«Jany pavinny dumać, jak hladzieć ludziam u vočy». Hod biez Ramana Bandarenki — jak jaho siamja pieražyła hetyja miesiacy?
Minuŭ hod, jak nie stała Ramana Bandarenki: 11 listapada jon vyjšaŭ u svoj dvor, kab parazmaŭlać ź nieviadomymi, što pryjechali zrazać bieł-čyrvona-biełyja stužki na Płoščy Pieramien, i bolš damoŭ nie viarnuŭsia. Roma byŭ źbity, źviezieny ŭ Centralnaje RUUS, a adtul u balnicu, dzie i pamior ad šmatlikich traŭm.
Trahiedyja vyklikała šok u tysiač ludziej, žalbavała ŭsia kraina. Niahledziačy na šerah niezaležnych rasśledavańniaŭ, u vieraśni Hienprakuratura prypyniła kryminalnuju spravu pa fakcie zabojstva Bandarenki: aficyjnyja orhany nie zmahli ŭstanavić asobu, datyčnuju da złačynstva.
Za zabojstva chłopca tak dahetul nichto i nie pakarany, zatoje za razhałošvańnie infarmacyi, što ŭ Ramana było nul pramile ŭ kryvi, terminy atrymali žurnalistka Tutbaj Kaciaryna Barysievič i doktar Arciom Sarokin. U kałonii taksama apynulisia žurnalistki «Biełsata» Kaciaryna Andrejeva i Darja Čulcova, jakija rabili repartaž z akcyi pamiaci na Płoščy Pieramien.
Da hadaviny pahutaryli ź siastroj Ramana Volhaj Kučarenka pra toje, jak ich siamja pieražyła hety hod bieź lubimaha Romy.
«Ja vyrašyła, što budu nasić rečy Romy: tak budu adčuvać jaho pobač»
«Naša Niva»: U psichałohii vyłučajuć piać stadyj pryniaćcia hora i składanaj situacyi — ad admaŭleńnia da pakory. Kali zhadvać usie miesiacy z dnia zabojstva Romy — jak vy pieražyvali trahiedyju ŭ rozny čas i na jakim etapie ciapier?
Volha Kučarenka: Prama ciapier psichałahičny stan vielmi ciažki — vidać, tamu što prybližajecca hadavina sa śmierci Romy, i ŭ pamiaci ŭspłyvajuć momanty samoha zdareńnia. Štarmić pa poŭnaj prahramie. Ja navat padumvaju zrabić bolš častymi pachody da psichołaha.
Kali ty znachodzišsia ŭ kampanii, to abstrahuješsia, a kali zastaješsia sam-nasam z saboj, navat kali i nie chočaš pra ŭsio heta dumać, jano ŭsio adno lezie ŭ hałavu.
Mnie padajecca, ja pieražyła ŭsie psichałahičnyja stadyi ŭžo pa niekalki razoŭ. Jany ŭsie ciahnucca niadoŭha i viartajucca znoŭ u bolš zatuchłaj formie. U samym pačatku panavaŭ šok, kaniečnie.
My ź ciociaj Lenaj nie razumieli, što ŭsio heta realnaść. Zdavałasia, što Roma prosta niekudy adyšoŭ pahulać i chutka vierniecca. U mianie i ciapier jość takija adčuvańni, ale ja kryšačku bolš razumieju, što toje, što jaho niama, usio ž praŭda.
Toje samaje ŭ maci Romy — chvalepadobny nastroj. Byvaje, što ty ŭ resursie i nie dazvalaješ sabie źlicca i raskisać, a časam nibyta sychodziš u depresiju. My ź ciociaj Lenaj časta bačymsia, razam vyrašajem roznyja pytańni. I kali mnie drenna, jana mianie zaradžaje svaim aptymizmam. Kali ŭ jaje nastroj sychodzić u minus, ja mahu jaje padtrymać svajoj fiłasofijaj i idejami.
Ja sprabavała patłumačyć sabie, čamu heta zdaryłasia mienavita z Romam, z nami. Sprabavała znajści tłumačeńnie, jakoje b davała siły dalej zmahacca i nie zapadać u pakuty. Kab dalej žyć i praciahvać rabić štodzionnyja spravy ŭ bolš-mienš resursnym stanie.
