Leanid Sudalenka: Maci dumała, što ja try hady byŭ za miažoj na zarobkach
Leanid Sudalenka byŭ zatrymany 21 studzienia 2021 hoda. Jaho abvinavacili pavodle art. 342 Kryminalnaha kodeksa (hrupavyja dziejańni, jakija hruba parušajuć hramadski paradak) i asudzili na try hady pazbaŭleńnia voli ŭ kałonii va ŭmovach ahulnaha režymu.
Adbyvaŭ pakarańnie pravaabaronca ŭ viciebskaj kałonii «Vićba», a siońnia blizkija sustrakali jaho na voli…
— Siońnia vyzvalili prykładna a 9 hadzinie ranicy, — kaža Leanid Sudalenka. — A 5 hadzinie byŭ padjom, a 5:30 śniadanak prynieśli — harbatu, chleb, kašu…
Ale treba adznačyć, što apošnija dzieviać dzion ja znachodziŭsia ŭ ŠIZA i vyzvalaŭsia mienavita sa štrafnoha izalatara.
— Za što tudy patrapili?
— Za toje, što ŭ spartyŭnuju formu niesvoječasova pieraapranuŭsia. Naprykład, na stadyjon treba iści ŭ 14.00, a ja ŭ 13.30 znachodziŭsia ŭ baraku ŭ spartyŭnaj formie.
Cikava, što dali mienavita dzieviać sutak, pad vyzvaleńnie, tamu, miarkuju, što zrabili tak śpiecyjalna. U tych miescach, dzie ja byŭ, paviesić parušeńnie na čałavieka dosyć prosta.
— Apošnija dni pierad vyzvaleńniem byli dla vas chvalujučymi?
— Heta byli takija dni, što ja siadzieŭ u syrym padvale, na śviežaje pavietra mianie nie vyvodzili. Tolki trochrazovaje charčavańnie prynosili — i ŭsio.
A tak dzieviać sutak spaŭ na padłozie, bieź bializny, bieź ničoha. Spačatku pad hałavu padkładvaŭ papieru dla prybiralni, a zatym i jana zakončyłasia. Tady ŭžo davodziłasia pad hałavu kułak padkładvać.
Voś takija «chvalujučyja» dni byli pierad maim vyzvaleńniem.
— Što dla vas było samym składanym padčas znachodžańnia ŭ niavoli?
— Samaje składanaje — heta adsutnaść infarmacyi. Heta dakładna. I, liču, nie tolki dla mianie, ale i dla mnohich inšych viaźniaŭ.
Darečy, za kratami ja sustreŭ vielmi šmat ludziej, hatovych achviaravać saboj dziela svaich pierakanańniaŭ. Heta dapamahała i padtrymlivała.
— Ź inšymi viaźniami vy mahli razmaŭlać ci vas izalavali?
— Ja žyŭ u baraku, i ŭ mianie nie było takoj izalacyi, jak u taho ž Maksima Znaka, jaki taksama adbyvaje pakarańnie ŭ kałonii «Vićba».
— Da turemnaj ježy z časam pryzvyčailisia?
— Z časam pryzvyčajvaješsia da ŭsiaho. Kali lepš karmili, kali horš, ale jeści možna. Adnym słovam, u kałonii charčavańnie dapamahaje čałavieku vyžyć, navat kali jon nie atrymlivaje pieradač z voli.
— Była infarmacyja, što ŭ kałonii vy pracavali na drevaapracoŭcy…
— Pałovu termina i nasamreč byŭ zaniaty na drevaapracoŭcy roznarabočym, a zatym mianie pieraviali ŭ cech razborki mietału. Raźbirali pravady, kab dastać adtul kalarovyja mietały — miedź, śviniec, aluminij. Da apošniaha dnia byŭ zaniaty na hetaj pracy.
— Niejkija hrošy za pracu płacili?
— Ni za kapiejku nie raśpisvaŭsia. Mnie pastupali hrošy na asabisty rachunak tolki ad majoj siamji, ad inšych było nielha.
A voś kali znachodziŭsia ŭ SIZA, mianie padtrymlivali hrašovymi pierakazami vielmi šmat ludziej.
— Miascovuju biblijateku ŭ kałonii, peŭna ž, naviedvali?
