Dzianis NOSAŬ
Pa polskim časie
Kožnaje padarožža ŭ zachodniuju Biełaruś dla čałavieka z uschodu krainy adkryvaje cudy. Asablivaści landšaftu, katalickaść, ślady žyćcia «za Polščaj».
Haściavaŭ ja na chutary pad Miorami. Rajonnaja kniha «Pamiać» paviedamlaje pra jaho — 2 dvary, 3 čałavieki. Nasamreč daŭno ŭžo 1 dvor, 2 čałavieki. Susiedni dom choć i zachavaŭ ślady jašče niadaŭniaha — hadoŭ 20 tamu — dabrabytu, ale pusty, patrochu razvalvajecca. Ad treciaha, trochu dalej, zastałasia tolki kupa hliny na miescy hrubki. Pobač na račułcy Viacie — reštki młyna. Nie takoha j staroha, užo našaha stahodździa, ale z 50-ch nikomu nie patrebnaha. «Pry Polščy» tut viravała žyćcio, a zaraz tolki imklivyja chvali Viaty pad starym muravanym mostam, što viadzie ad młyna na druhi bierah, da dvuch inšych jašče žyłych damoŭ. Dakładniej, vioŭ... Bo pad čas viesnavoj pavodki i jon abvaliŭsia. Adnaŭlać niama kamu. A na bierahach, miescami davoli stromkich — zialonyja džunhli...
Haspadar chutaru, dzied Stanisłaŭ, naradziŭsia, kali pačałasia pieršaja suśvietnaja, babula Kaciaryna na dziesiać hadoŭ maładziejšaja. Za palakami dzied pracavaŭ u najmie, paśpieŭ adsłužyć u vojsku; vajnu pravioŭ u niamieckich kanclahierach. Cikavyja jahonyja raspoviedy pra časy «ŭźjadnańnia». «Za Polščaj ciažka žyłosia. U adnaho robiš, u druhoha — mnoha raboty, duža ciažka. Ale j zarobak dobry. A za Savietami lepiej stała. Kamisar, pradsiadaciel heny, u kałchoz usich zhaniaŭ. A sam usio na dzievak palavaŭ, bandyt. Byvała, pry ŭsich revalveram trasie dy kryčyć joj: «Zastralu, jak sa mnoj nia pojdzieš! Zastralu!..» I hetak dalej, a na finał: «Tak što za Savietami lepiej stała, duža lepiej...»
Siastra dziedava pa vajnie ź siamjoj źjechała ŭ Polšču, a dzied viarnuŭsia ŭ Biełaruś, ažaniŭsia. Ale razam z babkaj ličać siabie chutčej palakami, chacia pry novych ludziach hetaha nie afišujuć. Ale biełarusami siabie ŭparta nie nazyvajuć, nasupierak naščadkam navat. Pišuć pa-polsku, prynamsi «polskimi litarami». Hutarka ž — trasianka. Pra Polšču dy palakaŭ havorać jak pra «ich».
A što samaje cikavaje, ja spačatku nia moh zrazumieć, čaho jany ŭ časie, byvaje, błytajucca, a jakoj aŭtobus prychodzić, naprykład? Akazvajecca: «To pa-vašamu, musić, u dzieviać — a pa-našamu ŭ vosiem...» Jany žyvuć pa polskim časie!
Heta možna było zrazumieć raniej, jak unutrany supraciŭ pierachodu «pad Maskvu». Ale j ciapier hetamu nia mohuć pieraškodzić ani składanaści z napraŭkaj hadzińnika, ani błytanina (i ŭ dačynieńniach z rodnymi), ani toje, što Biełaruś navokał ich daŭno ŭžo žyvie nie «pa Maskvie», a pa svaim časie, ni toje, što ŭłasny syn pracavaŭ i za «Savietami» ŭva ŭładzie j zaraz adzin ź pieršych ludziej u rajonie...
Dzied z babkaj pry Polščy žyli kala 20-ci hadoŭ, a z taho času prajšło ŭžo 60... Ale ništo nia moža — i nia tolki ŭ ich — vytravić zvyčki žyć pa polskim časie. Tak na ŭschodzie ŭ mnohich pakaleńniaŭ vypracavałasia zvyčka žyć «pa Maskvie», «u Rasiei». Ale toje pacichu prachodzić...
Kamientary