Źmicier SAŬKA
Draniki z kołaj
Pieršyja dva tydni ŭ Amerycy ja byŭ u šoku rasčaravańnia. Žyćcio mnie raptam zdałosia biessensoŭnym, usio zroblenaje j tolki zadumanaje — marnym, ideały j pamknieńni — stračanymi.
Ujavicie sabie žychara brazylskaj Amazonii, jaki vynajšaŭ rovar. Voś ža ja čuŭsia takim abaryhienam. Toje, čym dahetul žyŭ, tut, u Amerycy, užo stałasia pluskvamperfektam, daŭna projdzienym etapam u raźvićci cyvilizacyi.
Pizza
Jašče da pryjezdu ja byŭ načuty pra amerykanskuju picu, što jana — samaja picyjnaja ŭ śviecie. Časam zdajecca, što Statuja Svabody mahła b być uzbrojenaja nie pachodniaju, a trymać na tacy symbal Dastatku j Sytaści — ahramadny blin picy, pamieram ź placoŭku dla hielikopteraŭ, a da kamiennych hrudziej pryciskać nie falijant Kanstytucyi, a «Knihu o vkusnoj i zdorovoj pićcie».
Kunstkamera
N-Jo — heta horad, u jakim ty bačyš usich,
zastajučysia niezaŭvažany.
Ź filmu «Byvaj, Ałabama»
Za ŭvieś svoj ńjujorski pobyt ja ni razu nie naviedaŭ ni teatru, ni kancertu, ni muzeju. (Praŭda, adnojčy dobry čałaviek prastaviŭ bilet na balet — Ateła ŭ «Metrapoliten-Opery». Zybanska! — skažu vam.) Prosta nie było patreby. Vychodziš na Manhieten — i ty ŭžo ŭ teatry, na kancercie, u muzei.
Turystyčnaja litaratura pra Ńju-Jork ćvierdzić, što tut žyvuć 10 tysiačaŭ prafesijnych mastakoŭ i stolki ž, nia mienš, prafesijnych muzykaŭ. U hetym pierakonvajeśsia na kožnym kroku. Asabliva što da roznych śpievakoŭ dy hracoŭ. Vuń irvie svoj čaroŭny meksykanski hołas praŭnuk maja ci actekaŭ, starajučysia pierakryć śpievam ciahniki padziemki. A voś hety mułat-flejtyst peŭna byŭ by ŭ nas nadziejaj i honaram Biełaruskaj kanservatoryi — takuju džazuchu na pieramienu z klasykaj daje! Usich parodaŭ bubnisty tabaracca nie ŭ metro, a na pavierchni. Brydzieš miž chmaračosaŭ i čuješ, jak sprytna tamtamiać na raznastajnych perkusijach hnanyja hołasam kryvi čornyja palcy. Murynskaje — u adroźnieńnie ad indziejskaha — mocna harmanizuje z usimi hetymi hieametryčnymi pravilnaściami, što zavucca jomistym słovam Manhieten.
Dziela spraviadlivaści zaŭvažu, što niaredka spatykajecca j poŭnaje fufło a la Kamaro?ka Folk. Adnak im zazvyčaj ničahuśki j nia kidajuć.
A što da kunstkamery... Kali b na ziamli vadzilisia ludzi z tryma vačyma ci nosam na łobie — dyk i takoje vy b abaviazkova sustreli na Manhietenie. Lubaja kunstkamera blaknie!
Voś na 6-j aveniu suniecca čorny chłapiec ź pirsinham na tvary: brovy, pad brovami, vakoł rota — usio ŭsiejanaje drobnymi załacistymi pacierkami.
Voś pa Leksynhtan-aveniu prapłyvaje krasunia rostam pad metar-dzievianosta. Na darahich abcasach. U stylnym palitonie. U vobłaku tonkich parfumaŭ. Heta ńjujorski transvestyt.
U budynku bas-terminału (pa-našamu — aŭtavakzału) na 8-j aveniu jašče adzin transvestyt — farbavany ŭ blandynku muryn: mažny (mažn-aja?), sympatyčny (-aja), z ahramadnymi cyckami-kavunami. Šykoŭnaja sylikonavaja lalka!
A heta ruchomaja kalekcyja falerystyki: prosta vychapleny z vesternu dziadźka ŭvieś — ad kapieluša da abciepanych kałašynaŭ — abviešany sotniami značkaŭ.
A voś takich, jak u stałoŭcy «Burhier Kinh» pobač z aŭtavakzałam, i na mienskim vakzale poŭna. Naturalny bamžatnik. Praŭda, mienskija bamžy — jak na adzin kapył: brudnyja, pjanavatyja, u abnoskach. A ńjujorski bomž niejki bolš raznastajny, dvuch padobnych — nia znojdzieš.
