
Trahiedyja ŭ handlovym centry «Jeŭropa» adbyłasia nievypadkova. Za 20 chvilin chady ad HC, abo za niekalki prypynkaŭ na tralejbusie, znachodzicca mahazin, dzie zabojca nabyŭ bienzapiłu, siakieru i amunicyju. I ŭ hetym ža rajonie, usiaho ŭ 400 mietrach ad hetaj kramy, znachodzicca dom baćki Uładzisłava, piša kp.by.
Darečy, kaliści ŭ hetym domie zdaryŭsia pažar. I vinavatym u pažary byŭ baćka Ułada.
— Heta baćkoŭski dom, i pa spadčynie jon padzieleny na dźvie kvatery. U adnoj častcy doma žyvie baćka Ułada Valancin, a ŭ druhoj — ja z žonkaj. Ale my tut žyviom usiaho dva hady. Da hetaha tut žyła maja dačka. Ci žyŭ tut Uład? Moža, da hadoŭ dvuch-troch. Potym jon źjechaŭ z maci, — raspaviadaje svajak Ułada Valeryj Mikałajevič. — Valancin narmalny mužyk: nie pje, nie kuryć. Ale ciesna my nie kantaktujem. «Dobry dzień» skažam, i ŭsio. Ułada ž bačyŭ ŭsiaho adzin raz — na pachavańni. Chłopiec jak chłopiec.
- A jak vy daviedalisia, što Uład napaŭ na ludziej u handlovym centry?
— Pryjšła milicyja. I my ŭsio supastavili. Uładu tolki ŭ śniežni budzie 18 hadoŭ.
— Paśla taho, što zdaryłasia razmaŭlali ź jaho baćkam?
— Nie, — kačaje hałavoj mužčyna.
— Vidać, što jon vielmi pieražyvaje — padklučajecca da razmovy jaho žonka. — Taki panury išoŭ pa vulicy…
— Kažuć, što Uład z zabiaśpiečanaj siamji.
— My nikoli nie byli ŭ haściach u svajaka. Nas nichto nie zaprašaŭ. Pamiž nami staić dvuchmietrovy płot. My navat nie viedajem, kim pracuje Valancin. Ale ŭ jaho niedarahaja mašyna — jon sam jaje ramantavaŭ. Viedaju, što ŭ jaho cieść paralizavany. Jon jaho hladzić.
Ciapier čytajuć
«Svoj nos ź Biełastoka jany nie vysoŭvajuć». Biełarusy Padlašša skardziacca, što biełarusy novaj chvali emihracyi nie zacikaŭlenyja supolnymi spravami

Kamientary