— U kałonii niebłahaja biblijateka, kožny čaćvier možna było mianiać knihi. Darečy, vielmi šmat viaźniaŭ čytajuć u volny čas, niekatoryja zajmajucca sportam.
Zrešty, taja litaratura, što jość u biblijatecy kałonii, mianie nie cikaviła. U pieršuju čarhu mianie cikaviła jurydyčnaja litaratura. Ja prasiŭ, kab mnie dasyłali pastanovy plenumaŭ Viarchoŭnaha Suda, źmianieńni ŭ Kryminalny kodeks… I dasyłali.
Adnym słovam, moj volny čas byŭ całkam zaniaty. Ja abo čytaŭ ci pisaŭ, abo zajmaŭsia sportam.
— Ci była mahčymaść dla spartyŭnych zaniatkaŭ?
— Hałoŭnaje, kab u čałavieka było žadańnie. Ja, naprykład, kožny dzień prachodziŭ nie mienš za 5-6 kiłamietraŭ, zajmaŭsia na stadyjonie.
— Dzie vam było składaniej: u SIZA ci ŭ kałonii?
— Adnaznačna skažu, što ŭ kałonii lepš, bo tut jość peŭnaja svaboda. Ty bačyš nieba, možaš dychać śviežym pavietram, čaho nie było ŭ homielskim śledčym izalatary.
U SIZA Homiela, dzie ja byŭ bolš za hod, u kamiery było dvanaccać čałaviek. I, akramia mianie, usie smalili cyharety. Chtości pračynajecca a 6 hadzinie ranicy i adrazu vykurvaje try cyharety zapar.
Dla mianie heta było prosta katavańnie i katastrofa. Ja navat prasiŭ administracyju izalatara, kab mianie pieraviali ŭ kamieru, dzie nie palać.
— Nie pajšli nasustrač?
— Mnie adkazali tak: «U nas niama VIP-kamier». U vyniku ja byŭ vymušany palić prymusova, možna skazać, pa dziesiać pačak cyharet na dzień. Kožny viazień vykurvaŭ tolki svoj pačak, a ja — usie razam. Ja ž dychaŭ hetym pavietram. I heta było samaje horšaje dla mianie ŭ SIZA.
Chacia jość u śledčym izalatary i peŭnyja plusy. Siamja rehularna mahła mnie pieradavać śviežaje charčavańnie, listy dobra dachodzili. Ja vioŭ aktyŭnuju pierapisku, u dzień atrymlivaŭ ad 10 da 15 listoŭ navat ad nieznajomych ludziej. Voś heta byŭ plus!
A ŭ kałonii byli śviežaje pavietra i błakitnaje nieba, zabarona na paleńnie cyharet u baraku, ale nie było infarmacyi i pierapiski. Listy dachodzili tolki ad siamji. U SIZA atrymaŭ kala tysiačy paštovak, a ŭ kałonii nie było nivodnaha lista ad inšych ludziej. Adnym słovam, u infarmacyjnym płanie była peŭnaja błakada.
Možna było kožny dzień hladzieć telebačańnie, ale tolki tyja kanały, jakija ŭklučała administracyja.
— Kali viarnucca da vašaha zatrymańnia i prysudu, ci stała heta dla vas niečakanaściu? Abo ŭnutrana byli padrychtavany da najhoršaha?
— Pieršyja dni paśla zatrymańnia ja znachodziŭsia ŭ šokavym stanie. Mianie zatrymali, kali ja vychodziŭ z padjezda ŭłasnaha doma, pakłali tvaram u śnieh.
Užo paśla ŭ izalatary pakrysie pačaŭ ačuvacca i razumieć, što prysud mnie, peŭna, budzie maksimalny — try hady źniavoleńnia (ciapier, darečy, pa hetym ža artykule maksimalna dajuć užo čatyry hady). Tak jano i atrymałasia.
Ale kali paraŭnoŭvać ź siońniašnim dniom, to ja baču, što atrymaŭ nie samy vialiki termin. Užo ŭ łahiery bačyŭ, jakija vialikija prysudy zaraz vynosiacca ludziam — za niejkija łajki, kamientary ci pieraposty ŭ sacyjalnych sietkach.