«NN»: Vy znajšli hety adkaz?
VK: I ŭ cioci Leny, i ŭ mianie jość svajo bačańnie hetaj historyi. Asabista mnie chočacca vieryć u toje, što tak pavinna było adbycca, jak by horka heta ni było dla mianie jak siastry. Dumaju, Roma taksama, kali b jaho spytali, ci vybraŭ by jon sabie taki los i darohu, nie pahadziŭsia b na heta. Ale jak čałaviek, jaki vieryć u Boha, ja dumaju, što, kali jon pryniaŭ siońniašniuju formu, jamu tam lepš.
Mabyć, toje, jakim čynam jon syšoŭ, a dakładniej nastupstvy hetaj situacyi jaho b zadavolili. Ja maju na ŭvazie, što jaho śmierć paciahnuła za saboj mnostva padziej, jakija dapamahli i dapamahajuć raspluščyć vočy na toje, što nasamreč adbyvajecca.
«NN»: Vy zhadali pra pošuki resursu na pracu. Jak hetyja padziei paŭpłyvali na vas jak na dyzajniera?
VK: U mianie tvorčaja prafiesija, i vynik, jaki ja vydaju, vielmi zaležyć ad majho ŭnutranaha stanu. A jon uvieś apošni hod niedzie ŭ śmietnicy: ja nie mahu rabić navat miechaničnuju pracu, nie kažučy pra toje, kab niešta praduktyŭna prydumlać i stvarać. Ja, kaniečnie, prymušaju siabie rabić, ale čaściej zastajusia nie zadavolenaja vynikam. A ŭ majoj prafiesii heta vielmi važna.
«NN»: Častka rečaŭ Romy była dałučanaja da spravy. Ciapier, kali jana prypynienaja, vam niešta addali?
VK: Addali tolki rovar, pa-mojmu, i naručny hadzińnik. Adzieńnie, pašpart i klučy ad kvatery zastajucca ŭ orhanach. Rečy dałučanyja da spravy, ale ja nie razumieju jak klučy ad kvatery mohuć być niejkim rečavym dokazam. Cioci Lenie pryjšłosia pamianiać doma dźviery: nie žyć ža ŭ pastajannym strachu, što adnojčy ty znojdzieš u siabie ŭ kvatery jakuju-niebudź kampaniju ludziej u maskach (chacia adsutnaść klučoŭ ich, kaniečnie, naŭrad ci spyniła b pry žadańni).
Adrazu paśla trahiedyi ciocia Lena vyrašyła pravieści ŭ kvatery «pieravarot»: pierabrała šmat čaho. Niešta sabie z rečaŭ Romy pakinuła, a niešta addavała mnie. U tym liku adzieńnie brata. I ŭ mianie ruka nie padymajecca vykinuć niešta. Ja vyrašyła, što navat budu nasić ich: mnie tak budzie praściej, ja budu adčuvać jaho pobač.
«Składvajecca ŭražańnie, nibyta stanoŭčaha adkazu ŭ naš bok być nie moža»
«NN»: Paśla taho, jak prakuratura ŭ vieraśni zajaviła, što sprava ab śmierci Ramana prypynienaja «pa pryčynie nievyznačeńnia asoby, što padlahaje pryciahnieńniu ŭ jakaści abvinavačanaj», ci byli niejkija jašče naviny ad orhanaŭ?
VK: Ź ich boku nie było ničoha. My sami padali niekalki zajaŭ, na jakija atrymali admovy ci adpiski. Adna prośba była ad cioci Leny, kab joj padrabiazna patłumačyli pryčynu spynieńnia pracy. Jašče adna zajava była z prośbaj usio ž uzbudzić kryminalnuju spravu.
Na jaje taksama pryjšła admova z tłumačeńniem: «Źviestki, vykładzienyja vami ŭ zajavie, nie ŭtrymlivajuć faktyčnych dadzienych, a zasnavanyja tolki na vašych zdahadkach». Bolš my nie možam raskazvać, bo pad padpiskaj.
Usio heta vyhladaje vielmi niepavažliva. My atrymali stolki admoŭ, što składvajecca ŭražańnie, nibyta ŭ pryncypie stanoŭčaha adkazu ŭ naš bok być nie moža.
