MUZYKA
Łarysa SIMAKOVIČ
Dumki z nahody adnoj śmierci
Pamior Jaŭhien Hlebaŭ, toj, što pisaŭ muzyku pra Mašeku, Natallu, sałdata Ivana, Tyla Ŭlenšpihiela, Nele, Maleńkaha Prynca.
Pamiać
Pakul my žyvyja, my — vandroŭniki, letucieńniki, piešachody, pasažyry, padatkapłacielščyki, hledačy, naviedniki, uładalniki... I tolki pa śmierci my stanovimsia tym, što žyćciom našym staranna ŭtojvałasia ad štodzionnaha i adnastajnaha. My, narešcie, stanovimsia tym isnym, čamu słuhavała naša viečnaja duša ŭvieś ziamny šlach, tym, kim my byli ad pačatku narodžanyja, — Mastakami, Paetami, Muzykami. Takimi my zastaniemsia dla svaich spadkajemcaŭ, dla znajomcaŭ i čužanicaŭ, adnadumcaŭ i niaviercaŭ. Takimi nas zapomniać.
Intymny śviet adnoj mastackaj dušy, schopleny formaj i napoŭnieny źmiestam adnoj z Tonkich Materyjaŭ, stanovicca zdabytkam mnohich, nabyvaje ŭładu nad dumkaj, epochaj, Časam, pulsuje ŭ žyłach isnujučaj kultury, upłyvaje na jaje, vyznačajučy jaje ŭzdymy, viry i zamirańni.
Byŭ toj dzień, jaki ciažka adšukać u pamiaci ci znajści pa kalendary. Byŭ jon, kali duša raptam adčuła nieadolny impuls dla stvareńnia svajoj realnaści, svajho śvietu z hukaŭ i suhuččaŭ, fenomenaŭ i paŭzaŭ, kansanansaŭ i niesupadzieńniaŭ. Dzień pierajšoŭ u Žyćcio, kožnyja znaki stali ahučanymi šmatvobraznymi freskami.
Rabota
Paśla zakančeńnia ŭ 1956 h. Biełaruskaj Kanservatoryi kampazytar Ja.Hlebaŭ doŭha byŭ achopleny žadańniem paspytać usiaho, što jość u muzycy. Ni adzin muzyčny žanar nie zastaŭsia pa-za jaho ŭvahaj.
Muzyka — heta nia tolki huki, jakija vokamhnienna źnikajuć, i, kab ich viarnuć, treba znoŭ i znoŭ uznaŭlać ich. Muzyka — heta strumienistaja architektura padziejaŭ, pieramien, pavarotaŭ, heta adnačasovaje suisnavańnie sapraŭdnaha, minułaha i budučaha.
Pra rabotu Jaŭhien Hlebaŭ lubiŭ paŭtarać: «Pišy štodzionna dźvie-try hadziny, hienijalny ty albo nie». Jon spadziavaŭsia, što kali napisanaje ŭ paniadziełak niečaha varta, to słuchačy i sudździ, adrynuŭšy napisanaje ŭ aŭtorak, zadumajucca nad im u sieradu i čaćvier, znoŭ prasłuchajuć u piatnicu, buduć raźbiracca ŭ im u subotu i, narešcie, prymuć u niadzielu. Treba tolki dažyć da hetaj niadzieli. Usiaho tolki.
Los
Los čałavieka daje nam mahčymaść prasačyć šlachi, jakimi chodzić iścina. Ubačyć, čyim talentam Smalenščyna viartajecca na Radzimu, pačuć, što navat nia znajučy kreŭnaści, tvorca čuje jaje zaŭsiody, adhukvajecca na nieŭśviadomlenuju rodnaść i dzivosnym čynam prajaŭlaje jaje praz svaju tvorčaść.
Vučni
Jany siadziać u hetym šyrokim klasie z kryžavinami vosieńskaha sonca, daścipnyja, talenavityja, raskavanyja, padychodziać da Majstra sa svaimi ekzersysami, hatovyja da jaho miahkaj ironii, kpinaŭ, humaru.
Ale ž adčuvajuć jahonuju ŭsiepryjmalnaść, razumieńnie, uzajematvorčaść. A jon, achutany błakitnym dymam svajoj nieźličonaj cyharety, vyznačaje biespamyłkova, kamu siońnia naležyć zachaplalnaja tema, kamu kipučaja dumka, kamu raspalenaje ŭjaŭleńnie — stan najvažniejšaha tvorčaha ŭzdymu, kali zdajecca, što vychodziš ź nietraŭ na aślaplalna bliskučyja promni. A ŭhołas lubiŭ pryhadvać Muzu, jakaja nia lubić naviedvacca da lanivych, i pra Natchnieńnie, jakoje palahaje na tym, kab štodzionna ŭ adzin i toj ža čas sadzicca za rabotu.
