Parol «Niamiha»

Aściarožna, dźviery začyniajucca. Nastupnaja stancyja — Niamiha.

 

Hadavina strašnaje katastrofy 30 traŭnia pieratvarajecca ŭ imhnieńnie praŭdy dla našaje śviadomaści. Miensk znoŭ na Niamizie. Miensk sprabuje čarhovy raz pieražyć kašmarnyja padrabiaznaści j pačućci — i sprava tut nia prosta ŭ masavym psychalahičnym refleksie. Nasamreč, biełaruskaje hramadztva dahetul nie asensavała, nie spaścihła Niamihi: jak heta mahło zdarycca, čamu mienavita tut i ciapier i što heta značyć. Siarod moładzi «Niamiha» ŭvohule zrabiłasia parolem niaŭciamnaha bolu: junaki j dziaŭčaty, pačuŭšy jaje imia, biezdapamožna niamiejuć i hublajucca.

 

Pakaleńnie Niamihi

Tak mnoha moładzi na vulicach Miensku, prosta žach. Chodniki j transpart, kramy j kaviarni, parki j kinateatry zapoŭnienyja pakaleńniem, narodžanym u SSSR. Ich naradžali chutčej i pabolej: buduć žyć pry kamuniźmie, kožnamu kvateru da 2000 hodu, dahnać i pierahnać Ameryku. Apošni, zastojny demahrafičny bum — kab paśpieć pierad pierabudovaj, pierad Čarnobylem, pierad niezaležnaściu. Naša rodnaje pakaleńnie — taja samaja moładź, jakaja ŭviesnu 96-ha vyjšła na płoščy j adstajała Biełaruś, a siońnia masava chłynuła ŭ niedziaržaŭny sektar; taja, jakaja holić hałovy dla skinhiedaŭskich i erenješnych bryhadaŭ, nijak nie napjecca piva j nie pierastanie hłušyć harełku. Pakaleńnie bepeseem, jakoje pacichu kolecca j błatuje, sprabuje rabić babki i maryć pra «Biełaruś — u Eŭropu», u sensie zvalić na Zachad. Pakaleńnie, jakoje tabunami błukaje pa vulicach, razhladajecca ŭ pošukach vidoviščaŭ, zdryhajecca ŭ zadavolenym rohacie j bałdzieje ad paŭnaty žyćcia. I voś, pad čas čarhovaha kancertu, u doždž, hety małady j dužy natoŭp, padpity i ŭzbudžany, samy sok, schodu abvalvajecca ŭ padziemny pierachod metro. I dušyć, dušyć sam siabie, u stohnach, ścisnuty bolem, dušyć sorak junych dziaŭčat i trynaccać chłopcaŭ.

U epicentry znoŭ apynulisia tyja ž, chto i na manifestacyjach 96-ha, i ŭ Śvietłahorsku, i ŭ BPSM, i ŭ Maładym Froncie. Heta adno pakaleńnie — našyja, takija, jak my z taboj. Tynejdžary epochi niezaležnaści, jakija na zachodnich viatrach pieratvaralisia ź dziaciej u vypusknikoŭ, nabiralisia siłaŭ z razbureńniem imperyi zła, jakija ŭpieršyniu paśla zastojnaha ŭdušša pa-sapraŭdnamu volna maryli i tak chacieli ŭ niešta vieryć...

Spustošanyja dušy, poŭnyja svabody — jany vybuchajuć, jak pavietranyja šaryki. Niamnohija adčuli pad nahami rodnuju ziamlu, niamnohija ŭbačyli pa-nad saboju Boha. Bolšaść nie hladzieła ani pad nohi, ani ŭ niabiosy. I, kali paciamnieła, kali razharnulisia dymnyja chmary j hruknuła navalnica — usie tak i pajšli, natoŭpam, podbieham, padšturchoŭvajučy adzin adnaho, rušyli masaju plečaŭ, šyjaŭ i łokciaŭ tudy, dzie za pryčoskami j patylicami ŭžo čakaŭ hłyboki padziemny pierachod.

