«U hetaj krainie nie maju ja domu». Anatol Sys — paet, jakoha mnohija ličać prarokam
Siońnia Anatolu Sysu mahło spoŭnicca 65 hod. Uradženiec Haroškava na Dniapry, pad Rečycaj, pražyŭ tolki 45.
Manałoh Apanasa Filipoviča
U hetaj krainie nie maju ja domu,
voś vobłaka — siadu i ŭ śviet palaču
nad hetaj hamoraj, nad hetym sadomam,
ni hrošaj, ni słavy — ja voli chaču.
U hetaj krainie nie maju ja doli,
voś posach i torba i sotni daroh.
Pa dolu pajdu. Nie viarnusia nikoli.
Niachaj mianie sudziać choć ludzi, choć Boh.
U hetaj krainie nie maju ja Boha,
uščent razapsieli jaho śviatary:
dzie cierni pavinny nasić — nosiać rohi,
jaki ž tahdy Boh, kali słužki źviary?
U hetaj krainie nie maju ja rodu,
zabyŭsia narod moj najmieńnia dziadoŭ,
i śvietu nie bačyć dalej aziarodu,
i dzieciam nie doryć na ščaście padkoŭ.
U hetaj krainie nie maju ja pieśni,
jakaja b narodnaj była i majoj,
jakuju b siabryna zapieła ŭ Biareści,
a recha ŭzyšło za Dniaprom, za Dźvinoj…
U hetaj krainie nie maju ja domu,
voś vobłaka — siadu i ŭ śviet palaču
nad hetaj hamoraj, nad hetym sadomam,
ni hrošaj, ni słavy — ja voli chaču,
bo ŭ hetaj krainie nie maju ja voli…
Sabaka
Sabaka ŭ hory pasivieŭ,
nikomu ŭ vočy nie hladzieŭ,
nat spačuvańnia nie šukaŭ,
bo mieŭ admiecinu: šakał.
I ŭsio ž, abpaleny taŭrom,
jon vartavaŭ zabrany dom,
zabrany dvor, zabrany sad,
mahiły prodkaŭ la prysad,
bo ŭlezie brudnaja śvińnia,
kłady razryje siarod dnia,
kab potym rochkać i kryčać:
«A prodki vašyja maŭčać?!
A moža, movu adniało?
Jaje ž u vas i nie było…»
Jon vartavaŭ harotny dom,
dy ŭžo nie byŭ haspadarom,
adno, była jaho — duša,
niby dziaržaŭnaja miaža
pamiž čužyncami dy im,
sabakam, da šalenstva złym,
a śvińni rochkali naŭkoł,
łyčami razryvali doł
i kryli matami kniazioŭ,
što tak hłyboka pad ziamloj
ich prach chavajuć płyvuny
ad Boha, čorta, satany…
Bo dzie toj Boh, kali śvińnia,
niby karyta, siarod dnia
trunu ciahaje pa kładach
dy topča kapytami prach.
A ŭnočy pryvidy płyli,
jany žyli, jany byli.
I ŭnočy žudasna chtoś vyŭ —
Aleś Harun sabakam byŭ.
Adpuścicie mianie, Kurapaty
Adpuścicie mianie, Kurapaty,
navat z kulaju ŭ hałavie,
da dziaciej, da žany, da chaty.
Jak tam Baćkaŭščyna žyvie?
Jak tam sad moj? Abrydli sosny,
navat kamień nie ŭležyć nic.
Ja viarnusia, taki ŭžo los moj —
płakać žviram z pustych vačnic.
Adpuścicie mianie da chaty.
Jak ža tak — prapuścić siaŭbu?
Ja ž da śmiertuchny byŭ aratym,
ja ž prašusia nie na hulbu.
A ŭ załoh vam pakinu kulu,
i — dadomu, u Žuravy!
Zajdu ŭ dvor, abdymu matulu,
pacałuju, niby žyvy.
-
Były futbalist «Miłana» i zbornaj Biełarusi napisaŭ aŭtabijahrafiju. Jakoj jana atrymałasia?
-
Julija Čarniaŭskaja prezientavała knihu paezii, napisanuju pad chatnim aryštam. Jana pryśviaciła jaje mužu — Juryju Zisieru
-
«Nie chaču ščylnymi radami». Alhierd Bacharevič znajšoŭ novuju notu dla viečnaha płaču ab staroncy
Kamientary
kłady razryje siarod dnia,
kab potym rochkać i kryčać:
«A prodki vašyja maŭčać?!
A moža, movu adniało?
Jaje ž u vas i nie było…»
(Biełaruski paet Anatol SYS)
Radzima pačynajecca z žančyny.
Ja heta adčuvaŭ, a ŭrazumieć
jašče nie moh — dziciom ščapaŭ łučynu,
kab chvoruju matulu adahreć,
i razam ź joj da poźniaje hadziny
my słuchali tryvožny kryhałom,
nie viedaŭ ja, što hreŭ tady Radzimu
i nie padmannym, a žyvym ahniom.