Płošča 8 Sakavika» tymi samymi nieviadomymi ŭ čornym.

Zaŭvažcie, apoŭnačy. Nas ža zatrymali jašče paźniej. Pry hetym u pratakołach zatrymańnia byŭ paznačany čas 22:30 (i miesca — vuł. Savieckaja, 11). A ciapier, uvaha, samaje cikavaje: zhodna z aficyjnaj infarmacyjaj HUUS Mienharvykankamu, supracoŭniki orhanaŭ unutranych spravaŭ «prystupili da zatrymańnia aktyŭnych udzielnikaŭ niesankcyjanavanych masavych mierapryjemstvaŭ» u 22:56. Što aŭtamatyčna pazbaŭlaje sotni napisanych pad kapirku pratakołaŭ u Leninskim RUUS dokaznaj siły.

U suviazi z čym ja źviarnuŭsia da pres-sakratara HUUS Mienharvykankamu Alaksandra Łastoŭskaha, vykazaŭšy spadzieŭ (tolki nia śmiejciesia) na jahony aficerski honar, z prośbaj vystupić u sudzie ŭ našu abaronu dziela adnaŭleńnia spraviadlivaści. Voś što mnie adkazaŭ sp. Łastoŭski: «Pa rodu słužby maje śviedčańni nia mohuć čym-niebudź dapamahčy vam». Toj samy rod słužby, što nie dazvalaje Alaksandru Łastoŭskamu čym-niebudź dapamahčy sotniam asudžanych pa padroblenych pratakołach, nie zaškodziŭ inšym «pravaachoŭnikam» padpisvać hetyja pratakoły, jakija nie adpaviadajuć navat ułasna milicejskaj versii padziejaŭ.

Darečy, moj kamentar u błohu Łastoŭskaha akazaŭsia adzinym, źviazanym z padziejami 19 śniežnia, na jaki jon daŭ adkaz. Astatnija kamentary pres-sakratar HUUS Mienharvykankamu, nasupierak svajoj zvyčcy i pastaŭlenaj pierad im zadačy — dahrukacca da sercaŭ i rozumaŭ internet-aŭdytoryi, praihnaravaŭ. I heta ciešyć — značyć, im paprostu niama čaho skazać.

A cikava było b daviedacca, dla čaho spatrebiłasia ładzić «chapun» u radyjusie niekalkich kilametraŭ (paźniej ja sustrakaŭsia ź ludźmi, zatrymanymi ažno kala hipermarkietu «Karona» na Kalvaryjskaj, čuŭ pra zatrymanych va… Uruččy), zahrabajučy stolki absaluta vypadkovych minakoŭ? Što pieraškodziła milicyjantam — chacia ŭ mianie niama peŭnaści, što heta byli milicyjanty, bo jany admovilisia nazvać nia tolki ŭłasnyja imiony, ale i svaju prynaležnaść da jakoha-niebudź milicejskaha padraździaleńnia — adpuścić invalida pieršaj hrupy, čyjo zatrymańnie vidavočna nia lezła ni ŭ jakija varoty? Jany ŭžo ŭ pieršyja chviliny bačyli, kaho zatrymali.

Adzin ź nieviadomych u čornym spytaŭsia ŭ Čarnieca: «Navošta ty kidaŭ u nas kamiani?». U adkaz na heta Kastuś prademanstravaŭ jamu svaje adsutnyja ruki: «Čym?». Zdajecca, jamu navat krychu soramna stała ŭ toj momant. Ale ž soramu chapiła tolki na toje, kab dać jamu sieści.

Navat čutki pra toje, byccam za kožnaha zatrymanaha davali premiju pamieram 200 tysiačaŭ biełaruskich rubloŭ, nie patłumačyli b takich vyčvarnych, sadysckich pavodzinaŭ.

Jak by cynična heta ni prahučała, na vulicach stalicy zastavałasia jašče vielmi šmat ludziej, čyjo zatrymańnie nie vyhladała b nastolki adyjoznym. Kolki ni dumaju ab hetym, nie mahu zrazumieć. U hałavu prychodzić tolki «Himn tvareńnia» z Ryhviedy, himn radykalnaha ahnastycyzmu, niemahčymaści spaznańnia iściny:

«Adkul pajšło ŭsio stvoranaje,

Ci stvaryŭ heta Jon, ci Jon nie stvaraŭ,

Jon, chto bačyć usio z najvyšejšych niabiosaŭ,

Jon viedaje pra toje. A moža, i Jon nia viedaje."

