«Ściahnom raźbiła łabavoje škło i z boku kiroŭcy ŭpała na bruk». Žurnalistka «Biełsata» raskazała, jak trapiła ŭ strašnuju avaryju
Uvosień žurnalistka «Biełsata» Julija Cialpuk trapiła ŭ avaryju. U tym vypadku šmat mistyčnaha: DTZ adbyłosia na Chełoŭin, apieracyju rabili na Dziady.
Praź piać miesiacaŭ paśla avaryi BAŽ pahutaryŭ ź Julijaj: pra DTZ, lačeńnie i reabilitacyju. I pra ludziej, jakija ŭ ciažki momant apynulisia pobač.
DTZ adbyłosia na Chełoŭin
— DTZ adbyłosia 31 kastryčnika 2023 hoda ŭ Hdańsku, dzie ja z maleńkaj dačkoj žyvu ŭžo try hady. Toj ranicaj ja vyrašyła naviedać kvateru, ź jakoj tolki što raźvitałasia. My pierajechali ŭ inšuju — na druhi bok raki. Viezła kvietki, kab padziakavać haspadaram byłoj kvatery i zabrać svaich kocikaŭ. Liŭ doždž, a ja jechała dvuchkołavym sihvejem.
Stała na piešachodnym pierachodzie jak dyscyplinavany čałaviek. Ź levaha boku spyniłasia aŭto, kab mianie prapuścić, i ja, nie śpiešvajučysia, pačała ruch. A z pravaha boku mašyna nie spyniłasia… Kamiennaja daroha, abmiežavańni ruchu da 30 kiłamietraŭ, pierachod nasuprać škoły…
Niapraŭda, što pierad vačyma niešta pralataje: u mianie byŭ prosta šokavy stan, kali ja ničoha nie razumieła i prosta padała. Usio adbyvajecca vielmi chutka, navat nie pamiataju, što było paźniej.
Mnie raspaviadali, što ja ściahnom raźbiła łabavoje škło aŭtamabila i z boku kiroŭcy ŭpała na bruk. Mašyna prajechała jašče na 30 mietraŭ napierad, bo kiroŭca nie razumieła, što źbiła mianie: prosta mianie nie bačyła. Padaŭ doždž, ja lažała na bruku i hladzieła na svajo adlustravańnie (pamiž bułyžnikami źbirałasia vada, i ja hladzieła ŭ hetuju łužynu, jak u lusterka), bačyła raskidanyja čyrvonyja ružy i dumała: voś by chto fotku zrabiŭ…
Žurnalisty, ja liču, dapamahajuć ludziam. Jak i miedyki. Tak i sa mnoj: pamiataju, mianie dobra abiazbolvajuć i namahajucca sa mnoj žartavać, namacvajučy maje miežy. Miedbrat abkłaŭ mianie na katałcy sabranymi čyrvonymi kvietkami, i kaža: što, na mohiłki źbirałasia? Bo nazaŭtra jakraz byli Dziady. Jak vyśvietliłasia paźniej, kabieta, jakaja mianie źbiła, jechała na mohiłki da svajho dzieda — ledź mianie z saboj nie zabrała.
Zakon byŭ nie na maim baku, bo litaralna ŭ 2023 hodzie źmianilisia praviły darožnaha ruchu i sihvei pryraŭniali da inšych samakataŭ, chacia raniej jany ličyłasia srodkam pierasoŭvańnia, pryroŭnienym da piešaha, bo nie raźvivajuć vialikuju chutkaść.
Jak i paŭsiul, palicyja ŭčapiłasia ŭ praviły darožnaha ruchu i zrabiła ź mianie vinavatuju, bo ja nie išła pieški. A toje, što pažyłaja kiroŭca navat nie bačyła mianie, nichto nie raźbiraŭsia.
A ŭ mianie nie było ni žadańnia, ni siłaŭ na pošuki jurystaŭ, bo mnie prosta było vielmi drenna.
Małaja biarcovaja kość złamanaja, vialikaja biarcovaja — raskryšanaja
— U avaryi mnie raskryšyła vialikuju biarcovuju kość pad kalenam. Daktaram padčas apieracyi daviałosia dla mianie ŭziać dva kavałki kości z trupa, bo svajoj kości dla adnaŭleńnia nie chapiła. Małaja biarcovaja taksama była złamanaja.
