Hajnrych Biol

Jak u kiepskich ramanach

 

Na viečar my zaprasili Cumpenaŭ, miłych ludziej, znajomstva ź jakimi ja zaŭdziačvaju cieściu; ad našaha viasiella jon namahajecca znajomić mianie ź ludźmi, jakija mohuć być mnie karysnyja ŭ dziełavym sensie, a Cumpen moža być mnie karysnym: jon načalnik kamisii, jakaja raźmiarkoŭvaje padrady na budaŭničyja raboty ŭ vialikich pasieliščach, a ja praz šlub apynuŭsia ŭ pradpryjemstvie, jakoje vykonvaje ekskavacyjnyja raboty.

Ja nervavaŭsia pierad viečaram, ale maja žonka, Berta, supakoiła mianie. «Toje, što jon uvohule pryjdzie, — skazała jana, — užo niešta značyć. Prosta pasprabuj aściarožna zavieści razmovu pra padrad. Ty viedaješ, što zaŭtra buduć abviaščać vyniki».

Ja stajaŭ pry dźviarach u dom, za firankaj, i čakaŭ Cumpenaŭ. Ja dapaliŭ cyharetu, razdušyŭ niedapałak čaravikam i zasunuŭ jaho pad dyvanok. Trochi paźniej ja zaniaŭ pazycyju pry aknie vannaha pakoju j razvažaŭ pra toje, čamu Cumpen tak achvotna pryniaŭ zaprašeńnie; naŭrad ci jaho šmat cikaviła viačera z nami, a toj fakt, što vydača vialikaha padradu pavinna była adbycca zaŭtra, musiŭ rabić dla jaho hetuju sustreču hetaksama niajomkaj, jakoj jana była dla mianie.

Ja taksama dumaŭ pra padrad: heta byŭ vialiki padrad, ja moh zarabić 20 000 marak, i ja vielmi chacieŭ zarabić hetyja hrošy.

Berta vybrała mnie stroj: ciomny pinžak, trochi śviatlejšyja nahavicy i naturalnaha koleru halštuk. Takich rečaŭ jana navučyłasia doma i ŭ škole ŭ manašak. Jany navučyli taksama sustrakać haścioŭ: kali padavać kańjak, kali vermut, jak azdablać stoł dla viačery. Vielmi karysna mieć žonku, jakaja dakładna viedaje takija rečy.

Ale Berta taksama nervavałasia: kali jana pakłała ruki mnie na plečy, ja šyjaj adčuŭ, što vialikija palcy jaje ruk vilhotnyja i chałodnyja.

«Usio budzie dobra, — skazała jana, — ty atrymaješ hety padrad».

«Boža moj, — skazaŭ ja, — chod tut pra 20 000 marak, ty ž viedaješ, jak darečy jany nam buduć».

«Nikoli, — cicha skazała jana, — nielha zhadvać imia Boha ŭ źviazku z hrašyma!»

Ciomnaja mašyna spyniłasia ŭ nas pierad domam, madel, jakaja była mnie nieviadomaja, ale vyhladała na italijskuju. «Nie śpiašajsia, — prašapiatała Berta, — pačakaj, pakul jany pazvoniać, chaj pastajać dźvie ci try sekundy, tady pavolna padydzi da dźviarej i adamkni».

Ja bačyŭ, jak Cumpeny ŭźnimajucca pa leśvicy: jon — strunki j vysoki, sivizna na skroniach, taho hatunku, jaki tryccać hadoŭ tamu nazyvali «sercajedami»; fraŭ Cumpen — z tych chudych ciomnych kabietaŭ, ad vyhladu jakich mnie zaŭsiody pryhadvajecca cytryna. U Cumpena było napisana na tvary, što perspektyva viačery z nami strašenna jaho nudzić.

Potym zaźvinieŭ zvanok, ja sčakaŭ sekundu, dźvie, pavolna padyšoŭ da dźviarej i adamknuŭ.

«Ach, — skazaŭ ja, — jak miła, što Vy da nas zavitali!»

Z kielichami kańjaku ŭ rukach my abyšli našaje žytło: Cumpeny vielmi chacieli jaho ahledzieć. Berta zastałasia ŭ kuchni, kab vycisnuć na buterbrody z zakuskaj majanezu ź ciubika; fajnyja ŭ jaje vychodziać karunki, u vyhladzie sercaŭ, meandraŭ, małych chatak. Cumpenam spadabałasia našaje žytło; jany ŭśmichnulisia adzin adnamu, kali ŭbačyli vialiki piśmovy stoł u maim kabinecie, u toj momant jon i mnie padaŭsia trochi zavialikim.