Chvała Karalu Łuścianioŭ!
«Karol Łuścianioŭ» (pa-amerykansku «Burhier Kinh») — heta toje ž, što j «MakDonaldz», tolki lepš. «MakDonaldz» — nalivaje Coca-Col'u i ŭsio, što kampanija «Koka-koła» vyrablaje. A «Burher Kinh» nalivaje Pepsi — i, adpaviedna, usie vytvornyja: 7Up, Mountedew, Diet (dyjetyčny) Pepsi j h.d. Ńjujorski biełaruski litaratar Jurevič ćvierdzić, što abodva Diet'y — i Coca, j Pepsi — zadumanyja jak srodak ad žyvata, pa-našamu — słabkoje. Ja, kolki ni vypraboŭvaŭ, ničoha takoha nie zaŭvažyŭ.
Ja lublu Pepsi. Kali vy nia čujecie roźnicy pamiž Pepsi j Coca'j — vy zamała hetaha pili.
Pa-druhoje, amal usiudy ŭ stałoŭkach «Burhier Kinh» vam vydajuć pusty papiarovy kubak, i vy možacie žłukcić, pakul nie pierakaštujecie ŭsich najaŭnych napojaŭ, ci pakul nie pačujecie abiacanaha sp.Jurevičam Diet-efektu, ci, narešcie, pakul nie raspaŭziecca ad niepraduhledžana žorstkaj ekspluatacyi vaš papiarovy kubak.
Adnak takoje mora raźlivanaje maje bierahi. Tam, dzie isnuje niebiaśpieka pryvabić na darmaŭščynu tabuny bamžoŭ, dzieić makdonaldaŭski pryncyp: adzin kubak — adna pajka pitva.
Cikavinki Brajtanu
Na Brajtanie znachodzicca abałdzienna cikavaje miesca. Nie, ja nie pra barachołku — vidać, adzinuju ŭ ZŠA. Ja pra akijanaryjum, jaki ŭ N-Jo, čamuści, zaviecca akvaryjumam.
Jak ja lublu razhladać usialakija prajavy žyvoj i niežyvoj pryrody! Jak ja čakaŭ sustrečy z hetym dzivam! Ź jakim trymcieńniem (nu, jasnaja reč, bilet kaštuje 7 z pałcinaju amerykanskich rubloŭ!) ja ŭvachodziŭ u hetuju śviatyniu vaładarstva pienabarodaha Neptuna!
My ŭvajšli ŭ pieršuju zalu. Tut byli roznyja morskija vožyki, nievymoŭnaj raznastajnaści karali, zusim nieviadomaja mnie padvodnaja žamiara (pra banalnych rybak usich koleraŭ viasiołki j zhadvać nia varta). Pakul my, ja j Vicia Kaminski, začaravana nazirali za pracesam defekacyi morskaj zorki (kali b vy takoje pabačyli — nie zabyli b da viečka truny!), pryjšoŭ nahladčyk-muryn i ŭračysta abvieściŭ, što akijanaryjum začyniajecca...
Tak my amal ničoha j nie pabačyli.
Padańni sivoj minuŭščyny danosiać da nas hłuchija, pakrytyja pyłam stahodździaŭ źviestki, što niekali na paŭdniovaj uskrainie Bruklinu, jakuju tubylcy zavuć Brajtan-Bič, žyli čornyja nehry. I tak jany žyli, pakul ich nie sahnali z abžytych dziasiatkami pakaleńniaŭ miaścin, ź dziedaŭskich mahiłaŭ, z radzimych bierahoŭ — chto b vy dumali?! — savieckija habrai.
Zvyčajna ŭ Amerycy biełyja skardziacca na toje, što ich zhaniaje čarnata, a tut bač — i na čarnatu z Brajtan-Bič znajšoŭsia saviecki bič. Ciapier vy zrazumieli, na jakoj prystupcy sacyjalnaj leśvicy znachodzicca vaš susied, dziadźka Isak z treciaha pavierchu, jaki «źliniaŭ» za akijan u siaredzinie 80-ch?
Niama brudniejšaha ź biełych rajonaŭ Ńju-Jorku za Brajtan. A jaki smurod raptam apanoŭvaje vypadkovaha amerykanca-raziaviaku, kali jon niaŭznak trapić na skryžavańnie Brajtan-Stryt i 7-j vulicy!
Tut mušu zaŭvažyć, što Vili Tokaraŭ — vialiki ašukaniec. Jamu ŭdałosia svajoj zalichvacko-biesšabašnoj tvorčaściu zaduryć hałavu savieckaha abyvatala bajkami pra ziamny raj — Brajtan, dzie zaŭsiody dziaŭčaty, šampanskaje, šykoŭnyja aŭtamabili dy inšyja pieknaści volnaje žytuchi.
