«Hałoŭnaje pytańnie: što vy ź im zrabili, sa zdarovym čałaviekam?» Brat Vitolda Ašurka — pra dva miesiacy bieź jaho
Dva miesiacy minuła sa śmierci palitviaźnia, aktyvista ź Biarozaŭki Vitolda Ašurka pry niavyznačanych abstavinach u škłoŭskaj kałonii. Pravierka pa fakcie śmierci ŭsio hetak ža ciahniecca, i siamja nie vieryć, što jana daść bolš za pieršapačatkova ahučanuju aficyjnuju viersiju: spyniłasia serca. «Biahučy pieryjad žyćcia dla nas samy ciažki», — pryznajecca brat Vitolda Andrej. Pahutaryli ź im pra toje, jak ich siamja vučycca žyć nanoŭ biez svajho lubaha Michałyča.
— Jak vam dalisia hetyja miesiacy bieź Vitolda?
— Vitolda ŭžo daŭno nie było pobač z nami: jon šmat prasiadzieŭ za kratami pa našym mierkam (ź vieraśnia pa maj). Inšy raz zdajecca, što jon jašče niedzie tam siadzić. A potym prychodziš na mohiłki i razumieješ: nie, nie siadzić. Kali ŭ ciabie zabirajuć blizkaha čałavieka, ź jakim ty ros pobač amal 50 hod, heta ciažka. Čas, kaniečnie, svaju spravu robić: jak ni kruci, emocyi spadajuć. Usio jašče balić, ale žyćcio idzie dalej. I treba žyć z ulikam taho, što Vitolda bolš niama z nami. Šmat u čym dapamahaje zabycca lubimaja praca: spačatku na budoŭli papracuješ, a potym doma jašče spravy — i hałava imi zaniataja.
Maci i žoncy ciažej. Pieršaja niejak skazała, što joj tolki i zastałosia što płakać. Ja, byvaje, adzin zapłanuju pajechać na mohiłki. A zdalok baču, što i maci tudy piłuje. Tym bolš, mohiłki niedaloka ad jaje doma.
Tam, darečy, uvieś čas źjaŭlajucca śviežyja kvietki. Učora jašče nie było, zdajecca, a siońnia jość. Ludzi chodziać tudy, kab ušanavać pamiać, bo Vitold byŭ viadomym čałaviekam. Niadaŭna źjaviŭsia novy vianok: «Vitoldu — hieroju Biełarusi ad patryjotaŭ SIZA №1». Spačuvańni nam praciahvajuć vykazvajuć navat tyja, čyja pohlady na žyćcio z našymi razychodzilisia (choć takich i mała, tolki 3%).
Uvohule ja niejak złaviŭ siabie na dumcy: mnie voś 48, Vitoldu było 50, i čaho tolki na zdarałasia za hetyja hady! Časam było tak ciažka, što horš niemahčyma było ŭjavić. Ale skažu ščyra: biahučy pieryjad žyćcia dla nas usio ž samy ciažki. My płakali, kali zabili Ramana Bandarenku. Duša baleła pa Tarajkoŭskim, pa Šutavym — pa ŭsim. Ale nichto nie moh padumać, što hora zdarycca jašče i tak pobač.
— Ci byli spačuvańni ad aficyjnych struktur?
— Nie, kaniečnie. Vy ž viedajecie, jakaja heta sistema. U pryvatnych razmovach navat milicyjaniery mahli vykazać spačuvańni. I zadavali mnie pytańnie: «Jak ža tak stałasia?» Nu, heta nie ja pracuju ŭ pravaachoŭnych orhanach, kab taki adkaz dać. Jak stałasia, što ŭ čałavieka było zdarovaje serca, a jano spyniłasia? Jak stałasia, što cieła nam addavali nie adrazu? Jak stałasia, što jon padaŭ i raźbiŭ hałavu? Što było da taho? Na hetyja pytańni my dahetul nie majem aficyjnych adkazaŭ.
Zatoje pierad samym pachavańniem mnie zvaniŭ prakuror rajona: «Vy ž razumiejecie, treba kab niejak bieź mitynhaŭ». Ja jamu skazaŭ, što ŭ svaju čarhu čakaju, što ŭsio abyjdziecca biez aryštaŭ. Dziakuj bohu, nikoha na pachavańni sapraŭdy nie zatrymali.
— Vam śnicca brat?
— Vitold śniŭsia adzin raz niedzie ź miesiac tamu. Ën nibyta pryjechaŭ da mianie na rovary — stajaŭ i paśmichaŭsia. Ničoha nie havaryŭ. Prosta paśmichaŭsia, jak zaŭsiody, u svajoj armiejskaj kurtcy, u jakoj jeździŭ na pracu.
— Na jakim etapie pravierka pa fakcie śmierci Vitolda?
