
— Hospadzie, nu čamu ŭ Bunina pry lubych amurnych raskładach vyłazić revalvier?! Himnazisty, aficery, intelihiencyja — viečna tam usie stralajucca. Jana raźlubiła ci dała drała ź inšym, a kachanak — ach, och, žyćcio pad adchon, rulu ŭ rot abo tam u skroniu — trach-bach… U adnym apaviadańni Bunin pasłužliva pchnuŭ u ruki hieroju ažno dva pistalety. Byccam jak kantrolny streł. Abo voźmiem «Rusiu» — vyhladaje na cichamirnuju pastaral, kamarjo, bałaty, dačnaje kachańnie. Nie! Navat tut jak Pilipaŭna z kanapiel vyskokvaje bažavolnaja maman i ŭ finalnaj scenie šmalić pa doččynym zalotniku sa staraśvieckaha muškieta. Prosta Dziki Zachad, a nie carskaja Rasija!
Spadarožnik hadoŭ saraka piaci adkłaŭ knihu i hlanuŭ z uśmieškaj. U kupe načnika «Minsk—Viciebsk» nas było tolki dvoje. Jon praciahnuŭ:
— I čaho ździŭlacca, što chutka stałasia revalucyja — takaja kolkaść smarkatych himnazistaŭ sa zbrojaj! I jašče cikava, chto skaža, čamu Bunin tak nie lubiŭ, kab kachanki zastavalisia cełyja i žyvyja paśla taho, jak mocna pakachali?
Ja paśmichnuŭsia zazyŭnaj uśmieškaj prafiesijnaha surazmoŭcy. My zasiarodzilisia na harbacie: spadarožnik piŭ sa šklanki, pastaŭlenaj u staramodny, ukryty vienzielami «B» i «Č», padšklańnik, ja — ź pienapłastavaha kubačka. Niedzie za vaknom u biełaj ciemry biez usiakaj škody la nas praminała Pahanaje voziera. Paŭsiul było vielmi śniežna, hłucha i čysta. Nierušna. Končykam jazyka sabraŭšy cukrovyja drapki ź levaha ŭkaźnika, mužčyna dadaŭ:
— Pra što heta ja? Majo proźvišča taksama Bunin. Tolki ja nie z tych, nie z rasijskich. Ja viciebski habrej. I davajcie ja vam raskažu svaju historyju pra kachańnie.
Kiŭnuŭšy, ja prytuliŭsia da ścienki vahona skroniaj. Kolki tam taho snu ŭ našych načnych ekspresach?
I voś što raspavioŭ moj surazmoŭca:
— Heta ŭsio było na pačatku 2000-ch. Ja niadaŭna repatryjavaŭsia ŭ Izrail. U Jerusalimie ŭładkavaŭsia načnym achoŭnikam. Niapylnaja, choć ciahamotnaja praca, dazvalała vučyć načami iŭryt.
Była jakraz druhaja intyfada — terakty ŭ horadzie amal štodnia: to z aŭtamata puściać čerhi pa minakach, to nažom pyrnuć pakupnika na rynku. Pad roznymi vykrutami izrailskija ŭłady masava razdavali zbroju: mužčynam, žančynam, kamu tolki možna. A jašče — elektrašokiery, bałončyki z hazam. Pasialencaŭ asnaščali kaskami. Pa vułkach chadziła ŭzbrojenaja da zuboŭ hramada. Aŭstryjskija, češskija, amierykanskija, italjanskija rukajatki vytyrkalisia z-pad džynsaŭ, spadnic i šortaŭ jerusalimskich abyvatalaŭ. Chadzili čutki, što ŭ adnaho dzieda, pradaŭca śviežych sokaŭ z Machane-Jehuda, bačyli pad pryłaŭkam «PPŠ». Raźlik prosty — terarysta, jaki vyjšaŭ na kryvavuju darohu i sieje navokał śmierć, chto-niebudź z navakolla pry nahodzie abaviazkova dy padstrelić.
Dyk voś, abciažarany stareńkim vienhierskim parabiełumam, u toj dzień ja vartavaŭ niejki Boham zabyty abutkovy skład u Hivat-Ramie. Jana była načnym inśpiektaram: pryjechała spraŭdzić, ci ŭsio sa mnoju ŭ paradku i ci ž nie splu ja na varcie. U jaje byli raspuščanyja čornyja vałasy, što krychu zavivalisia na skroniach. Skura ad prazrystaści ažno źvinieła. Nasiła čornyja boty na toŭstych padešvach i kurtku vajskovaha fasonu. Na ŭsiu daŭžyniu vucha bliščeŭ łancuh zavušnicaŭ. Jaje było lohka pryniać za pankušku.
Adrazu praź mianie, praz maje palcy prajšoŭ taki tok! Ad tych radzimak, pa jakich možna vyvučyć usie suzorji jaje dalikatnaha, krychu miełanchaličnaha tvaru, mianie pierapoŭniła čystaja miłota — až da poŭnaha zacinańnia dyjafrahmy. Jana hladzieła svaimi zialonymi śvietłaforami, i ja padumaŭ, što darohu mnie daje sam Hospad Boh.
