Ihar Babkoŭ

Etnapatalohii snoŭ

 

“Prahres mknie napierad,
a ja pacichu idu ŭbok”

A.Kłakocki

 

Archivie Kłakockaha jość nievialiki fond, u jakim sabranyja “etnapatalohii”. Fond hety nikoli nie karystaŭsia asablivaj papularnaściu siarod daślednikaŭ, dyj supracoŭniki Archivu nia stavilisia asabliva surjozna da hetych troch tečak dy stosu nierazabranych papieraŭ. Padčas pierajezdaŭ “etnapatalohii” zvyčajna hruzili apošnimi albo ŭvohule zabyvali ŭ jakim-niebudź zakutku. Toje, što jany zachavalisia da našaha času, — čystaja vypadkovaść.

Pačaŭšy pracavać u Archivie, ja taksama nia nadta zacikaviŭsia hetymi papierami: za stahodździe ź niečym tut naźbirałasia i nie takich dzivosaŭ. Zrešty, ścipłaja pasada asystenta nie vymahała viedańnia ŭsich fondaŭ: dastatkova było aryjentavacca ŭ troch-čatyroch najbolš istotnych zborach, astatniaje, jak tut kazali, — sprava času.

Čas bieh chutka i praz čatyry hady ŭ mianie vyjaviłasia prafesijnaja chvaroba ŭsich supracoŭnikaŭ AK — ja pačaŭ šukać adkaz na zahadku Archivu. Bo, niahledziačy na pryhoža vydadzieny Kataloh, dzie rasstaŭlenyja ŭsie daty j akcenty, paznačanyja ŭsie viechi j nazvanyja ŭsie fondy, — u paŭstavańni Archivu jość niešta niezrazumiełaje, albo, kali chočacie, nienaturalnaje.

Archiŭ byŭ zasnavany Adamam Kłakockim pry kancy pazaminułaha stahodździa; jahonaja poŭnaja i praŭdzivaja nazva – Biełaruski Archiŭ Snoŭ, skaročana BAS. Zrešty, jašče pry žyćci zasnavalnika zamacavałasia nazva Archiŭ Kłakockaha, a paśla jahonaj śmierci supracoŭniki, kab hramadzkaść nia błytała ich sa składalnikami haraskopaŭ albo sońnikaŭ, imknulisia pryludna nie spasyłacca na sny. Sama systema Archivu paŭstała jašče pry Kłakockim i praktyčna nie źmianiałasia, adno što supracoŭniki ŭžyvali skaračeńni j roznačytańni, kab krychu prychavać svajo sonnaje pachodžańnie. Tak, adzinkaj uliku ad samaha pačatku byŭ son, ale praz skaračeńnie s. jon nia roźniŭsia ad spravy. Chiba adzinaje, što vytyrkałasia, dyk heta padzieł usich fondaŭ na “aŭtentyčnyja” i “dadatkovyja”. “Aŭtentyčnyja” składalisia z ułasna snoŭ, “dadatkovyja” – z realnych dakumentaŭ. Daśledniki, jakija ŭžo daŭno pracavali ŭ Archivie, usprymali heta jak daninu tradycyi, ale toj, chto traplaŭ tudy ŭpieršyniu, sa ździŭleńniem znachodziŭ u “aŭtentyčnych” fondach sny Mahdaleny Radzivił albo son viadomaha paeta Łanhbarda, jaki pryśniŭ siabie architektaram. Zrešty, tam byli j sapraŭdnyja perły, kštałtu nievialičkaj kalekcyi snoŭ Mickieviča albo snu Łastoŭskaha padčas Paryskaj kanferencyi, pierad tym jak Antanta pryznała BNR. Ja sam na druhi hod svajoj pracy znajšoŭ son Oskara Miłaša. Ale ŭ bolšaści sny byli nie takija istotnyja i, da soramu supracoŭnikaŭ Archivu, časam navat nieaŭtaryzavanyja. Va ŭsim astatnim heta byŭ zvyčajny archiŭ, z štodzionnaj, rucinnaj pracaj, vykanańniem zapytaŭ, aŭtaryzacyjaj i katalahizacyjaj fondaŭ, mizernymi zarobkami j biaskoncymi plotkami dy intryhami.