 

Udar u samaje serca

U Miensku niama miesca hłybiejšaha. Z hłybiejšaj, čym u Niamihi, historyjaj, ź biezdańniu archiealahičnych płastoŭ, z pahružeńniem u samuju staražytnaść. Naradžeńnie horadu, słavutaje «Słova ab pałku Iharavym», dziadziniec, Mienskaja brama. Nižni rynak, hałoŭnaja šmatludnaja płošča ŭ Siaredniavieččy, žyćcio až kišeła. Raka Niamiha ŭ pavodku vychodziła ź bierahoŭ, źbirajučy ŭvieś brud, śmiećcie j niečystoty, i zalivała cełyja kvartały z padvałami — brydkaja žyžka tchnuła tut tydniami. Nutro... I tolki padumać, hałoŭnyja chramy krainy navokał!

Kali ekskavatary prakładvali kaŭšami metro, byccam kości, truščyli pachavanyja viekavyja biarvieńni, kali ŭzryvali kładku klaštaraŭ i vyhrabali z tajemnych padziemnych schovaŭ knihi ChVII stahodździa, z karaniami vyvaročvali strašnyja mienskija skarby — Biełaruś zdryhałasia. Heta było spustašeńnie čahości śviatoha — u horadu vymali dušu. Tałakoŭcy j Paźniak hołymi rukami išli na buldozery, instynktyŭna supraciŭlałasia intelihiencyja, ale katłavan ahramadnaje rany raskopvali, niahledziačy ni na što. Uvieś niemy bol, usia niemaść historyi, usia hłybinia zabyćcia j abyjakavaści ŭvasobilisia ŭ miortvaj, čornaj, syroj trunie stancyi, zamuravanaj chałodnym kamieńniem. Miortvaja niemaść, metro Niamiha.

Niemaje pakaleńnie 30 traŭnia nia mieła rodnaje movy. Niemaje pakaleńnie Niamihi nia ŭmieła kajacca i malicca Bohu. Niemaść biełaruskaje moładzi była nievynosnaja. Darujcie mnie, maje lubyja, mileńkija dziaŭčaty i chłopčyki — ale heta praŭda: niemaje pakaleńnie nie mahło paźbiehnuć Niamihi.

Pad daždžom, ledź strymlivajučy siabie z raźbiehu, ledź paśpiavajučy pierabirać ślizkija hranionyja prystupki, družna, moŭčki dryželi j bilisia sotni junych sercaŭ. Hłuchoje padziemje pahłynała natoŭp z šumam dychańnia j lijučaje vady. Nichto nie paśpieŭ i vojknuć: niečakany zboj kroku ŭnizie, ščytavoje zaharadžeńnie j imhniennaja pjanaja bojka na samym padnožžy pierasmyknuli pieršyja šerahi adnačasova, jak padziemny ŭdar. I tolki tady apošni, zdušany kryk, jak vydych, jak vybuch dušy ad udaru ŭ samaje serca, vymknuŭ z hłybiniaŭ i pačaŭ napaŭniać usiu niemuju jamu. Strašnaje sipieńnie vycisnutaha ź dziesiatkaŭ lohkich pavietra, žanočy visk i zbłažełyja, da vanitoŭnaha stohnu, hałasy... Pozna. Zzadu nia čuli, napirali, mknuli da pravału, i ŭ kryk padali tyja, chto ŭžo spynicca nia moh.

Niamiha sapraŭdy hachnuła hramadztvu prosta ŭ serca. U samaje trapiatkoje, haračaje j napružanaje, u samaje junaje i sakavitaje, dzie bujna pulsuje žyćcio. Zhadajcie — jaki byŭ mocny j ščymlivy bol. Kali ŭsie pačuli, kali tolki ŭjavili: šasnaccacihadovyja, łaskavyja i ŭśmiešlivyja, dziaŭčatki... Piatnaccacihadovyja chłopčyki z žyvymi vačyma... U ahulnaj mahile, sotni, sa stohnami cisnuć i dušać adzin adnaho. Pamirajuć razam, u ličanyja chviliny, ad udušša braciki j siastryčki, dačuški j synočki, siabroŭki j kachanyja — heta było nastolki strašna j praniźliva, što prosta vyvaročvała dušu.