I heta, badaj, samaje strašnaje ŭ biełaruskaj rečaisnaści: niavyznačanaść, niespaznavalnaść i niepradkazalnaść praviłaŭ hulni. Čarniec pierakazvaŭ słovy adnaho z zatrymanych, skazanych u aŭtazaku, nibyta ŭ 37-ym usio było pa-svojmu lahična, a ŭ nas ad represiŭnaj systemy patychaje chaosam…

«Patrebnyja lubyja niepaŭnaletnija chłopčyki»

Padčas našaha hvałtoŭnaha zatrymańnia na płoščy Svabody ŭ noč z 19 na 20 śniežnia nieviadomyja ŭ čornym praviali niejkuju chitramudruju rakiroŭku, sens jakoj zastajecca dla mianie zahadkaj: adrazu ŭkinuli nas u adzin aŭtobus, adtul ža, nia daŭšy ačomacca, vokamhnienna pierakinuli ŭ druhi. U vyniku čaho mnie ciažka skazać, vieźli nas u biełym ci bardovym aŭtobusie, taja samaja bryhada nas zatrymlivała i supravadžała ŭ adździaleńnie milicyi, ci roznyja. Niaŭžo ŭsio dziela taho, kab zamieści ślady i schavać kancy ŭ vadu? Dobra, kali tak: značyć, čahości jany ŭsio ž bajalisia, adčuvajučy niepravamiernaść svaich dziejańniaŭ.

Chacia ŭ šlemach dy jašče i maskach pad imi, napeŭna, było nia vielmi kamfortna, nie zbajaŭsia pakazać tvar na maju prośbu tolki adzin z šlemahałovych, prysutnych u aŭtobusie. Adnak nie nazvaŭ ni svajho imia, ni padraździaleńnia, da jakoha naležyć. Nia kažučy pra toje, što i nie padumaŭ vypuścić Kastusia Čarnieca. Tamu svajoj pavahi ja vykazvać jamu nia stanu. Na pytańni pra padstavy, na jakich my byli zatrymanyja, adkazvaŭ: «Z čaho ty ŭziaŭ, što ja vas zatrymlivaŭ?». Sapraŭdy, dzie ž ty adroźniš hetych kłonaŭ u čornym, mo i nia jon. A chto tady? «Nia viedaju». Źbivali navošta? Chiba ž my pradstaŭlali dla kahości niebiaśpieku, ci supraciŭlalisia… Tut užo šlemahałovy z čałaviečym tvaram daŭ volu emocyjam, nie strymaŭsia: «Što-o-o?! Heta my jašče nie pačynali vas bić!».

Adkazać, ź jakoha momantu ŭžyvańnie hvałtu možna ličyć źbićciom, na pieršy pohlad, hetaksama ciažka, jak i na viadomaje z antyčnaści pytańnie: ź jakoj piasčynki pačynajecca kuča? Z hetaj pryčyny niekatoryja z zatrymanych paźniej aściarožničali, raspaviadajučy pra abstaviny svajho zatrymańnia:

«Nie, mianie nia bili, chiba što kolki razoŭ dubinkaj stuknuli…».
Niezdarovaja aściarožnaść, jak na moj pohlad. Čym bolej hvałtu dazvalać i prabačać u adnosinach da siabie, tym bolej jaho budzie ŭžyvacca. Ja zychodžu z taho, što čałaviečaje cieła niedatykalnaje. Tamu lubyja niematyvavanyja siłavyja ŭździejańni suprać vas treba razhladać mienavita jak źbićcio. Možna było b dadać — «i reahavać adpaviedna», bo kožny čałaviek maje prava na samaabaronu, ale heta pracuje tolki ŭ tych miescach, dzie jość adzin dla ŭsich zakon. Nia naš vypadak. Tut chacia b ćviorda zasvoić, što heta niedapuščalna i aceńvać adpaviednym čynam.

Kali zabyć pra źbićcio i całkam niezakonnaje zatrymańnie, hetuju pajezdku ŭ aŭtobusie možna nazvać kamfortnaj (u paraŭnańni z paźniejšymi pieramiaščeńniami ŭ aŭtazakach) i navat u peŭnaj stupieni cikavaj, dziakujučy mahčymaści na roŭnych pahutaryć z pradstaŭnikami siłavych strukturaŭ. Nu, amal na roŭnych. Kali zabyć, što my byli ŭ ich u pałonie, a nie ŭ haściach. U zadniaj častcy salona, kažuć, prymušali siadzieć, nie padnimajučy hałavy, i maŭčać, tady jak u nas napieradzie ŭtvaryłasia štości nakštałt dyskusijnaha klubu. Mažliva, varta było bajkatavać tych šlemahałovych, ale my paddalisia spakusie pravieści ahitacyju. Pra škodu zanadta doŭhaha znachodžańnia va ŭładzie adnaho čałavieka i zaviazvańnia na jaho ŭsich pryvadnych ramianioŭ, nieabchodnaść adsutnaha ŭ nas narodnaha kantrolu za ŭładaj, karyść strajkaŭ, inšych formaŭ pratestu i h.d., i da t.p.

