«Ny byjsia ny ŭroku, ny ŭlaku». Jak u Ivanaŭskim rajonie zahavorvajuć dziaciej i cukierki
Na Paleśsi dahetul sprabujuć dać rady chvarobam zamovami i ziołkami. «Svaboda» vypraviłasia ŭ Janaŭski rajon na Bieraściejščynie, kab pašaptać źlak (piarepałach) i źniać suroki.
«Dom traŭnika» ŭ vioscy Strelna Janaŭskaha rajonu Bresckaj vobłaści.
Telefonaŭ i adrasoŭ paleskich varažbitak i znacharak nie znajści ŭ internecie. Jany nie reklamujuć svaje pasłuhi. U pošukach dapamohuć pravadniki ź liku miascovych.
Fatahrafavacca znacharki kateharyčna admaŭlajucca. Nia dziva, kali ŭ susiednim rajonie žyvie inšaja «babka», jakaja moža suročyć praz zdymak da treciaha kalena. Usia hetaja sfera mahičnaj dziejnaści napoŭniena prymchami i zababonami. Łastaŭka ŭlacić u chatu — drenny znak. Pryśniacca pacuki ci parasiaty — byvajcie, hrošy. Zaŭvažyš kala hanku rassypanaje ziernie ci žoŭty piasočak, na haryščy pustyja jaječki — usio, badaj prapaŭ, niechta tabie «padrabiŭ». Šukaj «babku», kab pašaptała, adviała hora ad chaty.
Kožnaja znacharka maje svaju vuzkuju specyjalizacyju. Jany padzialajucca na tych, chto šepča ad
- źlaku
- alkahalizmu
- epilepsii
- «nadryvu žyvata»
- «kryksaŭ» u dziaciej
- udaru
- surokaŭ
- rožy
- «vietru» (kali čałaviek trapiŭ u vichor na poli)
- zubnoha bolu
U vioscy Strelna Janaŭskaha rajonu 13 hadoŭ tamu stvaryli muzej — «Dom traŭnika».
Tut možna daviedacca pra hajučyja ŭłaścivaści raślin, a jašče — pračytać zamovy ad chvarob i surokaŭ. Nie śpiašajciesia pierapisvać teksty — jany vam naŭrad ci dapamohuć. Da ziołak i zamoŭ treba vałodać peŭnaj siłaj.
«Ziołkami i słovami lačylisia spradvieku. Ja va ŭsio vieru»
Dyrektarka muzeju — Halina Vajciaščuk. 39 hadoŭ jana vykładała ŭ škole bijalohiju.
«Pracavała ŭ Strelnickaj škole, jakuju pabudavaŭ moj baćka. Mnie niama daražej kutočka, čym naša vioska. Tut prajšło majo dziacinstva, maładość, stałaść i staraść. Ciapier ja chaču ŭšanavać usio lepšaje našaha kraju. My nie zhubili čas — my sabrali ŭsio lepšaje, što majem», — kaža dyrektarka muzeju.
Jana zaznačaje, što za apošni hod «Dom traŭnika» naviedali delehacyi ź Iślandyi, Belhii, Halandyi, Švecyi. Siudy jeduć medyki, farmaceŭty, pradstaŭniki Akademii navuk.
Halina vieryć u mahičnuju siłu ziołak, da jakich abaviazkova treba prykłaści «dobraje słova».
«Maja babula pražyła 97 hadoŭ. Jana nia viedała ni daktaroŭ, ni lakarniaŭ. Lačyłasia tolki ziołkami. Ja ź dziacinstva nazirała, jak maja babula dapamahała dzietkam — ad kryksaŭ ci surokaŭ. Ja bačyła, jak dzicia kryčyć, staić prutam i nia moža nočču spać. Babka pačytaje nad im zamovu — i dzicia zasynaje. Ja va ŭsio vieru», — kaža dyrektar muzeju.
U muzei sabranaja infarmacyja pra ziołki i ich hajučyja ŭłaścivaści. Tut skłali kartateku miascovych znacharak, zapisali ichnija zamovy.
Dośviedam muzeju zacikaviłasia Akademija navuk. Instytut hienetyki i cytalohii zaklučyŭ z muzejem damovu, zhodna ź jakoj supracoŭniki Domu traŭnika majuć dzialicca z navukoŭcami svaim dośviedam u halinie «tradycyjnych viedaŭ, źviazanych z hienetyčnymi resursami».