Tamu zaraz maja naha trymajecca na dzieviaci šurupach i tytanavaj płaścinie. Ciapier asnoŭnaja maja praca — heta raspracoŭvańnie samoj stapy. Nie paźniej čym praz try miesiacy paśla apieracyja ja musiła pačać nahružać nahu. Tamu ŭ adzin dzień reabilitant prosta skazaŭ: a nu pajšła. I daviałosia iści…
Što samaje horšaje ŭ majoj situacyi? Što ty za miažoj i bieź siamji, i ŭ horadzie, dzie nie skancentravanaja bolšaść tvaich siabroŭ. Tym bolš krutoj i čullivaj akazałasia dapamoha. Balšynia jaje — ad biełarusaŭ, u tym liku dziakujučy maim kaleham z «Biełsatu», dziakujučy tamu, što Biełaruskaja asacyjacyja žurnalistaŭ, «Naša niva» i inšyja miedyja padchapili chvalu salidarnaści.
Ty maješ dobraha terapieŭta, dziakujučy starańniam tvaich siabroŭ, ty maješ dapamohu ad svajoj dački, jakaja za hetyja paŭhoda niejmavierna pastaleła, i «terapiju» ad dvuch kocikaŭ. Ja navučyłasia prymać dapamohu, bo jana była nastolki niečakanaja, što ja płakała ad taho, što jana ŭ pryncypie jość.
Da mianie prychodzili dźvie cudoŭnyja ŭkrainački, siabroŭka-polka, dźvie biełaruski, jakija ŭ pieršyja dni zavitali da mianie dadomu i dapamahali raźbirać rečy (usio ž było jašče spakavanaje paśla pierajezdu). A ja mahła ŭstavać nie bolš za try razy na dzień, dy j to pa patrebach. Druhoha dnia mnie prynieśli boršč (z-za abiazbolvańnia ja nie mahła patrapić u knopki na telefonie, kab zamović ježu), zhatavany na miasie — a ja viehietaryjanka.
Ja ŭziała hety boršč — i nie mahu zhadać u svaim žyćci ničoha bolš cennaha za apošnija hady: chatniaja ježa, pryhatavanaja admysłova dla mianie.
«Štodnia mušu chadzić try kiłamietry»
— Pierałomy vielmi składanyja. Apošnija hadoŭ vosiem ja prafiesijna zajmałasia sportam, ja dyscyplinavany čałaviek (u mianie baćka vajskoviec). Tamu kali hrymieli fiejervierki na Novy hod, ja, ahledzieŭšy ich praz akno, uziałasia za viačerniuju himnastyku — pierapynkaŭ ja sabie nie rabiła.
Z dačkoj mnie dapamahali siabry: zabirali jaje la padjezda, vazili ŭ škołu i pryvozili dachaty. U domie byŭ złamaŭsia i sutki nie pracavaŭ lift. Pryvieźli dačku, ja dapaŭzaju na mylicach da lifta, a jon nie pracuje. I maja knopačka padymałasia sama na siomy pavierch.
Ci zamaŭlaješ dastaŭku ježy viečaram. Pakul daciahniešsia da mylic, pakul dakłypaješ da dźviarej… Niekalki razoŭ dastaŭščyki sychodzili. A ja potym siadzieła pad dźviaryma i płakała.
Albo adnojčy raźbiła šklany słoik ad vadkaha myła. U majoj chacie dzicia, dva katy, na hadzińniku — a 10-j viečara, nikoha na dapamohu ŭžo nie pakličaš. I voś ty 45 chvilin poŭzaješ na kaleniach, kab sabrać usie askiepki. Heta mocna hartuje siłu voli.
Kali ty prachodziš praz usio heta, to paźniej pačynaješ ciešycca z drobiaziaŭ. Pieršamu dniu, kali kvateru prybiraje nie žančyna, jakaja dapamahaje, a sama. Mahčymaści samastojna vyjści na vulicu — heta adbyłosia praz 18 dzion — raduješsia jak dzicia. Prosta spuściłasia ŭniz, pastajała i padychała vosieńskim pavietram. I zrazumieła, što pachaładnieła ŭžo za toj čas, jak ja lažała. I ty dalej vučyšsia rabić małyja kroki.
Moj terapieŭt nastojvaje na tym, kab ja prysiadała, navat sa štanhaj (trymajučy da 30 kiłahramaŭ na plačach). Dva dni tamu ja pačała prysiadać, i ja adčuła, što mahu nahružać nahu — i heta bolš nie strašna.
