Taciana VABIŠČEVIČ
* * *
Adliha... Rastałyja sercy i ciopłyja ruki.
Pravidnaja šerań prapachła daždžom i iržoj.
Pavoli źnikajem u biezdani farbaŭ i hukaŭ,
Źmiašanyja ź vilhaćciu, tłumam i hrazkaj ziamloj.
Błukajem pa horadzie: tut naš apošni prystanak —
U brudnych padjezdach, u poŭnych vahonach metro.
Złaślivaść razmokła, čullivaść zdajecca
zahanaj,
I nam troški kryŭdna, dy, zrešty, užo ŭsio adno.
Ciapier nieistotna, chto pieršy pačaŭ i navošta:
Davoli ščymlivych historyj — ad ich tolki horš.
Nichto nie pavieryć (a vieryć zaŭsiody tak prosta),
I lipkaja ščyraść adno dakučaje, nia bolš.
Pryhoža i lohka dajucca ciažkija pryznańni.
Nahbom, jak atrutu, my pjom biessaromnuju młość.
Usio tak naiŭna, tak choraša, tak pradkazalna —
I tak niepatrebna! Niaŭžo heta staraść i jość...
Sucišvajem dryžyki — zvykła, amal nieśviadoma,
I vočy advodzim, i raptam pryśpiešvajem krok.
Praciahu nia budzie: dalej tolki ciemra i stoma...
I lepiej ličyć, što rabiłasia ŭsio nieznarok.
Ciapier čytajuć
«Svoj nos ź Biełastoka jany nie vysoŭvajuć». Biełarusy Padlašša skardziacca, što biełarusy novaj chvali emihracyi nie zacikaŭlenyja supolnymi spravami

Kamientary