— Hetym zajmajecca ŭpraŭleńnie Śledčaha kamiteta pa Mahiloŭskaj vobłaści. Pieršy raz ja razmaŭlaŭ sa śledčym, kali zabiraŭ cieła brata. Druhi raz — dva tydni tamu, kali pryjechaŭ pa jaho rečy. Tam užo napisany taki tom pa pamiery nibyta «Vajna i mir», ale nibyta nie hatovyja vyniki ŭsich ekśpiertyz, i zaklučeńnie zrabić niemahčyma. Śledčy skazaŭ, što pravierka moža ciahnucca doŭha, ale ja budu zvanić jamu i kantralavać hetaje pytańnie.
Hledziačy na taho śledčaha, mnie chočacca jamu vieryć, jon vyklikaje davier. U mianie skłałasia ŭražańnie, što kali b jon pracavaŭ u narmalnaj sistemie, dzie na čale — zakon, adziny dla ŭsich, to jon moh by być adnym z samych sumlennych supracoŭnikaŭ. Ale my majem vyviernutuju sistemu. I aficyjnaja viersija śmierci Vitolda była ahučanaja ŭ pieršyja dni — raptoŭnaje spynieńnie serca. I videa toje žudasnaje było prademanstravana, my jaho razoŭ sto pierahladzieli. Na im dakładna Vitold, ale ŭ takim stanie, što nie moža siabie kantralavać. I ŭ mianie hałoŭnaje pytańnie: što vy ź im zrabili, sa zdarovym čałaviekam
Nie fakt, što kančatkovaja pravierka daść na heta adkaz. Jak i nie fakt, što nam viernuć dziońnik brata, jaki nie addali razam ź inšymi asabistymi rečami. Vitold ža zaŭsiody byŭ majstram słova, i chutčej za ŭsio, apisvaŭ usio, što bačyŭ navokał u źniavoleńni. Taki dziońnik daŭno mahli źniščyć. Nadzieja tolki na niejkaha pranyrlivaha tavaryša, jaki moh akuratna schavać jaho dla budučyni.
— Z asabistymi rečami vam addali listy, što dasyłali Vitoldu. Vy prahladali ich?
— Tam vielmi šmat listoŭ. I ź Biełarusi, i z-za miažy. Čytać ja nie mahu pakul. Pierabraŭ litaralna niejkija paštoŭki, što byli biez kanviertaŭ. Mnie heta dajecca ciažka. Pisałasia ž usio žyvomu čałavieku. Tam vielmi šmat pra toje, što jaho čakajuć, što Vitold zrabiŭ usio słušna, što jon nie adsiadzić piać hod. Ni ŭ jakim razie. A ŭsie my viedajem, čym usio heta skončyłasia…
Sam ja, darečy, bratu amal nie pisaŭ. My ź im na spatkańni ŭ Hrodnie damovilisia, što ja lepš budu pryjazdžać, i my žyŭcom pahutarym, paśmiajemsia. Jak ni sprabavaŭ, nie atrymlivałasia ŭ mianie pisać niejtralna pra nadvorje — adny paemy, z emocyjami, jakija b nie prapuściŭ nivodny cenzar.
— Vam za siabie strašna nie byvała?
— Za siabie ja nikoli nie bajusia — heta majo žyćcio, ja im mahu rasparadžacca na svoj hust. Kaniečnie, jość siamja i abaviazki pierad joj. Niekatoryja chvalavańni za žonku i synoŭ jość. Chacia jany ŭ mianie — hałoŭnyja patryjoty svajoj krainy. Žonka ŭvohule pieršaj uziałasia za arhanizacyju pieradač, kali Vitold sieŭ. Jana ŭ mianie zrabiła b tak, kab usie ludzi byli ščaślivymi ŭ dobraachvotna-prymusovym paradku, kali b toje było mahčymym.
Prosta, na žal, u minułaje syšli tyja niedalokija časy, kali ŭ Biarozaŭcy ludzi kožny dzień vychodzili na akcyi. Pakul heta niemahčyma — inakš budzieš praz paŭhadziny ŭ Lidzie ŭ milicyi. Ale ja mahu chacia b davać intervju, usie ludzi mohuć paŭtarać usłych, što adbyłosia, nahadvać. Nielha davać im rassłabicca: chaj češucca i nie dumajuć, što ŭsio syšło na tarmazy.
— Jakim Vitold byŭ bratam?
— Zdarałasia, i pabicca mahli: jaki ty brat, kali bratu pa nosie nie daŭ u dziacinstvie? (Śmiajecca.) Ale ahułam my ź im ładzili. I navat kali žyćcio nas paraskidała, kłopaty va ŭsich svaje źjavilisia, zaŭsiody hatovyja byli pryjści adzin adnamu na dapamohu. Maja žonka jašče dziaciej vučyła: «Hladzicie, jakija ŭ vašaha taty ź dziadźkam stasunki, biarycie prykład». Kali akazvalisia pobač, zaŭsiody niechta inšamu telefanavaŭ: «Michałyč, staŭ čajnik, ja jedu! Budziem pić kavu i razmovy razmaŭlać».