Jany zahinuli dziela taho, kab my narešcie da dna žachnulisia. Kab dajšło da kožnaha, čuješ. Kab zanyła ŭ hrudziach u nas z taboju. Achviara za naš hrech, našuju abyjakavaść i niemaść — maju, tvaju, jahonuju.

 

Rydańnie niabiosaŭ

Ty spytaješ, čamu Boh nie spyniŭ Niamihi.

Udychni na poŭnyja hrudzi. Hospad Boh daŭ nam svabodu. Volnaja vola — hałoŭnaje, čym Tvorca nadzialiŭ čałavieka, našaje najvyšejšaje dabrasłavieńnie j najvialikšaje praklaćcie. Čałaviek volny vybirać. Ty možaš iści na mitynh ci na kancert «Manha-Manha», možaš prosta słuchać muzyku, a možaš pić da ŭpadu piva, možaš zajmacca raspustaj i łajacca matam — a možaš strymlivacca. Urešcie, ty možaš vieryć u Boha — ci jak sabie chočaš: ciabie prymušać nichto nia maje prava dy j nia budzie. Ale pamiataj adno: kali, pichajučy sabie padobnych, ty pačynaješ adčuvać, jak ściskaje i truščyć cieła, nie daje piknuć nieadolnaja siła, kali dapinaješ, što ŭsio, vyjścia niama, i ad strachu śmierci ciamnieje ŭ vačoch — heta ŭžo vynik vybaru. Heta toje, što my ŭvieś čas vybirali. Heta piekła, da jakoha my nabližalisia pastupova j niaŭchilna, krok za krokam.

Ludzi dušyli siabie sami — niebu zastavałasia tolki rydać pa-nad imi. Płač daždžu zalivaŭ navakolle. U padziemji, u pakutlivych sutarhach, prydušanyja adnahodkami, pamirali padletki.

Kolki razoŭ pa darozie na stancyju metro ŭvačču blikavali załatyja kryžy Śviata-Duchava Saboru! Ale źmirhnuli — i ŭ pierachod. Kolki razoŭ raptoŭna, byccam niešta zhadaŭšy, my spynialisia ŭ centry horadu — zryvaŭsia boj zvanoŭ na Katedry! Ale praz sekundu znoŭ nabirali chadu. Kolki razoŭ dahetul davodziłasia nazirać, jak ścižmy pieršakurśnikaŭ-evanhielistaŭ na placformie taje samaje Niamihi padchoplivali raŭnaletkaŭ kala vahonaŭ. Jo-majo, dy nu vas...

A 30 traŭnia biełaruskija chramy hladzieli skroź doždž u pravał Niamihi. Ślozy i kroŭ ściakali pa ścienach.

 

Pakajańnie Niamihi

Niebiaśpiečna pahružacca ŭ hłybini Niamihi. Nielha ŭvieś čas ruchacca ŭniz, u pierachod, u ciemru. Adtul tchnie śmierciu. Tak, u pradońnie, asudžana pazirali tyja, chto mižvoli pasoŭvaŭsia ŭniz 30 traŭnia, chto navat padumać nia moh, kab spynicca, i spaŭzaŭ, pakidajučy ślady palcaŭ na stoli. Zaraz, razhladajučy nadpisy, tvary j adlustravańni, ludzi sychodziać da samaha zmročnaha dna, zacinajucca ad niaŭciamnaha stachu i stynuć. Ad pryciahnieńnia biezdani točycca hałava i ŭ dumkach tolki — niaŭžo... navošta... a jak ža tak...

