«Moj syn, jakomu biełarusy niekali skazali, što jon lišni, rupicca i pieražyvaje za Biełaruś» — vialikaja hutarka z Hannaj Chitryk
Hanna Chitryk, aktrysa Kupałaŭskaha teatra i salistka hurta S°unduk, razam z mužam Siarhiejem Rudzieniem źjechała ź Biełarusi try hady tamu — dziela lepšych umoŭ dla syna Ściopy, u jakoha dyjahnastavali aŭtyzm. U Izraili, dzie jana ź siamjoj uładkavała žyćcio, Hanna praciahnuła i hrać, i śpiavać. Ale chutka vyjaviła, što maje surjoznuju stadyju ankałohii, ź jakoj taksama daviałosia vybiracca. Siońnia praz epidemijałahičnyja abmiežavańni aktrysa pracuje ŭ pavolnym režymie. Pra bieł-čyrvona-bieły ściah la dźviarej, roźnicu ŭ staŭleńni da žyćcia ŭ Biełarusi i Izraili dy amal zhublenuju nadzieju — u našaj z Hannaj razmovie.
— Kali vy apošni raz byli ŭ Biełarusi?
— Pazaminułym letam. My źbiralisia pryjechać u minułym lipieni pierad vybarami, kab prahałasavać, ale ŭ Izraili abviaścili strohi karancin i nam daviałosia zdać bilety. Tamu my prahałasavali ŭ Tel-Avivie.
— I za kaho?
— Za Cichanoŭskuju.
— U «Navahodniaj paštoŭcy», jakuju vy zapisali na vierš Andreja Chadanoviča, jość słovy pra «žyćcio biez krat». Ad jakich umoŭnych krat vy ŭ svoj čas źjechali ź Biełarusi?
— Voś jość paniaćcie krainy: ludzi, jakija ŭ joj žyvuć albo razam, albo nie. (Ciapier naša kraina zrazumieła, što značyć być razam, škada tolki, što pry takich umovach.) A jość paniaćcie siamji, dzie vy taksama albo razam, albo nie. Dla taho, kab u našaj siamji być razam, my pavinny byli dapamahčy našamu synu. U nas było adčuvańnie zakrytaści, byccam niedzie tam, u takich ža siemjach, žyćcio i ščaście mahčymyja, a ŭ našaj krainie čamuści niemahčymyja.
Tamu my vyrašyli pasprabavać usio kinuć i źjechać. Heta było žudasna, strašna, kašmarna, my rydali, svarylisia i nie vielmi razumieli, kudy jedziem. Ale ŭ nas było adčajnaje žadańnie ŭsio razarvać, złamać i dakazać, što moža być pa-inšamu. Tut my zrazumieli, što tak, moža być pa-inšamu.
— A kali b nie syn, vy b źjechali?
— My zaŭsiody ŭśviedamlali, dzie žyviom, ale ja b nie źjazdžała. Nie tamu, što my takija patryjoty-patryjoty, prosta mnie padabajecca maja kraina. Jana pryhožaja, tam maje siabry, tam biarozy — heta padajecca žartam, ale ŭ Izraili niama biaroz i mnie ich dzika nie chapaje. Tam na Novy hod pachnie jalinkaj, a mandaryny — heta doraha i ty ich ceniš, a tut jany rastuć za roham i ty dumaješ: «Rastuć i rastuć». Navat nie miljon, a miljard drobiaziaŭ składvaje pazł pryčyn, pa jakich ja lublu Biełaruś. Heta zdajecca, maŭlaŭ, my siadzim u palmach, nam kruta i kłasna. Nie, nam tut składana, my žudasna sumujem i pieražyvajem, i vialikaja častka nas usio roŭna ŭ Biełarusi.
— Vy z mužam abmiarkoŭvajecie naviny ź Biełarusi?