Cumpen pachvaliŭ maleńki škap u styli rakako, jaki ja atrymaŭ na viasielle ad babuli, i madonnu ŭ styli baroka ŭ našaj spalni.

Kali my viarnulisia ŭ stałoŭku, Berta źbirała na stoł, i heta jana taksama rabiła vielmi miła, tak pryhoža i zarazom naturalna, i za viačeraju było vielmi ŭtulna. My hutaryli pra filmy i knihi, pra apošnija vybary, i Cumpen chvaliŭ roznyja hatunki syru, a fraŭ Cumpen chvaliła kavu i pirožnyja. Potym my pakazali Cumpenam fatahrafii z našaha viasielnaha padarožža i zdymki bretonskaha ŭźbiarežža, hišpanskich asłoŭ i vułak Kasabłanki.

Tady my znoŭ vypili kańjaku, a kali ja chacieŭ uźniacca i prynieści kardonku z fatahrafijami taje pary, kali my byli zaručanyja, Berta zrabiła mnie znak, i ja nie pajšoŭ pa kardonku. Dźvie chviliny panavała cišynia, bo my nia mieli bolš matarjału da razmovy, i my ŭsie dumali pra padrad; ja dumaŭ pra 20 000 marak, i mnie pryjšło ŭ hołaŭ, što plašku kańjaku ja moh by upisać u padatkovaj deklaracyi ŭ “vytvorčyja vydatki”. Cumpen zirnuŭ na hadzińnik, skazaŭ: «Škada, užo dziesiać, my musim sychodzić. Dziakuj za hetki pryjemny viečar!» A fraŭ Cumpen skazała: «Usio było čaroŭna, i ja spadziajusia pabačyć vas u našaj chacie».

«My budziem radyja naviedać vas», — padziakavała Berta, i my jašče paŭchviliny pastajali, usie znoŭ dumali pra padrad, i ja adčuvaŭ, što Cumpen čakaŭ, što ja adviadu jaho ŭbok i pahavaru ź im. Ale ja hetaha nie zrabiŭ. Cumpen pacałavaŭ Bercie ruku, a ja pajšoŭ papieradzie, adčyniŭ dźviery i prytrymaŭ ich źnizu dla fraŭ Cumpen.

«Čamu, — miakka skazała Berta, — ty nie pahavaryŭ ź im pra padrad? Ty ž viedaješ, što zaŭtra jany abvieściać vyniki».

«Boža moj, — skazaŭ ja, — ja nia viedaŭ, jak pačać razmovu na hetuju temu».

«Nu, ty musiŭ prydumać jakuju-niebudź nahodu, — miakka skazała jana, — zaprasić jaho da siabie ŭ kabinet i tam pahutaryć. Ty ž zaŭvažyŭ, jak jon cikavicca mastactvam. Ty pavinien byŭ skazać: u mianie tam jość jašče kryž XVIII stahodździa, moža vam cikava pahladzieć na jaho, a tady …»

Ja maŭčaŭ, i jana ŭzdychnuła i paviazała sabie fartuch. Ja pajšoŭ za joj u kuchniu; my prybrali zastałyja buterbrody ŭ ladoŭniu, i ja musiŭ paŭzkom šukać na padłozie viečka ad ciubika majanezu. Ja prybraŭ reštu kańjaku, pieraličyŭ cyhary: Cumpen vypaliŭ tolki adnu. Ja vybiŭ papialnički, stojma źjeŭ jašče adno pirožnaje i pahladzieŭ, ci zastałasia kava. Kali ja viarnuŭsia na kuchniu, Berta stajała tam z klučom da mašyny.

«Što zdaryłasia?» — spytaŭsia ja.

«Naturalna, treba jechać», — skazała jana.

«Kudy?»

«Da Cumpenaŭ. A što ty sabie dumaješ?»

«Chutka ŭžo pałova na adzinaccatuju».

«A chaj by navat była poŭnač, — skazała Berta, — nakolki ja viedaju, idziecca pra 20 000 marak. Nia dumaj, što jany takija dalikatnyja».

Jana pajšła ŭ vannuju, kab pryvieści siabie ŭ paradak, a ja stajaŭ zzadu i hladzieŭ, jak jana vyciraje vusny, kreślić novyja linii, i ŭpieršyniu zaciemiŭ, jaki šyroki j prymityŭny hety rot. Kali jana zaciahvała vuzieł na maim halštuku, ja moh pacałavać jaje, jak zaŭždy raniej, kali jana zaviazvała mnie halštuk, ale ja nie pacałavaŭ jaje.

