Pra kaniec haradzienskaha leta piša na svaim błohu Siarhiej Astraviec.
Pryznacca, heta zahałovak zaŭčorašni. Ja nia staŭ pić zvyčajnuju kavu zranku, złamaŭ tradycyju, uziaŭ čyrvonaj harbaty. Ja navat pačytaŭ Hiese, ja zatrymaŭsia na hazetnych artykułach, a nie zazirnuŭ tolki, nie prahartaŭ. Taksama pryjemnaść. Ale potym usio roŭna navaliłasia praca, i ty pieratvaryŭsia ŭ mašynu, u hadzińnikavy mechanizm.
Praŭda, zastaŭsia dziońnikavy zapis z toj ranicy, zrobleny za harbataj z džyndžaram: “Zakančvajecca fajnaje leta, fajnaje ŭ klimatyčnym sensie, pieršaje leta z łahodnym nadvorjem, biez zaduchi, śpiakoty, biez čakańnia — kali niadobry čas skončycca, jaki častkova, navat značna paralizuje žyćcio, ruchi, dziejnaść, žadańni, zapavolvaje dumki, štučna zamarožvaje volu, tarmozić reakcyi, psuje tvajo isnavańnie, tłumić rečaisnaść, admianiaje pryjemnaść, zadavalnieńnie, robić usio nievynosnym, paprostu ŭpadaješ u letni anabijoz, jak pustelnaja žyviolina dzieś u Sachary”.
Dziesiać dzion tamu ŭ ciabie napisaŭsia tekst z uzhadkami televizijna biednavataj śviežaj mini-vajny. Ty papiaredziŭ čytača: ty nie zajmaješsia ŭ pryvatnym dziońniku haračymi navinami, ale pad upłyvam vuličnych hutarak z haradzienskim narodam atrymaŭsia hatovy tekst. Adnak stavić jaho na błoh žadańnia nie ŭźnikła, chacia tema zastajecca aktualnaj. Usio ž chočacca viarnucca da svaich baranoŭ: pisać pra horad, pra dumki i pačućci ŭ suviazi ź im, z nahody jaho.
Za hod isnavańnia hetaha błohu, “Praz haradzienskija akulary”, atrymałasia dakładna siemdziesiat tekstaŭ. Zastalisia jašče nie zakončanyja i dziasiatki niavykarystanych temaŭ taksama. Nierealna zasiarodžvacca tolki na hetym. Ale horad, horad, jon — voś, navokał, jon stralaje viasielnymi fejerverkami, bje hadzińkavym zvonam, raspaŭsiudžvaje ŭ pavietry pa čarzie to kaścielnyja, to carkoŭnyja melodyi zvanicaŭ. Jon biezupynna hamonić pa kišennych telefončykach, jon damaŭlajecca zapaminalna vykarystać apošnija letnija vychodnyja.
A teleštukar, jaki raptoŭna trapiŭsia na šlachu da muzyčnaha kanału, raptam prypyniaje tvaju ruku słovami, a zaraz — “samyja jarkija padziei ŭ krainie za dzień”. I ty jak raziavaka spyniaješsia na placy, dzie biaspłatnyja chlaby ź vidoviščami. Nievytłumačalnaja kraina, dzie samymi jarkimi padziejami źjaŭlajucca zmročnyja tvary, chutčej navat adzin plus masoŭka. Hrašovy miech — napałovu rachunkavod Votruba, napałovu Piatruška, učotčyk, jaki amal vykapany Piatruška, pałkoŭniki — draŭlanyja žaŭniery Urfin Džusa ź dziciačaj knižki. Rečaisna samym jarkim akazaŭsia paletak ź viečarovym soncam, pa jakim ruchaŭsia traktar.
Kamientary