Niahledziačy na najaŭnaść u našych surazmoŭcaŭ takich važkich arhumentaŭ, jak dubinki dy inšyja specsrodki, u dyskusii my viali rej. «Vy razumnyja, a my… imkniemsia być razumnymi» — z vusnaŭ čałavieka, ad jakoha možna było b čakać, što jon zychodzić z pryncypu «chto macniejšy, toj i razumniejšy», heta prosta achviarnaje samaprynižeńnie.

Toj šlemahałovy z adkrytym zabrałam uvieś čas padtakvaŭ i kivaŭ hałavoj u znak zhody. Šeptam, na vucha paviedamiŭ, što nie hałasavaŭ za Łukašenku, što biez ułady jamu kapiec, tamu jon hetak za jaje trymajecca i, užo ŭhołas, skrušna pramoviŭ, što lepiej by «my» byli z kałašnikavymi.

Dla ich, šlemahałovych i nieadroznych, usie zatrymanyja taksama byli na adzin tvar — prafesijnyja revalucyjanery, jakija volna abrali sabie pracu: buntavać i pakutavać. Takaja sabie psychalahičnaja začepka, kab paźbiehnuć dušeŭnaha dyskamfortu ad taho, što vajuješ suprać zvyčajnych suhramadzianaŭ. Čyjo «złačynstva» palahaje samaje bolšaje ŭ zakonnym žadańni zaśviedčyć ułasnuju niazhodu z palityčnym kursam uładaŭ, a ŭ niekatorych vypadkach — prosta ŭ prysutnaści «nia ŭ tym miescy, nia ŭ toj čas». Mienavita takuju formułu viny prapanavaŭ pradstaŭnik pravaachoŭnych orhanaŭ adnamu z asudžanych, jaki nakiroŭvaŭsia kudyści pa svaich pryvatnych spravach i trapiŭ pad haračuju ruku. Adsiul, chutčej za ŭsio, i razmovy pra kałašnikavy. Napeŭna ž, hetyja chłopcy pajšli na słužbu nia tolki za doŭhim rublom, niedzie ŭ hłybini dušy jany maryli pra podźvihi. Pra baraćbu z bandytami, uzbrojenymi miaciežnikami. A tut zamiest kałašnikavych u rukach «miaciežnikaŭ» dziciačyja rečy i navahodnija cacki, ci naohuł niama ruk… Hetuju achilesavu piatu ja metadyčna, pa-sadyscku raskałupvaŭ: aj-jaj-jaj, kažu, jak nia soramna, stolki pracy ŭkładziena ŭ budaŭnictva hetych ciełaŭ, stolki hrošaj pajšło na ryštunak, a ŭsio dziela čaho? Pasłać hetkaha rabakopa, kab jon žančyn dy invalidaŭ na vulicach chapaŭ — heta jašče horš, čym mikraskopam ćviki zabivać.

Saromielisia, kryŭdavali. Kali ja ŭžo dziasiaty, mabyć, raz paŭtaryŭ pra «žančyn dy invalidaŭ», nia vytrymali, paprasili nia trucić bolej dušu. Dobra, što jana ŭ ich usio ž jość, duša. Niekatoryja kažuć, što ŭ sałdata jaje nie pavinna być. U sensie, nia treba, kab jana prajaŭlała svajo isnavańnie ŭ vyhladzie sumnievaŭ i zhryzotaŭ sumleńnia, a tak, chaj lažyć sabie pad spudam, zastajecca dla chatniaha vykarystańnia. Iłžyvaja teza, na moj pohlad. Sałdat biez sumleńnia i honaru, jaki vajuje z svaimi biazzbrojnymi suhramadzianami za premii, pieratvarajecca ŭ apryčnika. Pra jakich z historyi viadoma, što jany raźbiehlisia chto kudy ŭ časie sapraŭdnaj niebiaśpieki. I hetyja taksama raźbiahucca, kali što jakoje. Bo sałdatu škodzić nie sumleńnie i honar, jaho razbeščvaje i demaralizuje ich adsutnaść. U tych, chto nas zatrymaŭ, sumleńnie i honar adsutničali.