— Štodzionna, štohadzinna. Kali nie bačymsia paru hadzin, sustrakajemsia i pačynajem: «A ty bačyŭ? A ty čytaŭ? Dy jak tak možna? Što rabić? Treba napisać, śpieć, skazać». U nas vypracavałasia niejkaje pačućcio viny. Uvieś čas znachodzicca niechta, chto kaža: «Lohka vam tam». I mnie soramna za toje, što tak, mnie sapraŭdy lahčej, ja mahu ŭśmichacca, mahu chadzić na mitynhi i nie bajacca, mahu čym zaŭhodna ŭpryhožvać svajo akno. My žyviom nasuprać adździaleńnia pošty, i časam jaje naviedvalniki pytajucca pra vializny bieł-čyrvona-bieły ściah, jaki visić u nas la dźviarej. Ja kažu, što heta ściah Biełarusi, a ŭ mianie pytajuć: «Što takoje Biełaruś, heta Rasija?» — i ja pačynaju raskazvać pra krainu, što tam adbyvajecca i što ja hanarusia biełarusami. Ale pry hetym mnie nie strašna za siabie.
— Vy adčuli, što ŭ apošnija miesiacy adbyŭsia likbiez i ludzi ŭ Izraili ŭžo viedajuć, što Biełaruś — nie Rasija?
— Absalutna, heta dobra vidać na mitynhach. Zvyčajna jany prachodziać u takich znakavych haradach, jak Tel-Aviŭ i Ijerusalim — nam sihnalać mašyny, niekatoryja izrailcianie dałučajucca, a kali my kryčym «Freedom Belarus!», ludzi kryčać razam z nami. Ja malusia tolki za toje, kab heta mieła niejki plon, kab praz heta niešta źmianiłasia.
— Vy admysłova jeździcie ŭ Tel-Aviŭ, kab paŭdzielničać u akcyjach salidarnaści?
— Kaniečnie, jeździli i ŭ Ijerusalim. Nas tam sabrałasia čałaviek dvaccać, ale my «zapalili», papieli biełaruskich piesień i źjechali ščaślivymi. Heta patrebna, bo, pa-pieršaje, ludzi daviedvajucca pra padziei ŭ Biełarusi — naš mitynh navat pakazvali ŭ izrailskich navinach, a pa-druhoje, heta treba nam samim. Na apošnim mitynhu moj syn kaža: «Mama, čamu ŭsie maŭčać?» Ja pytajusia: «A što treba rabić?» — «Treba kryčać «Žyvie Biełaruś!». — «Nu krykni». — «Ja saromiejusia». — «Nu, davaj ja kryknu, a ty za mnoj».
Zdorava, što čałaviek, jakomu biełarusy niekali skazali, što jon lišni, voś tak rupicca, pieražyvaje i choča pajechać i ŭbačyć hetuju krainu takoj, pra jakuju Biełaruś my marym. Jon ujaviŭ jaje sabie cudoŭnaj krainaj busłoŭ i ŭśmiešlivych ludziej.
— Ci znajšli vy ŭ Izraili toje, čaho vašamu synu nie chapała ŭ Biełarusi?
— Tak, znajšli. Izrail — maleńkaja kraina, ja nie mahu skazać, što tut lohkaje žyćcio. Kali tut ćvituć palmy i niama lutych marozaŭ, heta nie značyć, što možna žyć na vulicy i jeści banany. Davodzicca šmat pracavać, tvaje dypłomy tut absalutna nikoha nie chvalujuć, ty pryjazdžaješ darosłaj ciociaj i razumieješ, što ničoha nie ŭmieješ i ty ŭvohule nichto. Ale ludzi i staŭleńnie da žyćcia tut nastolki inšyja, što zdajecca, heta inšaja płanieta. Pa pieršym časie nam zdavałasia, što z nas ździekujucca. U Ściopy navat byŭ niervovy zryŭ, bo jon nie razumieŭ, čamu da jaho ŭvieś čas lezuć i ŭśmichajucca. Usie havaryli na iŭrycie, i ja nie adrazu zrazumieła, što mnie kažuć: «Jaki ŭ vas cudoŭny chłopčyk, jon samy pryhožy i razumny, čamu vy pieražyvajecie, u vašaha dziciaci aŭtyzm — vinšujem, jon asablivy». Ja hladzieła na ich i dumała: «Vy što, durnyja? Heta ž žyćcio skončana, ja zaraz pajdu paviešusia na vašaj palmie!» A jany inšyja — ja ŭbačyła heta i jak novaprybyły, i ŭ adnosinach da syna, i kali zachvareła na rak.
— To-bok sakret u tym, kab paprostu praściej stavicca da žyćcia?