Ale ja ŭpeŭnienaja, što adnojčy spraviadlivaść pieramoža. Narešcie, sprava zrušycca ź miesca. My atrymajem adkazy na ŭsie pytańni. A tyja, chto heta zrabiŭ, paniasuć pakarańnie pa zakonie.
«NN»: Paśla admovy Alena Bandarenka zaklikała adhuknucca ŭsich, chto moža dadatkova dapamahčy śledstvu. Šmat novych śviedak znajšłosia?
VK: Ciocia Lena sustrełasia niedzie ź dziasiatkam čałaviek. Novaj infarmacyi hłabalnaha płanu my nie atrymali, chutčej dapaŭnialnuju, jakaja dapamahła dasabrać niejkija pazły. Hetyja momanty chutčej važnyja dla nas, čym dla śledstva, kab upeŭnicca, naprykład, u tym, jak usio adbyvałasia ad pačatku taho viečara da momantu, jak Romu našli ŭ špitali. My budziem trymać sa śviedkami suviaź, kab u budučyni, mahčyma, źviarnucca da ich u spraviadlivym sudzie.
Razam z hetym my praciahvajem čakać: moža, u kaho znojducca niejkija dadatkovyja śviedčańni. I kali niechta zachoča pryznacca, što jon prysutničaŭ tam u toj viečar i ničoha drennaha nie zrabiŭ (ci zrabiŭ i škaduje), my taksama hatovyja pahavaryć z takimi ludźmi.
«Adnojčy ja apynułasia na adnym mierapryjemstvie z čałaviekam, jaki byŭ ahučany eks-siłavikami jak prysutny ŭ tym rajonie ŭ toj viečar»
«NN»: Jak vy adreahavali na niezaležnaje rasśledavańnie eks-siłavikoŭ pa fakcie śmierci Romy?
VK: Infarmacyju pra rasśledavańnie my atrymali, jak i ŭsie astatnija, ź internetu. My tolki zahadzia viedali dzień, u jaki jany apublikujuć infarmacyju pa našaj spravie.
Dla nas mnohija momanty byli niečakanymi, choć u nas u samich sabrana dastatkova infarmacyi. Naprykład, ź bilinhami ci ahučanymi imionami ludziej, jakija, tak skažam, niemiedyjnyja — siłaviki.
U mianie tut nastupnyja razvahi: jość voś takaja infarmacyja, a našymi aficyjnymi pravaachoŭnymi strukturami jana ihnarujecca i nijak nie prapracoŭvajecca. I heta sumna. Jany ž mahli ci źniapraŭdzić jaje, ci dać niejkuju svaju viersiju taho, jak usio adbyvałasia. I my jak paciarpieły bok dumali, čamu vieryć. A atrymlivajecca, što ŭ nas jość tolki adna viersija, aficyjnaj — uvohule nijakaj. I chočaš nie chočaš — prychodzicca vieryć u hetuju adzinuju viersiju, prymać jaje jak nieasprečny fakt.
Ale ŭ mianie ŭsio jašče zastajecca nadzieja, što my pačujem niejkuju alternatyŭnuju traktoŭku. Ci infarmacyju, što paćviardžaje ahučanuju viersiju, užo ad pravaachoŭnych orhanaŭ. Jany ž niejkuju pracu ŭsie hetyja miesiacy pravodzili…
«NN»: Vy niejak kazali, što chacieli b pahladzieć u vočy baćkam tych ludziej, jakija heta zrabili. A što vam daje siły prosta znachodzicca ź imi ŭ adnym horadzie?
VK: U mianie niejak zdaryłasia situacyja, što ja apynułasia na mierapryjemstvie z adnym čałaviekam, jaki byŭ ahučany eks-siłavikami. Nie jak toj, chto aktyŭna biŭ majho brata, ale toj, chto prysutničaŭ u tym rajonie ŭ toj viečar i nijak nie paŭpłyvaŭ na chod padziej. Niepryjemnaje adčuvańnie było — razumieć, što hety čałaviek dalej praciahvaje pracavać, žyć sabie pryŭkrasna, radavacca, śmiajacca pierada mnoj.