Spoviedź
Usie tvory Mastaka — frahmenty vialikaj spoviedzi, albo čarada padziej adnoj ahromnistaj dramy. Schavanaje ad usich žyćcio aŭtara.
Tvorčaść — heta taja brama, praź jakuju ŭ lubuju chvilinu možna vyrvacca na volu, źbiehčy ad nazoły-štodzionnaści, umoŭnaści, ad samoha siabie, urešcie! Źbiehčy ŭ krainu absalutnaj svabody, jakaja časam byvaje adzinaj.
Tamu zajzdroście Mastaku! Zajzdroście niečuvanamu jahonamu palotu, zajzdroście jaho niedasiažnaści, jahonaj niezaležnaj dziaržavie, u jakoj jamu dychajecca lohka i poŭna, z vytkanymi vobrazami-idejami, sa svaim ujaŭleńniem pra Volu, Žyćcio, Spraviadlivaść.
Bo jak inakš stvorycca muzyka «Maleńkaha Prynca» — heta ŭvasoblenaja biezabaronnaja Pryhažość i Krochkaść, Ščodraść, Luboŭ, apjaniajučy palot? Dzie, kali jašče ŭ žyćci ty advažyśsia stać dziciom, ščyrym i adkrytym, takim tojesnym samomu sabie?
***
Mastak naradžajecca z hłybini i cišyni. I kimści tak zadumana, kab duša, pryjšoŭšy ŭ ziamnoje žyćcio, pačała pieraadolvać tuju hłybiniu i pazbaŭlacca cišyni. Pieraadolvajučy — uźnimacca, zapaŭniajučy tuju cišyniu enerhijaj pryhažości i ŭstojlivaści.
Ale viartajecca cišynia. Pieraŭtvarajecca ŭ pamiać hłybinia. Napisanaje — zastajecca: symfonii, siuity, aratoryi, balety, pjesy dla junactva, fantastyčnyja tancy, humareski, ekspromty i pieśnia — «Žyvie Biełaruś».
Muzyka dla “čarnackurnikaŭ”
«Synthetic». Hrupa «Splenetic». MC. (p) 1999.
Pabačyŭšy z hustam zroblenuju ŭkładku (dyzajn Dźmitryja Chramcova), ja śpiarša nia moh zrazumieć, dzie tut nazva alboma, a dzie — hrupy, pra isnavańnie jakoj raniej i nie zdahadvaŭsia. Pabačyŭšy fota muzykantaŭ, padumaŭ: aha! Jašče adzin małady kalektyŭ, jaki hraje niešta takoje prahresiŭnaje i pryhožaje, niešta nakštałt firmovaha f́južn. Jetyj!
Pastaviŭ kasetu na «play» — i atrymaŭ! Jaki, da čorta, f́južn! Zhadaŭ staroje: «Siahońnia jon ihraje f́južn, a zaŭtra nikamu nia nužan». Hety albom zapisali niejkija prasunutyja ekstremały, a ekstrem dla mianie — taja halina, dzie terminalohija — ciomny les, bo nichto mnie tak i nia vytłumačyŭ ćviaroza, u čym roźnica pamiž metaličnymi dumam, błekam i desam.
I lahčej za ŭsio było b spasłacca na ŭłasnyja ciemru biespraśvietnuju dy nieadukavanaść, zajaviŭšy, što tuju muzyku amal nia słuchaju i nie razumieju, a tamu chaču padaravać kasetu jakomu maładzionu ŭ čornaj skurancy i sa śvietłymi mazhami, kab, sychodziačy ŭ lepšy śviet, błasłavić jaho ŭ novyja recenzenty «Našaj Nivy». Aha!
Kasetu nie addaŭ, naščadka pa krytyčnaj dumcy nie padrychtavaŭ. I nie z-za taho, što pastaviŭ hety zapis na pačesnaje miesca pamiž Alonaj Apinaj i Fredam Frysam. A z-za taho, što nia moh nie adčuć: hetyja «Splenetic» robiać svaju spravu, ščyra vieračy ŭ toje, što jany atrymajuć ułasnuju aŭdytoryju. Mahčyma, tak jano niedzie i čas ad času budzie, bo nielha nie adčuć, što ŭ abranaj stylistycy pracujuć muzyki naporysta, enerhična, stylova, viedajučy, musić, što treba ihrać i jak. Daj Boh im, jak kažuć, ahromnistaha čałaviečaha dy tvorčaha ščaścia, choć ja asabista prychilnikam taje stylistyki, napeŭna, nikoli nie zrablusia. Siarod tych, kamu dziakujuć vykanaŭcy za źjaŭleńnie hetaha albomu, značacca i davoli viadomyja ŭ roznych tusoŭkach asoby: Uład Bubien, Ajran Hleb, Anatol dy Aksana Viečary. Voś, akazvajecca, pra jakuju muzyku ŭpotaj marać haspadary «Akałady!» A to ŭsio paŭtarajuć z ekranu: «Lapis Trubieckoj», «NiejroDiubiel». Jetyj!
