«U ciabie było čatyry miesiacy, daŭno moh uciačy. Voś ciapier pasiadziš». Aleh Hruździłovič raskazaŭ, jak pisaŭ prašeńnie na imia Łukašenki
Pierapoŭnienyja palitviaźniami kamiery, katavańni, etapy, štrafnyja izalatary. Heta nie stalinskija 1930-ja. Heta Biełaruś 2020-ch. Pra svoj dzieviacimiesiačny turemny dośvied vostra, daścipna, z nadziejaj na demakratyčnuju budučyniu krainy apaviadaje žurnalist «Svabody» Aleh Hruździłovič u knizie «Maje turemnyja mury». Publikujem čarhovy frahmient knihi.
«Jak udałosia vyrvacca?»
Užo dziasiatki razoŭ u mianie pytalisia: jak udałosia raniej za kaniec terminu vyjści na volu? Ale ja mahu tolki apisać hety praces, padzialicca svaimi mierkavańniami. Što ž da sapraŭdnych pryčyn taho, čamu mnie prapanavali pamiłavańnie, — jany dla mianie zastajucca nieviadomyja. Zdahadki jość, dokazaŭ niama. A asnoŭnyja dokazy mohuć nikoli i nie źjavicca — takaja dumka pryjšła paśla raptoŭnaj śmierci ŭ kancy listapada 2022 hodu tahačasnaha ministra zamiežnych spraŭ Uładzimiera Makieja. Paźniej patłumaču, pry čym tut jon.
A pakul — žnivień 2022 hodu.
Niedzie ŭ kancy leta, siarod dnia, Andrej, dniavalny pa atradzie, jak zvyčajna podbieham uryvajecca ŭ našu «chatu» i torkaje mnie ŭ ruku dziažurny mabilny telefon: «Havary! Tolki nazavisia! Chutčej!»
Andrej zaŭsiody taki impetny. Siadzić za padvojnaje zabojstva. Z adnoj strelby «zavaliŭ» spačatku maładuju žonku, potym — jaje baćku. Termin u Andreja vielizarny, śpiašacca byccam niama kudy. Jaho i dniavalnym pastavili tamu, što musić pavodzić siabie nietaropka. Ale jon nie taki čałaviek — možna skazać, navat siedziačy, biehaje. Ciapier ža pa tvary baču — nasamreč niešta niezvyčajnaje.
Nazyvajusia. Nieznajomy mužčyna na druhim baku havoryć pa-dziełavomu, ale ŭsio ž nia zvykłym turemna-načalnickim tonam, a neŭtralna-pavažliva: «Hruździłovič Aleh? Skažycie, kim vy pracavali?» Adkazvaju, što ŭžo pensijaner. «Viedaju. A da aryštu kim pracavali? Heta praŭda, što na «Radyjo Svaboda»?» — «Paćviardžaju». — «Jasna. Usio».
Ciapier vierniemsia nazad, u siaredzinu žniŭnia.
U nas, palityčnych, źjaviŭsia novy impuls pašaptacca padčas prahułki, paŭśmichacca niejkim svaim vysnovam, pra jakija inšym — maŭčok. Za vajnoj va Ŭkrainie my sočym, hledziačy rasiejskija «60 chvilin» z prapahandystkaj Skabiejevaj i paraŭnoŭvajučy z tym, što nam pišuć svajaki ŭ listach, što kažuć žonki praz telefon.
My pamiatajem, jak skaziŭsia tvar Skabiejevaj, kali ŭ žyvy efir praskočyła navina, što bai iduć niepadalok ad Iziumu, choć śpikier Minabarony Rasiei tolki ŭčora kazaŭ pra nastup rasiejskich vojskaŭ pad Charkavam. A jašče praz kolki dzion žonka adnaho z našych paviedamiła mužu, što rasiejcaŭ honiać ad Iziumu. My ź Siarhiejem chodzim pa «lakałcy» jak zaviedzienyja. Nam prosta miesca nie chapaje: «Pahnali našy haradzkich! Pahnali!»