«Ja tolki źlak laču. Astatniaje nia ŭmieju»
Pošuki znacharak pryviali nas u viosku Harbacha. Zaŭvažyli takuju admietnaść — «babki» zvyčajna žyvuć na ŭskrajku viosak. Na chacie 85-hadovaj Volhi Ivanaŭny vioska kančajecca. Dalej — pole. Pierad chataj — mohiłki.
Raniej Volha Ivanaŭna varažyła na kartach — navučyłasia ad maci. Da jaje jechali ludzi z usiaje vobłaści. Haściej cikaviŭ los źnikłych rečaŭ, ci varta vychodzić zamuž za taho ci inšaha chłopca, ci jechać u abłasnuju lakarniu pa zdaroŭje.
«Heta ŭ mianie ad maci. Jana varažyła na kartach da apošniaha. Joj było 84 hady. Maci skazała: «Ja chutka pamru — tak karty pakazali i tak son saśniła». Moj muž schavaŭ tyja karty, kab nia brała durnoje ŭ hałavu. I ja kazała: «Kiń ty tyja karty, nie pamreš». Ale jak jana skazała — tak i adbyłosia. Ciapier ja redka varažu, bo mocna balić hałava, cisk skača. Varažba ŭpłyvaje i na hałavu, i na serca. Treba razhadać kartu — nia tak lohka. Adna karta maje šasnaccać značeńniaŭ. Heta tak zdajecca — raskinuŭ karty, i ŭsio viedaješ», — kaža Volha Ivanaŭna.
Da jaje pryvoziać dziaciej «pahladzieć» ad źlaku. Miascovyja «babki» mienavita tak nazyvajuć svaje mahičnyja dziejańni — «pahladzieć». Jakraz u čas našaha vizytu da bramki padjechaŭ čorny «Folksvahien». Maładyja baćki pryvieźli svajo dzicia «pahladzieć ad źlaku».
«Dzicia małoje pryvoziać — treba ž dapamahčy. Ja sama navučyłasia hladzieć ad źlaku ŭ 12 hadoŭ — mianie vadzili da babki, kali ja sabak spužałasia. Jana mianie navučyła. Nia ŭsie ludzi mohuć navučycca. Voś ja sprabavała niaviestku svaju navučyć — nia vučycca jana. Ci treba dar niejki mieć, ci što — chto jaho viedaje?» — razvažaje «narodnaja lekarka».
Volha Ivanaŭna kaža, što nia maje taksy za svaje pasłuhi. «Chto dziakuj skaža, chto šakaladku pryniasie. Hadaści ja nikoli nikomu nie rabiła. Chto tak robić — heta nia ludzi, a źviary, kali na ludziej niešta nasyłaje», — kaža žycharka Harbachi.
Da čaho moža pryvieści źlak
Volha Ivanaŭna ŭ maładości sama źviartałasia da znacharak.
«Ja ŭ maładości niejak mocna stuknułasia. Chadziła da babki, kab jana mianie pahladzieła — mnie lahčej zrabiłasia. I ad źlaku lačyłasia — bo sama siabie nie pahladziš. I rodnaha čałavieka, kali kroŭ na kroŭ — nie pahladziš», — kaža pensijanerka.
U maładości Volha Ivanaŭna rabiła dajarkaj. Na ranišniuju dojku musiła vybiracca na fermu kala treciaj hadziny nočy — bo a šostaj karoŭ hnali na pašu. Žančyna žyvie kala mohiłak, ale nikoli nie bajałasia mierćviakoŭ.
«Žyvych treba bajacca. Čałaviek pamior, zakapali — čaho jaho bajacca?» — ździŭlajecca Volha Ivanaŭna.
U tuju noč jana zaŭvažyła, što bramka na mohiłki rasčynienaja. Potym pačuła niečy stohn ci jenk. Na fermu prybiehła «biełaja, jak śmierć».
«I nohi pačali padkošvacca ŭ mianie, i sił niama nijakich — taki mocny byŭ źlak. Potym my pahladzieli, što tam na mohiłkach trava była prymiataja, i ad rovara taksama. Vidać, niejki pjanica paśla zarobku trapiŭ tudy dy zasnuŭ. Ja pačała słabieć, mleła, mnie ŭ hrudziach baleła. Žančyny mnie kažuć: «Treba šukać niejkaj rady ad źlaku — bo ty pamreš». Pajšła ja da Kaci — žyła takaja ŭ nas žančyna, i jana mianie pahladzieła ad źlaku. Nie pavierycie — prosta sonca ŭ vočy zaśviaciła! Da hetaha ja i jeści nie mahła — ničoha nia lezła. Paśla taho jak jana mianie pahladzieła, pajšła ja dachaty, i taki apetyt źjaviŭsia! Tak smačna bulba mnie pachła! A ciapier da mianie pryjaždžaje dačka toj Kaci, niabožčycy — kab ja jaje pahladzieła», — raspaviała Volha Ivanaŭna.