«You're Lost» — śpiavajuć «Splenetic». I heta praŭda: usio ŭ tym śviecie — adnosnaje... Aprača muzyki...
EKSTROMNY SŁUCHAČ
Jak Selin Dyjon biaz hrošaj
«Vsie očień chorošo». Iryna Vidava. (r) «PanRiekordz», 1999.
Nu jak vam skazać? Šykoŭnaja kabieta, jak na moj hust. Usio jość dla ščaścia, navat mahnitaalbom z takoj duža prydatnaj dla siońniašniaj Biełarusi aptymistyčnaj nazvaj. Jano j sapraŭdy: usio narmalok! Bo vynik byŭ viadomy jašče piać hadoŭ tamu. Heta ja nie pra spn. Vidavu, a pra inšaha lidera hurta. Da słova...
Da kasety. Inicyjataram jaje vydańnia, pradusaram, kampazytaram i aranžavalnikam vystupiŭ Aleh Moŭčan — toj samy, jaki jašče niadaŭna vystupaŭ u składzie «Pieśniaroŭ». Ciapier jon zvolniŭsia i zajmajecca vyklučna spravami Iryny, jakaja sama, darečy, jak paznačana na ŭkładcy, kanceptualizavała ŭłasny imidž i padkinuła sp.Stryhalovu idei tekstaŭ. Dobra, što nia vieršaŭ. Zapisvali albom znanyja muzykanty i daśviedčanyja hukarežysery, jakija, treba dumać, vydatna razumieli, što ad ich patrabavałasia.
A patrabavałasia, vidać, nastupnaje. Uličvajučy toje, što spn. Iryna maje hołas nia duža mocny i nia duža jarki, kampazytar dy aranžavalnik pastaviŭ pieradusim na adpaviednaść napisanaha materyjału ŭžo isnym uzoram, jakija, zrazumieła, pyšna raśćvili nie na ciomnym Zachadzie, a na śvietłym Uschodzie. Heta značyć, spn. Iryna vykonvaje šlahiery i zusim nie saromiejecca hetaha. Žančyna jana nia tolki pryhožaja, ale j advažnaja. Pieśni i sapraŭdy niejkaha niebiełaruskaha, prabačcie, farmatu: na pieršym planie rytm. Usio inšaje — na planie druhim. Usiaho dzieviać numaroŭ na albomie, i ŭsie jany dazvalajuć kazać pra toje, što tak i ŭ padobnaj kolkaści ŭ Biełarusi nie pracuje, badaj, nichto.
Ja nie kažu, što na albomie źmieščanyja skroź šedeŭry. Dzie vy ŭ toj Maskvie ŭ papsy šedeŭry bačyli, a? Ale ž žyvuć ludzi, choć i viedajuć, što z mastactvam nikoli ničoha supolnaha mieć nia buduć. Dy pry čym tut mastactva, kali ty pracuješ u šoŭ-biznesie? Heta ŭ ich, «tam», — šoŭ-biznes. U nas niešta pryncypova inšaje. Dy ja ŭpeŭnieny: daj takija ž hanarary, jakija maje, skažam, Selin Dyjon, maskoŭskija adrazu ž, imhnienna zaśpiavajuć nia lepš! Voj, zrazumieła, nia horš! Nu, kaniečnie...
Tamu i liču, što spn.Iryna — žančyna advažnaja, bo kinuła vyklik usim maskoŭskim Dyjonam i Dyjonkam, kali tolki niechta jašče razumieje, chto siarod ich «me», a chto — «užo». Spadziajusia, što tam, u Maskvie, u spn.Iryny sapraŭdy ŭsio budzie dobra. A nam, u svaju čarhu, usio budzie dobra tut. Bo kali ŭ spn. Iryny ŭsio sapraŭdy atrymajecca, hety fakt potym budzie adlustravany na staronkach rasiejskaje presy jak «pieršy biełaruski pop-praryŭ u Maskvie!» Z takoj, prynamsi, pieśniaj, jak «Ty sdiełaj šah», u Maskvie sapraŭdy jość na što raźličvać.
Nu, dyk i treba toj krok zrabić! I chutčej. Bo ja nie chaču čakać, kali ŭsio dobra budzie. Ja chaču, kab dobra było ŭžo. Usim! I prašu ličyć heta tostam!
CHAROŠAŃKI SŁUCHAČ
Kamientary