Na tle takich padziej u atradzie znoŭ uźnikajuć razmovy pra toje, što nas, palityčnych, zaraz pačnuć vypuskać. Praz amnistyju, praz pamiłavańnie, praz pryznańnie viny ci jašče jak — nia važna, hałoŭnaje, što sytuacyja patrabuje ad Łukašenki maneŭru, i jon musić dziejničać.
Mnie bližej takaja versija, bo jana lahčejšaja: što nas trymajuć jak zakładnikaŭ i źbirajucca niekali vyhadna pradać. Łukašenka bačyć, što vajnu rasiejcy prajhrajuć. Značyć, napieradzie ŭ Rasiei vialiki kryzis, kali nie razvał, i jaje padtrymka budzie źmianšacca. Samy čas ułahodzić Zachad, kab asłabiŭ sankcyi. Zachad tarhavacca z Łukašenkam pakul nia choča, ale toj moža prapanavać chacia b «razradku napružanaści», jak niekali Brežnieŭ. Jakim čynam? Prostym — niekaha adpuścić, kab pakazać, što choča damaŭlacca. Pačnie z bolš viadomych asobaŭ, a dalej budzie hladzieć na reakcyju: paviadziecca Zachad ci nie?
Nie skažu, što sa mnoj usie siabry byli zhodnyja. Siarhiej, jaki nia byŭ palityčnym, papiaredžvaŭ, kab nia ciešyli siabie iluzijami. «Hłupstva! Chutčej zabojcaŭ pačnie vypuskać daterminova, čym palityčnych. Navošta jamu novyja prablemy? Vypuścić, kali nož da horła niechta prystavić, nie raniej», — złosna kamentavaŭ Siarhiej našy nadziei na chutki pačatak torhu režymu z Zachadam. Ale pahadžaŭsia, što na niekatorych palityčnych moža i pravieryć hety plan.
Zatoje Kastuś, jašče adzin moj siabar z palityčnych, jakraz dapuskaŭ amnistyju palitźniavolenych, pryčym u blizkim časie: «Sankcyi pryciskajuć, handal z Zachadam voś-voś pačniecca. A tady — pa schiemie 2011 hodu, pryjdzie i naša čarha. Moža, i da novaha hodu».
Sprabujuć «spłavić»
…I voś toj dziŭny zvanok u kancy žniŭnia. Jak jaho razumieć? Čamu nieviadomy supracoŭnik cikavicca danymi, jakija možna znajści ŭ majoj persanalnaj spravie? Prosta jaje razharnuć i pračytać?
Jašče adna padzieja zaminała zrabić adnaznačnuju vysnovu.
Za tydzień da taho atradny načalnik vyklikaŭ mianie da siabie ŭ kabinet. Zachodžu. Papivaje kavu. Dasłuchaŭ rapart i, jašče prycmokvajučy, ahałomšvaje prapanovaj u formie zahadu: «Chočacie napisać zajavu na pieravod u pieršy atrad, da pensijaneraŭ? Tam budzie lepiej, a z maładymi składana. Pišycie».
Spračacca nia mieła sensu, bo kali zachočuć, pieraviaduć sami, ale ŭžo praz ŠIZA. Padpisaŭ, vyjšaŭ i, kaniečnie, razvažaju: z čaho raptam taki kłopat pra maju personu? Zhadałasia, jak litaralna za dva dni da taho palitźniavoleny Kastuś paraiŭ radziej kantaktavać padčas prahułak. «Pieradali, kab mieniej z vami sustrakaŭsia, začasta bačać pobač. Uvohule palityčnym niepažadana «kučkavacca». To davajcie pakul… pačakajem».
Spyniŭsia na versii, što mianie zahadana spłavić da pensijaneraŭ, kab tut, u pracoŭnym atradzie, nia vioŭ, jak jany kažuć, palityčnuju ahitacyju.
