Anchieła Eśpinosa Ruis — ispanka, jakaja vyvučyła biełaruskuju movu tak, što piša na joj vieršy i prozu. Jana prapanavała dla publikacyi ŭ «Našaj Nivie» svajo novaje apaviadańnie. Darečy, hetymi dniami jana pryjechała ŭ Biełaruś.
Darahi čytač, dazvalajecie, kab my pierajšli z Vami na ty? Tak? Dziakuj. Kali nie, ja nie jość žyvoju aŭtarkaju, a tolki miortvymi, vydrukavanymi ŭžo słovami (kali znajšlisia materyjalnyja srodki da publikacyi, viadoma). Ja ŭžo pierajšła z taboju na ty. Prabač, kali heta ciabie ŭ niečym abražaje.
Ujavi, kali łaska, što ty maładaja žančyna ŭ antyčnaj Hrecyi. Tak, ja razumieju, što było b našmat lahčej paprasić ciabie, čytača, ujavić siabie mužčynam; čytačy-mužčyny jość mužčynami, a čytačy-žančyny, jak mnie zdajecca, bolš pryvykli da takoj mientalnaj himnastyki. Sprava ŭ tym, darahaja, — ja ŭžo pierajšła ŭ žanočy rod, nie źviartaj uvahi, — što naracyja raźvivajecca ŭ kantekście, u jakim mužčyn, na vialiki žal, amal nie zastałosia, i tamu łahična mieć hierainiu, a nie hieroja (jakoje trapnaje słova!). Zaraz budzie ŭsio zrazumieła.
Viasna. Vajna suprać Ryma skončyłasia. Car Pir viartaŭsia nočču ŭ horad. Tvoj muž nie viarnuŭsia z boju, ale nazvali jaho hierojem, tamu ty pavinna apranuć najpryhažejšuju tvaju tohu (z taho, što ŭdałosia vyratavać) i zrabić fantastyčny makijaž; budzieš siadzieć pobač z karalom. Tvoj starejšy brat, u svaju čarhu, užo niekalki dzion u horadzie, ale zhubiŭ pravuju ruku, levaje voka i — heta najvažniejšaje — straciŭ rozum. Heta ŭžo nie toj čałaviek, jaki abaraniaŭ ciabie ad usialakaj kryŭdy ŭ dziacinstvie. Nie toj, chto pajšoŭ pracavać, kali tvoj baćka pamior, jašče da vajny. Tvoj brat nie havoryć, nie hladzić u vočy, nie paznaje ciabie, nikoha inšaha. Nie ŭ zmozie apranacca, jeści, mycca sam. Hetym zajmaješsia ty — tabie pryncypova. Jašče ty była ciažarnaja, ale zhubiła dzicia padčas vajny. Stres i niedajadańnie pryviali ciabie da vykidku ŭ čatyry miesiacy ciažarnaści, pra što viedaje tolki tvaja maci. Ty zhubiła pieršaje svajo dzicia z mužam-hierojem, jakoha ŭžo niama. Ty sabie hetaha nie daravała.
Čytač, my z taboj viedajem, što histaryčny hrecki car Pir ličyŭ hetuju svaju pieramohu roŭnaj parazie. Płutarch ža zapisaŭ jahonyja słovy: «Jašče adna takaja pieramoha — i ja zastanusia biez vojska». Ja viedaju, što ty čałaviek adukavany i razumny, u zmozie, peŭna, pracytavać Pira i pa-starahrečasku; nie rabi hetaha, heta hučyć zanadta pretencyjozna. Ale davaj ujavim inšuju viersiju toj histaryčnaj padziei. Pir, miakka kažučy, adureŭ. Jon ejfaryčna zadavoleny vynikam vajny, zahadaŭ pryhatavać vialiki bankiet, i kab ty, Irenie (jak viedaješ, tvajo imia značyć «mir» pa-hrecku jakraz), udava hieroja, siadzieła pobač ź im i piła ź im. Horad źniščany, ježy ŭžo niama. Pałovy nasielnictva nie stała. Ale ludzi čamuści nakryvajuć bankietny stoł z entuzijazmam. Pytaješsia — adkaz adzin: «Hałoŭnaje, vajny ŭžo niama. I naš car Pir — vydatny hienierał, pieramožca».