Takim čynam, ja pačaŭ šukać adkaz na zahadku Archivu. Zrešty, niezrazumieła było, u čym jość sama zahadka. Usie adčuvali, što z paŭstavańniem Archivu ŭ rečaisnaść prarvałasia i zamacavałasia ŭ joj štości Inšaje i hetaje Inšaje ciapier vidavočna spała, ścišyłasia, čakajučy svajho času. “Sny zasnuli” – hety kalambur byŭ nadzvyčaj papularnym u miascovych iranistaŭ, chacia ŭ samych “prasunutych” vyklikaŭ zrazumiełuju tryvohu. Bo ŭ Archivie suisnavali pobač rozum i nierazumnaje. Heta niejak mulała i nie davała surjozna stavicca da rečaisnaści ŭvohule. Mušu zaznačyć, što siarod supracoŭnikaŭ Archivu byŭ chiba najbolšy pracent budystaŭ.

Navošta było źmiaščać na adnoj pavierchni, u adnoj prastory sny i rečaisnaje? Pra što dumaŭ Kłakocki, stvarajučy svoj Archiŭ? Adčuvałasia, što praŭdzivaja meta, ci mety, znachodziacca niedzie pobač, schavanyja albo zašyfravanyja ŭ adnym z kamentaroŭ, pryśnionyja ŭ adnym sa snoŭ. Kožny supracoŭnik prajšoŭ praz hetyja pošuki, a niekatoryja, ja ŭpeŭnieny, dasiul ličać, što viedajuć adhadku (ci zahadku).

Zvyčajna vysoŭvalisia roznyja hipotezy. Samaja banalnaja ź ich palahała na tym, što ŭvieś Archiŭ — adzin vialiki son Adama Kłakockaha. Zrešty, surjozna hetuju hipotezu ŭsprymali chiba neafity, a staryja supracoŭniki karystalisia joj dziela ačmureńnia maładzieńkich asystentak (“nie chvalujciesia, usio heta vam tolki śnicca”).

Kluč byŭ vidavočna ŭ tekstach (albo ŭ snach) samoha Kłakockaha. Tolki jany mahli dać kančatkovyja adkazy albo chacia b krychu praśviatlić sytuacyju, ad ćmianaści jakoj daŭno stamilisia navat samyja ŭpartyja šukalniki.

U pošukach aŭtentyčnych tekstaŭ ja i pryjšoŭ da piaci zapylenych skrynak, da “etnapatalohijaŭ”. Mnie paščaściła: nierazabrany stos papieraŭ naležaŭ samomu Kłakockamu, heta byli jahonyja kamentary da spravaŭ, a taksama frahmentarnyja natatki, što tyčylisia bolš adciahnienych rečaŭ. Ale pačnu ad samaha pačatku — ad spravaŭ.

Pavodle praviłaŭ Archivu, nielha cytavać dakumenty, nia kažučy ŭžo pra ichnuju poŭnuju navukovuju publikacyju. Prava na heta maje tolki ŭładalnik dakumentaŭ albo, kali niama ŭładalnika ci jahonych naščadkaŭ, čałaviek, jaki pieradaŭ dakumenty ŭ Archiŭ. Ale ništo nie zaminaje (a statut Archivu paprostu nie zabaraniaje hetaha) davać uskosnaje apisańnie spravy, asabliva kali pry hetym źmianić proźviščy, daty i kanvu padziejaŭ, pakidajučy, jak lubiŭ kazać Kłakocki, “aholenyja sutnaści”.

……..

