Siarhiej Astraviec piša na svaim błohu pra zajzdraść i fanaberyju.
Voś horad, jaki — tvoj śviet. Jaho miežy mohuć być toj staražytnaj mapaj, na jakoj padarožniki, marapłaŭcy, hieohrafy sprabavali akreślić miežy viadomych im ziemlaŭ.
A ŭ jaho ścienach — tvoj kvartał, ahraniec, abmiežavany peŭnymi vulicami i niekalkimi dziesiatkami kamianic, na jakich usio bolš achoŭnych, niby rycarskich, ščytoŭ. Mnie nie chapaje piśmieńnickich šyldaŭ na ścienach, ale jość i piśmieńnickija: tut žyła Ažeška, tut žyła Nałkoŭskaja.
A voś i znajomaja postać: što, usio knižki piačeš niby piražki?.. Pytańnie z padtekstam. Piaku? Dy jany sami atrymlivajucca. Ja‑to tut pryčym? Heta, skažam, jak Nioman, kali rastanie, sam płyvie, nijakich namahańniaŭ dadatkovych nie vymahaje. Ale ž pytańnie, jano — z padtekstam! «Hrošy šuflaj» nakštałt. Tak‑tak, mienavita. Knižki piakucca, ty razłamvaješ, a ŭnutry kupiury, jak u starym savieckim filmie. Žart, fokus, a pradaŭščyca, uražanaja, pierałamała ŭsie piražki i — nic. Voś ža tekst hety — sam pišacca, ničoha ja nie prydumvaju, nijakich namahańniaŭ ułasna nie prykładaju, tolki nazvu tre' było vymyślić spačatku. Nazvu, tak. I vymyśliŭ jaje zusim nia ja, kali ščyra, Śvift padbaŭ svaim časam, jon.
Ja tolki pazyčyŭ, napaŭniaju svaim źmiestam. Dyk voś: ja adčuvaju siabie svabodnym, unutrana i — na litaraturnym abšary, mnie nichto nie zahadvaje — u jakim akopie siadzieć, u jaki bok nastupać, jakoj vyšynioj sprabavać avałodać, ja nikoli nie zaležaŭ ad hanararaŭ, ad hrupovak, nie zvažaŭ na zakuliśsie, na myšynuju vałtuźniu, skažam. Voś A.H. heta, prykładam, razumieje, chacia nijakich hutarak u nas ź im niama, my žyviem u roznych haradach, ale možna razumieć na adlehłaści. Što heta dziela litaratury i rodnaha słova, a — nie kab ŭpisacca ŭ ramki, adpaviadać zbornamu partretu knižnaha mužyka‑biełarusa, saštukavanamu fotarobatu. Nu što zrobiš, kolki vaŭka nie karmi, u bok niamiecki paziraje, skažam. Što zrobiš, kali nie biełaruskuju movu ŭ škole vyvučaŭ, a tuju ž litoŭskuju, i litaraturu — adpaviednym čynam. Kali biełaruskuju, ličy, pačaŭ zasvojvać adnačasova z polskaj? Škada adno zusim niavykarystanaha šanca ź niamieckaj. Ja časta dumaju pra Berlin, tvorča, zrazumieła. Ale knižka pakul nie akreślivajecca.
Pamiataju, kali ŭ horadzie isnavali tolki čatyry karespandenty, katoryja pracavali ŭ chacie, uzoram vyhladała miesca Karpiuka — u domie Ažeški, dzie jon ci nie z «Maskvoj» na stale pisaŭ, śviatło padała sprava. Dźviery nie začyniaŭ, bo heta była płatnaja pasada ad Sajuzu piśmieńnikaŭ, ale naviednikaŭ nie ciarpieŭ. Pra heta, miž inšym, uzhadvaŭ niejk na viečarynie prafesar P. Karaciej, pasada była — pracavać z «litaraturnaj moładździu», kansultavać amataraŭ, ale čałavieku chaciełasia pabolej paśpieć samomu. Dźviery nie zamykaŭ, ale jany, ułasna, vyhladali zamknionymi. Moj znajomy havaryŭ, što atrymlivaŭ jon rubloŭ dźvieście chiba. Kolki heta na siońniašnija tuhryki? Miljonaŭ paru, ci ja pamylajusia?