Tak što možna skazać, što mnie ŭ peŭnym sensie «pašancavała», što ja byŭ u pieršych šerahach asudžanych paśla padziej 2020 hoda.
— Vy, nakolki viadoma, abskardžvali prysud…
— Biezumoŭna, abskardžvaŭ. U mianie byli advakaty, chacia ź imi ja mieŭ suviaź tolki dziela taho, kab atrymlivać naviny z voli. Ja razumieŭ, što advakat mnie nie dapamoža, tym bolš, što ja sam — juryst, śpiecyjalist u halinie prava.
Ja sam sabie kazaŭ: «Pajedzieš ty, Lonia, na try hady kudy-niebudź u Mahiloŭ». Darečy, da hetaha času nie razumieju, čamu mianie adpravili ŭ kałoniju «Vićba», dzie, jak praviła, siadziać milicyjaniery, prakurory, vajennyja, dziaržaŭnyja słužačyja. I ich tam vielmi bahata. Čamu ja akazaŭsia ŭ takoj kampanii? Dahetul nie razumieju.
Ale prysud byŭ dla mianie čakany. U apošnim słovie ja skazaŭ sudździ, što dla mianie ŭsio zrazumieła, što adbyvajecca pa hetaj spravie. Atrymałasia, što ja — čałaviek, jaki dapamahaŭ inšym ludziam, dziela hetaj dapamohi achviaravaŭ svajoj svabodaj.
— Vy, peŭna ž, nieadnojčy prakručvali situacyju, kali zakončycca termin źniavoleńnia, i vy vyjdziecie na volu. Byli niejkija zapavietnyja žadańni?
— Najpierš ja maryŭ pabačyć svaju siamju — žonku, dziaciej. Dziakuj Bohu, jany zaraz pobač. Siamja ŭvieś hety čas vielmi dapamahała mnie i materyjalna, i maralna, pryjazdžali na spatkańni.
Chacia adznaču, što za ŭvieś čas u kałonii nie atrymaŭ nivodnaha doŭhaterminovaha spatkańnia ni z žonkaj, ani ź dziećmi.
Ja stajaŭ na prafiłaktyčnym uliku, da takich viaźniaŭ była asablivaja ŭvaha z boku administracyi.
— Siońnia vas sustrakała nie ŭsia siamja…
— Sustrakali žonka i starejšy syn. Małodšy syn Mikita zastaŭsia doma, skazaŭ, što budzie ŭ Homieli rychtavacca da sustrečy z baćkam. A siaredni syn zaraz znachodzicca ŭ Polščy, my ź im virtualna abnialisia pa videasuviazi. Dumaju, nieŭzabavie i ź im sustreniemsia.
— Małodšaha syna, peŭna, užo i nie paznajecie?
— Tak, za hety čas źmianiŭsia, pastaleŭ. Kali ja razmaŭlaŭ ź im pa suviazi, u mianie prosta vystupali na vačach ślozy. Mikita — heta majo ŭsio! Ja ŭ hetym płanie vielmi sientymientalny. Samaje vialikaje žadańnie zaraz — abniać Mikitku, pabyć pobač ź im.
— Viečaram budzie siamiejny śviatočny stoł?
— Biezumoŭna, nakryjem stoł, pryjedzie ciešča. U niadzielu ja źbirajusia źjeździć da maci, jakaja mianie taksama čakaje. Joj 84 hady, žyvie ŭ vioscy ŭ Brahinskim rajonie, i dahetul nie viedała, dzie ja znachodžusia.
Nie kazali my mamie pra heta, kab jana nie chvalavałasia i bierahła zdaroŭje. Paviedamili tolki, što ja na niekalki hadoŭ źjechaŭ za miažu na zarobki. I voś ciapier — viarnuŭsia!
— Jakija płany ŭ vas paśla viartańnia z «zarobkaŭ»?
— Treba razhledziecca, zdaroŭjem zaniacca. Zrazumieła, što nieabchodna šukać niejkuju pracu, bo tyja arhanizacyi, ź jakimi ja raniej supracoŭničaŭ, užo likvidavany.
Mnie 57 hadoŭ, ja try hady nie prynios u siamju ni kapiejki, tamu niešta budu vyrašać. Hałava i ruki jość — dumaju, i praca znojdziecca…
Kamientary