Pieršaja sprava ananimnaja, napisanaja (ci pierapisanaja) na vialikich arkušach blakłaj papiery niestandartnaha farmatu. U joj raspaviadajecca pra šlachcica ŭčcivaha Stefana Dastajeŭskaha, apiekuna adnaho ź mienskich manastyroŭ, asobu ŭ vyšejšaj stupieni pavažanuju ŭ tahačasnym mienskim asiarodździ. Stefan vykonvaŭ roznyja daručeńni ŭpłyvovych mahnataŭ, ale nikoli nie admaŭlaŭsia pradstaŭlać u hrodzkim sudzie j šarahovaha šlachcica. (U knihach Mienskaha Hrodzkaha sudu zachavałasia kolki spravaŭ, jakija jon vioŭ.) Pry kancy žyćcia Stefan Dastajeŭski pačaŭ vieści dyjaryjuš, apisvajučy cikavyja padziei j zdareńni, śviedkam jakich jon byŭ. Pry kancy spravy padajecca kolki ŭryŭkaŭ z dyjaryjušu, jakija vyklikali cikavaść Adama Kłakockaha.

 

Adnojčy Stefan Dastajeŭski pryśniŭ son. Nibyta biehaŭ jon pjany z šablaj pa Mienskich vałoch, łajučysia j pahražajučy miaščanam, mnicham i roznym vypadkovym ludziam. Son byŭ nadzvyčaj vyrazny, pračnuŭšysia, Stefan pryhadaŭ usio da apošniaj drabnicy. Ale samym žachlivym było adčuvańnie niemahčymaha ščaścia, jakoje spadarožničała hetaj pryhodzie. Takim ščaślivym Stefan nie pačuvaŭsia ani ŭ dziacinstvie, ani ŭ stałaści, chacia jon imknuŭsia vieści dabračynnaje žyćcio i ciešyŭsia toj pavahaj, što spadarožničała jahonaj dabračynnaści.

Paśla hetaha zdareńnia žyćcio Stefana Dastajeŭskaha rezka źmianiłasia. Jon viarnuŭsia ŭ svoj majontak u samym hłuchim zakutku Paleśsia, dzie samotna baviŭ cełyja dni, nie zaprašajučy da siabie nikoha. Jaho bačyli ŭ samych roznych miescach, jon chadziŭ pa lasoch i bałotach, vykrykvajučy rezkija, hartannyja słovy nieznajomaj movaj. Jaho bajalisia j paźbiahali. Chadzili čutki, što jon vyvučaje Kabału. Taksama kazali, što jon pačaŭ prychodzić u sny tamtejšych žycharoŭ.

Jan Kłakocki ličyŭ, što sapraŭdy tak i było i što heta Stefan peryjadyčna śniŭsia svajmu dalokamu naščadku, F.M.Dastajeŭskamu, jaki pamyłkova prymaŭ jaho za čorta. Mienavita paśla takich snoŭ Fiodar Michajłavič pisaŭ hnieŭnyja słovy pra židov i polačišiek albo braŭsia ŭvažliva vyvučać svoj radavod.

II

ruhi son apisvaje niezvyčajnaje zdareńnie z rabi N. Adnojčy jamu saśniŭsia jahony nienarodžany syn u čornaj skurancy, ź pistaletam. Syn hučna śmiajaŭsia, łajaŭsia matam i drukavaŭ vieršy pad pseŭdanimam “Aristarch Ledieniaŝij”. Rabi N. na nastupny dzień raźvitaŭsia sa svajakami, zakapaŭ Toru ŭ cichim miescy i syšoŭ. Dalej padziei razhortvajucca dosyć błytana, časam nahadvajučy lusterki j labirynty Tysiačy j adnoj načy: apisvajucca jahonyja padarožžy, sustrečy j razmovy, doŭhija dyskusii z chasydami... U siaredzinie raptam paŭstajuć tealahičnyja pytańni. ...Na žal, mienavita hety rukapis mocna paciarpieŭ pry pierajezdach, i tamu my nia možam dakładna skazać, čym skončyłasia hetaja historyja...