Dyk ab čym ja? Ab tym, što rodnaja savieckaja ŭłada dbała pra piśmieńnikaŭ. Jak kazaŭ moj pryjaciel, za knihu prozy płacili, skažam, tysiačy čatyry ci navat bolej, kolki napišaš. A heta ŭznos u kvaterny kaaperatyŭ, možna było i pra mašynu padumać adrazu. Chacia kvatery voś biaspłatnyja davali. Razmovy z čytačami pastajannyja, taksama płatnyja, tvorčyja sanatoryi. I siońnia — niadobraja zajzdraść da tych, chto ničoha hetaha nia mieŭ, ale ciapier ułasnym koštam vydaje svaju knižku. «Jak piražki piače»! Pryčym druk budzie kaštavać try‑čatyry ŭmoŭnyja adzinki za paasobnik, i heta ryzohraf. A potym nia viedaješ, jak chacia b viarnuć adsotkaŭ dziesiać‑dvaccać, bo knih raptam płojma ŭźnikła, a čytačoŭ chiba ŭ napaŭprydušanaj movy nie paboleła.
Nichto nia budzie śćviardžać, što piśmieńnika mahčyma prynižać, kali ŭ jaho jość knižka i jon pretenduje na druk. Ale čaho zdarajecca! Ja nie zajmajusia vyvučeńniem padvodnych płyniaŭ, ale svaim zrokam baču, jak śvietłaja častka čałavieka moža ciamnieć, jak duša jaho moža rabicca čornaj. Što zusim niaśmiešna, jon dbajna praciahvaje malicca. Ale malitvy hetyja iłžyvyja, bo dosyć viedać tekst… A tekst ahulnadastupny. Jon nienavidzić (bo tolki jaho pavinny drukavać!) i — z vysiłkami. Pryčym nia vorahaŭ biełaruščyny, zusim nie. Čamu ž? Skul mnie viedać? Ja što — psychaterapeŭt?! Ja ŭsiaho tolki «inžyner čałaviečych dušaŭ». Nienavidziać inšych, badaj, kali nienavidziać siabie, kali nia dušać zajzdraść unutry, a raśćvielvajuć. O, niespatolenyja ambicyi, o, nieažyćcioŭlenaja praha da hrošaj i da viečnych łaŭraŭ, samo saboj! Słava taksama moža abiarnucca čyhrynnaj skuraj, dalboh. Ale słavalubstva budzie supracivicca, zmahacca zaciata. Sudzina z vybuchovaj sumieśsiu. Možna ŭjavić: razam ź iržoj nianaviści, z čornaj zajzdraściu — kaktejl badaj Mołatava‑Rybentropa, litaraturny, chaciełasia b spadziavacca, ale nie atrymlivajecca niejk.
A darečy — daŭniaja dumka napisać pa‑biełarusku tekst, niby niemiec pisaŭ, ale ŭpierad treba movu vyvučyć, a jak ža? Chacia bojaź: a ci nie atrymajecca ŭ styli «huten morhen, bałabosta prusiš»? Zrešty, u hetym i budzie naš akcent, zadača palahčajecca darahim «Partyzan‑filmam», jaki praciahvaje słaŭnyja savieckija kinatradycyi. Matka, kurka‑iajka, chutka, šnel! Trasianačka našaja — źmiest žyćcia, prynamsi fon jaho pastajanny, štodzionny: če, šče. Tak što fryc pa‑nasku — heta vielmi pa‑biełarusku, vielmi adpaviadaje. Šnel, mužyk‑biełarus, šnel!
A vy zaraz skažacie: dzie ž tyja knihi, jakija na froncie, na pieradavoj, «u akopach Stalinhrada»?! Abač, adchiliŭsia ŭbok! Zdarajecca. Vybačajcie, kali łaska! Jany ŭ ścienach karaleŭskaha abkamu partyi — vysoka, pad imi baćka‑Nioman ekspartuje samačynna biełaruskuju vadu. I tam chutčej nie vajna zusim navat, akupacyja, badaj. Stan cichaj akupacyi. Nacknižki ŭ mienšaści, pachavalisia pa ščylinach, jak padpolščyki dy partyzany i aktyŭnych dziejańniaŭ nie pradprymajuć, bo abmiežavanyja dyrektyvami, reskryptami, zahadami: krok uleva, krok uprava. Na žal, pamiž aŭtarami hetych knih taksama časam niama chryścijanskaj lubovi, nijakich ščylnych radoŭ…
Padobnaja ž sytuacyja i z samoj movaj naskaj, heta nie vajna, heta bolej nahadvaje akupacyju, zakančeńnie vajny, pieramožcaŭ i pieramožanych, ściah jakich ździorli i pataptali kałhasnymi botami z karaviakami na padešvach. Tak‑tak, adnojčy sapraŭdy zdaryłasia amal što vajna, paŭstańnie, i knižki‑kasinierki pamknulisia adčajna advajavać sabie miesca pad soncam, ale prysłali karnikaŭ z harmatami, naładavanymi kartačoj, ci konskimi jabłykami.
Kamientary