Rečy lažali na moście praz Dniapro, ale cieła nidzie niama: što viadoma pra tajamničaje źniknieńnie žančyny ŭ Oršy
Unačy 12 krasavika 53-hadovaja aršanka Žanna Baturenka vyjšła z chaty. Było kala pieršaj hadziny nočy. Bolš žančynu nichto nie bačyŭ.
Na nastupny dzień pačalisia pošuki.

Adzieńnie Žanny znajšli na moście praz Dniapro.
«Nichto ničoha nie viedaje i nie razumieje, što adbyłosia, — raspavioŭ «Našaj Nivie» svajak žančyny. — Jana kudyści źjechała? Ździejśniła suicyd? Insceniravała suicyd? My nie viedajem, navat viersij niama. Ale zapisku jana nie pakinuła — prosta źnikła i ŭsio».
Psichičnych chvarob ci prablem z ałkaholem žančyna nie mieła. Pracavała pradavačkaj u adnoj ź miascovych kramaŭ, dzie handlavała tkaninaj i adzieńniem. Žyła z mužam.

Ale ž viadoma, što minułym letam u Žanny zahinuŭ syn — chłopcu było 30 hadoŭ. «Pajechaŭ na rybałku, stała kiepska — i ŭsio, — kaža svajak. — Napeŭna, serca».
Žanna ciažka pieraniesła stratu. Ale ž ci źviazana jaje źniknieńnie sa śmierciu syna, taksama nichto nie moža skazać.
Pakul što pošuki praciahvajucca.
Ciapier čytajuć
«Svoj nos ź Biełastoka jany nie vysoŭvajuć». Biełarusy Padlašša skardziacca, što biełarusy novaj chvali emihracyi nie zacikaŭlenyja supolnymi spravami

Kamientary