 

III

pošni son datavany pačatkam našaha stahodździa. Mitrapalitu Sierhiju saśniłasia “hołaja ryba”. Jak prainterpretavać hety fakt i čamu “hołaja ryba” trapiła ŭ fond etnapatalohijaŭ, zrazumieć ciažka. Jana (ryba) pavodziła siabie tak łaskava j tak nieprystojna, što stary pavažany mitrapalit, jaki nie biez samazadavolenaści (u jakoj kajaŭsia) ahladaŭ svajo žyćcio, nia vytrymaŭ i źloh z sardečnym prystupam. Pra svoj son jon raspavioŭ tolki maładomu pasłušniku, adzinamu čałavieku, da jakoha mieŭ peŭny davier i vidavočnuju sympatyju. Pasłušnika hety son uraziŭ nia mienš, čym samoha mitrapalita. Jon doŭha sprabavaŭ zrazumieć, što takoje “hołaja ryba”, pierapytvaŭ Sierhija, ale toj nia moh aničoha dadać.

Treba skazać, što pasłušnik i nasamreč chacieŭ rasšyfravać son, ale jašče bolej jon chacieŭ dapamahčy mitrapalitu, što zhasaŭ litaralna na vačoch. Pasłušnik vyvučaŭ roznyja teksty, ad zvyčajnych sońnikaŭ da pracaŭ Frojda, jaki tady tolki pačynaŭ nabyvać papularnaść. Ale ŭrešcie spyniŭsia na Śviatym Aŭhustynie. Jak my pamiatajem, Aŭhustyn doŭha šukaŭ u hetym śviecie znaki boskaści. I paśla roznych razvahaŭ, jakija my pryvodzić nia budziem, jon pryjšoŭ da vysnovy: znak boskaści ŭ hetym śviecie — u parazie čałaviečaha rozumu, u absurdzie.

Mitrapalit Sierhij pamior u hłybokim dušeŭnym spakoi, ź cichaj i jasnaj uśmieškaj.

* * *

Jak my bačym, usie try sny majuć vidavočny “patalahičny” kalaryt.

A ciapier pra natatki Kłakockaha.

Sam Kłakocki pakinuŭ frahmentarnyja tłumačeńni, ź jakich možna zrazumieć, što sabrany materyjał bačyŭsia jamu jak peŭny ŭrok ci peŭnaje pasłańnie, a mahčyma navat padychod da razhadki niekatorych tajamnicaŭ, što tak chvalavali jaho ŭsio žyćcio.

Uvažliva pračytaŭšy natatki Kłakockaha, ja pierakanaŭsia, što jany apiaredžvali svaju epochu i byli ŭ peŭnym sensie adkazam na šmatlikija redukcyjanisckija inicyjatyvy...

Pavodle formy teksty Kłakockaha — heta frahmenty spantannych rozdumaŭ, časam navat asobnyja skazy, vidavočna inśpiravanyja etnapatalohijami. Hetyja natatki zhrupavanyja ŭ dźvie temy.

