NOVY DAMAVIKAMERON
Adam Hlobus
Kazki z novaje knihi
Anioł
Anioł źjaŭlajecca z-za parkana.
Moža chto z maich susiedziaŭ i bačyŭ: jak Anioł vychodzić z padjezda ci jak vylataje sa słuchavoha akienca majsterni, što niekali naležała savieckamu raźbiaru, a ciapier — ułasnaść nacyjanalnaha muzeja. Moža j tak. Tolki sapraŭdny Anioł uzdymajecca z-za žalezabetonnaha parkana, pa jakim napisana čyrvonaje słova NIEZALEŽNAŚĆ, z-za taho samaha płota, što adharodžvaje stary dvor ad novabudoŭli. Spačatku pakazvajecca aniolskaja hałava: kudziery doŭhich śvietłych vałasoŭ vakoł vuzkaha biełaha tvaru z tonkim doŭhim nosam dyj kruhłymi sinimi vačyma. Potym źjaŭlajecca šyja z akuratnym kadykom, za joj vypłyvajuć plečy, za jakimi možna ŭbačyć mahutnyja kryły.
Moža chto z maich znajomych i sustrakaŭ Anioła ŭ załatym płaščy, ci ŭ bliskavičnym pancyry madrydzkaha tareadora. Moža... Ale Anioł, jaki ŭzdymajecca z budoŭli, nosić jaskrava-čyrvony chiton. Na Aniole doŭhi, koleru arteryjalnaje kryvi chiton. I bolš ničoha.
Navat zimoju, u lutyja marazy Anioł bosy. Zrešty, Anioł nia chodzić pa hrešnaj ziamli. Jon łunaje, planuje, lotaje. Anioł uzdymajecca, uznosicca, tvoryć uračystaść. Anioł — lotčyk ad Boha.
«Moj miły tavaryš, moj lotčyk, — dumajecca mnie, kali baču, jak nad Mienskam płyvie Anioł, — Vaźmi ty z saboju mianie». Tolki jon nie zdahadvajecca pra maje vieršavanyja refleksii. Anioł nia ŭmieje čytać čužyja dumki. A ja nie mahu pahavaryć z Aniołam, bo nia vyvučyŭ aniolskuju movu. Zastajecca adno hladzieć, jak doŭhija lohkija palcy sypluć z-pad chmaraŭ ružovuju jabłynievuju kviecień. U Rai zaŭsiody jość jabłynia ŭ kviecieni. I ja nie biaduju, što Anioł nie razumieje mianie.
Moža, chto z maich siabroŭ maje inšyja dumki pra božaha lotčyka. Chaj... Tolki daŭžynia pramoŭlenaj malitvy nie vyznačaje ščyraści viery ŭ Anioła.
Ludažer
Ad pałaca Mastactvaŭ mužčyna spuściŭsia praspektam Skaryny na plac Pieramohi, dzie zavitaŭ u bar-kramu «ZORKA». Sakaŭnaja pradavačka pryvitalna zaŭśmichałasia. Mužčyna pracior akulary j zaniaŭsia razhladańniem palicy z alkaholnymi napojami.
— Viski lubicie? — spytaŭ čyrvonatvary dziadźka, jaki, stojačy pry vitrynie z kaŭbasami, paciahvaŭ ź plastykavaj šklanki haračy hlintvejn.
— Lublu, — kinuŭ mužčyna i paprasiŭ paŭnaciełuju maładzicu padać butelku burbonu, kab uvažliva pračytać etykietku.
— A ja na samahonnaje pojła hladzieć nie mahu. Nas, vajskoŭcaŭ, pampavali im u Anhole.
— Da viski ja pryvučyŭsia ŭ Ehipcie, — nia chočučy taho, mužčyna zaviazaŭ vuzielčyk razmovy.
— A što rabili ŭ Ehipcie? — čyrvonanosy zamoviŭ nastupnuju porcyju duchmianaha hlintvejnu.
— Toje, što vy ŭ Anhole, — vykazała zdahadku biełarukaja pradavačka, napaŭniajučy kryvavym napojem miakkuju šklanku.
— E, nie... U Anhole ja ludziej zabivaŭ. Kaŭtaŭ viski, calaŭ u dvuchnohich. Piŭ i stralaŭ. A kali chaciełasia zakusić, žer niabožčykaŭ. Vybiraŭ smačnych dziaŭčat, adkusvaŭ z hrudziej smočki, žavaŭ, hłynaŭ i zapivaŭ alkaholem. Hniusny typ, zabojca, kat i Ludažer. A jon, — nalityja hlintvejnam vočy blisnuli ŭ bok amatara burbonaŭ, — hramadzianin ścipły, vychavany, intelihientny, u akularach. Takija čałaviečyny nie jaduć, ludziej nie zabivajuć i miravuju revalucyju ŭ Afryku nie ekspartujuć. Jany pjuć darahi viski ź lodam, budujuć nadziejnyja hrebli i vyvučajuć floru z faŭnaj. Nienavidžu samahon. Biełaruskaj harełki mahu kolki zaŭhodna vyžłukcić, a ad kropli burbonu mleju.