— Ściopa niejak skazaŭ, što choča stać rabotnikam pošty. U Minsku ja b vałasy na sabie vyrvała, kali b moj syn takoje skazaŭ, a tut dumaju: «O, cudoŭna, nu!» Tut lubaja praca — supier. I ŭsio žyćcio takoje: tut niama špaler, niama hetaha «ja pasłała sabie łaminat», mała ŭ kaho jość svajo žyllo i nichto z-za hetaha asabliva nie pieražyvaje.
U Minsku ŭ nas nakloŭvałasia svaja žyłpłošča, my kupili mašynu, i nam zdavałasia, što heta vielmi važna. U mianie źjaviłasia pieršaja ŭłasnaja pralnaja mašyna i šafka Ikea dla brudnaj bializny, pra jakuju ja maryła niekalki hadoŭ, — ja źjazdžała i ledź usio heta nie całavała. U Izraili novaja pralnaja mašyna ŭ nas źjaviłasia tolki niadaŭna, i mnie ŭsio roŭna. Ja hladžu na jaje i dumaju: «Nu, pralnaja mašyna», — a tady dumała: «PRALNAJA MAŠYNA!». U nas biehaje chłapčuk biez vałasoŭ, i na jaho nie vytareščvajecca nichto, aproč mianie ŭ pieršy dzień: spracoŭvaje instynkt, što jaho treba abaranić, bo ź jaho ciapier buduć śmiajacca i tykać u jaho palcam. Ale tut nichto hetaha nie robić. Kali my źbiralisia pierajazdžać, papiarednie pryjechali siudy pahladzieć, što i jak. I niejak adzin chłopčyk hadoŭ dvanaccaci spytaŭ u mianie: «Čamu ty nie pierajazdžaješ?» Ja kažu: «Nu, šmat usiaho, ty nie zrazumieješ, znoŭ ža strašna». Jon padumaŭ, što strašna mnie z-za vajny, skazaŭ, što niama ničoha strašnaha, i pakazaŭ, jak treba lehčy, kali pačnuć bambić. Razumiejecie, jaki žach? Bolšaści našych prablem u paraŭnańni z hetym nie isnuje. Ja prymušaju siabie ŭzhadvać hetuju razmovu, a taksama pieršyja dni, kali ja ŭvaskrasała paśla chimijaterapii, — hetyja ŭspaminy dajuć mnie razumieńnie, što ŭsio fihnia, hałoŭnaje, što my žyvyja, a z usim astatnim my spravimsia.
— A jak biełaruskaje hramadstva dało Ściopu zrazumieć, što jon lišni?
— Ściopa, kaniešnie, heta adčuvaŭ: jon nie razumieŭ, čamu ad jaho sychodziać ź piasočnicy, čamu jaho nie kličuć u hości. Niejak jon spytaŭ: «A kali ja pajdu na dzień naradžeńnia?» Tamu što my zaŭsiody ŭsich klikali, a jaho nichto nie zaprašaŭ. Lohka zrazumieć, jak da ciabie staviacca: pieršaje, što vydaje, — jak na ciabie hladziać, chavajuć vočy ci nie. Tabie navat ničoha nie kažuć, a ty adčuvaješ, što niešta nie tak. I takoje było skroź. Ciapier dziakujučy zaniatkam i viery ŭ jaho Ściopa pajšoŭ u zvyčajnuju škołu. A maleńkim jon machaŭ ručkaj pierad saboj, bajaŭsia šumaŭ, lapaŭ dźviaryma — i heta ŭ našaj postsavieckaj prastory z dresiravanymi dziećmi, dzie pryčoski, makijaž, bieleńkaje adzieńnie, nie valacca, nie zapeckacca, na dziesiać hadoŭ dziaŭčyncy treba padaryć załatyja zavušnicy. U Izraili školnaja forma praduhledžvaje spartyŭnyja štany i futbołki dy bajki ź simvałam škoły: dziciaci pavinna być kamfortna, jon pavinien valacca, tym bolš kali ŭ jaho peŭnyja asablivaści i jamu treba skidać niervovaje napružańnie. Kali ŭ dziciaci parvanyja kalenki, tut nichto nie skaža: «Boža, kudy maci hladzić?» Hałoŭnaje, što jon nie ŭ ślazach, a kalenki parvanyja, tamu što jon atrymlivaŭ zadavalnieńnie — łaziŭ, poŭzaŭ i kajfavaŭ. Mahu skazać, Ściopa ŭ škole adzin z samych čyścieńkich, bo ŭ mianie dahetul prajaŭlajecca postsaviecki sindrom.