Ja nie viedaju, adkul my ź ciociaj Lenaj biarom resurs, ale jak inakš. Mnie padajecca, heta jany pavinny dumać pra toje, jak im dalej žyć u hetaj krainie.
Ja ničoha drennaha nie zrabiła i maju poŭnaje prava adčuvać siabie tut kamfortna. A voś jany pavinny dumać, što rabić z hruzam u hałavie, na dušy, u sercy i jak hladzieć u vočy maci Romy, kali jany jaje sustrenuć. Dy i ŭvohule ŭsim astatnim ludziam, tamu što zdareńnie atrymałasia dosyć hučnym.
«Ludziej siońnia zapužali, ale biełarusy svajho mierkavańnia nie źmianili»
«NN»: Vy vyrašyli, jak praviedziacie hadavinu pa Romie?
VK: My sustreniemsia sa svajakami, źjeździm na mohiłki.
Na mohiłkach my ź ciociaj Lenaj byvajem pastajanna, pryvodzim u paradak. I pastajanna znachodzim tam ślady prysutnaści nie vielmi zyčliva nastrojenych ludziej. Kaniečnie, pieravažnaja bolšaść z tych, chto prychodzić tudy, vielmi kłasnyja: jany dapamahajuć pryhladać za paradkam, prynosiać kvietki. Niekatoryja dapamahli nam piasok zavieźci, kontur mahiły zrabić.
Ale kali my pierabirajem toje, što struchnieła, časta zaŭvažajem rečy ad ludziej, jakija nibyta žadajuć nie vielmi dobraha. Apošni raz my znajšli bieł-čyrvona-bieły ściah, patopleny ŭ vazie z-pad kvietak. My jaje myli, i ciocia Lena vyciahnuła adtul ściah.
Adnojčy ŭvohule znajšli tam maleńki ŭnitaz: nie viedaju jak narmalnyja ludzi takoje mohuć prynieści na mohiłki.
«NN»: Na hadavinu pa Tarajkoŭskim siłaviki dziažuryli na Puškinskaj i zatrymlivali ŭsich, chto išoŭ tudy z kvietkami. Jak dumajecie, takoje budzie na Płoščy Pieramien taksama?
VK: Toje, što jany buduć dziažuryć tam znoŭ — heta 100%, tamu što jany kožny miesiac 12-ha dziažurać. Tam stajać busiki, chodziać cichušniki, i heta nie sakret. Uličvajučy, pa jakim duraściam ciapier zatrymlivajuć ludziej, jany znoŭ nie pabajacca i nie pasaromiejucca, sumleńnie nie pračniecca. Tak što jany spakojna buduć zatrymlivać ludziej z kvietkami. Navat kali ty prosta budzieš iści ŭ tym kirunku, moža być ryzyka, dumaju.
Ludziej siońnia zapužali razhonami, hranatami, zakanadaŭča, represijami. Tym nie mienš, biełarusy svajho mierkavańnia nie źmianili. Toje, što adbyłosia, nie zabudziecca, jano jość, i ludzi hetaha nie darujuć, bo ŭsie ładna paciarpieli. Prosta ciapier pratest nie pra maršy, jon u ludziej u hałavie, dušy, sercy.
«NN»: Kali b Romy byŭ z nami, što b jon skazaŭ na ŭsie tyja represii, što praciahvajucca?
VK: Ja navat baču jaho vyraz tvaru, jak by jon reahavaŭ na heta: jon by vielmi aburaŭsia.
Bolš za ŭsio jaho zaŭsiody šakavała, jakija siłavyja struktury prysutničali ŭ miescach, dzie byŭ hvałt ci kahości zabivali. Kali pisali, što niedzie byŭ śpiecnaz, u jakim jon słužyŭ, Roma pastajanna ŭsklikaŭ: «Dy nie moža być!»
«NN»: Pra što vy marycie?
VK: Pra toje, pra što marać usie biełarusy: kab spraviadlivaść chutčej pieramahła. U vyniku nam usim usio adno budzie ciažkavata, ale my pavinny, narešcie, zrušyć ź miortvaj kropki ŭ kirunku raźvićcia Biełarusi.
Kamientary