Mužčyna raźličyŭsia z apetytnaj pradavačkaj i schavaŭ bikłahapadobnuju butelku ŭ kišeniu, kala serca.
— Čakaj, šanoŭny, dyk što ty ŭ Ehipcie rabiŭ? — Ludažer nasunuŭsia na mužčynu.
— Restaŭravaŭ staražytnyja papirusy...
— Ha-a, što ja kazaŭ? — mutnaje voka padmirhnuła śpiełaj maładzicy.
Pad zadavoleny rohat Ludažera mužčyna pakinuŭ bar-kramu «ZORKA».
Bulvarnik
Štoranicy jon vyhladaje ŭ vakno. Ci jość sonca? Jon pracuje vyklučna ŭ dobraje nadvorje. Jon aktor baletu. Jamu patrebnyja hledačy. A jany byvajuć na bulvary tolki ŭ jasnyja dni. Tamu dzień pačynajecca z doŭhaha pozirku ŭ nieba.
Jon ŭciok ź Biełarusi ŭ Barselonu. Naźbiraŭ hrošaj, pierapradajučy valutu na Kamaroŭskim kirmašy. Praz znajomaha mastaka znajšoŭ skvapnuju hišpanku, fiktyŭna ažaniŭsia i pierabraŭsia ŭ Kataloniju. Atrymaŭ tam vid na žycharstva i źniaŭ u rabočym rajonie maleniečki pakoj z varelniaj i dušam. I ciapier na zołku vyhladvaje ŭ adzinaje vakno. Ci nie pajšoŭ doždž?
Kali na vulicy sucha, Bulvarnik biare valizu z teatralnym strojem Don Kichota dy jdzie ŭ ciomny dvor, što kala rynku. Za skryniaj z-pad harodniny jon pieraapranajecca ŭ rycara markotnaha vobrazu i z noh da hałavy zafarboŭvajecca ŭ srebny koler.
Ceły śvietły dzień jon staić na bulvary Rambła i za kinutuju manetku robić uzmach draŭlanaju dzidaj.
Štoviečar Bulvarnik vyhrabaje sa skryni nažabravanaje. Dzielić hrošy na try roŭnyja doli: na staraść, na žyćcio j na zadavalnieńnie. A radaści ŭ jaho vielmi prostyja. Razam z vuličnym mastakom — serbam, jaki ŭciok z Bośnii, Bulvarnik idzie ŭ bar i napivajecca maskoŭskaj harełki.
Akopnik
Nieviadoma ŭžo kolki dzion išoŭ doždž. Jon ci to imžyŭ ledź zaŭvažnym chałodnym pyłam, ci to sypaŭsia bujnymi važkimi kroplami, ale nie acichaŭ ni na chvilinu. Byccam nieba sabrałasia nazaŭsiody źlicca ź ziamloju.
Na spodzie hłybokaha akopu naźbirałasia kalužyna, poŭnaja redzieńkaj muli. Pry samaj kaluzie na pustych skryniach z-pad snaradaŭ siadzieŭ sutuły Akopnik u doŭhim šyniali z nastaŭlenym kaŭniarom. Jon kuryŭ.
Koŭzajučysia na raskisłaj hlebie, da akopu padyjšoŭ stryžany navabraniec.
— Doždž, — natapyryŭšy zaječyja huby, pačaŭ jon.
Akopnik vykinuŭ niedapałak u brudnuju vadu.
— Moža, pačastujecie papiaroskaju? Da śmierci kuryć chočacca. Ja ŭžo j sam nia viedaju, kali apošni raz tytuń niuchaŭ, — bledny navabraniec prysieŭ na kukiški.
— Znojdziem, — Akopnik paškreb čornymi paznohciami niaholenaje padbarodździe, — spuskajsia ŭ akop. A to raśsieŭsia, jak baba.
Navabraniec niazhrabna saskočyŭ u jaminu. Akopnik vyciahnuŭ z nahrudnaha kiseta trafejny partsyhar i dastaŭ zhrabnuju papiarosu. Vastradziubaje siniaje połymia chucieńka začyrvoniła suchi tytuń.
— Sałodki, — navabraniec vychuknuŭ u maroznuju ciamreču cnatlivy kłubočak dymu.
— Zaŭtra zranku niemiec pačnie nastupać, — Akopnik schavaŭ ruki ŭ kišeni, — ziamla pramierzła, i pa joj dobra biehčy. Heta ž nie pa muli koŭzacca. A tak pa chaładku, pa marozu, paśla stohramovika samaje toje ŭ ataku schadzić.
— Niaŭžo zaŭtra pačniecca? — hołas navabranca trymcieŭ.
— A kolki možna ŭ adnych i tych ža akopach siadzieć? Samy čas boj raspačynać. Pahladzi, jakaja poŭnia jasnaja, jakija zory. Usio vidno, jak na dałoni. Čas nadyjšoŭ. Ja kajzeraŭcaŭ viedaju. Spačatku jany haz puściać, kab nas prytrucić i prydušyć, a potym naciahnuć supraćhazy i pabiahuć štychami dabivać.