Kaliści ŭ takich samych aŭtobusach mianie vazili sapraŭdnyja «łancuhovyja sabaki režymu», idejna pierakananyja, addanyja svajoj spravie. Hetym razam ja ŭbačyŭ zvyčajnych najomnikaŭ. Apiryšča dla ŭłady vielmi nienadziejnaje. U vypadku surjoznaj pahrozy na ich niama čaho spadziavacca — zdradziać, jak pić dać.

U padvale Leninskaha RAUS, kudy nas urešcie zhruzili z aŭtobusa paśla niaŭdałaj sproby zbyć z ruk na Akreścina, dzie ŭsie miescy byli na toj čas zaniatyja, ja ŭžo haściavaŭ 23 sakavika 2003 hodu, patrapiŭšy tudy paśla razhonu nievialičkaj kalony KCHP-BNF kala Hałoŭpaštamtu. Za hety čas zialonyja, abšarpanyja ścieny padfarbavali i ababili panelkami, źjaviŭsia vadka-krystaličny televizar, źnikli vučebnyja plakaty z aŭtamatami Kałašnikava i mišeni ŭ vyhladzie čałavieka (zamiest ich ciapier visić samotny plakat z pakietam soku «Sadočok» i schiemaj samarobnaj bomby). I, što samaje hałoŭnaje, kudyści dzielisia milicyjanty, hatovyja nastavić abłudnych na pravilny šlach, navučyć, jak treba radzimu lubić, dachodliva rastłumačyć palityku partyi.

Tavaryš hałoŭnakamandujučy razhonam płoščy-2010, dazvolcie dałažyć: idealahičnaja praca z tymi, chto advažyŭsia vysunuć nos na vulicu ŭviečary 19 śniežnia i byŭ za toje spraviadliva pakarany, całkam pravalenaja!

Praz hetyja siem hadoŭ jany ŭžo nie znajšli pra što kazać. I nia nadta chavali, što źjaŭlajucca maryjanetkavymi vykanaŭcami ŭ pastanovačnym farsie. Hetak,

u prysutnaści bolš čym sotni śviedak, namieśnik načalnika Leninskaha RAUS, ź niepryjemnym ździŭleńniem vyjaviŭšy adsutnaść niepaŭnaletnich siarod zatrymanych, patelefanavaŭ svaim padnačalenym, jakija ŭsio jašče ščyravali ŭ horadzie: «Mnie patrebnyja chłopčyki. Pryviazicie mnie lubych niepaŭnaletnich chłopčykaŭ, čujecie?»

Pa aŭdytoryi prabieh lohki śmiašok, chtości skazaŭ pra pedafiłaŭ u pahonach. Śmiech śmiecham, ale hetaja fraza całkam vykryvaje sutnaść śniežańskaha chapunu: pracavali aby-jak, brali na vahu, kolkaściu. (Napeŭna, plan pa invalidach, žančynach, žurnalistach, zamiežnych hramadzianach, haradzkich błaznach i błatnoj šušamieci jany ŭžo vykanali.) Što jašče raz padkreślivaje ichnuju najomnickuju pryrodu. Pra jakuju «idealahičnuju pracu» moža być havorka, kali im było da lichtara, kaho chapać. Vykanali kolkasnyja pakazčyki, dyj hodzie. Za čytańnie natacyjaŭ, mabyć, nie dapłačvajuć. Dyk navošta zatłumlacca?

Dastatkova taho, što davodzicca ŭ sotniach pratakołaŭ tuju samuju «fabułu» staranna vyvodzić. Hetym słovam u ich nazyvajecca apisańnie składu złačynstva i akaličnaściaŭ zatrymańnia. Taksama symbalična, bo pieršapačatkovaje značeńnie słova «fabuła» — bajka, kazka. Tuju «fabułu» napružana, nervova čakali, jaje pavinny byli adniekul prysłać i ŭsio nijak nie prysyłali.

Chacia čaho było čakać i nervavacca, kali jana ničym nie adroźnivałasia ad «fabuły» siamihadovaj daŭniny?

«Fabuła» zastajecca toj samaj, jak pakazčyk stabilnaści biełaruskaha žyćcia. Adnak «fabulščyki» źmianilisia — jany ŭžo nia vierać u svaje bajki,
mašyna pracuje tolki za košt inercyi.
Chepi-end

Režym, jaki trymajecca na cyničnych apryčnikach, asudžany na skon.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?