Jak ja vučyłasia być pakorlivaj i ŭśmiešlivaj na treninhu «Jak znajści muža», i što z hetaha vyjšła
Sprava była takaja…
Za plačyma ŭ mianie zastaŭsia razvod paśla niaprostych siamiejnych stasunkaŭ, skapijavanych z madeli baćkoŭskaj siamji, dzie ŭsio dahetul u statusie «składana». Siabroŭka, jakaja sama hod jak źjechała ad taty svajho dziciaci, paraiła pačytać razumnych knižak, kab nie zahubić usio (!) z maim ciapierašnim bojfrendam. Dalokuju i ščaślivuju budučyniu ź im my choć i abmiarkoŭvali, ale prapanovu zamuž nichto rabić nie śpiašaŭsia.
Navošta mnie treba było zamuž? Tady ja pryvykła dumać: kali my ŭ stasunkach, abmiarkoŭvali dziaciej — značyć, heta vidavočna! Tym bolš sama ja jašče była ŭ dekrecie, praca i hrošy zdaralisia epizadyčna, žyć na alimienty było soramna. A zamužam usio spakajniej (kali sama nie zarablu dastatkova ŭ hetym miesiacy — muž pakormić).
Siem hadoŭ papiaredniaha šlubu śviedčyli pra toje, što narmalna stasavacca z mužčynami ja nie ŭmieju. Knižka «99 frankaŭ», jakuju ja pračytała za apošni plažny adpačynak, naviała na dumku: mabyć, ja nie tak užo i dobra viedaju, što tam nasamreč u mužykoŭ u hałavie.
Pačuŭšy niejak maje razvahi pra heta ŭsłych, taja samaja vopytnaja siabroŭka padzialiłasia čarhovaj karysnaj paradaj — schadzić na treninh u žanočy kłub. Treninh byŭ na temu «Jak pravilna zakadryć mužyka», chacia aficyjnuju nazvu ja ŭžo nie pamiataju, jak i nazvu samoha kłuba (mahčyma, «Marry well», što pierakładajecca jak «vyjdzi zamuž dobra»).
Treninh składaŭsia z čatyroch zaniatkaŭ, kaštavali jany nie nadta doraha (kožny — kala 20-25 baksaŭ), tamu ja biez sumnieńnia zapisałasia ŭžo na nastupny tydzień. Horš nie budzie, dumała ja.
Pamiataju, siadžu ja ŭ aŭdytoryi, čakaju pačatku, a žančyny usio prybyvajuć: adnoj kala 55 hadoŭ, para zusim maładych dziaŭčat, nie nadta ŭpeŭnienych u sabie, a voś astatnija byli siaredniaha ŭzrostu, kala 35 hadoŭ. Vyhladali aktyŭnymi i simpatyčnymi — ničoha nie vykryvała, što ŭ ich prablemy z mužčynami.
Napačatku ŭsie raspaviali, dla čaho jany pryjšli na treninh — bolšaść chacieła zamuž. A niekalki čałaviek, jakija byli ź piarścionkam, płanavali naładzić stasunki z mužam.
Trenierka adrazu pačała farmiravać nam novyja niejronnyja suviazi: «Zabudźciesia, što niekali dumali, byccam kahości niavartyja — zavajavać možna luboha mužčynu, prosta treba viedać, jak heta ŭsio pracuje. Pryčym zrabić heta zdolnaja lubaja žančyna, navat kali jana biez ruki ci biez nahi».
Schiema prapanoŭvałasia takaja: kali mužčyna padabajecca, pryvablivajem jaho ŭśmieškami (sumnyja žančyny adšturchoŭvać), pačućciom humaru, intelektam, dobrym źniešnim vyhladam skury i lohkaściu ruchaŭ. Dalej, kali vašy stasunki pačynajuć raźvivacca, to ni ŭ jakim vypadku, ni pry jakich umovach nie zajmajemsia z mužčynam seksam.
Seks na treninhu całkam zabaronieny da taho, jak była zroblena prapanova zamuž. Kali vy nie dajacie mužčynie, to enierhija jaho žadańnia ŭ vyniku pieraŭtvarajecca ŭ kachańnie. Kali zamuž vas nie paklikali, a seks adbyŭsia — vami skarystalisia. Usio, bolš vy nikomu nie patrebnyja, samaje cikavaje ad vas atrymali. Dalej stasunki buduć paharšacca i ničym dobrym nie skončacca. I naadvarot, pakul mužčyna vas «nie atrymaŭ», možna rabić ź im usio, što zaŭhodna: ahučvać svaje žadańni, dumki i ŭmovy — vas buduć uvažliva i pavažliva słuchać. Dalej nam paviedamili, što kali za čatyry miesiacy takoj stratehii nas nie pakličuć zamuž, to treba pieraklučacca na inšaha vybrańnika — hety, maŭlaŭ, «sapsavany».
Sapsavanaść tłumačycca tym, što nie va ŭsich mužčyn pravilna pracuje hienietyčnaja prahrama razmnažacca i zavajoŭvać. Nad takimi «kadrami» pryjdziecca doŭha pracavać natchnieńniem i padtrymkaj, a jano nam treba? Nam treba zamuž.
Što jašče na treninhu možna było daviedacca pra mužčyn? Naprykład, što jany nie vałodajuć emacyjnym intelektam. Tamu, kali my dumajem, što jon pra niešta sam (!) zdahadajecca, to mocna pamylajemsia. Mužčynam treba ŭsio kazać naŭprost, pra našyja pačućci, pra isnavańnie niejkaj prablemy i hetak dalej. Jašče mužčynie nielha tłumačyć toje, što, pa našym mierkavańni, jon nie razumieje. Heta jaho prynižaje. I, kaniečnie ž, u siamji mužčyny hałoŭnyja, ich słova — zakon.
— Što rabić, kali muž kryva paviesiŭ karniz? — zapytałasia 55-cihadovaja žančyna.
— Nie kazać jamu pra heta ni ŭ jakim razie! — papiaredziła trenierka.
— Ale ž karniz kryva visić…
— Skažycie mužu, jaki jon małajčyna, padziakujcie — heta natchnić jaho nastupny raz zrabić lepš! — niaŭchilna paŭtarała viadučaja treninhu.
Nastupnaja žančyna spytała:
— Kali słova mužčyny — zakon, to što rabić, kali jon, naprykład, paprosić pastryhčy jamu paznohci ci zrabić niešta inšaje niepryjemnaje?
— Rabić, — paryravała trenierka, — Vy abrali jaho i vy musicie zrabić jamu dobra. Uzamien mužčyna budzie rabić pryjemnaści vam.
…Na čaćviorty treninh ja ŭžo nie pryjšła. U mianie, peŭna, jašče tady zakralisia sumnievy, što ja tak zmahu.
Ja zaŭždy ujaŭlała, što ŭsio ŭ kachańni musić adbyvacca pa ščyraści i roŭnaści. Hetyja hiendarnyja hulni mnie padavalisia, chutčej, niejkim cyrkam, a nie realnym žyćciom.
A z tym bojfrendam ja raźvitałasia. Kali adrazu nie kleicca, to i nie prykleicca dalej. Žyćcio mianie ŭžo navučyła. Ci moža heta adbyłosia tamu, što seks u nas byŭ da prapanovy šlubu?
Kamientary