My choć i šmat u čym padobnyja, ale adroźnivalisia: Vitold byŭ hienierataram idej, a ja ŭžo realizataram. Idei ź jaho prosta sypalisia. Jašče ŭ kancy 90-ch štohod Vitold prapanavaŭ spłaŭlacca pa Niomanu — budavali płaty, karabli amal. Brat taksama raspracoŭvaŭ usie prajekty: cełuju papku čarciažoŭ rychtavaŭ. A voś užo realizacyja była na mnie: dzie što ŭziać, z kim damovicca.
— Što hetaja žachlivaja trahiedyja adkryła dla vas novaha pra Biełaruś i biełarusaŭ?
— Ja šmat čaho viedaŭ pra našu sistemu i raniej, ale detali apynulisia žachliviejšymi. Što sistema zdolnaja zabić navat asudžanaha čałavieka. I raz takoje mahčyma, u joj isnujuć ludzi biez honaru, sumleńnia, uvohule biez usiaho čałaviečaha.
Ź inšaha boku, užo paśla žniŭnia dla mianie stała adkryćciom narodnaja salidarnaść. Pamiataju, raniej chadziła prymaŭka ŭ narodzie: adzin biełarus — heta partyzan, dva — partyzanski atrad, a try — heta partyzanski atrad plus zdradnik. Ale heta absalutna nie tak: salidarnaść biełarusaŭ nie viedaje miežaŭ. Kali jašče 9 žniŭnia 2020-ha Vitolda zatrymali kala harvykankama ŭ Lidzie, i potym, paśla vychadu žančyn u biełym, amal usich zatrymanych adpuścili, a Vitolda — nie, to hetyja ž žančyny kryčali: «A Vitold? Vypuskajcie!» A kali my siadzieli z bratam vosieńniu na sutkach, apynułasia, što ŭ nas stolki trajuradnych «siaścior i bratoŭ», jakija pieradavali nam pieradačy! Z takoj salidarnaściu ŭsio ŭ krainie pavinna być dobra. Škada, što hetaje dabro tak zaciahnułasia. I takimi stratami dajecca.
— Ci ličycie vy, što śmierć Vitolda dla sistemy — taksama žorstki ŭrok, i takoj trahiedyi ŭ turmach nie paŭtarycca?
— Chaciełasia b vieryć. Tym bolš, majo mierkavańnie: zahadu niejkaha na Vitolda nie było, prosta byli stvoranyja takija ŭmovy, jakija čałavieka daviali da stanu niemačy. I paśla ŭžo jaho nielha było pakazvać na spatkańniach. Heta, kaniečnie, vyklučna maje dumki. Uličvajučy, što na baku siłavikoŭ siońnia kart-błanš, abiacańnie, što im za lubyja rečy ničoha nie budzie, bajusia, što takaja ž situacyja moža paŭtarycca, na žal.
Mnie, darečy, hetaha nie zrazumieć. Vy asudzili čałavieka, jon užo pakarany, navošta praciahvać ździekvacca? Takoje ž pytańnie my ź Vitoldam zadavali achoŭniku ŭ lidskim CIP (my tady ź im adbyvali sutki ŭ susiednich kamierach). Achoŭnik nam adkazaŭ: «Siadzielcy pavinny adčuć, jak chranova siadzieć». I ja pastaraŭsia patłumačyć, što heta jerunda, bo čałaviek užo aryštavany, jon abmiežavany ŭ svabodzie — jamu ŭžo drenna.
A jany ŭsio adno praciahvajuć stvarać umovy, u jakich składana vyžyć, mardujuć hoładam, karcarami. Vitold byŭ taki chudy, kali ja jaho zabraŭ! Pry tym što padčas našaha apošniaha spatkańnia ŭ Horadni heta byŭ narmalny mužčyna 50 hod z vahoj bolš 70 kiłahramaŭ, spartovaha ciełaskładu.
U budučyni ŭsie hetyja padziei musiać stać pryščepkaj dla ŭsich nas. I, viadoma, kab hetaha dakładna nie paŭtaryłasia, patrebnaja pravavaja acenka ŭsich złačynstvaŭ, jakija byli ździejśnienyja. Ludzi, jakija zapeckali siabie ŭ źbićciach, zabojstvach, parušeńniach zakonaŭ, va ŭsim niečałaviečym, abaviazanyja panieści pakarańnie. Usie dziaržstruktury padlahajuć reformam, ich dziejnaść pavinna stać prazrystaj. Hramadzianskaja supolnaść pavinnaja kantralavać usie ich važnyja kroki.
Nakont brata ž chaču dadać ad usich blizkich: my ŭsie adčuvajem nievynosny bol straty. Ale ja złaviŭ siabie na dumcy, što jon užo daŭno nie tolki moj brat, a naš, usich biełarusaŭ. Nie syn maci, a syn Radzimy, jakoj jon nie zdradziŭ. Spadziajusia, adnojčy my pastavim pomnik jamu nie tolki na mohiłkach, ale i na adnoj z vulic u Biarozaŭcy.
Kamientary