— Vy kazali, što adnojčy, kali chvareli na ankałohiju, u vas amal źnikła nadzieja. Biełarusam, jakija siońnia stračvajuć nadzieju, skažycie, jak jaje nie zhubić.
— Ja nie viedaju. Ja tolki viedaju, što jaje nielha hublać. U mianie było dva momanty, kali ja nie toje kab zhubiła nadzieju, ale zrazumieła, što pamiraju. Mnie nie było strašna, a tolki niejak kryŭdna, što Ściopa prachodzić mima majho pakoja, a ja jamu navat ničoha nie skažu, bo ŭ mianie niama sił i adzinaje, čaho mnie chočacca, heta pahłybicca ŭ son. Ale kali z hetaha vynyrvaješ — a tabie jašče drenna i napieradzie jašče šmat składanych načej, — ty chutka znachodziš nadzieju, vykałupvaješ jaje, chapaješsia za jaje. Heta jak čałaviek, jaki tonie, — jon namahajecca ŭdychnuć, udychnuć, udychnuć!
My nie možam zaraz usie ŭziać i patanuć: paprostu nie majem prava, bo ŭžo pamierli ludzi. My nie možam zdacca, bo, maŭlaŭ, usio niejak vialeńka. Ja vieru, što ŭsio budzie dobra. Kožny dzień ja niešta ŭbaču, chtości niešta padpisaŭ, Łatuška niešta skazaŭ, i nadzieja vyskokvaje jak pužlivaje ščania. A inakš navošta hetyja śmierci, navošta ludzi siadziać u turmach, navošta stolki śloz.
— U vas nie było pačućcia kryŭdy, što treba zajmacca kłopatami z synam i novaj krainaj, a tut jašče i chvaroba?
— Kali ja zachvareła, pieravažaŭ strach. Ja ŭvieś čas zadavała pytańnie: «Ja vyžyvu?» — ale nie mieła adkazu, bo tut daktary nikoli ničoha nie havorać, tamu što potym ich možna zasudzić. Tabie mohuć uśmichnucca, abniać, ale jany nie skažuć, što ŭsio budzie dobra. U zaniatkach sa Ściopam možna było namalavać pramuju i raśpisać, što treba zrabić, kab prajści z punkta A ŭ punkt B, a tut ja nie vielmi razumieła, čym heta skončycca. A kryŭdna mnie było, kali Ściopu pastavili dyjahnaz. Ja chadziła i kazała: «Za što mnie heta? Ja chacieła nie tak». Heta psichałohija: ty čakaješ dzicia, jano ŭ ciabie ŭžo ledź nie ŭ Harvard pajšło, a tut takoje. I tady ŭ ciabie pačynajecca admaŭleńnie: «Heta nie majo, heta nie maja zamova, maja była ź inšymi huzikami!» I ty kryŭdzišsia, ale niezrazumieła na kaho. A druhi raz kryŭda ŭźnikła na ludziej, jakija mianie atačali, jakich ja ličyła svaimi ludźmi, choć ja razumieju, što nichto nie byŭ abaviazany mnie dapamahać. Ciapier ja siadžu, Ściopa chrumścić čypsami, chodzić u škołu, jaho ŭsie lubiać, jon zaprasiŭ haściej na dzień naradžeńnia, pracuje maja pralnaja mašynka, kožnuju ranicu ja vychodžu z kubkam kavy na bałkon i karmlu drazdoŭ i ryžaha śmiardziučaha kata. Ja razumieju, što ščaście — voś. Tut u mianie, moža być, nie miljard, ale dziasiatki drobiaziaŭ, jakija ja lublu i praź jakija adčuvaju siabie žyvoj, tamu ŭsie tyja kryŭdy bolš nieaktualnyja.
— Što skažacie pra ŭčynak kupałaŭcaŭ?