Pieršaja — tema pavierchni. My žyviem na pavierchni samich siabie, usprymajem pavierchniu rečaŭ, padziejaŭ i ŭ hetym niama aničoha dziŭnaha. Bo nastupny krok dumki palahaje na tym, što za pavierchniaj pačynajecca doŭhačakanaja hłybinia, varta prałamić pavierchniu j my abaviazkova znojdziem siabie ŭ niečym absalutna inšym: fantastyčnym, pryjemnym albo, naadvarot, žachlivym. Inšymi słovami, znojdziem siabie ŭ unheimliche. Z natatak Kłakockaha zrazumieła, što jon trymaŭsia bolš pesymistyčnaha pahladu. Hłybinia, ličyŭ Kłakocki, zusim nie abaviazkovaja. Nasupierak prychilnaściam svajoj epochi, jon nia vieryŭ ani ŭ hłybini, ani va ŭniversalnaść, ani ŭ ahulnačałaviečyja praŭdy. Jon nastojvaŭ, što luboje padvajeńnie śvietu — na hłybini j pavierchni, praŭdy j niapraŭdy, sutnaści j vonkavaści — niepatrebnaja danina manichiejskim iluzijam, i za adnoj pavierchniaj paprostu pačynajecca druhaja, za druhoj treciaja i hetak dalej: usia vyčvarnaść hetaj dumki nie admianiaje samoj mahčymaści. Jość tolki ŭnikalnaść, i ŭsialakaja spasyłka na ŭniversalnuju praŭdu — heta apelacyja da pavierchni abžytaj i znajomaj, albo, jak jon jašče pisaŭ, — da znajomaha tvaru. Praŭdzivaje pytańnie, jakoje Kłakocki zadavaŭ sabie ŭ svaich natatkach, — što ž nam rabić z hetymi biaskoncymi pavierchniami i ci jość niejki sens albo systema ŭ ichnym čarhavańni.

Druhaja tema — ułasna “etnapatalohii”. Treba adrazu skazać, što ŭ vybary słova niama anijakaj pahardy, navat skiepsysu, što da etnahrafičnych zachapleńniaŭ jahonaj epochi. Kłakocki sam braŭ udzieł u bolšaści “etnapatalahičnych” prajektaŭ svajho času, a pad kaniec žyćcia słoŭca “etnapatalohija” stałasia jahonym ulubionym terminam, jaki jon užyvaŭ ź vidavočnaj asałodaj.

Zrešty, mušu skazać, što pad “etnapatalohijami” Kłakocki razumieŭ peŭnyja etničnyja skryŭleńni, uzajemapraniknieńni i ŭzajemazamieny — adnym słovam, peŭnuju kryviznu, “niapravilnaść” miascovaj etničnaj prastory. U hetaj častcy śvietu (u tekstach Kłakocki nazyvaŭ jaje zaŭsiody Paŭnočnaj Sarmatyjaj, ale ŭ pryvatnych hutarkach — Vialikim Špitalem) niama ničoha nazaŭsiody vyznačanaha: pakłaŭšysia spać bałtam — pračynaješsia słavianinam, vyjšaŭšy z domu palakam, viartaješsia niemcam, z usich bakoŭ tabie sprabujuć patłumačyć, kim ty jość i kim być nia musiš. Naturalna, što bolšaść ludziej zdarovaha kloku ad hetaha harmidaru nazyvaje siabie “tutejšymi”. Kłakocki, jaki ciaham svajho žyćcia addaŭ daninu polskim, litoŭskim, žmudzkim zachapleńniam i ŭrešcie spyniŭsia na biełaruščynie, chacieŭ krychu źmianić perspektyvu: jon chacieŭ być adrazu ŭsimi. “Piać maich tvaraŭ, jak piać lusterkaŭ, hladziać u śviet i nia bačać...”

Adnak što značyć być usimi?! Albo ŭsim. Jak my pamiatajem, tolki Boh jość usim. Ci nia značyć heta, što Adam Kłakocki chacieŭ stacca Boham?

Mušu skazać, hipoteza, što Adam Kłakocki — heta nasamreč adno ź imionaŭ Boha, taksama abmiarkoŭvałasia, chacia, sa zrazumiełych pryčynaŭ, biez asablivaha impetu...

* * *

A ciapier pra hałoŭnaje — pra zahadku Archivu. Čamu mienavita sny byli vybranyja z patencyjna biaźmiežnaj razmaitaści faktaŭ čałaviečaje śviedamaści? Na adnym z numaravanych arkušaŭ rukoj Jana Kłakockaha vyviedzieny skaz, nadzvyčaj charakterny dla tutejšaj mentalnaści (ja miarkuju, jon naležyć jamu samomu), jaki ŭsio stavić na svaje miescy: “Toje, čaho niama, kranaje mianie svajoj dalikatnaj adsutnaściu”.


Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0