I znoŭ razvažaju pra dziŭny zvanok. Chto heta byŭ? Tut dva varyjanty: albo zvaniŭ načalnik pensijanerskaha atradu, vyvučaŭ maju persanalnuju spravu i niešta vyrašyŭ udakładnić. Kiraŭnictva atradaŭ vyvučaje svaich asudžanych zahadzia. Moj načalnik da mianie ažno ŭ ŠIZA prychodziŭ, praz «vočka» paznajomilisia.
Albo mahčymy druhi varyjant — sapraŭdy pačynajecca toj samy torh, jaki palityčnyja stolki abmiarkoŭvajuć. Niaŭžo narešcie prypiakło? Tak ci nie, chutka ŭsio pavinna vyrašycca. Pačakajem.
Chutčej u štab!
Čakać daviałosia dzion dziesiać. Vydatna pamiataju toj nadzvyčaj chałodny aŭtorak, 6 vieraśnia. U zvyčajny hod takoj paroj ludzi jašče ŭ kašulach chodziać, a tady nibyta pryjšła poźniaja vosień. Za dva dni pachaładała da plus piaci ŭdzień i ledź nie da nula ŭnačy. Sa składu zekam vydali ciełahrejki, ale ŭsio roŭna my mierźli i pačali naciahvać pad formiennyja kurtki, chto što maje ŭ torbach — džempery, kamizelki, švedry. Zapraviš takuju padździoŭku ŭ štany — dobra hreje. Ale dumaješ i pra toje, kab kaŭnier nie tyrčaŭ z-pad kašuli, bo heta ŭžo parušeńnie formy adzieńnia, jak zaŭvažać — ŠIZA. Praŭda, uźnikała inšaja prablema. Ad praniźlivaha chałodnaha vietru padździavańnie dapamahała, ale ŭ pamiaškańni chutka zaparvaŭsia. Asabliva ŭ stałoŭcy, kali jašče pasiorbaješ ciopłaha supčyku dy asiliš «šlomku» pancaku. A tam ža ciesna, užo nie raspranieśsia.
Jakraz u takim mlavym stanie padčas abiedu čuju raptam svajo proźvišča. Kryčyć niechta hučna, z prachodu. Dziva dyj hodzie! Pieršy raz baču, kab apranuty ŭ žoŭtuju kamizelku dniavalny zajaviŭsia, kab niekaha adšukać, ažno ŭ stałoŭku padčas abiedu.
«Dzie Hruździłovič?! Ty? Chutčej u štab!» Łyžki amal va ŭsich na imhnieńnie zavisajuć u pavietry. Moža, najbolš ździŭleny zaŭhas Alaksiej dy inšyja aktyvisty, na tvarach vyrazna čytajecca pytańnie: «Čaho jamu taki pryvilej?»
Da štabu idziom tak chutka, što ledź paśpiavaju za dniavalnym. Zvyčajna dniavalny padbiraje niekaha ź inšych atradaŭ, i ŭžo takim ciahničkom zeki prychodziać da dvuchpaviarchovaha budynku štabu, u jakim zaŭsiody niešta ramantujuć. I potym doŭha stajać, pašychtavaŭšysia pierad hankam, čakajuć vykliku. Ale ciapier dniavalny pryvodzić da štabu mianie adnaho, i, nikoha nie čakajučy, my padymajemsia na druhi pavierch. Tam — pa znajomym užo kalidory da dźviarej taho samaha kabineta. Niedzie pad sercam pačynaje kałoć pradčuvańnie niadobraha: kolki vačej zaraz u mianie ŭvapjecca, akramia tych, z partreta Łukašenki? I znoŭ pačniecca kryk: «Dy ja ciabie!.. Ty ŭ mianie!.. Maŭčy!»
Zachodžu ŭ kabinet, a tam za stałom usiaho adzin čałaviek — siaredniaha vieku mužčyna ŭ sinim prakurorskim mundziry. Ihołačka, što kałoła pad sercam, źnikaje. Značyć, spracavaŭ druhi varyjant: razmova pojdzie pra vyzvaleńnie.