Azirnieciesia. Padymiecie vočy na leśvicu ŭ nieba. Pa prystupkach Niamihi nie sychodzić treba, a padymacca ŭharu. Tak, kab z kožnym krokam śviatleła, kab prybaŭlałasia pavietra, kab kožny zdymak i nadpis klikaŭ jašče vyšej, da vyšyniaŭ. Padymajciesia. Heta nia loch i nie zakładvańnie ŭ mahiłu — heta padjom uharu. Pakutny, źniasileny, praz durny napor i pjany natoŭp, skroź bol — ale heta padjom. U žyćcio: u horad, dzie chodziać ludzi i dzie tak mnoha moładzi.

Na ścienach Niamihi — tut Saša, tut Ira, tam Lena... Ale paŭsiul — kryžy j abrazki. Imia Chrystova, pakajannyja słovy. Usio prosta: leśvica ŭ nieba na 40 prystupak — heta ŭvaskrasieńnie ź miortvych. Božaja viečnaść. Jašče raz, nie apuskajcie vočy pierad Niamihaj. Padymajciesia.

Nia viedaju, jak kamu — mnie moładź Niamihi na vulicach traplajecca ŭvieś čas. Blednyja tvary ź cieniem udušša, z vačyma, jakija ničoha nie vyražajuć — takoje ŭražańnie, što ŭsie jany tolki j čakajuć daždžu na kancercie. Byvaje ciažka kazać heta adurełym ad pracy ci pjanym, źniasilenym sumiatnioj ci atupiełym ad ježy, ale ja zhadvaju zdymki trupaŭ, zvalenych upokat pa morhach, i prašu: maje miłyja, kali łaska, nie pamirajcie. Nia treba ŭ pravał Niamihi. Pastarajciesia ačomacca, udychnuć pavietra, uźniać vočy da Boha — pavieryć i palubić.

Hod minuŭ. Dziaržava, kolki jość siłaŭ, zabyvajecca pra «piaćdziesiat try rubcy». Apazycyja vydaje knihu. Chto vinavaty? Šukajuć. Mała kamu chočacca pryznavacca, što sami i asabista kožny. I voś Niamiha, 30 traŭnia 2000 hodu: śviedki dy svajaki, dy jašče tyja, kamu heta sapraŭdy ŭ serca trapiła. Maŭčym.

Znoŭku niemaść. Niama słovaŭ. Niama pakajańnia. Na śviata pad Novy hod na Kastryčnickaj płoščy dušylisia znoŭku: bili butelki. Usim narodam piorli ŭ padziemje i ŭžo pačynali ździčeła viščać dziaŭčaty... Niema. Adziny vybar: albo ŭ nas napieradzie pakajańnie, albo čarhovaje padziamielle i jašče bolej bolu.

Hospadzie, kali łaska, daruj nam našuju abyjakavaść, niaŭvažlivaść i maŭčańnie! Daruj niavierje i rabstva hrachu, daruj biaśsiłuju złość! Ačyści cieły našyja, aśviatli rozumy našyja, uspałymiani dušy — i chaj spoŭnicca ŭ našaj krainie vola Tvaja! Chaj budzie luboŭ Tvaja, i azorycca nieba łaskaj Tvajoj pa-nad Biełarusiaj!..

Pakul taki parol dla niamnohich. Dla tych, chto prymaje Chrysta i lubić svaju krainu. Tych, kamu balić nia tolki raz na hod i chto nia moža dalej nazirać, jak žyŭcom prapadaje, hinie, dušycca našaja moładź. Parol Niamihi adčyniaje sutareńni siońniašniaje Biełarusi j hłybini piekła, admykaje vušy tym, chto nia čuje, i viadzie pa prystupkach uharu. Prysłuchajciesia, jaho štodnia paŭtarajuć stakroć dla kožnaha.

Aściarožna, dźviery začyniajucca. Nastupnaja stancyja — NIAMIHA.

Pavał Sieviaryniec


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0