Byvaje, kažuć, kachańnie ź pieršaha pohladu. Ale peŭna viedaju, što ź pieršaha pohladu byvaje nianaviść. Voś tak — luta, usimi žyłkami, kožnaj poraju — źnienavidzieŭ ja ź pieršaha pohladu saviecki Brajtan. Usich hetych taŭstazadych Ełačak i potnych Mišaŭ! Usie ichnyja, da łamoty ŭ paščenkach znajomyja šmajsy. Jakoje chalery tre było jechać z Małdavanki-Adeskaj ci Babrujsku-na-Biarezinie ŭ Złučanyja Štaty, kab stvaryć tut, u sercy kapitalistyčnaha śvietu, anklaŭ saŭdepii (a mo heta hebušnaje zadańnie?), dzie, luboŭna zakanservavanaje, aščadna zachoŭvajecca ŭsio toje, ad čaho hetak plavaŭsia akularysty picierski dysydent i što vyklikała vanit-fantan u bulbanosaha biełaruskaha nacyjanalista?
Heta ja tak nie palublaju ichny Brajtan. A jość vyčvarency-amatary, jakim Brajtan, jak tvajmu Jazepu harmonik — sama viešč! Ich siarod 100-adsotkavych amerykancaŭ — proćma. Na ich brajtanskija turfirmy ruki hrejuć: źbrajuć u ekskursii dy vodziać pa hetym savieckim zapaviedniku, pakazvajuć. Vo jon — zahadkavy rasiejski etnas.
Treba zaznačyć, što ja nie adzin taki brajtananienaviśnik. Bolšaść rasiejskamoŭnych, jakim udałosia ŭładkavacca ŭ amerykanskaj rečaisnaści, starajucca nie byvać tut. Jany hrebujuć Brajtanam i jahonymi nasielnikami, pieravažna ŭełfernikami. Ŭełfernik — heta čałaviečaje stvareńnie, jakoje siadzić na welfare, h.zn. nie pracuje, kab mieć prava atrymlivać dziaržaŭnuju dapamohu. Mentalna — heta toj ža naš elektarat, jaki hatovy na ŭsio, aby nie rabić ničoha, a siadzieć pad kakosavaju palmaju z praciahnienaj rukoju. Kali b Ryhoryč balatavaŭsia ŭ Senat ZŠA ad Brajtanu, jon by peŭna — prajšoŭ.
Čaho ŭ Amerycy niama
Amerykancy ličać, što ŭ Amerycy jość usio,
a kali čaho j niama — dyk i nia treba.
Rasiejski kinarežyser A.Hierman
Aproč kučy roznych davoli tryvijalnych chibaŭ, ja maju adnu aryhinalnuju — ja patalahična lublu smažyć draniki.
I voś ujavicie karcinu. U Ńju-Jorku ja abłaziŭ dziasiatki haspadarčych kramaŭ i adpaviednych adździełaŭ u supermarkietach, ale tak i nie znajšoŭ banalnaj ciorki dla bulby. Padobnyja byli, ale sapraŭdnaj, kab ź dziračkami, niby prabitymi ćvikom — nie było.
Vyratavaŭ mianie adzin były hramadzianin SSSR z vuhorskim akcentam (u mižvajenny čas jahony tata byŭ metradatelem u samym šykoŭnym restaranie Vužharadu — tady jašče nie ŭkrainskaha, a vuhorskaha). Jon padkazaŭ mnie, što aperacyju tarkavańnia ažyćciaŭlajuć u blendery — mašyncy dla zdrabnieńnia charčoŭ. Uziaŭ ja hetuju štuku (haspadynia domu, dzie nas z žonkaju prytulili, kałoła ŭ hetaj pryładzie lod dla kaktejlu) i pačaŭ eksperymentavać.
Jaki ja byŭ ščaślivy, kali majo vucha — praz 3 miesiacy zmušanaha paŭstrymańnia — učuła viasiołaje skvirčeńnie pieršaj trojki dranikaŭ na patelni! Što tam blincovyja radaści dziatvy z «Novaj ziamli» ŭ paraŭnańni z himnami Draniku ŭ maim zbalełym, ssumavanym, znastalhizavanym straŭniku!
Ale skažu ja vam, što jość jašče sioj-toj biełaruska-amerykanski drankapiok, jaki, niahledziačy na majo hienijalnaje adkryćcio, i nadalej karystajecca prymityŭnaju tarkaju. Jahonaje prava. Ameryka ž — kraina volnaja...