«Biaź viery niama čaho žyć»
Pensijanerka Valancina Łahodzič vieryć u mahičnyja ŭłaścivaści kamieńčykaŭ, ikon, vady, huzikaŭ. Usie hetyja rečy jana «zamaŭlaje» — kab jaje nie suročyli.
«Maja maci dapamahała ludziam. Jana hladzieła ad źlaku, ad udaru. Ja sama chadziła na mylicach. Daktary skazali, što ŭvohule nia budu chadzić — u łožku budu lažać. Ja ŭžo chacieła atrucicca — jak heta mnie lažać u łožku? Ciapier bačycie — chadžu. Roznyja malitvy čytała. Ci malitvy dapamahli, ci sama sabie dapamahła. Nia viedaju. Ale jość Boh pierad nami», — kaža Valancina Andrejeŭna.
Jana śćviardžaje, što ŭmieje «pahladzieć ad epilepsii».
«Raniej hladzieła svajho syna. Pakul zahavorvała jaho — nie było prystupaŭ u jaho. Potym pierastała zahavorvać — i prystupy pačalisia. Jon ciapier u internacie. Zusim zahavaryć jaho ja nie mahu — bo heta adna kroŭ. Kab čužy byŭ — zahavaryła b», — kaža žycharka Varacevičaŭ.
Kali jana sama nia moža dać rady roznym žyćciovym prablemam i chvarobam — źviartajecca da varažbitoŭ i znacharak.
«I pad Drahičynam jość babki. I pad Pinskam žyvie taki dzied, što tolki hlanie na ciabie — usio budzie viedać. Jon i pa fatahrafii moža dapamahčy. Jon što chočaš moža zrabić na adlehłaści», — kaža Valancina.
Jaje stryječny brat davoli skieptyčna stavicca da raspoviedaŭ svajački.
«At, hłupstva adno. Nia viercie joj z toj mahijaj!» — raić viaskoviec. Ale dadaje: «Biaź viery čałavieku niama čaho žyć. Choć u jakuju vieru treba vieryć, choć u što».
Sam jon vieryć u sny. Asabliva baicca, kab nie saśnić parasiat ci pacukoŭ.
«Kali pryśniacca — abaviazkova hora zdarycca, hrošaj nia budzie, budzieš hoły i bosy!» — upeŭnieny viaskoviec.
«Zahavaryła cukierku. Pjanica źjeŭ — i bolš nia biŭ žonku»
Maryja žyvie ŭ vioscy Varacevičy. Našamu vizytu jana nie była nadta rada.
«Chto vam skazaŭ pra mianie? Ot užo ludzi! Ot užo ludzi! Ja ničoha nie chaču afišavać — mnie heta nia treba!» — papiaredziła pensijanerka.
Ale sioje-toje pahadziłasia raspavieści. Kaža, što ŭmieńnie «hladzieć» ludziej u jaje pajšło «niejak samo saboj».
«Ludzi jeduć i jeduć — prosiać dapamahčy. Ad vietru, ad rožy, dzietak viazuć maleńkich — ad źlaku. Lekary im sami kažuć, kab šukali babak. Bo jość takija chvaroby, što i lekary nia mohuć ni raspaznać, ni dapamahčy. Da nas źviartajucca jak da apošniaj instancyi. Prosta pačytać zamovu — nie dapamoža. Treba mieć dar. Maja maci maliłasia, babulka taksama. Dapamahaje heta tym, chto vieryć. Chto jedzie da mianie — i mocna vieryć, što ja dapamahu, a nia tak prosta, pryjechaŭ i ŭsio», — kaža Maryja.
Jana raspaviała, jak žančyna z adnoj vioski nie mahła dać rady mužu, jaki piŭ, zavioŭ kachanku dy jašče žonku biŭ.
«Pryjechała da mianie. Ja pačytała malitvy, zamovy, zahavaryła cukierku. Jon potym jaje źjeŭ — i jak adrezała. Adčapiŭsia ad kachanki, i žonku bolš nia biŭ», — kaža Maryja.
Jak u jaje spałučajucca malitvy — zvarot da Boha, i zamovy — zvarot da «niejkaj siły»? Carkva ž zabaraniaje varažbu i čaradziejstva. Ci vieryć jana ŭ Boha?
«Vieru, kaniečnie. Boh nie śviatło — nia vyklučyš», — kaža Maryja.
Kamientary