Usim piśmieńnikam i kniham,

z udziačnaściu

Adna maja znajomaja ličyć, što luboŭ da knih padobnaja da niekrafilii, bo najlepšyja piśmieńniki pamierli. Tamu pravodzić ładnuju častku žyćcia siarod knih, prykładam, zajmajučysia litaraturnaj krytykaj, -- heta nienarmalna. «I tolki nie treba cytat albo lehiendaŭ pra žaleznych starych!» — dadała dziaŭčyna, pradčuvajučy moj pratest.

Što ž, pasprabuju abyścisia biez cytat i lehiendaŭ, kazać tolki pra asabistaje staŭleńnie da litaratury, piśmieńnikaŭ i čytańnia.

Kolki siabie pamiataju, ja zaŭsiody čytaŭ. Najbolš lubimyja miescy dla čytańnia — miakki fatel albo… vysokaje dreva. Tak, dreva. Najbolš volnaha času ja mieŭ padčas letnich vakacyjaŭ. Ich ja zvyčaŭna pravodziŭ u vioscy, u dziaduli i babuli, dzie treba było nie ŭ palach hojsać albo knižku čytać, a dapamahać va ŭsich biaskoncych pracach. Ja vielmi stamlaŭsia. Nie dziva, što inšym razam ja chavaŭsia siarod razłapistych halinaŭ lipy ci jabłyni. Doŭhi čas nichto nie viedaŭ pra hetyja maje schovanki, bo ja siadzieŭ vielmi vysoka i nieruchoma, ažno pakul nohi nie rabilisia vatnymi i śpina nie kamianieła. Zrazumieła, adnojčy mianie «vyličyli» — pa ahryzkach, jakija ŭ vialikaj kolkaści valalisia pad «biełym nalivam»: dziadula patrabavaŭ adrazu adnosić ich u chatu ci ŭ chleŭ, a nie kidać na ziamlu, kab jany hnili ŭ travie ci na ichni sałodki pach źlatalisia vosy — lutyja vorahi pčołaŭ, lubych jahonamu sercu.

Što ja čytaŭ? Usio biez razboru i ŭ roznaj paśladoŭnaści, inšym razam pa dźvie-try knihi zapar. Paźniej ja pierakanaŭsia, što tolki tak i možna čytać knihi,
bo ŭsie jany adna adnoj kreŭnicy, blizkija znajomcy ci ziemlaki, usie jany — svabodnyja bieśśmiarotnyja žychary vialikaha marmuravaha Horadu, jakija ruchajucca pa vulicach i płoščach, radasna pieraklikajučysia miž saboju ci spyniajučysia ŭ cieniu statui, kab spakojna pahamanić. I ty, čytač, — siarod ich, achutany spradviečnaj tradycyjaj haścinnaści... Mastackaja litaratura była tolki bačnaj častkaju taho vialikaha knižnaha ajśbierhu, na jakim ja płyŭ. Ja moh tydzień pryśviacić vyvučeńniu knih pra pčalarstva, jakija zachoŭvalisia ŭ nievialikaj, ale staranna padabranaj biblijatecy majho dziaduli, a potym korčyć ź siabie razumnika pierad im na pasiecy, spračajučysia pra kanstrukcyju vulla i jakaści prapolisu. Albo, viarnuŭšysia pry kancy žniŭnia ź vioski ŭ Dziaržynsk, doŭha razhladać ilustracyi ŭ kulinarnaj encykłapiedyi ci «Knizie budučych kamandziraŭ», kab potym pieramaloŭvać ich.
Ja lublu knihi za ichniaje źniešniaje napadabienstva i ŭnutranaje adzinstva, za toje, što ŭsie jany ŭtvarajuć vieličny, biaskrajni i žyvy Kosmas, —
heta ja ciapier razumieju i kažu tak. A tady, u dziacinstvie i junactvie, usio było značna praściej: ja chacieŭ siabravać, a knižki razmaŭlali sa mnoju na adnoj movie, ź imi anikoli nie było sumna. (Darečy, nieŭjaŭnych siabroŭ u mianie było šmat — usie chłopcy z «našaj» vulicy Enhielsa plus cyhaniaty, jakija žyli pa susiedztvu z nami ŭ adnapaviarchovych barakach.) Vyklučeńnie składali, chiba, ścisłaja bijahrafija Iosifa Stalina, vydadzienaja ŭ Maskvie ŭ 1951 hodzie, i dvuchtomnik Uładzimira Nabokava, jaki padrychtavali da druku ŭ Minsku pad nahladam Barysa Sačanki ŭ 1989 i 1992 hadach. Hetyja try knihi byli dla mianie začynienyja, ja nie razumieŭ ich, kolki nie sprabavaŭ čytać, pryčym z roznych miescaŭ. Projdzie čas, i svaju małodšuju dačku ja nazavu Adełaidaj — u honar hieraini ramanu Nabokava «Ada, albo Radaści žarści», badaj, samaha vykštałconaha i mudrahielistaha mastackaha tekstu suśvietnaj litaratury.
Niekatoryja knihi doŭha maŭčać, zdajucca hanarlivymi čužyncami. Adnak potym źviartajucca da nas — heta adbyvajecca tamu, što knihi dakładana viedajuć pra čas, kali mohuć być pačutyja i zrazumiełyja.
Padobnyja adkładzienyja ŭ časie spatkańni vielmi kaštoŭnyja.

Adnojčy ŭ hnievie ja zajaviŭ, što Nacyjanalnaja biblijateka Biełarusi — vialiki knižny niekropal sa ściortymi imionami na paŭrazburanych mahilnych plitach, i tolki niekalki socień mahiłaŭ tam dahledžanyja. Ja byŭ niespraviadlivy tady, ličačy miortvaj, sparachniełaj bolšaść knih hałoŭnaj biblijateki krainy. Na chvilinu ja zabyŭsia na mudryja słovy Chorchie Łuisa Borchiesa ab tym, što «pryhažość šyroka raspaŭsiudžanaja i čakaje nas na vypadkovych staronkach pasrednaha aŭtara» (nu voś, cytata ŭsio-tki praskočyła!). Ja zabyŭsia, ź jakoj radaściu i vietlivaściu roznyja knihi prymali mianie ź dziacinstva ŭ svaim Horadzie.

Hnieŭ — ciomnaje pačućcio, niesumiaščalnaje ź luboŭju i ŭdziačnaściu.

Nasamreč sprava ŭ čytačach.

Biełarusami daŭno avałodała apatyja. Biazradasnyja i samotnyja, jany stracili zrok za hady dyktatury i ciapier nie bačać pryhažości navat tam, dzie jana navidavoku. Što heta jak nia śmierć dušy? A knihi nie mohuć razmaŭlać ź niežyvymi istotami — apošnim nielha raskryć tajamnicu, pakazać harmoniju, navučyć radaści, padaryć nadzieju albo prosta paciešyć.

Spadziajusia ŭsio-taki, što ŭ suśvietny Dzień piśmieńnika mnohija ludzi źviernucca da svaich lubimych knih, kab pierakanacca: nichto nie pamior, i Horad sapraŭdy isnuje. A jašče lepš u hety sakavicki dzień vyjści na vulicu, kab spatkacca ź piśmieńnikam i vykazać jamu svaju ŭdziačnaść, i adčuć ciepłyniu ruki, jakaja spryčyniłasia da tvareńnia vieličnaha, biaskrajniaha i žyvoha Kosmasu knih.

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj ananimna i kanfidencyjna?