Dalej dakładna nia pamiataju, ci adrapartavaŭ pra siabie, jak patrabujuć praviły ŭ kalonii. Mahčyma, i pačaŭ, ale byŭ spynieny prapanovaj prysieści za stoł. Jašče adna dobraja prykmieta ŭ paćviardžeńnie majoj zdahadki. Prakuror pačynaje zadavać dziažurnyja pytańni: jak umovy, staŭleńnie administracyi, zdaroŭje? Adkazvaju koratka i biez začepak, kab surazmoŭca pierajšoŭ da hałoŭnaha. Ale hučyć pytańnie, jakoha zusim nie čakaŭ, kali darohaj prykidvaŭ mahčymy scenar razmovy: «A jak vy staviciesia da adjezdu za miažu? Paśla vyzvaleńnia nie źbirajeciesia źjechać?»
Za mnoj hnalisia kitajskija sałdaty
Uvohule z zamiežžam u mianie adnosiny prostyja. Jašče ležačy na škoncy na «Vaładarcy», niejak padličyŭ, što za svajo žyćcio, u asnoŭnym jak žurnalist, pabyvaŭ u 21 krainie śvietu, nia ličačy ŭžo niaisnaj HDR. Amal usie krainy, u jakich daviałosia pabyvać, — eŭrapiejskija dy z byłoha SSSR. Z dalokich dvojčy byŭ u ZŠA i adzin raz, u kancy 1990-ch, zaniesła mianie jak handlovaha turysta ŭ Kitaj, adkul praz tydzień vyjechaŭ, jak kaliści z HDR, z pačućciom, što vyrvaŭsia z kanclahiera na svabodu.
Čamu maju supiarečlivyja ŭspaminy pra Kitaj? A jak inakš, kali pa kitajskim horadzie za mnoj, jak za špijonam, hnalisia sałdaty Narodna-vyzvalenčaj armii Kitaju, bo, bačyš ty, a šostaj ranicy źniaŭ na fota padniaćcie na haradzkoj płoščy čyrvonaha ściaha ź piaćciu žoŭtymi zorkami. Akazvajecca, u kamunistyčnym Kitai na takija zdymki dazvoł patrebny!
I z žurnalisckaj vandroŭki pa ZŠA ŭ 1993 hodzie ja viarnuŭsia zaŭčasna, nia vytrymaŭšy ńju-jorskaj mituśni — prosta pamianiaŭ kvitok na dzień raniej. Karaciej, zaŭsiody viartańnie dadomu było macniejšaj radaściu, čym chvalavańnie pierad cikavaj vandroŭkaj. I bolš jak na miesiac z radzimaj nikoli nie raźvitvaŭsia. Jašče na pačatku dzievianostych, kali źjechać ź Biełarusi stała spravaj i modnaj, i adnosna prostaj, kančatkova vyrašyŭ dla siabie, što budu žyć tolki doma. Dy nia prosta žyć, a sprabavać rabić tak, kab naša Biełaruś stanaviłasia demakratyčnaj, volnaj, eŭrapiejskaj, a značyć, pryvabnaj.
I voś tabie pytańnie ŭ łob, dy jaŭna z padtekstam: «Nie źbirajeciesia źjaždžać z krainy paśla vyzvaleńnia?» Čytaj: lepš tabie źjechać kudy dalej.
Adkazaŭ, zrazumieła, biaz hetych doŭhich razvah, koratka: nikoli nie źbiraŭsia i nie źbirajusia. A ŭ hałavie pakinuŭ dadatak: «I nie spadziavajciesia!»
Nivodzin muskuł na tvary prakurora nie zvaruchnuŭsia, ale pa toj paŭzie, jakuju jon vytrymaŭ pierad nastupnym pytańniem, stała zrazumieła, što moj adkaz jaho nie zadavoliŭ. Choć čaho jon čakaŭ? Što kinuŭsia jaho zapeŭnivać, maŭlaŭ, źjedu, tolki adpuścicie?