U kaviarniach i restaracyjach u horadzie jarka hareła śviatło. Ludzi siadzieli znadvorku na terasach, i ŭ srebnych vazačkach dla maroziva i viadziercach dla lodu błukała śviatło lichtaroŭ. Berta padbadziorvała mianie vačyma, ale zastałasia ŭ mašynie, kali my spynilisia pierad domam Cumpenaŭ, a ja adrazu nacisnuŭ na zvanok i byŭ ździŭleny tym, jak chutka mnie admyknuli. Fraŭ Cumpen, zdavałasia, nie ździviłasia, ubačyŭšy mianie; na joj byŭ čorny chatni stroj z šyrokimi, vielmi svabodnymi kałašynami, rasšytymi ŭ žoŭtyja kvietki, i bolš čym kali raniej jana nahadvała mnie pra cytryny.

«Pieraprašaju, — skazaŭ ja, — ja chacieŭ by pahavaryć z vašym mužam».

«Jon vyjšaŭ, — skazała jana, — jon vierniecca praz paŭhadziny».

U kalidory ja ŭbačyŭ šmat madonnaŭ, hatyčnych i baroka, navat rakako, kali takija ŭvohule jość.

«Dobra, — skazaŭ ja, — kali dazvolicie, ja viarnusia praz paŭhadziny».

Berta kupiła sabie viečarovuju hazetu: jana čytała ŭ mašynie, paliła, i, kali ja sieŭ pobač, jana skazała: «Miarkuju, ty moh by pahavaryć pra heta i ź joj».

«A skul ty viedaješ, što jaho nie było doma?»

«Bo ja viedaju, što jon siadzić u klubie «Hafel» i hulaje ŭ šachmaty, jak kožnuju sieradu viečaram a hetaj hadzinie».

«Mahła b skazać mnie raniej».

«Ty musiš zrazumieć mianie, — skazała Berta i skłała hazetu. — Ja ž chaču tabie dapamahčy, chaču, kab ty sam navučyŭsia ŭłahodžvać takija rečy. My musili adno patelefanavać majmu baćku, i jon za adzin zvanok uładziŭ by ŭsio za ciabie, ale ž ja chaču, kab ty atrymaŭ padrad sam».

«Dobra, — skazaŭ ja, — dyk što my zrobim ciapier: pačakajem paŭhadziny ci padnimiemsia j pahutarym ź joj zaraz?»

«Najlepš padniacca zaraz», — skazała Berta.

My vyleźli z mašyny i razam pajechali ŭ lifcie ŭharu.

«Žyćcio, — skazała Berta, — składajecca z taho, što ludzi zaklučajuć kampramisy i robiać sastupki».

Fraŭ Cumpen była ździŭlenaja hetaksama mała, jak i kolki chvilin tamu, kali ja byŭ zajšoŭ adzin. Jana pavitała nas, i my prajšli za joj u kabinet muža. Fraŭ Cumpen pryniesła plašku kańjaku, naliła i, jašče pierš čym ja paśpieŭ skazać niešta pra padrad, prasunuła da mianie chutkasšyvalnik: «Pasielišča Jałovaja Idylija» — pračytaŭ ja i napudžana pahladzieŭ na fraŭ Cumpen, na Bertu, ale jany abiedźvie ŭśmichalisia, i fraŭ Cumpen skazała: «Adkryjcie tečku» — i ja adkryŭ jaje; usiaredzinie lažaŭ druhi, ružovy, chutkasšyvalnik, i na im ja pračytaŭ: «Pasielišča Jałovaja Idylija. Ekskavacyjnyja raboty». Ja adkryŭ i hetuju tečku, ubačyŭ, što moj kaštarys lažyć pieršy; uviersie na paloch niechta napisaŭ čyrvonym ałoŭkam: «Samaja tannaja prapanova!»

Ja adčuvaŭ, što pačyrvanieŭ z radaści, adčuvaŭ, jak biłasia majo serca, i dumaŭ pra 20 000 marak.

«Boža moj», — cicha skazaŭ ja i zachłopnuŭ tečku, i hetym razam Berta zabyłasia zrabić mnie zaŭvahu.

«Prost, — skazała fraŭ Cumpen z uśmieškaj, — davajcie vypjem».

My vypili, ja ŭźniaŭsia i skazaŭ: «Mahčyma, heta niekulturna, ale vy, peŭna, razumiejecie, što ciapier ja chaču dadomu».

«Ja dobra razumieju vas, — skazała fraŭ Cumpen, — treba tolki ŭładzić jašče adnu drabnicu». Jana ŭziała tečku, pahartała staronki i skazała: «Vašaja cana za kubičny metar na tryccać pfenihaŭ mienšaja za canu najbližejšaha kankurenta. Ja prapanuju vam padniać canu jašče na piatnaccać pfenihaŭ — tady vy ŭsio adno zastanieciesia samym tannym, ale atrymajecie na čatyry tysiačy piaćsot marak bolej. Zrabicie ž heta zaraz!». Berta vyciahnuła z sumački asadku i praciahnuła mnie, ale ja byŭ zanadta ŭschvalavany, kab pisać; ja addaŭ tečku Bercie i naziraŭ, jak jana spakojnaju rukoju źmianiała canu za metar, nanova napisała kančatkovuju sumu i viarnuła tečku fraŭ Cumpen.