Ja adčuŭ, što my ź joj vydatna viedajem adno adnoha. Navat zaloty lišnija. Ja raspavioŭ pra siabie, jak ja ŭvieś čas nie viedaju, čaho chaču. Jana — što heta jaje apošniaja źmiena, što joj usio abrydła, što jana ŭžo zvolniłasia i źjechała z arandavanaj kvatery ŭ Rechavii, a zaŭtra viečaram źlacić u Štaty nazaŭždy. Amieryka joj daspadoby bolš za hetuju viečna zakutuju ŭ broń krainu.
U jaje byŭ miły, ale mocny biełaruski akcent — na iŭrycie jana amal paŭsiul vymaŭlała «c» zamiest «t» i «dz» zamiest «d». Hamanili my ŭsiu noč, pili raspuščalnuju kavu, žartavali i śmiajalisia. Pavodle niehałosnaj damoŭlenaści zastalisia ŭ iŭrycie. U hutarcy ź joj mnie spadabałasia pasłuhavacca prostymi nieabčasanymi słovami, padoŭhu vybudoŭvać patrebnuju frazu. My nikudy nie śpiašalisia. Uvieś astatni śviet ščaniukom skruciŭsia la našych noh. I niavažna — ci zachočam my zastacca tut, ci pieramiatniemsia ŭ Jeŭropu, ci, moža, viarniemsia nazad u Viciebsk, i, at, viedajecie, — chaj sabie! — źjimčym u błasłavionnuju Amieryku.
U dumkach ja ŭžo byŭ ź joj, žyŭ razam. U mrojach mnoju kiravała nie tolki žarść, ale i ćviarozy raskład. U nas ža nadziejnaje zaplečča: my adnaho vieku, adnaho pachodžańnia, u nas ahulnyja temy, a jašče savieckaje dziacinstva i erbešnaja maładość. My abaviazkova parazumiejemsia. Ź ciaham času emocyi zamieniacca na zamiłavańnie, kachańnie — na hłybokuju pryviazanaść.
Ale na dośvitku, kali jašče nie acichli načnyja cykady, jaje vyklikali pa racyi. Jana musiła jechać hlanuć sihnalizacyju, što spracavała na dalokim kancy horada.
Usio roŭna jak niejki klej skuŭ jaje ruchi. Zamarudžana, niby praz son, jana apuściła kardonny kubak z dapitaj kavaj u nikielavany śmietnik. Sychodziačy pa kalidory, dvojčy azirnułasia i, jak mnie padałosia, marna namahałasia niešta skazać.
Ja taksama zavałavodziŭsia — viedajecie, hetaja našaja rachmanaść… Ja bačyŭ, jak jana dalicca pa hułkim kalidory abutkovaha składu. Stajaŭ, nie ŭ zmozie spynić jaje — skazać hetuju, prostuju jak try kapiejki, frazu. Rodny, luby čałaviek pakidaŭ mianie nazaŭždy, a ja navat nie daznaŭsia imieni. Adčuŭ jašče, jak majo novaje praśvietłaje žyćcio voś tak, nie pačaŭšysia, zakancoŭvajecca. I jano ščeźnie dazvańnia ŭ momant, kali maja kachanaja schavajecca za dźviarmi. I zaŭtra drapiežnaja ptuška-samalot nazaŭždy zhonić jaje za niebakraj. Usio na hetaj ziamli raptam padałosia mnie pazbaŭlenym sensu.
Ja źnieruchomieŭ — tolki pravaja ruka niezaležna ad mianie šnaryła pa ściahnie. Ja adčuŭ chałodnuju važkaść žaleźzia — jak jano pasłužliva tyckajecca ŭ ruku. U horle bryniaŭ kamiak — ja pa-raniejšamu nie moh vymavić ni słova, kab spynić, viarnuć jaje.
I tady ja źniaŭ pistalet z zaścierahalnika i streliŭ. Joj u śpinu.
Kali ja padbieh, jana, uzłokciŭšysia na śpinie, pavoli pryŭźniałasia. Dziŭna paśmichnułasia. Ja abniaŭ jaje, a jejnyja ruki mocna abvili šyju ŭ adkaz. Ja adčuŭ, jak žanočyja palcy piaščotna łaščać śpinu i vusny źlohku, ale horačna całujuć majo plačo praź pinžak. Uvačču ŭ nas abaich stajali ślozy. Ja žestam pasprabavaŭ ścišyć jaje, maŭlaŭ, pačakaj, zaraz tabie nielha varušycca, i amal prymusova prycisnuŭ jaje śpinu da padłohi. Jak maha aściarožna pierakuliŭ tułava na bok i staŭ marudna rasšpilvać kurtku vajskovaha fasonu, na jakoj čamuści nie było nivodnaj kropli kryvi.
Jana jašče raz kvoła paśmichnułasia źniabytaj uśmieškaj. Dała piaščotnuju buśku i niečakana žvava skočyła na nohi. Pad kurtkaj vypinałasia šeraja płaścina broniekamizelki.
Kamientary