Što siłaviki dy ichny vierchavod śpiać i marać, kab my ŭsie paźjaždžali — u hetym daŭno pierakanaŭsia. Šmat razoŭ čuŭ takija pryznańni, u tym liku i ŭ svoj adras. 23 śniežnia 2021 hodu, u pieršy dzień aryštu, heta paŭtaryłasia.
Vyciskali za miažu
Tady try bambizy sa staličnaj upravy milicyi prakałolisia na maich vačach trojčy.
Spačatku, jak pavieźli sa śledčaha kamitetu, supracoŭnik za styrnom irvanuŭ na skryžavańni na čyrvonaje śviatło, ledź nie ŭčyniŭšy avaryju. Mnie, kiroŭcu z 35-hadovym stažam, zastałosia tolki chmyknuć, ledź utrymaŭsia ad kamentaru. Ale dalej baču, što jeduć nie tudy, my ŭžo pa praspekcie Dziaržynskaha niepadalok ad Akreścina. «Kudy vy jedziecie? U dakument pahladzicie — mianie ž na «Vaładarku» treba, abvinavačańnie ŭžo vystaŭlena!»
Što pačałosia: «B…! Ty kudy hladzieŭ!» — zryvajucca adzin na adnym. Razvaročvajucca amal na poŭnaj chutkaści i honiać u procilehły bok, da «Vaładarki». I voś tut, jak čakali kala varot, pakul vaładarskija viertuchai adviačerajuć, vidać, spracavała ŭ ich hałovach niejkaje zabytaje spačuvańnie. «A čaho ty, — kažuć, — nia ŭciok za miažu? U ciabie było čatyry miesiacy, daŭno moh uciačy. Voś zaraz pasiadziš».
Dobryja takija chłopcy, uvajšli ŭ stanovišča i adkryli sakret, što ŭsich takich, jak ja, zahadana albo sadžać, albo vyciskać za miažu. Atrymlivajecca, mnie hetyja čatyry miesiacy pamiž zatrymańniem u lipieni i ciapierašnim aryštam u śniežni na toje i davalisia, kab uciok. A ja tady nie zrazumieŭ.
Zajava na imia Łukašenki
Vychodzić, u kabinecie načalnika kalonii sam-nasam z supracoŭnikam prakuratury znoŭ budziem musolić hetuju temu — pra adjezd za miažu. Ale spačatku čałaviek musić vyzvalicca, a ŭžo tady vyrašać prablemu adjezdu. Dumaju pra heta, tolki vyhladu nie padaju, čakaju nastupnaha pytańnia. Paŭza zaciahnułasia.
I tady karotkaje, jak streł, pytańnie: «Jak vy staviciesia da prašeńnia ab pamiłavańni?»
Ciapier maja čarha brać paŭzu. I jana patrebnaja, kab uzvažyć «za» i «suprać» dy nie pamylicca. Staŭlusia da pamiłavańnia, viadoma ž, składana. Bo taksama mučać sumnieńni, ci varta prymać svabodu z ruk dyktatara, jaki tysiačy ludziej praź biezzakońnie kinuŭ za kraty. A prašeńnie ab pamiłavańni daviadziecca padavać na jahonaje imia, biaz hetaha nie abydzieśsia. Značyć, sumleńniej nie chłusić sabie, nie pahadžacca.
Adnak z hetaj maralnaj pazycyjaj uva mnie zmahajecca praktyk, jaki razvažaje inakš: ad taho, što zastanieśsia za kratami, kali moh by vyjści na volu, nikomu lepš nia budzie. Kali nie vyzvalajeśsia koštam zdrady, dyk nie skarajeśsia, nie sastupaješ i nie kryvadušničaješ.
Prosta niby ŭciakaješ z-za drotu ŭ dzirku, jakaja niečakana adkryłasia i praz chvilinu maje zakrycca. Praziavaješ — budzieš škadavać. Dyj na voli niešta možaš zrabić karysnaje, chacia b dla svaich rodnych. A ŭ viaźnicy ty tolki pakutnik i zakładnik.