— Mianie časta pra heta pytajucca, i ŭ mianie ŭźnikaje adčuvańnie, byccam ja niejkaja padmanščyca. Viadoma, ja hanarusia ich učynkam, kali b my ź Siarožam tam pracavali, my b taksama syšli i zastalisia b biez pracy, bo heta, na moj pohlad, adzina pravilnaje rašeńnie. Paśla takoha adkazu ŭsie čamuści dumajuć, što my z kupałaŭcami razam, my siamja, my siła, ale ja naziraju za imi jak za dobrym, pryhožym i talenavitym, ale asobnym teatram. Tut jość jašče adna kryŭda. Kali ja zachvareła, pra mianie kłapaciłasia stolki nieznajomych ludziej. Mnie prynosili supy, batony i šmat taho, što mnie ŭvohule nielha było jeści. Adna žančyna brała Ściopu pahulać u park, bo bačyła, što ja nie mahu, a Siaroža razryvajecca pamiž mnoj i načnymi źmienami, jon tady padpracoŭvaŭ achoŭnikam. Ja kryšačku čakała, što mnie, moža być, napišuć. Chacia što b ja adkazała — ja nie lublu pisać, što mnie baluča, mnie drenna, ja pamiraju. Uvohule ŭsio zdaryłasia jak zdaryłasia, i pra hetuju kryŭdu ja taksama potym zabyła.
— Jak vy vyratavali svoj šlub u kryzisny momant?
— Ja pastaviła ŭltymatum. Ja namahałasia znajści vyjście, abzvaniła ŭsie instancyi, dzie pracujuć ź dziećmi z aŭtyzmam, i vypadkova natrapiła na hrupu ŭ Izraili. Siaroža pryjšoŭ dadomu — a my tady ŭžo praktyčna nie razmaŭlali, jon navat sychodziŭ žyć da siabra — i ja paskudnym tonam z hadkim vyrazam tvaru skazała, što my jedziem u Izrail. Jon skazaŭ: «Vielmi dobra». A kali ja dała zrazumieć, što heta surjozna, skazaŭ: «Ty što, zvarjacieła? U nas tolki šeśćsot baksaŭ!» A treba było šasnaccać tysiač. Ja skazała, što albo my jedziem, u nas usio atrymlivajecca sa Ściopam i my možam być razam, albo nie jedziem, u nas ničoha nie atrymlivajecca, my razvodzimsia i pavolna addajom daŭhi. Na niekaha treba było skinuć, i my skidvali adno na adnaho — voś hetaje pačućcio viny pierad babulami i dziadulami za toje, što ja naradziła niezdarovaje dzicia, pierad biaskoncymi daktarami i miedsiostrami, jakija hladzieli na mianie tak, byccam u mianie zamiest dziciaci drakon, i mnie davodziłasia ŭvieś čas za heta apraŭdvacca i prasić prabačeńnia. Heta było piekła. Z hrašyma nam dapamahli svajaki, siabry i ŭ samym kancy adzin fond. My pajechali i ŭžo praz try dni chadzili pad ručku, bo adčuvali siabie ŭ biaśpiecy. Za miesiac Ściopa źmianiŭsia, i my zrazumieli, što ŭsio možna źmianić, što heta nie toj čałaviek, jakoha daktary nam pradstaŭlali. Adna doktarka ŭ Biełarusi paraiła mnie chutčej naradzić druhoje dzicia, a Ściopu «zdać».
— Raskažycie, čym vy zajmajeciesia ŭ Izraili?
— U nas siamiejny teatr dla dziaciej «Dom Čornaj savy», ja viadu dziciačyja teatralnyja hrupy, ale ŭ Izraili było ŭžo try strohija karanciny, tamu ź minułaha sakavika my biez pracy. Jak tolki ja papraviłasia paśla chvaroby, my znoŭ stali rabić dziciačyja śpiektakli i kvesty. My išli-išli, užo byli na słychu, nas zaprasili na telebačańnie, my byli takija krutyja — i tut na tabie, karancin. U hety čas my zapisali «Piśmo» i «Navahodniuju paštoŭku», a kab dzieci nie sumavali, adkryli YouTube-kanał, dzie ja čytaju kazki. I padpracoŭvajem: časam ciškom hrajem śpiektakli na dniach naradžeńnia, Siaroža staŭ zajmacca mantažom, voś pajechaŭ niekamu dapamahać na zdymkach. A ja zvaryła bulon, siadžu, jaho čakaju.