«A ciapier, — skazała fraŭ Cumpen, — jašče adna drabnica. Vaźmicie vašu čekavuju knižku i vypišycie ček na try tysiačy marak, heta pavinien być ček dla apłaty najaŭnymi, jaki budzie dyskantavany vami».

Jana skazała heta mnie, ale našuju čekavuju knižku sa svajoj sumački vyciahnuła Berta i vypisała ček.

«U nas niama čym pakryć jaho», — cicha skazaŭ ja.

«Kali padrad vydaduć, vy atrymajecie avans, i tady pakryjecca», — skazała fraŭ Cumpen.

Mahčyma, tady ja navat nie razumieŭ, što adbyvałasia. Kali my jechali ŭ lifcie ŭniz, Berta skazała, što jana ščaślivaja, ale ja maŭčaŭ.

Berta vybrała inšy šlach, my jechali cichimi kvartałami, ja bačyŭ śviatło ŭ adčynienych voknach, ludziej, što siadzieli na balkonach i pili vino; stajała śvietłaja i cichaja noč.

«Ček byŭ dla Cumpena?» — tolki raz cicha spytaŭsia ja, i Berta hetaksama cicha adkazała: «Viadoma».

Ja zirnuŭ na Berciny maleńkija smuhlavyja ručki, jakija ŭpeŭniena i spakojna trymali styrno. Ruki, jakija padpisvajuć čeki i vyciskajuć majanez ź ciubikaŭ. Ja zirnuŭ na jaje rot, i ciapier mnie taksama nie chaciełasia całavać jaho.

Hetym viečaram ja nie dapamoh Bercie pastavić mašynu ŭ haraž i nie dapamoh zmyvać načyńnie. Ja ŭziaŭ vialiki kielich kańjaku, padniaŭsia ŭ svoj kabinet i sieŭ pry piśmovym stale, zavialikim dla mianie. Ja dumaŭ ab čymści, uźniaŭsia, pajšoŭ u spalniu i pahladzieŭ na madonnu ŭ styli baroka, ale i tam taja reč, pra jakuju ja dumaŭ, nie prychodziła mnie ŭ hałavu.

Zvanok telefonu pierabiŭ maje rozdumy; ja ŭziaŭ słuchaŭku i nie ździviŭsia, kali pačuŭ Cumpenaŭ hołas.

«Vašaja žonka, — skazaŭ jon, — trochi pamyliłasia. Jana padvysiła košt za kubičny metar nie na piatnaccać, a na dvaccać piać pfenihaŭ».

Ja trochi padumaŭ i adkazaŭ: «Heta nie pamyłka, heta adbyłosia z majoj zhody».

Jon spačatku pamaŭčaŭ, a tady skazaŭ, śmiejučysia: «Dyk vy, značyć, papiarednie abmierkavali roznyja mahčymaści?»

«Tak», — skazaŭ ja.

«Dobra, tady vypišycie jašče adzin ček, na tysiaču».

«Piaćsot», — skazaŭ ja, i padumaŭ: jak u kiepskich ramanach, handal.

«Vasiamsot», — skazaŭ jon, i ja zaśmiajaŭsia: «Šaśćsot». Choć i nia mieŭ dośviedu, ja viedaŭ, što zaraz jon skaža: “Siamsot piaćdziasiat”. Kali jon nasamreč adkazaŭ: “Siamsot piaćdziasiat” ja taknuŭ i paviesiŭ słuchaŭku.

Jašče nie było dvanaccataj, kali ja vyjšaŭ addać Cumpenu ček. Jon pryjechaŭ adzin i zaśmiajaŭsia, kali ja sunuŭ jamu praz vakno składzieny ček. Dadomu ja viartaŭsia pavoli. Berty jašče nie było vidać, jana nie pryjšła, kali ja viarnuŭsia ŭ kabinet; jana nie pryjšła, kali ja schadziŭ vypić chałodnaha małaka, i ja viedaŭ, pra što jana dumała: jon pavinien prajści praz heta, i ja mušu dać jamu pabyć na samocie, jon pavinien zrazumieć heta.

Ale ja tak i nie zrazumieŭ hetaha, i heta sapraŭdy niezrazumieła.

Pierakłaŭ ź niamieckaj
Aleś Piatkievič


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0