Čałaviek uva mnie z takoj pazycyjaj pieramahaje taho, bieskampramisnaha, i rašeńnie, što adkazać, pryniata: «Narmalna staŭlusia. Ale mnie, jak žurnalistu, davodziłasia pisać pra vypadki vyzvaleńnia palitźniavolenych praz pamiłavańnie, i tamu viedaju, što ad ich patrabavali pryznańnia viny. Dyk voś ja vinu nie pryznaŭ i nie pryznaju. Tamu — jak chočacie».
Z adkazam moj vizavi nie ciahnuŭ: «Dobra, nie pryznavajcie. Pišycie biez pryznańnia. Ale viedajcie: ci padpišuć takoje prašeńnie, skazać nie mahu. Heta jak latareja. Dyk napišacie?»
«Tak, na heta ja zhodny», — kažu jak maha spakojniej.
Pradstaŭnik prakuratury daŭ mnie arkuš papiery, asadka ŭ mianie była svaja. Pačatak zajavy składaŭ sam, ale dalejšy tekst častkova nadyktoŭvaŭ prakuror. «Prezydentu RB Łukašenku A.H. asudžanaha pa artykule 342 Hruździłoviča A.H. zajava…»
Pra tekst prašeńnia pamiataju dakładna, što treba było paznačyć prysudžany sudom termin i kolki realna ź jaho adbyŭ. Napisaŭ pra paŭtara hoda i zadumaŭsia na sekundu, što paznačyć dalej. Pavodle zakonu dzień utrymańnia padčas śledztva i da zakančeńnia pracesu apelacyi zaličvajecca za paŭtara dnia, i tamu farmalna ja adbyŭ za kratami ŭžo nia dzieviać miesiacaŭ, a ledź nia hod. I ŭsio ž paznačyŭ dzieviać miesiacaŭ. Asobnym skazam dadaŭ, što nie pryznaju siabie vinavatym, bo pracavaŭ na pratestach jak žurnalist. Jašče zapomniŭ takuju detal: u kancy zajavy prakuror prasiŭ upisać słovy: «Abaviazvajusia bolš zakon nie parušać». U hetym skazie śviadoma nia staŭ užyvać słova «bolš», i atrymałasia: «Abaviazvajusia zakon nie parušać». Padumaŭ, što tut maralnaj sastupki nia budzie: heta ž narmalna, što hramadzianin abaviazvajecca nie parušać zakon.
Pastaviŭ unizie podpis, datu i pieradaŭ tekst zajavy supracoŭniku prakuratury. Toj prabieh pa im vačyma, pry mnie ničoha nia praviŭ. «Da pabačeńnia». — «Da pabačeńnia».
«Niekatoryja momanty ŭspłyvali ŭ hałavie, jak u kino». Aleh Hruździłovič — pra svaju knihu ab dzieviaci miesiacach u niavoli
«Vitajem u piekle!» Žurnalist Aleh Hruździłovič raskazaŭ pra svoj dośvied u ŠIZA i rastłumačyŭ, čym jon roźnicca ad karcara
Jak schudnieć da niepaznavalnaści. Pra charčavańnie ŭ źniavoleńni piša Aleh Hruździłovič
«A, patryjot, radzimu lubiš? Nu pahladzim»
Stukactva pačynajecca na voli
Ahurčyk, Šlomka, Stary i Unučak. Mianuški ŭ kałonii
Los Vitolda Ašurka prymiaraŭ na siabie kožny, abo Jak vyžyć u kałonii
«Siarod novych znajomych akazałasia niekalki zabojcaŭ». Pra turemnyja paradki i roznyja katehoryi źniavolenych piša Aleh Hruździłovič
«Ci dažyvu, nie viedaju» — frahmient knihi Aleha Hruździłoviča
«I tady zekaŭ pašychtavaŭ načalnik kałonii i paabiacaŭ daterminovaje vyzvaleńnie» — frahmient knihi Aleha Hruździłoviča
Čaho kaštuje vyzvaleńnie i ci varta iści na pieramovy z režymam
Kamientary