Siońnia ja štodnia mušu chadzić 3 kiłamietry i abdumvać svoj kožny krok. Što b ni rabiła, ja mušu pradumvać kožny krok — kab nie sapsavać nahu. Da taho ja nie maju prava rasklejvacca, bo isnuju nie tolki dla siabie: ja žyvu dla svajoj siamji, dla svaich blizkich, dla svaich dvuch mejn-kunaŭ i dla biełaruskaha hramadstva. Bo žurnalistyka dla mianie — nie na pracu chadzić, heta majo asabistaje žyćcio.
Paŭtara hoda da remisii
— Artapied-chirurh ładna skleiŭ maju nožku. Ale ŭ polskaj biaspłatnaj miedycynie jość takaja admietnaść: miedyki biarucca za samuju vialikuju prablemu (u maim vypadku treba było sabrać z kašy maju nahu), a ŭsio astatniaje pa pryncypu «jak-niebudź samo». Ale prablemy sami nie źnikajuć — ich treba razrulvać. U mianie zastalisia dźvie takija prablemy: źviazka ŭnizie nahi i paškodžanaja myšca na ściahnie. I jany akazalisia zapuščanyja.
Majo lačeńnie abyšłosia prykładna ŭ 35 tysiač złotych. Značnaja častka hetych hrošaj pajšła na dyjahnostyku i taksoŭki, bo hramadskim transpartam vielmi doŭha nie mahła jeździć. Na žal, staryja rany daviadziecca lačyć chirurhičnym šlacham, inakš da kanca zdaroŭje nie adnovicca. Napieradzie — jašče dźvie apieracyi na źviazcy i na myšcy, ich zrobiać u adzin dzień. Paźniej mianie čakaje reabilitacyja paśla hetych apieracyj. Ale jak tolki ja reabilitujusia — mianie razrežuć znoŭ, kab vyniać armaturu, jakuju ŭstaŭlali na samym pačatku. I ŭsio pačniecca pa novaj.
U mianie vykuplena jašče kala 20 vizitaŭ da lekaraŭ: brała šmat i adrazu, bo tak tańniej. Ale heta ŭžo budzie bolš samastojnaja praca i bolš redkija vizity da terapieŭta. Tak što vyzdaraŭleńnie — sprava niaroŭnaja. Jano budzie iści chvalami: lepš-horš, horš-lepš. Ja dumaju, hoda praz paŭtara ja budu na remisii.
Biełsataŭski pavuk, jaki achoŭvaje kvateru
— Na «Biełsacie» ja sfarmavałasia i pracavała jak žurnalist amal z samaha pačatku. Choć za plačyma ŭ mianie byŭ profilny ŭniviersitet, na praktycy ŭsio inačaj, čym u BDU. My razam raśli sa šmatlikimi kalehami, my zaŭsiody byli siamjoj. Spravy išli to lepš, to horš — usio zaležała ad nastrojaŭ unutry kamandy.
Paźniej u mianie byŭ pierapynak na niekalki hadoŭ: ja sprabavała svaje ŭłasnyja prajekty, maryła pra inšyja tvorčyja rečy. U kancy 2018 hoda ja viarnułasia — i adčuła, što viarnułasia ŭ siamju.
Kali ja trapiła ŭ avaryju, nichto i nie dumaŭ ni zarobki zrazać, ni ŭpiknuć u niečym. Na balničnym ja praviała dva miesiacy: možna było pasiadzieć i treci, ale ja adčuła, što ŭžo možna ŭklučacca. I pačała pacichieńku pracavać z doma. Niedzie praz tydzień ja ŭžo ŭvajšła ŭ raniejšy rytm pracy. Ja ŭžo try hady žyvu ŭ Hdańsku i pracuju dystancyjna, za čas chvaroby paradki nie źmianilisia. Voś tolki dniom chaciełasia spać, bo cieła patrabavała adnaŭleńnia.
Paźniej da mianie pryjechali maje lubimyja siabry: Alaksiej Dzikavicki i Ihar Kulej. Jany pryvieźli mnie ŭ padarunak splecienaha našaj kalehaj Irynaj Darafiejčuk biełaruskaha pavuka, jaki musiŭ achoŭvać mianie ŭ hetym momancie. I hety pavuk prynios biełaruskaść nie tolki ŭ maju hałavu, ale ŭ moj dom. I nie źbirajusia jaho ŭvohule zdymać.
Prafiesijnaje žyćcio viarnułasia ŭ zvykłuju kalainu. Vialikija abmiežavańni i nierašučaść zastalisia ŭ pryvatnym žyćci, jakoje staić pakul na paŭzie: sustrečy ź siabrami, pajezdki na rovary pakul mnie nie dastupnyja. Ale novy siezon pryjdzie!
Kamientary