Jasi, jak možaš. Pakorliva słuchaješ niedarečnyja žarty pjanaha cara. Adčuvaješ, jak praklataja pieramoha raście ŭ rocie. Raptam tvoj brat kidaje kavałačak suchavataha chleba ŭ vialikaha hienierała. U inšaj situacyi tabie było b navat paciešna, ale ty, zrazumieła, biez nastroju. I, kali ščyra, baišsia taho varjata, jakoha nazyvajuć karalom. Ździŭlaješsia, kali Pir łaskava prosić paru rabyniaŭ, kab zajmalisia tvaim bratam. Tabie niepryjemna. Nie chočaš, kab brat siadzieŭ zanadta daloka ad ciabie, jon by ciabie nie kinuŭ. Jašče bolš niepryjemna robicca, kali car kładzie dałoń na tvaju nahu i kaža: «Bieź invalida ciapier ty ŭsia maja, daražeńkaja. Treba śviatkavać pieramohu jak śled!»
Nie viedaješ, što z taboj. Nie kantraluješ užo svajo cieła. Ustaješ i pramaŭlaješ nastupnyja słovy:
«Vialiki hienierał havoryć pra pieramohu. Ale ja chaču vas, narod, spytać: jakaja ž pieramoha? Vy jaje bačycie? My jamo suchi chleb pry śviatočnym stale na dvare. Horad absalutna źniščany. I sam stoł napałovu pusty. Dzie moj muž? Słova «hieroj» nie maje dla mianie značeńnia! Łuchta na vietry! Nichto nie viernie mnie dziciaci, adzinaha ad muža, jakoje zhubiłasia nazaŭždy padčas toj vašaj «pieramohi»! Hladzicie na majho brata! Jon viarnuŭsia, tak, ale ŭ jakim stanie? Biez ruki, biez voka… Mianie nie pamiataje. Moj rodny brat-pieramožca mianie nie pamiataje! Pieramoha, pieramoha. Jakoj canoj pieramahli? U nas ničoha nie zastałosia! Ni kachanych nami mužčyn, ni bratoŭ, ni synoŭ, ni horada, ni ježy… Navat vajny ŭ nas nie zastałosia, kab adciahvać nas ad niepapraŭnych strataŭ, ad bolu, ad žałoby! Kali heta pieramoha, dyk lepš by…!»
Natoŭp raźjušany, patrabuje, kab ciabie zatrymali. Car apantana i złosna daje zahad. Achoŭniki nie dajuć tabie pramović apošni skaz. Udar, čarnata. Daloka-daloka čuješ recha hołasu cara: «…varjatka. Ludziam ciapier patrebny spakoj. Hałoŭnaje — my pieramahli. Vajny niama i nie budzie».
* * *
Anchieła Eśpinosa Ruic
Nar. 1993 u Ispanii (Małaha). Studentka. Vyvučyła za dva hady biełaruskuju movu pa padručnikach ź internetu — i nastolki dobra, što piša na našaj movie vieršy, u jakich adčuvajucca ŭpłyvy vobrazaŭ, ułaścivych ispanskaj paezii. Arhanizavała moŭnyja kursy dla troch ispanskich studentak va ŭniviersitecie Hranady. Vydała knihu biełaruskich vieršaŭ «Rajal la mora». Publikujem tut taksama apošni jaje vierš.
Saniet
Niabiesnaj kałychankaj zasynaje
Pavolna sonca miž duchmianych ruž,
I źziaje zorka zakachanych duš,
I vietryk letni ŭ sadzie zacichaje.
Staić u sadzie staražytny dub,
Pamiž halinaŭ kletka załataja,
A ŭ kletcy płača ptušačka načnaja,
Jak zhubleny ŭ sumnievach samahub.
I heta tolki ty, maja turma,
Bo žarść tvaja ŭziała mianie ŭ pałon.
Jak ptuška na samocie serca bje.
Ty kvietka dnia, ty recha sałaŭja,
Maja niavola —
cud moj, dy praklon,
Hučyć moj sumny hołas dla ciabie.
Kamientary