— U vas dosyć niepryjemny dośvied znachodžańnia ŭ biełaruskim hramadstvie. A ci pamianiałasia vašaje mierkavańnie pra biełarusaŭ za apošnija miesiacy?
— Kaniečnie. Kali my źjazdžali, ja vinavaciła ŭ hetym dziaržavu, a što takoje dziaržava — heta ŭsie my, bo my vybirajem prezidenta, u nas hetyja taŭstazadyja deputaty, z-za nas milicyja nas tak mocna «bieraže». Ale ciapier ludzi byccam raptam pačali bačyć. Usie pytalisia, navošta tyja ludzi, što vyrašyli stać kandydatami ŭ prezidenty, achviaravali saboj, — voś dziela hetaha. Nivodzin marš z kvietkami nie daŭ takoha vyniku.
Raniej ja nie razumieła, što takoje być patryjotam, a ciapier razumieju. I hanarusia ludźmi — my byccam adčuli nieabchodnaść adzin u adnym, usie adno adnamu hatovy dapamahčy, choć raniej nie zachodzili dalej za łajki. Hałoŭnaje paśla pieramohi zastacca razam, a nie pačać niešta dzialić, i daj nam Boh, kab dźviery turmaŭ adčynilisia, ź ich vyjšli viaźni, a zajšli tyja, chto robić usio hetaje zło.
— Da čaho jašče, što pakul nie zhadana, vy stali praściej stavicca?
— Amal da ŭsiaho. Naprykład, da hrošaŭ. Ź Siarožam my svarymsia tolki tady, kali jon pačynaje pieražyvać, što ŭ nas mała pracy i my nie zarablajem, a ja nie baču ŭ hetym trahiedyi. Bulon i morkva — heta ž kłasna, navošta parycca. Siaroža časam łović voś hetaje biełaruskaje «ja ž mužčyna», jon chodzić, nos nižej za kalena visić, i tady ja pačynaju psichavać. Mnie strašna tolki, kali ja raz na paŭhoda chadžu praviaracca, i pakul mnie nie skažuć, što sa mnoj usio dobra, trasusia i płaču. Kaniečnie, na lubuju prablemu možna skazać: «Hałoŭnaje, što my žyvyja i zdarovyja», — ale nie dumaju, što heta moža być suciašeńniem dla tych, chto źbity ci maralna źniščany siłavikami, u kaho prajšoŭ pieratrus, čyich dziaciej napužali. Heta ŭsio vyratoŭvaje ad drobiaziaŭ, ad taho, z čym možna lohka spravicca, a ŭ tym, što robiać ciapier ź ludźmi ŭ Biełarusi, mohuć dapamahčy tolki psichołahi i hihanckaja luboŭ. Ściopu ŭžo dziesiać hadoŭ, a ja tolki pieršy hod, jak pierastała parycca, choć mianie tut pieścili i bierahli. U Ściopy byŭ dzień naradžeńnia, ja zrabiła dla dziaciej kvest, i adna dziaŭčynka skazała: «Heta najlepšy dzień naradžeńnia ŭ maim žyćci». Heta było tak kłasna, ludzi nie skupiacca na dobryja słovy. Treba, kab my taksama hetamu navučylisia. Nie chaču, kab heta hučała, byccam u Izraili ŭsie dobryja, a ŭ Biełarusi drennyja, — nie, my prosta zatuzanyja, z nami heta čamuści zrabili, my takimi nie naradzilisia. Voś treba niejak heta spynić i zrabić ščaślivymi siabie i našych dziaciej.
-
«A sens arandavać kvateru?» Historyja biełaruskaj pary, jakaja žyvie ŭ aŭtadomie i padarožničaje pa Jeŭropie
-
«Mokry» fasad i pierapłaniroŭka: jak ciapier vyhladaje kinateatr «Maskva» ŭ centry Minska FOTY
-
Žycharoŭ Homielščyny vyklikajuć u prakuraturu, kab uziać abaviazalnictvy ab «naležnych pavodzinach» padčas vybaraŭ
Kamientary