— A nam što rabić? — navabraniec pry ŭsim svaim strachu kuryŭ pavolna i vielmi aščadna.
— Čakać. Nadzieć supraćhaz i siadzieć. Kuryć u supraćhazie nia varta. U ciabie, darečy, supraćhaz jość?
— Jość! Viadoma. Novieńki, pad moj pamier, ja sam padbiraŭ, kab siadzieŭ ščylna, ale j nia cisnuŭ.
— Nu dyk i prablemaŭ niama. Nadzienieš supraćhaz, pačakaješ, pakul rasiejskija śvińni ŭ atrucie pazachłynajucca, i, pačuŭšy kamandu, pabiažyš praz dym i zaporaš tych, kaho nie zadušyŭ kašal. Hałoŭnaje, nia treba škadavać pedykuloznych sałdataŭ jaho imperatarskaj vialikaści, jany horšyja, čym tyja vošy, — Akopnik plunuŭ na toŭsty lod kalužyny, što irtutna pabliskvaŭ u miesiacovym śviatle kvadry. Iskrystyja, dyjamentavyja drabočki śniažynak płaŭna apuskalisia na sahnutuju, šyrokuju, šynelnuju śpinu Akopnika.
— A jak vy paraicie, zajavu ŭ partyju kamunistaŭ varta napisać zaraz ci lepiej paśla ataki? — navabraniec pasprabavaŭ zazirnuć u vočy Akopnika, ale nia zmoh, toj siadzieŭ, apuściŭšy doŭhija viei.
— Napisać možaž i zaraz, — adkazaŭ Akopnik, nie raspluščvajučy vačej, — tolki padavać treba paśla nastupleńnia. Spačatku varta paru fašystoŭcaŭ zabić, kab u partyju pajści z čystym sumleńniem.
Navabraniec zrabiŭ hłyboki zaciah i ŭśmieška zadavalnieńnia zajhrała na zaharełym błakitnavokim tvary ź pikantnaj jamačkaj na padbarodździ.
— Sapraŭdy, lepiej napišu paśla boju. Pryjdu da vas, siadu, zakuru i napišu: zaličycie mianie ŭ šerahi sapraŭdnych siabroŭ nacyjanał-sacyjalistyčnaj rabočaj partyi, — zhrabnaje kołca dymu palacieła ŭ ciopłaje červieńskaje pavietra.
Akopnik akuratna padkasaŭ rukavy formiennaje kašuli i skazaŭ:
— Nie chaču ciabie vučyć, bo ja nie nastaŭnik i nia baćka, kab marali načytvać, ale viedaj: pierad atakaju nia pi. Na chmielnuju hałavu pamirać lahčej. Tolki našto pamirać, kali ty nia žyŭ zusim? — Akopnik vyciahnuŭ sa srebnaha partsyharu pruhkuju papiarosu.
— Musulmanie vuń zusim nia ṕjuć, a vajujuć daj Boh, ci daj Ałach jaki. Chto ich raźbiare. Adno skažu — vajujuć.
Navabraniec źniaŭ panamu j abcior bujnyja kropli potu, jakija ščylna absypali bronzavy łob.
Niemaviedama kolki dzion stajała piakielnaja haračynia. Ludzi źviareli j varjacieli ad biaskoncaj, bieznadziejnaj i biessensoŭnaj pylnaj zaduchi. Nad šarymi kamiennymi harami raźliłosia niedasiažnaje, siniaje, vilhotnaje nieba.
— Dym lepiej puskać nia kołcami j kłubočkami, a strumieńčykam, pacichu i ŭ rukavo.
Navabraniec zatušyŭ niedapałak ab padešvu zapylenaha čaravika, zakinuŭ u rot bieły prastakutničak žavalnaj humki j spytaŭ:
— Jak vy dumajecie, vajna chutka skončycca?
— Naiŭny...
— Čamu naiŭny?
— A tamu, što kali niedaviarki voźmuć horad, dyk my ŭ partyzany pojdziem, u hory, u lasy, u puščy, razhorniem terarystyčny ruch, — Akopnik stros popieł na pruhki listok tryputnika.
— Dyk vy ličycie, što vajna nia skončycca?
— Kamu jak... A dla mianie vajna nia skončycca nikoli, — dahledžanymi macicovymi paznohciami Akopnik piaščotna pravioŭ pa svajoj dobra vyhalenaj błakitnaj ščace.
U sonnym lusterku lasnoha voziera adbivalisia vostryja vieršaliny čornych jełak, za jakimi pavolna zhasała sonca.
— A vy sami adkuć budziecie? — navabraniec nie sychodziŭ, jon chacieŭ choć niejak vykazać udziačnaść za padoranuju papiarosu.
— Ja? — Akopnik ściepanuŭ plačyma j zašpiliŭ vierchni huzik šyniala, — ja — tutejšy.
Ciapier čytajuć
«U vyniku jon skazaŭ mnie: «Chopić mianie šantažavać, ja chaču palubavacca hetymi drevami». Aksana Kołb raskazała, pra što razmaŭlała sa Statkievičam na miažy

Kamientary